Dziadek Romana Brandstaettera zanim zaczynał czytać Biblię całował ją. Młodemu Romanowi kazał czytać fragment i głośno powtarzać, aż cały werset wbił się w moją pamięć jak gwóźdź w twarde i oporne drzewo dębowe. "Raz odważyłem się powiedzieć: ale ja tego nie rozumiem” - wspomina pisarz. „Nie rozumiesz? Nie chodzi o to, żebyś rozumiał. Chodzi o to, żebyś pamiętał”.
Z Pismem Świętym jest tak, że obcuje się nie z księgą, a z Osobą. Wykształcenie ani technika nie jest tu istotne, jedynie zaangażowanie. W końcu Duch Święty przyjdzie i napełni umysł światłem.
o. Augustyn Pelanowski
Wcześni autorzy chrześcijańscy „myśleli Biblią”. Niepotrzebne były im żadne pomoce naukowe, żadne konkordancje. Wszystko mieli w głowie. Samo Pismo Święte podsuwało im słowa, którymi mówili czy pisali. Dopiero kiedy człowiek "zamieszka" w Biblii, wtedy dopiero poznaj ją naprawdę.
Biblia, która żyje powinna być pozakreślana, z notatkami obok, myślami, pytaniami, a nawet rysunkami - wówczas jest księgą żywą – tak twierdził Roman Brandstaetter, wielki miłośnik Biblii.
„Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodziców… Więcej niż mnie. Nigdy się z nią nie rozstaniesz. A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu są tylko nieudolnym komentarzem do tej jednej, jedynej Księgi.” – powtarzał dziadek młodemu Romanowi.
Kiedyś Brandstaeatter zauważył jak dziadek pisze imiona zmarłych na kartach Biblii.
- Dlaczego to robisz? – spytał.
- Bo Pismo Święte jest księgą żywych, nie umarłych.
Biblia jest całością. Nie można zrozumieć Nowego Testamentu jeśli nie zna się Starego. Nowy Testament zawiera Stary, a Stary wyjaśnia się w Nowym.
Pismo święte jest życiorysem Boga, który napisał o sobie powieść w dwóch nierozłącznych częściach. Każda ich próba rozdzielenia zubaża Boga o całą Jego Boskość. W Biblii zawarte jest nasze życie, które zostało wymyślone przez Boga, co nie znaczy, że determinowane. Ono jest przedstawione na kartach Pisma we wszystkich wariantach – powiedział o. Augustyn Pelanowski. - Jest w niej nawet o twojej rodzinie, dzieciach, o ich zachowaniach, twoich zranieniach, porażkach i sukcesach.
Bóg wie, po co to się wszystko dzieje, i wie, co jest dobre dla twoich bliskich i ciebie. Często jednak przedzieranie się przez Biblię może być czymś jak Negeb: samotnością i pustką. Docieraniem do Boga, który nie daje się odczuć. Jednak gdy człowiek wytrwa, to niespodziewanie Słowo zacznie go przemieniać. Daje pokój, wyzwalając z lęków i niepewności.
Prof. Anna Świderkówna powiedziała, że dzięki Biblii wszystkie pozornie przeklęte historie jej życia stawały się błogosławionymi perłami. O tym mówi cała Biblia! Od pierwszego wersetu do ostatniego. Mówi, że Bóg z najbardziej przeklętej ludzkiej historii, która zaczyna się już w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju, potrafi wyprowadzić historię zbawienia. Nie ma takiego punktu w ludzkiej historii, z której Bóg nie wyprowadziłby życia i błogosławieństwa. Wystarczy spojrzeć na krzyż. Mała krucha wspólnota to w Biblii ukochana reszta Izraela.
Konkurs
Aby pomóc Wam w zrozumieniu Biblii wydawnictwo „M” ma dla Was komentarz do ksiąg Starego Testamentu opracowany przez Jana Pawła II. Twarda oprawka, liczba stron 752. Jest co czytać…Być może będzie on motywacją do tego, aby rozkochać się w Biblii.
Abyśmy wspólnie mogli rozsmakować się w Biblii ogłaszam konkurs. Do niedzieli 6 maja (włącznie) należy nadsyłać zdjęcia z krótkim cytatem biblijnym (jedna osoba – jedno zdjęcie). Może to być ulubiony fragment, a może najbardziej trudny lub niezrozumiały. Ważne, aby cytat uzupełniał się ze zdjęciem.
W poniedziałek (7 maja) zaczniemy głosowanie. Osoba, która uzyska największą liczbę głosów otrzyma wspomnianą nagrodę.
Chciałbym aby konkurs był inspiracją i zachętą do tego, aby oswoić i zaprzyjaźnić się z Biblią, pozakreślać ją swoimi notatkami, teksty zaznaczyć kolorami, a kartki swoimi zakładkami - i w ten sposób uczynić z niej żywą księgę.
41 komentarzy:
Doczekaliśmy się :)
Przy okazji:
Świetny ten filmik "reklamujący" lectio divina. Na tyle dobry, że postanowiłem "ukraść" go w moim dzisiejszym wpisie do bloga ;-) Im więcej osób go zobaczy tym lepiej :)
Jeden z moich ulubionych cytatów z Biblii to zdanie z Księgi Estery i słowa jej samej:
"Wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko"
A film jest kapitalny. Nie mam problemu z modlitwą ani z rozmową z Bogiem. Problem jest z wysłuchaniem.
Rozmowa z Bogiem to między innymi czytanie Biblii. To ponoć żywa księga. Każdy dominikanin mówi zawsze to samo: "Tam jest całe nasze życie". To mnie i frapuje i przeraża. Bo zawsze wtedy myślę, że może jest tam zapisana nasz smutna historia. Bez szczęśliwego finału, a tego bym nie chciała.
Trochę wydaje mi się to bajkowe, że Bóg po prostu mówi do człowieka. Te czytania na mszy, które pewnie nie jednego z nas nużą to słowa Boga.
Nie nużą i nie są sztywne jak mamy świadomość, że to mówi Bóg i jak wiemy o co chodzi. Trochę zrażają te nazwy "Syjon', "Izrael", bo wtedy mamy wrażenie, że Bóg mówi nie bardzo wiadomo do kogo. Na przykład są takie słowa z psalmu, które mówią o tym jak Bóg spełnia marzenia, że aż trudno nam uwierzyć:
"Gdy Pan odmienił los Syjonu,
wydawało się nam, że śnimy."
Ten Syjon to możemy być my. To znaczy, że Bóg tak odmienił nasz los, że aż trudno nam w to uwierzyć.
Mnie bardzo fascynuje i zastanawia fragment z psalmu 62:
"Bóg raz powiedział,
dwa razy to słyszałem:
Bóg jest potężny."
Pan Bóg raz powiedział, jak więc dwa razy to usłyszeć?
Ojcze - dokończę naszą krótką, spontaniczną rozmowę sprzed krakowskiego klasztoru tutaj, bo tam musiał już Ojciec podpisywać książki.
TO CO DOBRE w Ojca wpisach i indywidualnym blogu to optymizm i trochę taki fun. Nawet jeśli mam polemiczny stosunek do niektórych Ojca wpisów czy na przykład do fragmentów z wyprawy do Macedonii to jednak ten fun doceniam lub zaczynam doceniać. Żeby się choć trochę rozerwać i nie myśleć tylko o kłopotach.
A DRUGA SPRAWA to fakt, że wszelkie problemy związane z uzależnieniami, z wychodzeniem z takiego a takiego dołka są trudne. Wymagają czasu, że życie nie bywa jak film. I o tym trzeba pamiętać.
A propos Pisma Świętego, o które zahaczyliśmy naszą krótką rozmowę. To obcuję z Nim spontanicznie, fragmentami. Odsłuchuję nieraz przeróżnych konferencji jak np. o.Okońskiego na temat psalmów czy o. Krzysztofa Popławskiego na temat ogólnie Słowa Bożego.
Biblia to Słowo Żywe, choć należy uważać, by nie traktować Go magicznie. Na razie jestem na początku drogi ze Słowem. Nie robię tego jako fachowiec, ale jako zwykły szary człowiek bez obycia teologicznego. Nie wiem gdzie Słowo mnie zaprowadzi.
Pozdrawiam Ojca - Kasia.
no i nagroda odebrana - autograf z dedykacją i jeszcze uścisk dłoni Prezesa gratis:]
@Zuza: skoro nagrodą jest autograf z dedykacją, to Tobie ojciec KP, żeby się zrehabilitować za tą Łódź, będzie chyba musiał dodatkowo narysować jakiś obrazek albo dać podwójny autograf;)
A ja niestety nie mogłem być dzisiaj w Krakowie :(
Za to książka dotarła, z koperty oczywiście jako pierwszy wyleciał obrazek z o. Joachimem :))) a obrazki Jezusa z przyjacielem i św. Dominika już od dawna miałem sobie kupić... już nie muszę, dziękuję bardzo!
Książkę czyta się świetnie, przy tym jest pięknie wydana, co mnie zaskoczyło, bo "W drodze" niestety mnóstwo książek wydaje fatalnie :)
Biblia - wciąż czytam ją za mało. Ale marzę żeby zrosnąć się kiedyś z tą Księgą, żeby nią myśleć, żeby nią oddychać. Pamiętam słowa Z. Kubiaka we wstępie do "Wyznań" św. Augustyna. Napisał on, że jako tłumacz i redaktor rezygnuje z zamieszczania przypisów odnośników co do nawiązań/cytatów biblijnych, bo św. Augustyn po prostu myśli Biblią. W co drugim zdaniu jest aluzja lub parafraza tekstu biblijnego. Ja też tak chcę! :)
Zapytam jak zwyczajny laik. Nie denerwujcie się na mnie, bo od jakiegoś czasu odkrywam świat Biblii i wiele jeszcze nie rozumiem. Nie mam też wielkiego doświadczenia w tej lekturze. Wiele pytań mnie prześladuje. Dlaczego Pismo nie jest aktualizowane do naszych czasów, tylko muszę bawić się w rozszyfrowywanie dziwnych hebrajskich obrazów, które daleko są od mojego życia? Na przykład dzisiejszy Dobry Pasterz. Sorry, ale na moim osiedlu "pasterz" brzmi tak samo archaicznie jak "kołodziej". A owca kojarzy się bardziej z baranem. A kto z nas chciałby należeć do stada bezmyślnych owiec/baranów? Co z naszą indywidualnością? Poza tym, nie wiem czy wiecie, ale według najnowszych badań większość tego, co czytamy w Biblii, nie wydarzyła się naprawdę. Czyli prowadzi na mitologia? I może stymulujemy się nią psychicznie, żeby poczuć się lepiej? Może jest tak, że my mamy Biblię, a innym (mniej wymagającym) wystarcza Coelho? Gdybym miał wziąć udział w konkursie, to przesłał bym o. Krzysztofowi zdjęcie zapłakanego dzieciaka z dołączonym nie-jednym cytatem, ale całym tekstem Biblii. Dobrej niedzieli!
Archaizmy nie są żadnym problemem. Mówi się "duszpasterz", "duszpasterstwo", dobry pasterz to może być figura retoryczna. Wiadomo, że chodzi o osobę duchowną.
Biblia - którą na razie znam tylko po okruszku - nie zabija indywidualności, bo jest tam cała gama postaci albo cała gama uczuć jak w psalmach. Z nazewnictwem, historycznością, archaicznością można sobie poradzić.
Gorzej jest z wcieleniem się Słowa Bożego w życie. To nie jest takie proste.
Zwykle jest tak,że żeby się czegoś dowiedzieć to trzeba się czegoś dowiedzieć. A potem już wiesz.
Trochę więcej. I tak pomalutku do przodu. Cała radość polega na tym że można czytać wiedząc dokładnie tyle ile się wie i znajdować w czytanym tekście pociechę, wskazówkę, wyjaśnienie.
To jest Twój wybór, albo wierzysz że Bóg przez te słowa do Ciebie mówi, albo nie wierzysz.
A mówi cieplejszym i bardziej zrozumiałym, bo ludzkim głosem kiedy nie czytasz "na ślepo" że się tak wyrażę.Czyli bez przyjmowania komunii.
Co ma piernik...? Dużo przypraw.I smak piernika a nie samej mąki.
I też proszę żebyś się nie gniewał. Tak już mam.Pyskuję kiedy mi źle.
Z tym zwyczajnym laikiem to jednak przesada, @Batman. "Potęga mitu" Campbella. Bóg kukurydzy, który się odradza (może nawet odradza się w kukurydzy, nie pamiętam) - no czy to nie jest... pyta autor. No przecież wypisz-wymaluj... Dobra Czytanka według św. ziom'a Janka - niektórzy próbują tędy. Co do stymulacji, to bywa wręcz psychofizyczna. Nie wydarzyło się - a gdyby, poszliby wszyscy jedyną słuszną ścieżką, za taką ją przedtem uznając w głosowaniu zwykłą większością głosów? Zgadzam się z Bratką - wybór jest Twój (mój, jego, jej). Możesz (mogę, możemy) wierzyć w "Małego księcia" albo w Coelho. Pascal raz się założył i wystarczy, ja nie będę. Poza tym, bezmyślność owiec może nie jest nią wedle owczej miary? Może jest bezmyślnością stada? I sorry, na moim osiedlu nie zrozumieliby słowa "archaizm".
O_N_A zaintrygował mnie Twój wpis, więc zajrzałam do swojej Biblii wydawnictwa świetego Wojciecha, tam jest np: "Jedno powiedział Bóg, dwukrotnie to sam słyszałem:". Polecam więc różne wydania. Słuchając o.Adama Szustaka gdy nawiązywał do oryginałów, stwierdziłam, że tam naprawdę jest głębia na którą lata studiów, to za mało, żeby ją choć trochę ogarnąć. Tym bardziej mnie fascynują te "nasze" historie. :)
@Cicicada: Wiesz co, coś czuję, że spotkanie z Ojcem w Łodzi może być trudniejsze niż spotkanie go w Poznaniu lub Krakowie :). Rysunek? Dwa autografy? Będę się targować :). Ale uścisk dłoni prezesa być musi:). Chociaż w ramach bonusa, to tak sobie myślę, że wystarczy, jak zrobi krzyżyk na czole...:).
Cieszę się, że się udało spotkać i odebrać nagrodę za udział w grze o zdobycie "Ludzi 8 dnia" :). Pozdrawiam cieplutko! :)
@Batman: po przeczytaniu Twojego komentarza od razu skojarzył mi się fragment z dzisiejszego psalmu:
"Lepiej się uciekać do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku."
O. Gużyński dziś mówił, że "człowiek pomimo swojej wolności potrzebuje Pasterza. Nigdy nie jest tak, że wiemy wszystko: jak postąpić, co wybrać."
czytając Biblię możemy uzyskać odpowiedzi, zobaczyć pewne drogowskazy, tylko najpierw musimy uwierzyć w to, że zasięgamy rady u Pasterza i nikt nas do tego nie zmusza, to jest wybór.
@Batman: http://188.165.20.162/op/beczka/nagrania/dwudziestki/2012.04.29.mp3
Biblia jest dla mnie ciągle zbyt mało ważną Księgą. Niby czytam, przeczytałam nawet całe Pismo św., zaczęłam czytać je drugi raz, oprócz tego czytam codziennie jakiś fragment, ale czy żyję tym, co przeczytałam? Czy rozumiem? Zbyt rzadko...
ps. W rozumieniu Pisma św. bardzo pomaga mi o. Adam Szustak. Podaje znaczenia słów, do których mało kto dociera, a to właśnie te słowa, ich znaczenie, są kluczem do rozumienia danego fragmentu Biblii. Słuchając konferencji, czy kazań o. Szustaka otworzyły mi się oczy i uszy na wiele słów, które Pan do mnie mówi przez Pismo św.
to fakt, też cenię kazania ojca Adama... nie tak dawno byłam na mszy w mojej rodzinnej parafii, gdzie kazanie wygłoszone przez tamtejszego księdza było związane z nie robieniem ze światyni targowiska - czyli pouczenie o tym jak się w kościele zachowywać nie wolno...;) pomyślałam - no logiczne- sama tak je rozumiałam, ale jeszcze tego samego dnia wieczorem odsłuchałam kazania o Adama dotyczącego tego samego fragmentu ewangeli i kurczę, totalnie zaskakująca (pozytywnie) interpretacja!
I dzięki za ten wpis, bo chociaż chyba wciąż mam braki w umiejętności czytania Pisma Św ze zrozumieniem, to takie wpisy przynajmniej motywują mnie do tego, żeby w ogóle po nie sięgnąć...
@zalogowany gdzie indziej: Laikiem się czuję, chociaż kiedyś - jak mi się wydawało - odrobinę wiedzy religijnej liznąłem i teraz też w Kościele staram się być obecny. Dzięki za te przykłady. Coś jest na rzeczy z tego, co piszesz.
@ Zalogowany,Kasia Sz., Bratka, Spokojna: Już myślałem, że na tym blogu spotkam tylko "twardogłowych katoli", a się okazuje, że umiecie człowieka przyjąć, który głośno zadaje pytania. Już miałem przygotowaną gardę, by zasłaniać się przed ciosami pobożnego ludu;) Fajnie, że macie taką wiarę. Zazdroszczę Wam i liczę, że kiedyś będzie ona też w moim zasięgu. Spokojna: dziękuję za ten cytat z o. Gużyńskiego. Kojarzę go z telewizji. Spoko gość. To chyba taki ksiądz, który wierzy na serio. No i dzięki za linka. Na pewno przesłucham.
@Batman - oj batman moja wiara nie jest z gruntu twardogłowych katoli. Pośmiałam się przy tym epitecie.
Wiara rozkwita jak człowiek zostaje wysłuchany, kiedy rozwiązują się jego problemy, kiedy nabiera się wewnętrznego spokoju i kiedy Bóg serwuje nam czekoladki z czekoladziarni "Karmello" z ul. Brackiej w Krakowie :-).
O, i to jest Bóg pełną gębą.
Na razie nie mam takich doświadczeń. A dwie czekoladki kupiłam sobie sama :-).
@Batman - ja tam łeb sobie utwardzam uparcie, twardy do przebijania muru najlepszy. A skoro już wykładam swoje niezwykle słuszne poglądy: twardogłowość jest nią przede wszystkim, a to, w imię czego (lub, co gorsza, Kogo) mniej lub bardziej dosłownie wycinasz w pień bliźniego swego, już naprawdę bez znaczenia? Nawet dla wyciętych, chociaż twierdziliby (oby byli w stanie!) inaczej?
:) od jakiegoś czasu odruchowo (?) intuicyjnie (?) zanim otworzę lub po zamknięciu - całuję. Może dla mobilizacji własnej, odpędzając rutynę lub wątpliwości, kiedy nie widzę, nie słyszę.
A ten fragment: "Nie bój się tylko wierz". To z Marka a nie Mateusza.
@Q
Może o to chodzi? O to że się z nią oswaja. Jak mały dziki zwierzak. Nie dlatego że rozumie. Niewiele rozumie. Czasem akurat tyle żeby się przytulić.
Popatrzeć, ponasiąkać obrazami. Zobaczyć historie w całości.Mieć je w głowie słysząc następne czytanie.
Jak inaczej zrozumieć? Co można ułożyć z kilku kawałków słyszanych co niedziela.Wybrakowane puzzle. Kawałek nieba, jakiś fragment chyba ręki, może nogi. Ucho?
"Kiedy na parapetach pojawiają się gołębie w człowieku budzą się demony" - i to nie jest cytat z Biblii.
@Bratka: :, -, ), ), ).
Że grzywką?
1. też tak mam. że Biblia to jest książka którą się całuje. a czasem przytula. Nie zawsze z czułości, czasem w przerażeniu. Albo po prostu bez intelektualnego uzasadnienia.
2. Komentujący czytają jak widać jeśli nie codzienne to często. A co z tymi którzy nie komentują, tylko czytają, albo trafili przypadkiem i zastanawiają się np. na jakich to znowu oszołomów trafili?
Nie wiem gdzie pracujecie, jakich macie znajomych, sąsiadów przyjaciół. Moi są w sporej części ochrzczeni. Wierzący. Ba, nawet praktykujący. Nie jestem w stanie wskazać wśród nich jednej osoby która uważałaby za normalne codzienne chodzenie do kościoła. Albo czytanie Biblii z własnej woli poza może fragmentem w Wigilię.
Oaza, neokatechumenat, spotkania z księżmi. To nie są ludzie niewierzący. to są katolicy którym już wszystko wisi. I powiewa. Przynajmniej jeśli chodzi o religię. Może nie wszystko. Tylko lekkie falbanki. I dlatego czasem tak sobie rozpaczliwie wrzasnę. Odrobinę bez sensu w aktualnym kontekście.
Jak mi się własna wiara zawieruszy i nie wiem gdzie jej szukać. A poproszony duszpasterz powie - sorry,nie pogadam, nie da rady. Ludzka odpowiedź. Dobrze że szybko przyszła.
A żyć i tak się nie chce.
Spokojnego wieczoru.
Nie zauważyłam tu żadnego komentarza wskazującego na oszołomstwo.
Są może tylko takie, których nie rozumiem w sensie merytorycznym, bo napisane są niestylistycznie.
Nigdy nie miałam nic wspólnego z oazą, neokatechumenatem, spotkaniami z księżmi, ale zerkam czasem na czytania w internecie czyli na Słowo Boże.
Zdarza się, że zapamiętuję fragment lub zdanie, które pasuje do mojej sytuacji życiowej. Bywa, że jakieś zdanie jest moim aktem strzelistym w ciągu dnia. To taki rodzaj modlitwy. Zresztą bardzo fajny i inteligentny. I robię to z własnej nie przymuszonej woli. Nie czuję się z tym ani dziwnie ani głupio.
na przykład psalmy są fantastyczne. Tam jest niemalże każde nasze uczucie. Łącznie z tymi negatywnymi.
Interpretacje o. Adama Szustaka także bywają fajne. Zachęcają do tego by w ogóle sięgnąć po Biblię, choć to nie zawsze bywa łatwa lektura. Ze względu na wiele nazw własnych. O.Szustak większość tych biblijnych historii uwspółcześnia i przekłada na nasze życie i problemy. Sami byśmy na pewno na takie interpretacje nie wpadli. Czasem mam wątpliwości czy aby w każdej interpretacji ma rację, ale ma prawo do własnych wizji.
Wiara to nie zawsze oszołomstwo. Bardzo lubię wypowiedź o. Tomasza Franca z której fragment brzmi - może trochę trawestując - "Dał Ci rozum Chrystus? Dał.
No to należy z niego korzystać /opowiedzenie moje/. Wiara to nie uprawianie jakiegoś fideizmu.
Fajnie że pojawiła się Biblia w wersji MP3 od tego czasu chętnie czytam tłumaczenia czytań na każdy dzień czasem coś pozostaje mi w głowie ,daje wiele przemyśleń czasem będąc w Kościele nawet w tygodniu kojarzę to czytanie jest mi łatwiej zrozumieć tekst Pisma Św. A Psalmy są super kiedyś za pokutę dostałam przeczytanie jednego z Psalmów tak mi się spodobał że czytałam go potem kilka razy ,bardzo przemawiają chętnie przeczytałam kilka kolejnych to zasługa właśnie księdza że mi dał taką wspaniałą pokutę bo wcześniej przyznaje że nie czytałam tak często Pisma Św. a teraz mnie trochę wciągnęło i nie obchodzi mnie że znajoma mówi mi że zdewociałam że mi odbiło ,a ja bardzo to polubiłam i pomaga mi rozwijać moja wiarę.
Z grzywką tak: ////? Jeszcze uszy duszy szt. 2, zgubiły się były: {}.
Jakiś czas temu mój przyjaciel, kleryk diecezjalnego seminarium, wpadł na świetny pomysł na rozpropagowanie Słowa Bożego. Zwie się Riposta i polega na SMS-owej wymianie krótkich, wersetowych dosłownie, fragmentów Pisma. Wysyłam coś, co mnie poruszyło, Ty to czytasz. Kartkujesz Pismo, otwierasz na chybił trafił, zerkasz do kolejnej części księgi, którą aktualnie zgłębiasz - metoda dowolna - i odsyłasz, jako ripostę właśnie, swój fragment. Ludzie naprawdę chętnie się w to angażują, często niemający nic wspólnego z Kościołem. Nie zawsze odpisują, nie zawsze czytają to, co się im wysyła. Ale mają motywację, impuls, szansę. A że Słowo to Osoba, to robi swoje.
Może spróbować w ten sposób, Bratko?
Kiedyś jeden z Ojców powiedział że jak w danej chwili ma pewien problem albo coś go nurtuje albo ma jakieś trudne zadanie do spełnienia i nie wie jak postąpić by był to dobry wybór to otwiera Pismo Św. tak na chybił trafił i czyta i to działa ,chyba Duch Św. tak myślę i ponoć pomaga wybrać tą właściwą drogę daje jakieś małe światełko naszym umysłom może i warto spróbować. Pozdrowienia dla Ojca Krzysztofa :) z Podkarpacia oczywiście
Ja trochę nie w temacie, ale też o książkach. Mój kolega ma niedługo święcenia kapłańskie zastanawiam się jakie prezenty robi się z takiej okazji. Myślałam nad wierszami ks. Twardowskiego, książką Mertona (tylko sama Mertona nie czytałam, więc nie wiem jaką)i książką o. Krzystofa:) Z góry dzięki za podpowiedzi.
@Nika: wg mnie, możesz wziąć jeszcze pod uwagę "Ostatnia Msza Ojca Pio" - mocne i piękne. I mój elementarz duchowy "Pokój serca" Wilfrida Stinissena OCD - "Pokój serca" najbardziej polecam.
Ale to zależy od tego, czym ten Twój kolega się interesuje, tzn. do jakiej duchowości mu bliżej. Jeśli do takiej, o jakiej pisze Merton - to warto podarować mu Mertona (nie wiem jaką, bo przeczytałam tylko "Siedmiopiętrową górę", "Nikt nie jest samotną wyspą" i "Wspinaczkę ku prawdzie").
Nie mam numeru komórki nikogo z tu bywających, Piotra Wu. też nie. Ale wysyłam cytat. Rabbuni, abym przejrzał.
A ja otwarłam Biblię na chybił trafił. Otwarło mi się na Księgę Hioba. Na jej zakończenie, które jest pomyślne i wspaniałe. Cytuję:
"Pan błogosławił Hiobowi, tak, że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki. Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą Kasją,a trzecią Rogiem Antymonu. Nie było w całym kraju kobiet tak pięknych jak córki Hioba"
Pomyślałam sobie, że z imieniem dla trzeciej córki Hiob trochę przesadził ;-), ale drugiej dał w sumie na imię Kasia :-). No proszę i jest Kasia w Biblii :-). I jeszcze piękna :-).
Dziś widziałam dziewczynę w kościele św. Floriana w Krakowie, która miała z sobą Biblię pozakreślaną kolorowymi pisakami.
Dzięki za ten wpis. Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że jest sporo osób, które też się fascynują Biblią. Zdarzało mi się, że czułam z tym jakaś "inna", "dziwna".:-)
"Biblia, która żyje powinna być pozakreślana, z notatkami obok, myślami, pytaniami, a nawet rysunkami - wówczas jest księgą żywą – tak twierdził Roman Brandstaetter, wielki miłośnik Biblii." - mój sposób na traktowanie swojej Biblii, nie musi być Twoim sposobem. Dajmy sobie w tym wolność. Biblia nie staje się księgą żywą przez kolorowe znaczki, ale przez czytanie. Biblia czytana nie musi być Biblią pozakreślaną i kolorową od oznaczeń. Jeśli zakreślanie Ci pomaga, jeśli zakładki ożywiają w Tobie Pismo Św. - ok. - ale to nie jest jedyny sposób czytania i bliskości z Pismem! Ja w Biblii zaznaczam niemal niewidocznie - i prosze mi wierzyć, gdy patrzę na moją Biblię to wiem, że to jest księga żywa :)
Bardzo ciekawy i mądrze napisany ten poprzedni komentarz o Biblii całkiem jak bym usłyszała słowa jednego ze znanych mi Ojców :) oczywiście mogę się mylić ale z niego wynika że nic innego nam nie pozostaje jak tylko czytać Biblię , szanować i by była dla nas księgą żywą a nie jedną z książek na regale i wyjmowana tylko przy jakiejś okazji.
Świetny blog i świetne notki.
Ostatnio natrafiłem w sklepie na nową (chodzi o wydanie, nie treść ;) ) Biblię, która zawiera 1456 stron, z których 360 stanowią komentarze Jana Pawła II. Całość uzupełniają 83 ryciny biblijne Gustave’a Doré oraz średniowieczne, kolorowe mapy świata i Ziemi Świętej.
http://wpolityce.pl/polityka/188765-wydarzenie-wydawnicze-przed-kanonizacja-jana-pawla-ii-przepiekna-biblia-z-papieskimi-komentarzami-do-czytania-rodzinnego
Co ciekawe, to cytuję: "ks. Romaniuk przyznał, że tłumaczenie zajęło mu z przerwami - 40 lat".
Moim zdaniem to ciekawa pozycja w biblioteczce i zastanawiam się nad kupnem.
Co sądzicie? Warto?
JP II ma niełatwy język... Znakomite są komentarze Ojców Kościoła - nie pamiętam kto wydał.
Prześlij komentarz