czwartek, 9 kwietnia 2015

Kapłan jest człowiekiem zjadalnym

Z zapisków niepotrzebnego księdza.







Skończyłem czytać najnowszą książkę mojego współbrata  o. Krzysztofa Popławskiego: "Oczko. Miniatury (anty) klerykalne". Pożyczyła mi ją nasza "furtianka" z klasztoru. Całość czyta się bardzo lekko, więc książkę pochłonąłem w kilku przerwach pomiędzy zajęciami. Wydaje się, że niektórych bohaterów chyba znam nawet osobiście, co dodaje treści pewnego smaku. Lubię ten styl opisywania świata, spojrzenie na biedę człowieka, bez oceny, z próbą zrozumienia.

Najmocniej poruszył mnie jednak ostatni rozdział, pisany z perspektywy pobytu w Chinach. Utożsamiam się niemal z każdym zdaniem.

Trzy fragmenty. 

***

Niewątpliwie - przynajmniej w polskiej rzeczywistości - kapłan czuje się użyteczny, potrzebny, często skuteczny. Myślę, że za doświadczeniem użyteczności, skuteczności, duszpasterskich sukcesów powinna się znajdować ogromna wolność od ludzkich miar, zakorzeniona w więzi miłości Pana Boga. To odkrycie, że przychodzi się do zakonu dla Pana Jezusa, a nie dla ludzi, bo przecież może się zdarzyć, że po ludzku życie księdza jest nieudane. Kierowanie się ewangeliczną miarą skuteczności i użyteczności to dawanie z siebie wszystkiego pełną miarą, a rezultat pozna się w niebie. Właściwie zdaje się, ze w niebie zupełnie nie będziemy się tym interesować. 

***

Stare, tak zwane przedsoborowe książki często niosą przesłanie zapomnianego już w naszym czasie radykalizmu ewangelicznego. Został on zracjonalizowany i zmyślnie złagodzony przez psychologiczne mądrości o potrzebach człowieka. Jak zauważył stary zakonnik: "Uważa się, że to nie jest dobrze, by zakonnicy wstawali w nocy na modlitwę brewiarzową, natomiast nie ma problemu, by nocami oglądali telewizję bądź siedzieli przy komputerze".

Tymczasem, jak można nie czytać z zawstydzeniem nad własną słabością i bylejakością słów: "Za przykładem Pana Jezusa kapłan musi umrzeć swemu ciału, swemu duchowi, swojej woli, swojej opinii, rodzinie, światu; musi poświęcić się przez milczenie, modlitwę, pracę, pokutę, cierpienie i śmierć. Im bardziej jest się umarłym, tym więcej ma się życia, tym więcej się go daje. Kapłan jest człowiekiem ukrzyżowanym. (...) Trzeba stać się dobrym chlebem. Kapłan jest człowiekiem zjadalnym". 

***

Pragnienie radykalizmu może doprowadzić do osądu tych, z którymi się żyje i którzy nie żyją tak, jak to się postrzega w świetle radykalizmu. Ów osąd jest znakiem duchowej złości, czasami niszczącej głębiej niż przeciętność życia. Nie osąd, ale miłość miłosierna wobec braci to prawdziwy owoc Bożego przyciągania i Jego obecności. Nigdy nie brakuje różnej maści zelotów, którzy kopią leżącego, bo nie nadąża za nimi, bądź różnej maści cyników i wiedzących już wszystko. 

Krzysztof Popławski OP , "Oczko. Miniatury (anty) klerykalne" (wyd. W drodze)




Foto. Archiwum sióstr dominikanek w Mielżynie,  

Paulina Maciejowska (Kuria Generalna Zakonu Dominikanów w Rzymie, bazylika Santa Sabina)


9 komentarzy:

  1. Hm chyba faktycznie ciekawa książka :) jednak myślę ze kapłan to normalnie zwyczajny człowiek tylko żyje inaczej, więcej czasu poświęca modlitwie i pracuje dla Boga tak jak potrafi najlepiej. Podoba mi się coś takiego a nawet zachwyca umiejętność bycia kapłanem i zwyczajnym wesołym jak chyba każdy chce takim być człowiekiem.
    Kiedy trzeba się modlić to się modli w skupieniu takim, że czuje się obecność Pana Boga i w jego sercu i w tym miejscu w którym się modli i to bardzo udziela się innym, bynajmniej ja tak mam i z taką sytuacją nie raz się spotkałam i myślę że ciągle spotykam i dziękuje Bogu że w naszym kościele tak jest.
    Nie raz miałam właśnie takie odczucia i to jest bardzo niezwykłe a kiedy można pożartować, czy porozmawiać na różne tematy to też to potrafi. Kiedyś powiedziałam jednemu z naszych Ojców że jest jak kameleon - jak się modli to się modli niezwykle a jak żartuje to żartuje i to mi się podoba u kapłanów i to głoszenie Słowa niesamowite czasem i na różne sposoby.
    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedną miniaturę na dominikanie.pl. Ładna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstremalny ksiądz : )

    www.youtube.com/watch?v=Pp66TLSwg5E

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że siłownię w święta można sobie darować. Jestem dość aktywną osobą, ale w święta - jakby była taka możliwość - nie chodziłabym na siłownię. Nie robię też z ruchu "bożka". A "ekstremalności" nie lubię. Jest w tym coś z pychy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze chciałam dodać, że pamiętam jeszcze jedno z opowiadań o.Popławskiego. Sprzed kilku lat. Bardzo mi się podobało. Ja myślę, że Ojcu Popławskiemu i o. Krzysztofowi chodzi o taki autentyczny wysiłek. Nie taki wykreowany na siłę. I nie taki, którym się można chwalić. I właśnie to opowiadanie o.Popławskiego sprzed lat było takim małym, delikatnym hołdem wobec pewnego rodzaju wyrzeczeń jakie ponosi duchowny. I ono nie miało nic wspólnego z pychą czy obnoszeniem się z ofiarą. To tyle ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham kapłanów, którzy są wyraziści i autentyczni. Też zmagają się z codziennością. Kiedy są smutni,czy poirytowani nie skrywają pod maską szczęśliwości. W takiich nauczycieli się wsłuchujemy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasia Sz.
    Niektóre "ekstremalności" mogą prowadzić do pokory :)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Pragnienie radykalizmu może doprowadzić do osądu tych, z którymi się żyje i którzy nie żyją tak, jak to się postrzega w świetle radykalizmu. Ów osąd jest znakiem duchowej złości, czasami niszczącej głębiej niż przeciętność życia. Nie osąd, ale miłość miłosierna wobec braci to prawdziwy owoc Bożego przyciągania i Jego obecności. Nigdy nie brakuje różnej maści zelotów, którzy kopią leżącego, bo nie nadąża za nimi, bądź różnej maści cyników i wiedzących już wszystko" Dobre, dobre, bardzo dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Kapłan jest człowiekiem zjadalnym.." troche trzeba jednak uważac żeby nie zeżreć całego do kości, i nie stać ogryzając zapomniana kostke, przewąchując jak głodny kundel kupke szmatek czarno białych, ze jak to to juz nic nie zostało... Trochę trzeba w tym delikatności
    ALE
    rzecz, która mnie nieustannie zadziwia. Coś co bardzo chciałabym żeby pamiętali, i zapracowani ksieża którzy już mają dośc bycia zjadanymi bo nie widzą sensu. Sens jest jak wyżej ojciec wyłożył. I młodzi,którzy myśla może, miało byc tak pięknie, a ja nic nie umiem, nic nie mogę. niczego nie potrafię...(myślę ze i tak bywa)

    Przenikalność modlitwy.
    Siła błogosławieństwa.
    Ktoś gdzieś daleko, nie zna mnie, nie lubi, nic o mnie wiedzieć nie musi, może mi krzyżykiem na czole nakreślonym przynieść spokój. Trochę ciszy w zamęcie.
    Tyle, że zamiast leżeć i wpatrywać w ciemność zasnę jak dziecko. Czasem rozpłaczę i zasnę. Płacz przynosi ulgę. (to na ciemniejsze dni, i bardzo ciemne, ale i zwykły dzień lepszy jest kiedy ma kierunek).
    Kapłan jest trochę jak człowiek, który siedzi , a on sie podpierając głowę rekoma pomyśli, co ja, ja nic nie mogę. Pomodlę się.
    A ty zza jego pleców, dostaniesz od Jezusa jabłko, pogłaskanie, płaszcz na zmarznięte kości i wskazanie spojrzeniem tego. co przy stole. Idź, pomódl sie za niego. Jakiś taki ostatnio markotny.

    OdpowiedzUsuń