poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wiara w rzeczy niemożliwe

Uroczystość Zmartwychwstania, to święto wiary w rzeczy niemożliwe. Jezus  nie szuka winnych, nie mówi: „Wskażcie tych, którzy mi to zrobili, udowodnię, że to ja miałem rację". Jest wolny i tą wolność daje także innym.









Za kilkanaście minut idę do sióstr misjonarek miłości odprawić mszę dla ich podopiecznych. Przygotowując kazanie od rana myślę nad tym, czym zmartwychwstanie w ogóle jest.

Od kilku dni staram się dawkować sobie internet, ale gdy wszedłem na "Światła Miasta" i czytam komentarz, że u nas wciąż Wielki Piątek postanowiłem się zmobilizować. Nie jesteśmy braćmi protestantami, dla katolików to niedziela zmartwychwstania jest najważniejszym świętem w roku. 

Wiara w życie po śmierci? Myślę, że jeszcze przejdzie, ale pokładanie ufności, w tym, że nasze ciała powstaną z grobów i zostaną przemienione zakrawa o kpinę.

Powiedzmy szczerze, kto z nas jest w stanie sensownie uargumentować osobie sceptycznie patrzącej na chrześcijaństwo, że przy zmartwychwstaniu (podczas paruzji), dostaniemy nowe ciała? Na dodatek to wciąż będą nasze ciała, ale jednak inne, bo bez defektów, deficytów, mankamentów. Uwielbione i przemienione. Kto jest w stanie sensownie wyjaśnić, że wówczas nie będzie już żadnych ograniczeń. Ograniczeń związanych z czasem, materią czy przestrzenią. Teraz rozmawiając z kimś potrafię skoncentrować uwagę na jeden osobie, gdy mówi do mnie wiele osób zaczynam się gubić.
Po zmartwychwstaniu nie będę miał tego problemu.

Nie będzie już barier, ale nie będziemy jedynie bytami czysto duchowymi. Każdy będzie sobą, tak mocno, jak nigdy nie był tutaj na tym świecie. Będziemy w stanie żyć z ludźmi, nie mając już ograniczeń języka, mowy (w raju Bóg i pierwsi ludzie porozumiewali się bez słów. Po prostu patrzyli na siebie z miłością i w tym spojrzeniu było wszystko). 

Po zmartwychwstaniu będziemy mogli wyrazić się w pełni – wówczas wszelkie potrzeby zostaną zaspokojone, nawet takie, których sobie nie uświadamiamy.

Czy to ma sens? Czy jestem w stanie objąć to wszystko rozumem? Jestem absolutnie przekonany,
że niezrozumienie, z którym spotkał się święty Paweł na areopagu, nie jest obce chrześcijanom także i dzisiaj.

Na jednym z opiniotwórczych portali pod wpisem dotyczącym zmartwychwstania znalazłem komentarze internatów. Przytaczam kilka z nich.


  • Przywrócenie do życia jakiegokolwiek organizmu, który był martwy przez trzy doby jest niemożliwe. Jeżeli ktoś w XXI wieku uważa przeciwnie to musi być, z całym szacunkiem, idiotą.
  • Żaden Chrystus NIGDY nie zmartwychwstał, ani odkupił ludzkości, z prostej przyczyny - nie było i nie ma takiej potrzeby! Mit o grzechu pierworodnym oraz Adamie i Ewie jest tak absurdalny i dziwaczny że nawet dzieci nie mogą w to uwierzyć.
  • Dlatego nie jest ważne czy zmartwychwstanie wydarzyło się ale czy my w nie wierzymy. To kwestia uczucia... Jak miłość.
  • Dwa tysiąclecia roboty nad tą mistyfikacją, a widać, że rezultaty marne.
  • Warunkiem uznania tej "prawdy" jest paniczny strach przed śmiercią. Bojaźń i urojone nadzieje, a nie odwaga i prawda jest paliwem każdej religii!


Święto Zmartwychwstania, to święto wiary w rzeczy niemożliwe. Od kiedy Jezus pokonał śmierć, to już nawet ona nie jest dla nas końcem, lecz początkiem lepszego.

Jezus pokazując się uczniom po zmartwychwstaniu ma ciało przemienione i jest przepełniony pokojem, nie ma w sobie grama nienawiści do swoich wrogów. Nie szuka winnych, nie mówi: „Wskażcie tych, którzy mi to zrobili, udowodnię, że to ja miałem rację". Jest wolny i tą wolność daje także innym.

Uroczystość Zmartwychwstania, to święto wiary w niemożliwe.

Wszystkim czytelnikom, a sądząc po statystykach jest nas około tysiąca, życzę zmartwychwstania myśli pogrzebanych, nowej nadziei, nawet jeśli rodzi się z rozpaczy, doświadczenia bezinteresownej miłości Zmartwychwstałego Jezusa i świadomości, że z Nim nie ma już sytuacji przegranych i w każdej sytuacji możemy zacząć wszystko od nowa.


Po Zmartwychwstaniu bądźmy jak rzeka, która wie że prędzej czy później wpadnie do morza, choć
w danej chwili musi jeszcze pokonać kilka przeszkód.



"Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał jesteśmy godni politowania". Dominikańscy bracia w Jerozolimie.
(fot. Amaru Cazenave)



13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Szczenięcym zwyczajem co w kącie znajdę to na środek pokoju wywlekam.
http://dominikanie.pl/polecamy_x/polecamy/news_id,2643,cielesnosc_naprawiona.html

Od połowy jeśli ktoś nie ma sił na całość.
Dzięki serdeczne Ojcze.

Baś pisze...

Świetny wpis!
Wielkanoc to dla mnie właśnie Święta Sensu.

nashim pisze...

Amen!

Taxi pisze...

Interesujący wątek - zmartwychwstanie ciał. Życie pozagrobowe, owszem, dusza nieśmiertelna - niech będzie, ale że nasze sproszkowane ciała na nowo będą nasze - nie zastanawiałem się nad tym...

cicicada pisze...

dzięki za wyjaśnienie odnośnie zmartwychwstania ciała:)
jakieś kilka tygodni temu podczas popołudniowej przerwy na kawę zastanawialiśmy się z ludźmi z pracy o co właściwie chodzi z tym zmartwychwstaniem ciał, ale przyznam szczerze, że nic odkrywczego nie wymyśliliśmy...:)
skończyło się na nastawieniu mocno sceptycznym, chociażby ze względu na to, jak już słusznie zauważono, że ciężko będzie odzyskać sproszkowane ciało, czy ciało z którego pozostały same kości...

Batman pisze...

Ojcze Krzysztofie! Pozdrowienia z Sudetów! Mam pytanie odnośnie Ojca książki. U nas rozchodzi się jak świeże bułeczki.Ale nie rozumiem tytułu. Ci ludzie 8 dnia, to kto to jest? To są ludzie, których Ojciec spotkał w czasie wyprawy, czy może to jest Ojciec i ten drugi dominikanin? Czy ta 8 to jakiś symbol, czy może zwyczajny chwyt marketingowy? Będę wdzięczny za podpowiedź. Mam nadzieję, że zawita Ojciec kiedyś do Jeleniej Góry. Fajnie, gdyby jakaś promocja tam się odbyła. Wesołych Świąt:)

o. Krzysztof pisze...

Dziękuję Batmanie za dobre słowo i zaproszenie. W dzisiejszym wpisie na dominikańskim blogu jest kilka słów na temat liczby 8. Liczba jest też pewną metaforą (8 dni podróży, "inne liczenie" - resztę zostawiam czytelnikom. Niedopowiedzenia są lepsze.

o. Krzysztof pisze...

A Jelenią Górę proszę serdecznie pozdrowić, bardzo lubię okolice Gór Izerskich i dziką "Chatkę Górzystów"

z.dzbanem pisze...

Tylko dzięki rzeczom niemożliwym, to życie staje się choć trochę bardziej możliwe- taka myśl mnie naszła :)

Belegalkarien pisze...

Słyszałam, że najkrótsze kazanie rezurekcyjne brzmiało tak: "Jezus zmartwychwstał. I choćbym Wam to powtórzył tysiąc razy, i tak nie uwierzycie", po czym kaznodzieja zszedł z ambony.

Gdyby nie zmartwychwstał, nasza wiara byłaby daremna. Więc zmartwychwstać musiał. Ale wiara polega na tym, że nie musimy mieć dowodu. Przyjmujemy, że tak jest. Tylko czasem jak Tomasz, chcemy, tak dla pewności, włożyć rękę do boku.

Ale najlepszym dowodem zmartwychwstania jest to, że tego dowodu nie ma. I nie ma co z tym dyskutować. I z całym szacunkiem, idiotą w XXI wieku jest ten, kto, obserwując otaczający nas świat, ciągle nie wierzy, że On zmartwychwstał...

z pisze...

24 października, a tu Zmartwychwstanie. Z całym szacunkiem, tak się zaczytałem, że zaraz jeszcze raz przeczytam :).

zalondziej pisze...

z, jak znowu ja, znaczy się zalondziej.

Kinga pisze...

Właśnie się zbliżamy do Tego jakże ważnego święta. Pozdrawiam i życzę wesołych i pełnych spokoju i pojednania Świąt Wielkiej Nocy:)

Prześlij komentarz