środa, 23 listopada 2011

Mistrzowie z Roke

- Chcesz czynić czary? – powiedział Ogion do Geda. – Czekaj. Dojrzałość to cierpliwość. Biegłość to cierpliwość dziesięciokrotna.






Dwa opisy prawdziwych Mistrzów w ujęciu Ursuli de Guin:


Moc nie jest ich własnością

Arren wychowywał się na dworze, jego dwór był pełen ludzi o wielkich majątkach, handlujących z całym światem, bogatych w dobra doczesne. Jadali mięso, pili wino i przemawiali donośnym głosem; wielu toczyło zaciekłe spory, inni obsypywali się pochlebstwami, większość pragnęła zyskać coś dla siebie.

Nigdy jednak nie spotkał kogoś takiego jak mistrzowie z Roke. Jedli chleb, nie mówiąc zbyt wiele, ich twarze były pogodne i spokojne. Jeśli nawet czegoś pragnęli, to z pewnością nie dla siebie. A przecież ci ludzie dysponowali ogromną mocą; Arren poznał to natychmiast.        


***
Bezkrytyczne naśladownictwo

Jako chłopiec Ogion myślał, że bardzo przyjemną igraszką byłoby przybieranie za pomocą sztuki magicznej dowolnego kształtu, postaci człowieka czy zwierzęcia, drzewa lub chmury, i bawienie się w ten sposób w tysiące różnych istnień. Lecz jako czarnoksiężnik poznał cenę tej igraszki, cenę, jaką jest ryzyko utraty własnego „ja”, przegrania prawdziwego istnienia. Im dłużej człowiek pozostaje w cudzej postaci, tym większe jest ryzyko.

Jeden czarownik miał przyjemność przybieraniu postaci niedźwiedzia i czynił to coraz częściej, póki niedźwiedź nie urósł w nim, a człowiek nie zanikł.

Ursula Le Guin: "Czarnoksiężnik z Archipelagu", "Najdalszy brzeg"






6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dowód na to, że w książkach fantasy też można szukać Słowa. Dobrze jest przypomnieć sobie po paru latach panią Ursulę.
Brawo!

z Podgórza.

Hobbit pisze...

Zgadzam się, książki de Guin są mądre i nasycone chrześcijańskimi treściami. Chyba nawet powstały w tym samy czasie do "Władca pierścieni".

InCentro pisze...

Codziennie mnie ten blog na nowo zaskakuje...

Anonimowy pisze...

hmm... aż się chyba skuszę i przejdę się do biblioteki po jedną z tych książek...

InCentro pisze...

Cicicada: potwierdzam - są świetne, ale stare wersje mają okładki niczym z dworcowych stoisk. Nie zniechęcaj się!

Anna M. pisze...

Cykl "Ziemiomorze" to książki mojego życia. Jesli chodzi o mistrzów, to takim mistrzem staje się też Ged, główny bohater cyklu - możemy obserwować jego drogę, od pyszałkowatego młodzieńca, po dojrzałego, pogodzonego ze sobą maga, który jest w stanie przekazać swoją wiedzę innym. Ale jak dla mnie najpiękniejsze jest zakończenie drugiego tomu, kiedy Ged żegna się ze swoją ukochaną, Tenar, i mówi jej, że nie może z nią zostać i prowadzić normalnego życia, bo musi być wierny powołaniu. To moim zdaniem jest istota mistrzostwa.

Prześlij komentarz