piątek, 1 czerwca 2012

Nie wszystko trzeba robić

Masz dużo pomysłów i spraw? W takiej sytuacji trzeba się modlić o to, by robić tylko to, czego Pan Bóg od nas chce.









Szukając materiału do zamówionego tekstu przejrzałem swoje notatki sprzed czterech lat. Znalazłem w nich list od znajomej. Chodziliśmy razem na seminarium magisterskie z filozofii religii do o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego.

Dziewczyna po ukończeniu magisterskich studiów samotnie udała się do Indii. Spędziła tam prawie rok. Pracę dyplomową pisała o dialogu międzyreligijnym, chciała więc zobaczyć jak wygląda życie w klasztorze buddyjskim, poznać hinduizm z bliska, religijność tamtejszych ludzi. Przez kilka miesięcy pracowała też w Kalkucie jako wolontariuszka u sióstr.

Byłem wówczas diakonem w krakowskiej "Beczce", napisałem w mailu o nadmiarze pomysłów na duszpasterską pracę. Odpowiedź zaskoczyła mnie swoją prostotą i trafnością. 


Masz dużo pomysłów i spraw? W takiej sytuacji trzeba się modlić o to, by robić tylko to czego Pan Bóg od nas chce. 


Dziś jeszcze wyraźniej widzę mądrość tych słów. Nie wszystko trzeba robić, czasem to co najważniejsze robi się równie na szybko i grupowo z innymi rzeczami. Słuchanie to słowo klucz. I Jego wola.

Matka Teresa kiedy zaczęła pracować w Kalkucie widziała nieskończone potrzeby tamtejszych mieszkańców. Wciąż powtarzała wówczas siostrom: "Dawaj tyle ile możesz, teraz". Tyle miłości ile masz. Ale gdy założyła wspólnotę w Czechach, w której siostry ze względu na nadmiar pracy nie miały czasu nawet na osobistą modlitwę, ani na wypoczynek - kazała zamknąć klasztor. Choć potrzeby były wielkie, miała świadomość własnych granic.

Była człowiekiem wolnym, wierzącym już nie w Boga, ale Bogu.

Hiob doświadcza granic swojego życia. Miał zgromadzone wielkie bogactwa i posiadał zdrową rodzinę. Nagle wszystko zostało mu zabrane. Zauważył wówczas, że Bóg wyznaczył każdemu człowiekowi jego granice: granicę życia, granicę sił i tego, co może osiągnąć.

Dla św. Benedykta oznaką pokory jest uznanie i zaakceptowanie swojej skończoności, ograniczoności i własnych braków.

Klucz do szczęścia leży w umiejętności pokochania siebie samego w swoich własnych ograniczeniach i pokochania ludzi wraz z ich ograniczeniami.

To daje wolność.

 Nie czego ja chcę, ale czego Ty chcesz.
Słuchanie to słowo klucz.




11 komentarzy:

grzanka pisze...

piękny flash mob.
wszystko co ważne w życiu wymaga od nas decyzji, że chcemy wlasnie tego, a nie czegoś innego. i dobrze jest umieć być ze sobą, żeby móc się wsłuchać w najgłębszego siebie, gdzie jest On. co nie zmienia faktu, że jest to trudne w codziennym zabieganiu.

kris pisze...

Amen! Dzięki Ojcze+

Anna K. pisze...

Cudny wpis i flashmob. :)))
Dziękuję!

Belegalkarien pisze...

Jeśli chodzi o flash mob, to ten jest kapitalny:

http://www.youtube.com/watch?v=SXh7JR9oKVE

Serdeczności wszystkim!

Anonimowy Bibliotekarz pisze...

Aj, tak na czerwonym...?

Taxi pisze...

SKARŻYPYTA!

z.dzbanem pisze...

"Dla św. Benedykta oznaką pokory jest uznanie i zaakceptowanie swojej skończoności, ograniczoności i własnych braków."

Hoł, hoł, wreszcie moja ograniczoność się do czegoś przyda.

Bomba :-)

Z<dzbanem.

z.dzbanem pisze...

I powiedzieć, że nauczyciele uważali moją skończoność, ograniczoność i braki za coś złego ;-) nie znali się :P he he

( piszę trzy po trzy, bo jestem po egzaminie na uczelni i chyba zdałem :)))))

skowronek... pisze...

W sumie to są dwa czerwone światła, więc kwestia sporna...;-)

Jola F pisze...

Cuuudowny flash mob! Chcę znaleźć się w środku takiego na urodziny! ;-) ;-D

optymistycznie88 pisze...

Tego mi trzeba było. Prosta wskazówka i zachęta. Panie i Panowie, różance w dłoń! :D
Dzięki.

Szkoda, że u nas w metrze nikt jeszcze nie zrobił podobnej akcji.

Jola F- nie jesteś osamotniona w swoim pragnieniu :))

Prześlij komentarz