Historia o utracie cnót.
Pewna historia z życia ojców pustyni głosi, że jeden z mnichów żyjących w wielkim klasztorze walczył z sobą z wielką żarliwością i wspierany mocą Bożą osiągnął doskonałość w zakresie dziewięciu cnót.
Nie poprzestał jednak na tym i chcąc zyskać jeszcze większą doskonałość tęsknił za dziesiątą cnotą, ale mimo licznych usiłowań i trudów nie zdołał jej pozyskać. Zamiast zbadać pobudki swych starań i zapytać siebie samego, czy w nim samym nie ma przeszkody dla dalszego postępu w cnocie, zdecydował się opuścić klasztor, uznawszy, że nie ma w nim odpowiednich warunków dla potrzebnej mu ascezy.
Kiedy wychodził z celi, by już do niej nie wracać, opuściła go nawet ta odrobina pokory, którą dotychczas zdobył i próżność opanowała jego duszę. Odwiedził następnie dziewięć klasztorów, porzucając wszystkie, jeden po drugim, uznając je za nie przystosowane dla jego celów i niezdolne mu pomóc w osiągnięciu świętości.
Za każdym razem, gdy opuszczał kolejne miejsce pobytu, stawał się uboższy w cnoty. Tak stracił stopniowo wszystkie, które poprzednio posiadał.
Najpierw stracił cierpliwość, potem roztropność, następnie umiarkowanie, posłuszeństwo, wreszcie wytrwałość, życzliwość i pozostałe. Próżność za to stawała się w nim coraz silniejsza i pycha rozprzestrzeniała się coraz szerzej, przywodząc go do niecierpliwości i gniewu, lenistwa, samowoli, arogancji, zatwardziałości.
W trakcie odwiedzin kolejnych dziewięciu klasztorów nie zostało w nim nic ze zdobytych dziewięciu cnót. Pod wpływem próżności i pychy wszystkie zamieniły się w swoje przeciwieństwa.
***
Brama nie po to jest, by być wciąż otwarta. Jest też czas jej zamknięcia i niedostępności tego, czego strzeże. (Tadeusz Ruciński FSC)
fot. M. Kenna, S. Skrzeczyński
11 komentarzy:
Straszne...jest wiele bram, które zamknęły się już na zawsze. Ale jest JEDNA BRAMA, która niezależnie od tego ile cnót byśmy zaprzepaścili, i ile wad w sobie mieli, nie pozostanie zamknięta kiedy zapukamy.
może straszne może nie. jest wiele takich, które zamknęły się i Bogu dzięki.
anonimowy 15:36
zaraz...ale kto, czy co? się zamknęły?? ;D
Szafir. O kimś takie rzeczy to ja mogę tylko sobie że jak się zamknę to nawet lepiej świat na tym wychodzi.
o bramach było.
o tym, że część się zamyka i jest to dobra rzecz.
dla tego co zostaje w środku strzeżone
dla tego co zostaje na zewnątrz wolne
dla wszystkiego co było, i zostaje za, i masz tylko drewniane oparcie. i świat przed sobą.
Anonimowy, piękny komentarz <3
jesteś pewien, anonimie,że masz tylko drewniane oparcie? Bo może jest inaczej. pozdro!
Ech szafirku_szafirku.
Wsparcie nieustannie wyżebrywane czyje mam to wiem.
A co więcej. to się kiedyś dowiem.
/Opowiadano o bracie Danielu, że kiedy barbarzyńcy napadli na Sketis,ojcowie pouciekali, on zaś rzekł: "Jeżeli Bóg się o mnie nie troszczy, to po cóż miałbym żyć?". Przeszedł więc między barbarzyńcami, a oni go nie zauważyli. Wtedy starzec powiedział sobie: "Oto Bóg zatroszczył się o ciebie, nie zginąłeś; teraz postąp i ty po ludzku i uciekaj jak ojcowie"/
„Pan nie narusza naszej wolności. Powinniśmy z całych sił dążyć do cnoty,ale pozostanie w niej leży nie w naszej władzy,lecz Pana.Pan ochrania nie za trudy nasze,a za pokorę : gdzie zdarzył się upadek tam poprzedziła go pycha-mówił św. Jan Klimak."
frag. z książki „Zdobyty płomień”
Mam kilka gotowych tekstów w szufladzie. Za każdym razem, gdy czuje się niepotrzebny, malo wartościowy, postanawiam, ze zrobie cos dobrego dla Jezusa (w domysle, dla wlasnej pychy i ambicji) i zaczne je publikowac. Gdy podejme decyzje na "tak" przez chwile czuje ludzki zapal i sens takiej aktywnosci. Coś, jak ten mnich, gdy opuszczal swoj zakon, aby zdobyc nowa cnote. Gdy biore sie za przegladanie materialu do publikacji, pojawia sie chęć robienia wielkiego marketingu, aby teksty dotarly do jak najwiekszej grupy osób. Wkrada sie kombinowanie po swojemu. Trace wewnetrzny pokoj. Zaczynam czuc sie troche glupio przed Jezusem, jakbym wbrew Jego woli, probowal robic cos na boku, dla zaspokojenia wlasnej satysfakcji.
Z wysokosci wlasnych ambicji, miekko pomaga wyladowac Maryja. Nikt o Jezusie nie wiedzial tyle, co Ona, a jednak wcale nie czula sie zobowiazana robic Mu reklamę... Juz sama proba nasladowywania Jej pokory daje wewnetrzny pokoj, ze jestem na wlasciwej drodze.
Dziekuje Maryjo, ze choc ciagle, jak ten mnich, opuszczam Boza wole, Ty zawracasz mnie, zanim zdążę popsuc wszystko, co w mym zyciu zrobil Jezus!
Anonimowy-dziękuję. Komentarz o bramach wpadł w serce. Zapisany w notatniku, jako wiersz iście mniszej poezji. I niebo też, mam nadzieję, mamy przed sobą. Niech Ci Bóg błogosławi!
Prześlij komentarz