Zarówno starożytni, jak i współcześni stoicy byli dumni z ukrywania łez. On zaś nigdy nie ukrywał łez; pozwalał im pojawiać się na odsłoniętej twarzy z powodu różnych codziennych zdarzeń, na przykład na widok rodzinnego miasta. A jednak i On coś ukrywał.
Radość, która dla pogan stanowiła rzecz niewielką i jawną, jest największą tajemnicą chrześcijan.
Otwieram raz jeszcze niewielką książeczkę, z której chrześcijaństwo wzięło swój początek. I znów napełnia mnie przeczucie, że oto znalazłem potwierdzenie moich myśli.
Otwieram raz jeszcze niewielką książeczkę, z której chrześcijaństwo wzięło swój początek. I znów napełnia mnie przeczucie, że oto znalazłem potwierdzenie moich myśli.
Ogromna postać wypełniająca Ewangelię, przewyższa w tym względzie, jak i w każdym innym, wszystkich myślicieli, którzy kiedykolwiek uważali się za wielkich. Jego patos był naturalny, niemal zdawkowy.
Zarówno starożytni, jak i współcześni stoicy byli dumni z ukrywania łez. On zaś nigdy nie ukrywał łez; pozwalał im pojawiać się na odsłoniętej twarzy z powodu różnych codziennych zdarzeń, na przykład na widok rodzinnego miasta.
A jednak i On coś ukrywał.
Uroczyści nadludzie i imperialni dyplomaci są dumni z tego, że potrafią ukryć swój gniew. On zaś nigdy nie ukrywał gniewu. Zrzucał stoły z frontowych schodów świątyni i pytał ludzi, jak mogą uniknąć potępienia w piekle.
Ale przecież coś ukrywał.
Z całym szacunkiem muszę powiedzieć, że w tej wstrząsającej Osobowości dostrzegam cechę, którą trzeba nazwać nieśmiałością. Było coś, co ukrywał, nagle milknąc lub pośpiesznie odchodząc.
Bóg, chodząc po ziemi, nie mógł nam okazać tego, co całkowicie nas przerastało; czasem podejrzewam, że tym czymś był Jego śmiech.
Zarówno starożytni, jak i współcześni stoicy byli dumni z ukrywania łez. On zaś nigdy nie ukrywał łez; pozwalał im pojawiać się na odsłoniętej twarzy z powodu różnych codziennych zdarzeń, na przykład na widok rodzinnego miasta.
A jednak i On coś ukrywał.
Uroczyści nadludzie i imperialni dyplomaci są dumni z tego, że potrafią ukryć swój gniew. On zaś nigdy nie ukrywał gniewu. Zrzucał stoły z frontowych schodów świątyni i pytał ludzi, jak mogą uniknąć potępienia w piekle.
Ale przecież coś ukrywał.
Z całym szacunkiem muszę powiedzieć, że w tej wstrząsającej Osobowości dostrzegam cechę, którą trzeba nazwać nieśmiałością. Było coś, co ukrywał, nagle milknąc lub pośpiesznie odchodząc.
Bóg, chodząc po ziemi, nie mógł nam okazać tego, co całkowicie nas przerastało; czasem podejrzewam, że tym czymś był Jego śmiech.
Tekst: G. Chesterton „Ortodoksja”
5 komentarzy:
Jakie to piękne...
Ojcze
Bardzo wzruszył mnie ten tekst...Dziękuję
w tych szalonych czasach to prawdziwe wytchnienie
Powiedział WSZYSTKO, co było potrzebne.
Dla naszego dobra - TYLKO to, co było potrzebne.
Nawet DZIŚ, przebywanie w Jego obecności daje radość...
. To jest cudne misterium ciagle na nowo do odkrywania, OSOBA JEZUSA postrzegana przez Chestertona jest mi takze bardzo bliska w takiej odslonie, glosnego opisanego smiechu w Ewangelli nie ma, ale gdzies dyskretnie pewnie sie przed nami chowa, w niebie ta radosc w pelni znajdziemy...
Prześlij komentarz