tag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post2967960946615771874..comments2024-03-18T10:23:35.413+01:00Comments on Światła Miasta | Dominikańska duchowość: Nie zwiększaj ilości. Upraszczaj. Odrzućo. Krzysztofhttp://www.blogger.com/profile/14174376003526421995noreply@blogger.comBlogger62125tag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-9259538440135277862014-06-26T11:45:47.492+02:002014-06-26T11:45:47.492+02:00Dziękuję Wam bardzo raz jeszcze, trochę aż jestem ...Dziękuję Wam bardzo raz jeszcze, trochę aż jestem speszona. :)<br /><br />Życzę i Wam, dziewczyny, a także wszystkim komentującym i czytającym oraz o. Krzysztofowi opieki Bożej we wszystkich sprawach, pomyślności, szczęścia, i żeby spełniały się marzenia!Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-85482589088716835082014-06-26T11:37:06.439+02:002014-06-26T11:37:06.439+02:00Ja jestem pełna szacunku dla Ani K.Ja jestem pełna szacunku dla Ani K.Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-19268271885357997042014-06-26T11:00:00.845+02:002014-06-26T11:00:00.845+02:00Aniu, faktycznie, Twoja sytuacja jest nietypowa. N...Aniu, faktycznie, Twoja sytuacja jest nietypowa. Nie zazdroszczę i trzymam kciuki, żeby jednak z czasem uległa poprawie, tak, byś mogła być spokojniejsza o swoją przyszłość i nie musiała tak ciężko pracować. Pozdrawiam :)Ajkahttps://www.blogger.com/profile/15875475334952679831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-4036021606333332432014-06-26T00:56:15.988+02:002014-06-26T00:56:15.988+02:00Dziękuję bardzo Kasiu. :)Dziękuję bardzo Kasiu. :)Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-78767441034763370762014-06-25T22:16:50.979+02:002014-06-25T22:16:50.979+02:00Aniu K. - jesteś super dzielną babką!Aniu K. - jesteś super dzielną babką!Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-75477088484684175872014-06-25T21:27:41.999+02:002014-06-25T21:27:41.999+02:00Chciałam dopowiedzieć jeszcze jedną istotną rzecz ...Chciałam dopowiedzieć jeszcze jedną istotną rzecz o pracy w domu, dla uzupełnienia, tzn. o swojej sytuacji, bo bez tej wzmianki prawdopodobnie ktoś mógłby pomyśleć, że jestem tzw. "wolnym strzelcem", skoro pracuję w domu (czyli, ktoś mógłby pomyśleć, że mogę sobie, na przykład, wyjechać kiedy chcę, wziąć wolne kiedy chcę, przespać cały dzień itp.), a tymczasem ja od ośmiu lat mam umowę z jedną instytucją, która to umowa przypomina etat, tyle że nie jest to etat, a umowa o współpracy (sama płacę ZUS, nie mam prawa do płatengo urlopu, jak inni pracownicy czy innych przywilejów itp.).<br /><br />Wygląda to tak, że wzamian za stałą kwotę wynagrodzenia w miesiącu jestem zobowiązana być codziennie do dyspozycji firmy jak na etacie, tj. od godz. 8:00 do 16:00 i wykonywać normalnie pracę, w etatowym wymiarze. Jednakże z tej kwoty (choć jest ona dla mnie niesamowicie ważna i praktycznie warunkuje mój byt) nie jest możliwe sprostać opłatom i żeby jeszcze wystarczyło na życie, więc oprócz tego pracuję dla innych klientów i stale mam jakby "po pracy" jakieś zlecenia do wykonania. Stąd praca w tym większym wymiarze, również często w weekendy, wieczorami, a nawet po nocach.<br /><br />Myślę, że ta informacja jest ważna, bo bez niej możliwe, że nie jest zrozumiały ten mój tryb życia, który trochę przybliżyłam we wcześniejszych wpisach.<br /><br />A więc, moja praca to połączenie "etatu" ze zleceniami i dlatego tak właśnie funkcjonuję. Na tę chwilę jest to jedyne, co mogę wymyślić i bardzo się cieszę, że mam tę stałą formę pracy prócz zleceń, bo bez tego wszystko by się załamało, ponieważ nie mam żadnego bufora w postaci np. drugiej pensji w domu (np.pensji męża, bo go nie mam). <br /><br />Na tę chwilę musi być i jedno i drugie, tj. ten jakby etat i zlecenia dodatkowe, bo bez tego nie da się przeżyć. Natomiast wszystko uzależnione jest od zdrowia, wytrzymałości fizycznej i rynku (żeby były zlecenia), stąd u mnie poczucie z jednej strony wdzięczności, że jest jak na razie zdrowie oraz jakieś źródło utrzymania, a z drugiej poczucie niepewności jutra i braku stabilizacji.<br />No i poczucie, że trudno coś wymyślić na tę chwilę innego i skądś zdobyć więcej czasu dla siebie, odpoczynku.<br /><br />Pozostaje mi jak dotąd cierpliwość, bo wiem, że po dużej liczbie zleceń kiedyś zawsze przychodzi czas, że jest ich trochę mniej i wtedy korzysta się, żeby odpocząć, nadrobić zaległości. Ale nigdy nie wiadomo kiedy ten czas nadejdzie. Jednakże zawsze kiedyś nadchodzi, tak więc kiedyś tam łapie się oddech i to jest pocieszające.<br /><br />Tak więc, to chciałam dodać, bo moja sytuacja jest trochę nietypowa w tym zawodzie - większość tłumaczy pracujących w domu to jednak "wolni strzelcy", którzy nie mają stałej umowy zobowiązującej do codziennej pracy w godzinach pracy jak na etacie, tylko przyjmują pojedyncze zlecenia i mają dzięki temu bardziej elastyczny tryb życia. Idealnie, jak jest druga pensja i mogą mieć tych zleceń mniej, więcej czasu dla siebie, odpoczynku, dbania o dom itp. Większość znanych mi kobiet tłumaczek tak właśnie ma, że nie muszą się utrzymać ze swojej pracy, bo mąż też przynosi pensję.<br /><br />Jeżeli chodzi o mnie, to zobaczę co jeszcze życie przyniesie, mam nadzieję, dobrego, a tymczasem doceniam to, co jest.Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-34286450019105912872014-06-25T19:45:11.375+02:002014-06-25T19:45:11.375+02:00dzięki Ojcze za Babautę, nie znałam, a mądry człow...dzięki Ojcze za Babautę, nie znałam, a mądry człowiek, niby takie oczywiste oczywistości pisze, ale bardzo do mnie trafia od dwóch dni, przynajmniej z wcześniejszym wstawaniem, które jest moją piętą achillesową postaram się poćwiczyćMartanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-27116868163862837182014-06-25T10:25:43.870+02:002014-06-25T10:25:43.870+02:00Dziękuję Kasiu, u mnie to nie do końca taka zasług...Dziękuję Kasiu, u mnie to nie do końca taka zasługa itp.<br />Trochę to tak po prostu wyszło, dzień za dniem.<br />Pozdrawiam Cię i życzę Tobie wszystkiego dobrego i spełnienia marzeń!Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-11602446933099500212014-06-25T09:46:13.061+02:002014-06-25T09:46:13.061+02:00Ania K. Ajka - BARDZO Was podziwiam za poradzenie ...Ania K. Ajka - BARDZO Was podziwiam za poradzenie sobie z przeciwnościami i za to, że jesteście biegłymi i sprawnymi tłumaczkami.Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-86022217798091621212014-06-24T22:51:19.251+02:002014-06-24T22:51:19.251+02:00O pracy w domu to chciałam jeszcze dodać, że znam ...O pracy w domu to chciałam jeszcze dodać, że znam wiele osób pracujących w domu i nie doświadczających samotności, ale regułą jest, że są to osoby mające związek z ukochaną osobą na co dzień, która do tego domu codziennie wraca i są już razem, razem budzą się i zasypiają, razem dzielą codzienność itp.<br /><br />Czym innym natomiast jest praca w domu, kiedy powyższy warunek nie jest spełniony. Wtedy człowieka dopadają różne rzeczy.<br /><br />Oczywiście każdy jest inny, to tylko moje obserwacje z życia.Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-91280144450310004702014-06-24T22:50:23.322+02:002014-06-24T22:50:23.322+02:00@Kasia Sz. - jedni są do wolontariatu stworzeni, i...@Kasia Sz. - jedni są do wolontariatu stworzeni, inni nie. Ale za to stworzeni są do innych celów. Szczęściem jest odkryć swoje powołanie i zgodnie z nim żyć. Ale trzeba szukać, czasem na siłę. Trzeba próbować. Wiesz, ja wyznaję zasadę, że jeśli coś robię, to nie tylko po to, by sprawdzić czy osiągnę sukces. Czasem porażka potrzebna jest do tego, by przekonać się, że podjęte działania lub zadania są nie dla mnie. Bo nie wiem tego, póki nie spróbuję... Zuzanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-89490017185713875982014-06-24T20:54:17.661+02:002014-06-24T20:54:17.661+02:00@ Kasia Sz. Urodziłam się w roku 1974 i mieszkaliś...@ Kasia Sz. Urodziłam się w roku 1974 i mieszkaliśmy na wsi, w mieszkaniu służbowym w starym budynku, nie było możliwości modernizacji. Zresztą wtedy na wsi wiele osób żyło w podobnych warunkach jak my. A z pieniędzmi było krucho też dlatego, że rodzice budowali dom własnymi siłami. W końcu się im udało, ale kosztem wielu wyrzeczeń.<br /><br />Pracuję w domu z wyboru, dobrowolnie zrezygnowałam z etatu, bo nie dla każdego przebywanie non stop wśród ludzi jest błogosławieństwem. Właśnie dla mnie taki tryb jest idealny. Cenię sobie pracę w ciszy i spokoju, lubię przebywać w samotności. Może już jestem szalona ;-) Ale praca w domu nie musi oznaczać izolacji, przecież mam rodzinę i znajomych, spotykam się z nimi regularnie. Ajkahttps://www.blogger.com/profile/15875475334952679831noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-72789928816497474522014-06-24T16:33:09.998+02:002014-06-24T16:33:09.998+02:00Zuza - Nie mam w sobie takiej chęci. Może to źle o...Zuza - Nie mam w sobie takiej chęci. Może to źle o mnie świadczy, ale taka jest póki co prawda.Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-38783110355329405412014-06-24T16:31:27.062+02:002014-06-24T16:31:27.062+02:00Kasia Sz.: Wolontariat nie musi być jakiś szalony ...Kasia Sz.: Wolontariat nie musi być jakiś szalony - dużo godzin, ciężka praca, żeby mieć poczucie spełnienia i robienia czegoś dla innych. Ja na swoje turnusy z niepełnosprawnymi jeżdżę raz w roku, na dwa tygodnie, potem w wybrane weekendy, jak mam wolną chwilkę, jadę w odwiedziny. Raz w tygodniu, zaledwie 2 h spędzam u franciszkanów w poradni. Na przestrzeni tygodnia czy roku to niewiele, ale daje wielkie owoce. A na taką ilość czasu i obowiązki i kondycja psychofizyczna zawsze pozwolą. Wolontariat nie musi być spektakularny, żeby był efektowny. :) Trzeba spróbować, potem już wciąga :) Zuzanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-85562424489914267412014-06-24T16:10:52.642+02:002014-06-24T16:10:52.642+02:00Bardzo ciężko jest z pracą dla kobiet. Wiem po sob...Bardzo ciężko jest z pracą dla kobiet. Wiem po sobie. I wiem także jak zachowują się ludzie wobec tych, którym jest ciężko, choć bywają wyjątki. I ja za te wyjątki zawsze dziękuję i o tych ludziach pamiętam. O ich dobrych słowach, ładnych gestach.<br /><br />Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-62260498851111661942014-06-24T15:50:00.304+02:002014-06-24T15:50:00.304+02:00@Kasia Sz. - wolontariat to wyszedł przypadkiem (p...@Kasia Sz. - wolontariat to wyszedł przypadkiem (poprzez koleżankę), ale to jest naprawdę coś bardzo fajnego i łatwego, tak więc nie czuję w tym jakiejś swojej zasługi. :) Okazało się, że nawet niepotrzebne są jakieś wielkie umiejętności do tego, ku mojej wielkiej uldze. Są to zajęcia typu czytanie książeczek i prace plastyczne z dziećmi w ośrodku dla uchodźców z innymi wolontariuszami z takiej organizacji, która im pomaga. Dzieci są bardzo fajne i kontaktowe, mieszkają w ośrodku ze swoimi mamami. Większość mówi całkiem fajnie po polsku, a z pozostałymi (lub nowymi), to dogaduję się moim (słabym) rosyjskim i uśmiechem.<br />Naprawdę bardzo mnie wciągnęły te zajęcia i wolontariusze są też sympatyczni bardzo.<br /><br />Tak więc, polecam, jeśli w Waszych miastach są ośrodki dla uchodźców, to można tam dowiedzieć się na miejscu (pewnie personel ośrodka powie) jakie organizacje przyjeżdżają do dzieci i można skontaktować się z nimi i zwykle te organizacje potrzebują bardzo wolontariuszy do tego typu zajęć dla dzieci. Słyszałam też, że niektórzy z naszych wolontariuszy jeżdżą do więzień (też w soboty), kiedy są dni widzeń rodzin z osadzonymi i w takich kolejkach ludzi czekających po parę godzin na widzenie są też często dzieci i przez te parę godzin dziewczyny bawią się z nimi i czytają im książeczki. Jest wiele takich inicjatyw, które są łatwe, bo po prostu czyta się dzieciom albo ogląda obrazki z nimi albo układa puzzle, więc polecam to.<br /><br />Mnie zawsze dużą rezerwą napełnia wolontariat z dziećmi lub dorosłymi chorymi, niepełnosprawnymi albo starszymi, w hospicjach itp., a na pewno też jest to prostsze w wykonaniu, niż się wydaje, tylko najlepiej, żeby ktoś w to wprowadził, ośmielił. Może kiedyś też w takim wolontariacie wezmę udział.<br /><br />Tak więc, ogólnie polecam, warto, no i poznaje się wśród wolontariuszy fajnych ludzi, a to też poszesza nasz świat. :)Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-73028323605117120842014-06-24T15:39:58.121+02:002014-06-24T15:39:58.121+02:00Chciałabym odpowiedzieć na pytanie o wspomnienia o...Chciałabym odpowiedzieć na pytanie o wspomnienia o biedzie i o pracę w domu.<br /><br />Otóż, wychowałam się w bloku w Warszawie (jestem rocznik 71), więc może warunki życia były w bloku OK, ale brakowało ciągle pieniędzy na wszystko, bo była nas czwórka dzieci, a większość mojego dzieciństwa i czasu nastoletniego przypadała na czas, kiedy mój tata chorował i nie mógł pracować, dostawał tylko niewielką rentę, a głównym żywicielem rodziny była mama (pracownik umysłowy). Nie chcę pisać w szczegółach, ale powiem tylko, że mimo tego, że w PRL ogólnie było mało ubrań i rzeczy w sklepach i niby wszyscy mieli podobnie, a jednak dla mnie ten czas był trudny, bo odstawałam od innych dzieci z powodu ubrań, często wstydziłam się tego, jak wyglądam, a nawet takie rzeczy jak tenisówki "czeszki", które miały koleżanki, były dla mnie marzeniem ściętej głowy. Ogólnie brakowało na wszystko, też na inne podstawowe sprawy.<br /><br />Potem drugi rzut takiej naprawdę dużej biedy (połączonej z ukrywaniem jak jest, bo nie chciałam prosić nikogo o pieniądze) przeżyłam przez wiele lat na początku małżeństwa, jak moje dzieci były bardzo małe. Dużo upokorzeń też od ludzi przez to, od lekarzy w przychodniach, traktowania mnie i dzieci jak patologię za mój młody wiek i za nasz biedny wygląd (był to początek lat 90-tych). Ciągły brak pieniędzy, pożyczanie, oddawanie, proszenie STOEN o rozłożenie rachunków za prąd na raty, dylematy czy kupić soczek ze słomką dziecku czy nie, bo zabraknie pieniędzy na coś innego.<br /><br />No, ale dzięki Bogu jakoś potem było coraz lepiej materialnie, a teraz takie chwile są tylko wspomnieniem. Jednak (od rozwodu) odczuwam nadal brak stabilizacji i niepewność jutra, bo nie mam oszczędności, niedawno dopiero wyszłam z towarzyszącego mi od lat debetu. Dziękuję za to Bogu i też za zdrowie i za możliwość wykonywania pracy i za zlecenia, natomiast nie wiem co będzie dalej. Wierzę jednak, że jakieś dobre zrządzenia nastąpią.<br /><br />Praca w domu, ogólnie mówiąc, ma swoje plusy i minusy. :) W ciągu ostatniej dekady miałam wiele zrywów, kiedy szukałam pracy "z ludźmi", wysyłałam CV odpowiadając na ogłoszenia, ale niestety nikt mnie nie chciał zatrudnić. Może to sprawa mojego wieku, a może tego, że nie pracowałam nigdy w firmie, więc firmy odrzucały moje CV. Może też dlatego, że nie zgłaszałam się na oferty typu "asystentka prezesa", bo takie stanowiska mnie paraliżują. Jest jeszcze wiele czynników, bo mam bardzo duży czynsz w mieszkaniu i opłaty i nie wiem ile bym musiała zarabiać na etacie w firmie, żeby po zapłaceniu czynszu i opłat zostało coś na życie, a nie wiem czy bym dała radę dorabiać. Na zleceniach jednak łatwiej mi uskładać na opłaty i ZUS i jakoś żyć. Do niedawna na życie standardowo nie starczało i miałam ZAWSZE duży debet. Teraz jakoś udało się go zakryć, ale to kwestia ostatnich miesięcy. Mam jakieś wizje jak podnieść umiejętności i może znaleźć potem inną pracę, ale zobaczymy co wyjdzie z tego.<br /><br />Praca w domu teraz jest znośniejsza, bo mam tego przyjaciela z innego miasta, z którym codziennie piszę i rozmawiam przez tel. oraz mam wolontariat, natomiast wcześniej to było to ciężkie. Jak pisałam (nie pamiętam czy tu czy na dominikanie.pl), że "samotność degeneruje", to nie było w tym przesady. Widziałam u siebie wiele złych mechanizmów wynikających z samotności. Mam nadzieję, że teraz trochę polepszyło mi się. Zobaczymy co dalej będzie. Na razie doceniam to, co jest. :)<br />Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-4495962964855971562014-06-24T15:38:04.606+02:002014-06-24T15:38:04.606+02:00Ania K. - za ten wolontariat BARDZO Cię podziwiam....Ania K. - za ten wolontariat BARDZO Cię podziwiam. Ja nie miałabym na razie takiej siły psychicznej i przede wszystkim chęci. A to ważne, żeby coś robić z serca. Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-37667799831364267792014-06-24T15:07:20.718+02:002014-06-24T15:07:20.718+02:00@Aga - ojciec Badeni, ojciec Woroniecki i papież J...@Aga - ojciec Badeni, ojciec Woroniecki i papież Jan Paweł II to byli duchowni. Nie wiem na sto procent czy tak jest, ale wydaje mi się, że może właśnie duchowni, jako ludzie, którzy nie musieli troszczyć się o utrzymanie i mieli zawsze zapewniony obiad na stole itp. odczuwali potrzebę jakiegoś odraczania przyjemności, żeby nie popadać w za dużą wygodę? Może jest to po prostu wpisane w taki tryb życia. Myślę, że jest to jakieś wyjaśnienie.<br /><br />@ Pozostali - Nie chcę się powtarzać, ale ja akurat mam problem przeciwny, bo żyję w ciągłym niezaspokojeniu jakichś potrzeb, w ciągłym odraczaniu i czekaniu i tęsknocie. Na wielu poziomach. Z tych prozaicznych, to czekam oprócz tego, że na jakiś wolniejszy dzień, żeby w ogóle odpocząć, nadrobić zaległości w sprzątaniu (tak, nawet na to czekam z utęsknieniem) oraz nadrobić wiele innych zaległości, to też np. czekam na moment, kiedy będę mogła pójść do fryzjera na farbę do włosów (i strzyżenie), bo już mam duże odrosty. :( Na kupienie sobie jakichkolwiek letnich ubrań i sandałków, bo jeszcze nie kupiłam, a już czerwiec. Nie mam po prostu kiedy pojechać i odkładam to. Czekam na poczytanie książki właśnie itp. Ciągle są jakieś odłożone w czasie potrzeby. Z drugiej strony, zachłannie wykorzystuję to, co mogę, np. słucham audiobooków i muzyki na MP3 idąc po zakupy czy z psami czy coś, staram się jak najmniej opuszczać zajęcia z tańca, jeżdżę w soboty na mój wolontariat (pisałam kiedyś o nim), choć można by w tym czasie właśnie te zaległości nadrobić, ale wolę wolontariat, gdzie mam fajny kontakt z ludźmi i robię coś pożytecznego dla innych. Jak nadchodzi moment, że koleżanka chce się spotkać, to jak nie mam akurat strasznie pilnej pracy, jadę spotkać się z nią, bo jak odłożymy to potem może tak być, że nie zobaczymy się miesiącami. I tak dalej. Dlatego ja nie widzę czego mogłoby nauczyć mnie odraczanie. Samodyscyplinę to chyba mam, bo jak jest termin zlecenia, to muszę na niego zdążyć i wszystko co się da wtedy leży odłogiem.<br />CDN.Anna K.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-44640540273247724882014-06-24T14:53:40.433+02:002014-06-24T14:53:40.433+02:00Reklamowe hasła i promocyjne oferty są propozycją,...Reklamowe hasła i promocyjne oferty są propozycją, nie przymusem. Choć często kreują sztuczne potrzeby, to od nas zależy czy z nich skorzystamy. Szeroka i bardzo bogata oferta zmian i ulepszeń czasem może pozytywnie wpłynąć na nasz rozwój. Pisze Ojciec: "Dzisiaj, najbardziej przydatną umiejętnością jest właśnie nie pragnąć wiele. Dzięki temu człowiek zachowuje wolność i może nadal pozostać sobą." Co to znaczy pozostać sobą? A jeśli bycie sobą oznacza stagnację, braki, zatrzymanie na jakimś etapie? Może właśnie dlatego, że człowiek nie korzysta z dobrodziejstw, choć czasem zbyt nachalnie i krzykliwie reklamowanych. Dzięki technice Ojciec również głosi słowo, mimo, że może mamy go w Internecie już przesyt... A jednak... Regularnie ukazują się nowe wpisy. Dlaczego? Bo może mówią o czymś innym niż te, które już znamy. Może są uzupełnieniem tego, co już wiemy. Może wypełniają lukę, której inne treści nie były w stanie wypełnić. To ja dokonuję wyboru, że zaglądam tutaj i szukam dalej, mimo, że miliony kazań i rozważań już przeczytałam. To ja decyduję o tym, czy skorzystam z oferty, czy więcej kupię, więcej zjem, więcej zrobię. <br /><br />Myślę, że właśnie na tym polega wolność - że mam prawo wyboru! A nie na tym, że lepiej nie pragnąć zbyt wiele. Jeśli wiele mi brakuje, to dlaczego mam tego nie pragnąć? Bo jeśli słyszę, że lepiej nie pragnąć, bo tak jest lepiej, to podporządkowanie się temu jest formą zniewolenia. Ktoś mi narzuca, że tak jest lepiej... Dla mnie wolność to możliwość dokonywania wyboru. Wybieram czy chcę nie pragnąć czy pragnąć. I pozostaję sobą, gdy to ja oceniam co mi jest potrzebne - do życia, rozwoju, wzrostu... Zuzanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-73624582859935758602014-06-24T00:38:17.257+02:002014-06-24T00:38:17.257+02:00Oj tak samotność niszczy człowieka. Pewnie, że c...Oj tak samotność niszczy człowieka. Pewnie, że czasem są współmałżonkowie, którzy zrobią piekło w domu albo ludzie działający na nas źle, ale trzeba szukać kontaktu z innymi. <br /><br />Na zdjęcia na portalach społecznościowych, o których pisałaś, postaram się nie patrzeć. Tyle się raz napłakałam jak zaczęłam się porównywać. Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-13922848567669092802014-06-23T23:51:45.649+02:002014-06-23T23:51:45.649+02:00@Kasia Sz: od pracy w domu można oszaleć. Wiem, co...@Kasia Sz: od pracy w domu można oszaleć. Wiem, co mówię, bo sprawdzałam. Podobno dlatego wśród pisarzy jest więcej szaleńców niż wśród poetów, bo przy wierszach nie trzeba tak długo siedzieć samemu ze sobą. Mam wrażenie, że już to kiedyś pisałam ;) i nie, nie robię tu wycieczek do autorki książki.Matinoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-34194525817260134572014-06-23T22:54:25.467+02:002014-06-23T22:54:25.467+02:00Ajka, Ania K. - czy Wy naprawdę żyłyście w tak tru...Ajka, Ania K. - czy Wy naprawdę żyłyście w tak trudnych warunkach? Jesteśmy wydaje mi się z roczników siedemdziesiątych. Ja mieszkałam w bloku. Z trzema pokojami. W normalnych warunkach. <br /><br />I czy nie lepiej pracować na etacie aniżeli męczyć się z działalnościami i pracą w domu gdzie można odczuwać dojmująca samotność. Wiem, że z pracą jest bardzo trudno, ale praca w domu nie jest dobra ze względu na brak kontaktu z ludźmi. Co tu dużo mówić.Kasia Sz.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-244719133004442352014-06-23T18:03:47.915+02:002014-06-23T18:03:47.915+02:00wg mnie prostota polega również i na umiejętności ...wg mnie prostota polega również i na umiejętności odraczania<br />"małe udręki", o których Kasiu mówisz to jest właśnie ćwiczenie samodyscypliny<br />wiem po sobie,że takie "odraczanie"tego, czego akurat w danej chwili bardzo chcę przynosi tylko dobre owoce, pomaga ćwiczyć charakter, uczy wytrwałości, cierpliwości, ale tez uczy radości, nie tylko cieszenia się z tej "odroczonej" zachcianki, ale też okazywania tej radości<br /><br />pięknie o tym mówił chociażby o. Joachim Badeni, nie tylko mówił, tak żył przecież (zaskoczyło mnie,że przez kilka miesięcy był w nowicjacie kamedułów),albo Sługa Boży o. Jacek Woroniecki, tak samo św. Jan Paweł IIaganoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1163613709962527080.post-7738607995494022632014-06-23T14:51:46.641+02:002014-06-23T14:51:46.641+02:00Prostota nie polega na odmawianiu sobie czegoś bąd...Prostota nie polega na odmawianiu sobie czegoś bądź odraczaniu, ale na radości z rzeczy zwyczajnych o ile większe problemy nam nie przeszkadzają i na prostych, KONKRETNYCH gestach wobec innych. Na telefonie do kogoś, na mailu, na spotkaniu z kimś, na zrobieniu komuś herbaty i poczęstowaniu drożdżówką. <br /><br />Jakoś to odraczanie nie przemawia do mnie. Życie jest za krótkie, by czynić sobie małe udręki. Natomiast dobrze rozumiana dyscyplina jest ok oraz umiar praktycznie we wszystkim.Kasia Sz.noreply@blogger.com