Bracia
kameduli opowiadali, że trafił im się kiedyś nowicjusz, który bezustannie
krytykował. W końcu przeor wziął go na rozmowę i mówi:
- Bracie
kochany, zwróć uwagę na to, że w Ewangelii jest pewien porządek i kolejność.
Trzeba najpierw wyjąć belkę ze swojego oka, a dopiero potem zabrać się za
źdźbło w oku brata.
- Ojcze, to
kiedy wreszcie będę mógł zacząć krytykować? – zapytał zdumiony.
- Jak się z
tą belką pomocujesz, to ci się odechce - odpowiedział przeor.
Po roku
nowicjusz odszedł zniechęcony. "Dzisiaj już nie ma poważnego życia
zakonnego" – miał podobno twierdzić.
Już św. Jan
od Krzyża ostrzegał, że człowiek, który ulega tendencji do krytykowania, nie
zdaje sobie sprawy, że popija truciznę, która zaczyna pustoszyć jego serce. W
ten sposób traci zdolność widzenia Boga.
Następnie
zły duch zaczyna mu podsuwać coraz to lepsze argumenty do krytyki, aby w
konsekwencji przestał w ogóle dostrzegać dobro, a widział jedynie zło. A to
będzie karmiło jego pychę.
Następnie
rozpocznie się proces samousprawiedliwiania (tak doskonale opisany po upadku
pierwszych rodziców) którym zadręcza się już całe otoczenie. „Skoro ja jestem
niewinny, muszę zatem wskazać winnych”. Nie bez powodu tradycja świętych ojców
naucza: „Kto usprawiedliwia sam siebie popełnia samobójstwo”.
Z
doświadczenia widzę, że kiedy przestaję usprawiedliwiać siebie, wówczas
usprawiedliwia mnie Bóg.
Jak zatem zniszczyć swoje serce („centrum dowodzenia”) i zostać neurotykiem? Oto siedem sprawdzonych i przetestowanych rad:
1. Odrzuć wyrzuty sumienia
Zacznij od założenia, że jesteś odpowiedzialny jedynie za dobro, które czynisz, za zło już nie. Domagaj się pochwał, uznania i szacunku za swoją pracę, którą uznajesz za dobrze wykonaną, zło natomiast przypisuj matce, ojcu, babci, dziadkowi, współbraciom ze wspólnoty, przełożonemu, albo temu, że przed laty ktoś cię w szkole źle potraktował.
2. Uczyń siebie sędzią innych ludzi
Kiedy już odrzucisz poczucie winy, to przejdź do obwiniania wszystkich dookoła, dzięki temu odsuniesz od siebie głos własnego sumienia skierowany przeciwko tobie. Szukanie winy u innych wyzwoli w tobie mechanizm samousprawiedliwienia i pomoże ci czuć się jeszcze bardziej „niewinnym” niż kiedykolwiek. Często oburzaj się i mów publicznie jak bardzo ci wstyd. Wywołuj do tablicy wszystkich tych, za których się wstydzisz, to mogą być: biskupi, politycy, księża, sąsiedzi, dziennikarze, youtuberzy… Lista może być nieskończona.
Czytaj rubryki z plotkami, wprawdzie nie mają one żadnego znaczenia dla twojego życia, ale wynajdywanie większych win u innych, będzie pomocne w tłumieniu twoich wyrzutów sumienia.
Pamiętaj, im większe oburzenie, tym bardziej wzrasta twoje poczucie lepszości.
3. Nigdy nie przyznawaj się do błędu
Kiedy ktoś cię krzywdząco oceni, albo zwróci na coś uwagę, od razu się denerwuj, a najlepiej zaatakuj opowiadając o jego wadach. Używaj wówczas ironii lub cynizmu. Niech twój gniew wzrasta jeszcze bardziej, gdy widzisz, że krytyka jest słuszna. Kiedy nie posłuchasz żony podczas jazdy i nie wybierzesz drogi, którą sugerowała, a potem okaże się, że podjąłeś złą decyzję, wścieknij się na nią za to, że nie była wystarczająco precyzyjna.
Inspiracja: Fulton Sheen „Droga do radości życia”
3 komentarze:
Silne umysły omawiają pomysły,przeciętne umysły omawiają wydarzenia,słabe umysły omawiają ludzi. Do takich wniosków doszedł Sokrates.Ja natomiast doszedłem do tego by Rzebrać o MODLITWĘ o co proszę i pozdrawiam Krzysztof.
Bardzo wartościowy tekst, pozdrawiam
Uwagi "jak zniszczyć swoje serce" przypominają stopnie pychy wg św. Bernarda z Clairvaux.
Prześlij komentarz