Bóg pragnie, bym oddał się bez reszty, niczym dziecko, w ręce Matki Boskiej i porzucił wszelkie obawy, pozostawiając Jej wszystko.
Dzięki temu nie muszę się zastanawiać, skąd czerpać siły, nadzieję itp. Tak naprawdę nie muszę sobie łamać głowy nad żadnym pytaniem: "jak".
I to jest właśnie moja odpowiedź.
T. Merton, z listu do Opata Jamesa Foxa
25 stycznia 1957 r.
25 stycznia 1957 r.
Życiowy dialog z sycylijskim członkiem mafii.
Madonna, pomyślał Astorre, jest obecna na całej wyspie - w przydrożnych kapliczkach, w samochodach i domach, na dziecięcych zabawkach.
- Dlaczego Sycylijczycy czczą Madonnę, a nie Chrystusa? - zapytał gangstera.
Bianco wzruszył ramionami.
- Jezus był, mimo wszystko, mężczyzną, więc nie można mu w pełni ufać.Mario Puzo, "Omerta"
28 komentarzy:
"... i nie martw się." wiesz Ojcze, to wszystko tak ładnie brzmi. w cierpieniach śpiesz ufnie do Boga i te sprawy...
tylko co jeżeli nie ma odpowiedzi? co robić, kiedy Bóg sie przed Tobą ukrywa? nie ma go w twoim życiu?
ostatnio często dane mi jest doświadczać wielu cierpień. i gdzie wtedy jest Pan Bóg, kiedy Go proszę, żeby Przyszedł, żeby cokolwiek drgnęło, bo jestem już gdzieś na skraju? Na pewno nie przy mnie...
czy to nie aby z o. Pio? Niby łatwiutko - pomodlimy się, zaufamy i nie będziemy się martwić - dla mnie dwa ostatnie strasznie trudne. Jak ja "zazdroszczę" ludziom, którzy to osiągnęli, chcę to osiągnąć i wierze,że gdy zaufam przestane się martwić i będę normalnie żyć a nie ciągle się bać, martwić i będę wolna.
Ale nie taka rozumianą prymitywnie wolnością ,że będę robiła co chcę ale że będę odpowiedzialna i samostanowiąca oczywiście z Bogiem. Od lat to moje marzenie takie marzenie starszej pani po przejściach a nawet w ich trakcie....
Chciałabym tak zaufać Bogu, żeby przestać liczyć na siebie, ale nie umiem , nie potrafię.
@szmaragdowa - wiem, że może nie brzmieć to przekonująco... Ale to właśnie jest Bożą Obecnością. Jeżeli pośród ciemności i cierpień Go wzywamy i wołamy o pomoc, trzęsąc się z niepokoju - to On naprawdę przychodzi. Tylko inaczej, niż się tego spodziewamy. Bo my oczekujemy spokoju, ciszy, słodyczy. Ale nie o spokój, ciszę i słodycz wołamy, a o Boga. Który właśnie być w momencie straszliwego cierpienia podtrzymuje nas i ratuje przed najbardziej dotkliwymi ciosami, przed przekroczeniem granicy.
A to, co dziś jest cierpieniem, w przyszłości może okazać się bardzo ważnym etapem drogi. Jeżeli są w nas rany, jest ból - to, idąc w głąb, tam, gdzie jest miłość, po prostu trzeba przez nie przejść.
Po wypaleniu, po przetrwaniu najgorszych chwil przychodzi niesamowity spokój. Tylko wytrwaj przy Nim. Bo On, zapewniam Cię, trwa przy Tobie.
Pamiętam o Tobie w modlitwie. Trzymaj się. :-)
+
Ja mocno wierzę, że takie oddanie Matce Bożej i jej zaopiekowanie się są możliwe. Więc zawierzam się Jej.
Moje różne marzenia spełniały się długofalowo, więc wierzę, że teraz też, w pewnej dłuższej perspektywie, Matka Boża sprawi, że w moim życiu będzie dobrze i będę miała dobrego męża, który będzie dzielił ze mną życie, i że Matka Boża nie pozwoli, abym była sama jako kobieta. W to bardzo wierzę, choć ten czas, w którym to (jeszcze) nie następuje jest dla mnie ciężki.
Solidaryzuję się z Alfamą i wszystkimi piszącymi. Wierzę, że Matka Boża pomoże nam wszystkim (i o. Krzysztofowi).
Pozdrawiam!
Kawałek z książki Puzo przedni:-).
Przyznam się, że powrót do wiary kilka lat temu nie był dla mnie dobrym pomysłem. Nie powtórzyłabym tego raz jeszcze. Pozdrawiam.
Mnie pobożność maryjna w katolickim wydaniu mierzi.A pomysły, jak ten z cytatu o gangsterach wywołują straszny sprzeciw.
=]
Przeczytałem "Omertę", świetna. Ale "Godfather" i tak lepszy :-)
dzięki! :)
krzepiące i bardzo potrzebne dziś w pracy.
Dzięki!
Gdy przeczytałam tytuł to pierwsza wpadła mi do głowy piosenka 40 i 30 na 70
http://www.youtube.com/watch?v=1hk3iRKr7I8
Później posłuchałam sobie krótkiego kazania o.Adama Szustaka i baaaardzo mi podpasowało do niektórych komentarzy, moze tu znajda odpowiedz i podpowiedź. ja sama miałam ostatnio nieciekawy okres, bo nie układało sie tak jak to sobie zaplanowałam i swiat sie walił. Troche dreptałam w miejscu, troche szłam do przodu. załamka, niepewność, pytania /co najlepsze z odpowiedzią i to mi dodawało sił do dalszej walki. i uczyło cierpliwości i dawało nadzieję/ Słuchając o. Adama pomyslałam "o kurcze, to fajnie ze mam Ducha Bożego" bo nikt nie rozwiazałby tego tak jak On to wymyślił. I fajnie ze Ducha Bożego mają osoby, które modliły sie w mojej/naszej/ intencji.:) Żeby jednak tego nie zatracić, nie zgubic i wciąż miec na uwadze. Zeby nie chciec zawsze mieć kontroli nad wszystkim, bo czasem nasze pomysły na zycie są nietrafione, a jeśli nawet intencje dobre to sposób może nienajlepszy i szukać trzebaby gdzieś indziej i posłuchac kilku mądrzejszych od siebie i poczytać cos co pokrzepi. Na "przemianie" przeczytałam 20 kwietnia "odkrycie własnej bezradności sprawia ze znów kierują wzrok na Pana. Bezradnośc przygotowuje do uczestnictwa w cudzie, do tego aby przez człowieka przepływała moc boża. Bezradność człowieka umozliwia ujawnienie sie bożej mocy. Gdy uczniowie sa zaradni nie współpracują z Mistrzem" no i mnie kopnęło.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,1041,szustak-op-czy-macie-ducha-swietego.html
A co do rozmowy z gangsterem to on z Włoch przecie, a tam wszyscy do Mammy lecą. matka to swietość, pewnie dla tego łatwiej im zwracac sie do Niej, bo Mamma ma sposoby by wymodlic łaski. Pozdrowienia +
Módl się, zaufaj i nie martw się.
Dzwonią mi te słowa w uszach, dzwonią w sercu..
Dziś Pani menager mojego sklepu mówi do mnie: pracujesz tylko do końca sierpnia bo nie możemy już zatrudniać studentek, nooo, nie będzie się to opłacało.
Jeszcze rok studiów, kasy na koncie mało co, perspektywa znalezienia pracy raczej marna...
Dziś nawet nie chce mi się martwić, myśleć, nie mam na to siły.
Pozostaję "święcie obojętna".
Niech się wydarzy to co ma się wydarzyć.
@seszelka
proponuje wycieczkę na cmentarza rakowicki w Krakowie; w szukaniu pracy nie ma jak arystokratyczne znajomości ;)
czasami kiedy jest ciężko i już nie bardzo wiem co mam ze sobą zrobić, a wszelakie bunty, tupania nóżkami i wołanie do Boga o pomoc mam już przerobione, to wtedy wzdycham głęboko i zawierzam się Maryji...
tego nauczył mnie wspomniany przez Aurin o. Adam, który często przekonuje, że jeśli jest tak źle, że myślisz że już nic/nikt nie jest w stanie ci pomóc, to powierz sie Maryji...
A ja nijak nie potrafię modlić się za pośrednictwem Matki Bożej. W ogóle nie umiem dogadywać się z kobietami. Z Nią też. Kiedyś mnie to martwiło, teraz myślę, że może to przejdzie, a raczej przyjdzie z czasem...
@Aurin - piękne to kazanie o. Szustaka. Dzięki!
Ojcze, to Ty się ukryłeś pod tym anonimowym? to dla mnie ważne.
w każdym razie, kimkolwiek jesteś dobry człowieku, dziękuję. tak po ludzku, z wdzięczności, za dobre słowo i modlitwę
Nie, żaden ze mnie Ojciec. :-)
A dla wszystkich cierpiących:
http://www.youtube.com/watch?v=fli-h5C93ME
Kazanie protestanckiego pastora, o cierpieniu i jego ogromnej mocy. Jestem bardzo ciekaw opinii Ojca na ten temat.
naprawdę podobają Wam się kazania o.Adama S?
@nashim: Mnie się naprawdę podobają kazania ojca Adama Szustaka.
Jeśli o mnie chodzi, to słyszałam tylko to jedno kazanie o. Szustaka z linka powyżej i spodobało mi się, może również dlatego, że niesie nadzieję dla mnie w moim obecnym problemie.
Odczytuję przekaz z tego kazania jako uświadomienie mi, że (w jakimś stopniu) mam Ducha Bożego w sobie, i że to, co można zrobić to naprawdę prosić o więcej Ducha Św. i bardzo wierzyć, że Pan Bóg wyprowadzi na prostą trudne sprawy. W kazaniu jest położony nacisk na tę wiarę właśnie, z optymizmem, że ona czyni cuda, ale te cuda też takie zwyczajne są, jakby były czymś naturalnym.
A więc pomocne to było.
@nashim
A coś Ty taka zadziorna? :-))))
Ale polubiłam Cię.
@Kasia Sz.
gdziesz tam zadziorna! poprostu często się niezgadzam z wyrażanymi tutaj poglądami. Jak naprzykład westchnienia zachwytu nad kaznodziejstwem o.Sz budzą mój wewnętrzny sprzeciw. Ale jak to mówi klasyk- de gustibus...
Ze mnie też żaden Ojciec. Gdzie się podziało cierpienie? Całe mnóstwo rozbrzmiewa w głosie Davida Wilkersona.
@Anonimowy
jak Ci mało, to wpadnij do mnie...
@nashim
A co Ci się nie podoba w kaznodziejstwie o. Szustaka? Pytam ze szczerej ciekawości.
Ja nie chodzę na msze studenckie, ale na dziewiątą rano i te lubię najbardziej.
@Nashim - niedoli jest dosyć na świecie. Nie starczyłoby mi odwagi na porównywanie czy analizowanie, nie śmiałbym i nie poważyłbym się. Nie siedźcie tyle w internecie, cierpcie. I can see your point, Rev. Wilkerson, but...
Prześlij komentarz