Już w latach 60-tych Thomas Merton walczący o odnowę życia monastycznego skarżył się pisząc, że nawet kontemplacyjne klasztory stają się kołchozami pracy, zamiast przestrzenią sprzyjającej cichej modlitwie. W liście do przyjaciela napisał:
Mnichowi trzeba pozostawić jakiś obszar wolności i wytchnienia, a nie ustawiać go w szeregu przy taśmie montażowej, a potem popychać ku taśmie modlitewnej. Teraz wszyscy nadgorliwcy rozpoczynają kampanię na rzecz pięknej muzyki co przekształca życie modlitewne w mękę taką, jak niestety czasami nasza.
Człowiek jest wciąż nastawiony na działanie, na użyteczność. Musi coś robić efektywnego. Żyjemy pod presją, wciąż musimy coś wykonać, zasłużyć – i takie spojrzenie przenosimy później na życie duchowe.
Merton będąc mistrzem nowicjatu pisze:
W nowicjacie mamy dobrą proporcję modlitwy kontemplacyjnej. Nie korzystam ze specjalnych metod. Staram się sprawić, by pokochali wolność i pokój bycia jedynie z Bogiem w wierze i prostocie, aby porzucili wszystko, co dzieli, i zminimalizowali bezużyteczne napięcie i koncentrację na własnych wysiłkach, i wszelki formalizm; cały ten nonsens brania na poważnie aparatu oficjalnego życia modlitwą…
Mały chłopak wszedł do kościoła, momentalnie wyczuł atmosferę tego miejsca, spojrzał w kierunku ołtarza i i powiedział: "Panie Boże, Ty jesteś, Panie Boże ja jestem. Panie Boże, Ty jesteś, Panie Boże ja jestem. Panie Boże, Ty jesteś, Panie Boże ja jestem".
Jak poznać dojrzałe życie duchowe? Na prostocie. Im więcej słów i komplikacji, tym gorzej. Komunikacja na linii Bóg-człowiek zmierza w kierunku uspokojenia i ciszy.
Najlepiej się modlić tak, że nie wiesz, że się modlisz.
***
Dominikański akcent zaczerpnięty ze znakomitej strony FaceBóg. Sensownie, mądrze, z pomysłem i bez religijnego kiczu. Można? Jasne, że można.
11 komentarzy:
No, odetchnęłam... okazuje się że nie miałam omamów 19 czerwca rano ;) A jak nie wiem, że się modlę, to mogę wpaść w depresję, że mi nie wychodzi i że się nie modlę, a potem się okaże, że ten dół to jednak też modlitwa, a ja dalej nie będę wiedzieć czy się modlę, czy nie ;)
Dobra, wiem, pewnie wtedy kiedy osiągnę wewnętrzny spokój to będzie znak, że wszystko jest na właściwej drodze??? :)
Czasami tak bywa i nie raz sama tak mam że wydaje mi się że źle się modlę albo za mało ,moje myśli czasami gdzieś uciekają, najgorzej jest kiedy dopada nas jakieś zmartwienie nasze lub kogoś bliskiego czyli jak Ojciec pisze że najlepszym wtedy lekarstwem było by posiedzieć i pomilczeć razem z Panem Bogiem albo prostymi słowami z Nim rozmawiać.
Zaczytane: "Wytrwałość jest cnotą, której się oczekuje od mnicha, jeśli czuje się skrępowany przez granice narzucone mu przez wspólnotę, opata i Boga".
Czytałem ostatnio o Ignacym Loyoli, o życiu zakonnym pisze niczym komandos GROM`u
"Ten, co ma wstąpić do zakonu, niech wie, że nie będzie tam miał wytrwania i spokoju, chyba że obiema nogami, to jest wolą i sądem rozumu, przeskoczy próg zakonny".
Nie tylko zakony kontemplacyjne mają problemy z ciszą i spokojem :)
Dziś z całym przekonaniem mogę i chcę to napisać że nawet beznadziejna i czasami może byle jaka taka bardzo uboga nasza modlitwa pomieszana z chwilowym nawet milczeniem, różnymi myślami które nie raz nas nachodzą i zagłuszają tą naszą rozmowę z Panem Bogiem też ma swoją moc i może być naprawę skuteczna.
Dobrej nocy wszystkim:)
hm... na jednych z parafialnych rekolekcji, kaznodzieja powiedział tak: "każda myśl o Bogu jest swoistego rodzaju modlitwą..."
Pozdrawiam
Tylko trzeba jeszcze mieć takie wewnętrzne przekonanie i uwierzyć że Bóg jest zawsze z nami i nad nami czuwa a niektórym czasami właśnie tego brakuje.
Bóg i tak zna nasze myśli i wie o nas wszystko tylko pozwólmy mu by zawsze trwał przy nas a my przy nim:)
FaceBóg dotarł też tutaj, z czego się cieszę. Bardzo lubię ich stronę. Na swoim blogu też czasem zamieszczam niektóre sentencje. Jak zwykle notka dała do myślenia :)
Dziękuję za ten wpis. Nawet by mi nie przyszło do głowy, że w takiej postawie może być coś złego. A przecież to nie my jesteśmy wszechmocni. Czasem trzeba się zatrzymać, odpuścić gonitwę za "lepiej", "efektywniej", "bardziej"... i wsłuchać się w Boga, obserwować, chłonąć Jego obecność. Na Jego miłość nie trzeba zasłużyć :)
"@o. Krzysztof pisze...
Czytałem ostatnio o Ignacym Loyoli, o życiu zakonnym pisze niczym komandos GROM`u"
Św. Ignaś daje radę :) Agere Contra :))
Prześlij komentarz