poniedziałek, 27 lutego 2023

Jak nie zniszczyć swojego serca

Człowiek, który ulega tendencji do krytykowania, nie zdaje sobie sprawy, że popija truciznę, która zaczyna pustoszyć jego serce. W ten sposób traci zdolność do widzenia Boga.




Bracia kameduli opowiadali, że trafił im się kiedyś nowicjusz, który bezustannie krytykował. W końcu przeor wziął go na rozmowę i mówi:

- Bracie kochany, zwróć uwagę na to, że w Ewangelii jest pewien porządek i kolejność. Trzeba najpierw wyjąć belkę ze swojego oka, a dopiero potem zabrać się za źdźbło w oku brata.

- Ojcze, to kiedy wreszcie będę mógł zacząć krytykować? – zapytał zdumiony.

- Jak się z tą belką pomocujesz, to ci się odechce - odpowiedział przeor.

Po roku nowicjusz odszedł zniechęcony. "Dzisiaj już nie ma poważnego życia zakonnego" – miał podobno twierdzić.

Już św. Jan od Krzyża ostrzegał, że człowiek, który ulega tendencji do krytykowania, nie zdaje sobie sprawy, że popija truciznę, która zaczyna pustoszyć jego serce. W ten sposób traci zdolność widzenia Boga.

Następnie zły duch zaczyna mu podsuwać coraz to lepsze argumenty do krytyki, aby w konsekwencji przestał w ogóle dostrzegać dobro, a widział jedynie zło. A to będzie karmiło jego pychę.

Następnie rozpocznie się proces samousprawiedliwiania (tak doskonale opisany po upadku pierwszych rodziców) którym zadręcza się już całe otoczenie. „Skoro ja jestem niewinny, muszę zatem wskazać winnych”. Nie bez powodu tradycja świętych ojców naucza: „Kto usprawiedliwia sam siebie popełnia samobójstwo”.

Z doświadczenia widzę, że kiedy przestaję usprawiedliwiać siebie, wówczas usprawiedliwia mnie Bóg. 

***

Jak zatem zniszczyć swoje serce („centrum dowodzenia”) i zostać neurotykiem? Oto siedem sprawdzonych i przetestowanych rad:

1. Odrzuć wyrzuty sumienia

Zacznij od założenia, że jesteś odpowiedzialny jedynie za dobro, które czynisz, za zło już nie. Domagaj się pochwał, uznania i szacunku za swoją pracę, którą uznajesz za dobrze wykonaną, zło natomiast przypisuj matce, ojcu, babci, dziadkowi, współbraciom ze wspólnoty, przełożonemu, albo temu, że przed laty ktoś cię w szkole źle potraktował.

2. Uczyń siebie sędzią innych ludzi

Kiedy już odrzucisz poczucie winy, to przejdź do obwiniania wszystkich dookoła, dzięki temu odsuniesz od siebie głos własnego sumienia skierowany przeciwko tobie. Szukanie winy u innych wyzwoli w tobie mechanizm samousprawiedliwienia i pomoże ci czuć się jeszcze bardziej „niewinnym” niż kiedykolwiek. Często oburzaj się i mów publicznie jak bardzo ci wstyd. Wywołuj do tablicy wszystkich tych, za których się wstydzisz, to mogą być: biskupi, politycy, księża, sąsiedzi, dziennikarze, youtuberzy… Lista może być nieskończona.

Czytaj rubryki z plotkami, wprawdzie nie mają one żadnego znaczenia dla twojego życia, ale wynajdywanie większych win u innych, będzie pomocne w tłumieniu twoich wyrzutów sumienia.

Pamiętaj, im większe oburzenie, tym bardziej wzrasta twoje poczucie lepszości.

3. Nigdy nie przyznawaj się do błędu

Kiedy ktoś cię krzywdząco oceni, albo zwróci na coś uwagę, od razu się denerwuj, a najlepiej zaatakuj opowiadając o jego wadach. Używaj wówczas ironii lub cynizmu. Niech twój gniew wzrasta jeszcze bardziej, gdy widzisz, że krytyka jest słuszna. Kiedy nie posłuchasz żony podczas jazdy i nie wybierzesz drogi, którą sugerowała, a potem okaże się, że podjąłeś złą decyzję, wścieknij się na nią za to, że nie była wystarczająco precyzyjna.

4. Drwij z religii

Jak już się zdenerwujesz na bliźniego, zacznij gniewać się na Boga. Wyśmiewaj się z religii. Wyszukuj jej braki na przykładzie poszczególnych ludzi, którzy ją wyznają i niech oni symbolizują cały Kościół. Pielęgnuj w sobie żal do Boga. Ostatecznie zaprzecz Jego istnieniu i uczyń bogiem samego siebie. I tak jak przeniosłeś swoją winę na innych poprzez hiperkrytycyzm, tak teraz uspokój swoje sumienie, zrzucając winę na Boga.

5. Bądź twardy, nieczuły, zbuntowany

Teatralnie pokazuj swoje wzburzenie publicznie rozwalając rzeczy. Krzycz na ludzi tłumacząc im swoją rację, przecież tylko w ten sposób przyjmą twoje argumenty. Głośno wyrażaj swoją irytację widząc niedociągnięcia innych. Niech wszyscy widzą jak cierpisz.

Dzięki temu wzmocnisz w sobie nienawiść do ludzi oraz Boga, który ich wszystkich stworzył.

W końcu twoja złość przerodzi się w zatwardziałość serca i ostatecznie w agresję. „Trudno jest żyć z tymi wszystkimi ludźmi, przecież są wobec mnie tak bardzo niechętni” - stwierdzisz.

6. Bądź mistrzem sam dla siebie

Opowiadaj jak jesteś szczęśliwy i samowystarczalny, bo wyzwoliłeś się z religii. Dlaczego miałbyś polegać na kimkolwiek? Sam jesteś swoim stwórcą, wybawicielem, mistrzem dla siebie samego. Twoje oko ma własne światło, brzuch ma swój pokarm, twój umysł nie potrzebuje nauczyciela, a poczucie winy niczego nie potrzebuje. Jesteś przecież bez winy.

7. Zaczynaj na nowo

Wytrwale trzymaj się powyższych zasad, a pojawi się u ciebie nerwica spowodowana dysonansem pomiędzy twoim uroczym i niewinnym życiem, a nikczemnością i brutalnością życia innych ludzi.

***

Jeśli jednak chciałbyś wybrać inną drogę, taką która wyrywa cię z "roli ofiary", daje poczucie sprawczości i w konsekwencji prowadzi do wolności to ZAPOMNIJ o powyższych punktach i zacznij inaczej... Najlepiej od trzech rzeczy.

1. Przestań szukać winy w innych i zacznij od belki we własnym oku.
2. Przeczytaj Ewangelię św. Łukasza przypominając sobie za co Bóg zsyła błogosławieństwo (Łk 18, 9-14).
3. Zacznij żyć według „reguły celnika”.

Wówczas bardzo szybko odkryjesz, jak prawdziwe są słowa psalmisty: „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu” (Ps 34, 19)



Inspiracja: Fulton Sheen „Droga do radości życia”

3 komentarze:

  1. Silne umysły omawiają pomysły,przeciętne umysły omawiają wydarzenia,słabe umysły omawiają ludzi. Do takich wniosków doszedł Sokrates.Ja natomiast doszedłem do tego by Rzebrać o MODLITWĘ o co proszę i pozdrawiam Krzysztof.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wartościowy tekst, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwagi "jak zniszczyć swoje serce" przypominają stopnie pychy wg św. Bernarda z Clairvaux.

    OdpowiedzUsuń