Przygotowuję wykład na dzisiejszą Dominikańską Szkołę Wiary w Piotrkowie Trybunalskim. Tematem jest radość w Biblii i w chrześcijaństwie. Czym jest? Jakie ma źródła? Temat ogromnie fascynujący, wciąż odkrywam coś "świeżego".
Termin radość w różnych formach występuje aż 261 razy na kartach Pisma Świętego, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu (nie wliczając do tej liczby wyrazów pochodnych jak przymiotniki: „radosny” (występujący 48 razy) i „radośnie” (występujący 26 razy), czy czasownika zwrotnego „radować się” pojawiającego się 118 razy).
Wyraz ten funkcjonuje także w Biblii w podobnym znaczeniu jako „wesele” i „cieszyć się”. Radość w Piśmie Świętym jest składnikiem życia w tym i przyszłym świecie. Jeśli jednak pojawia się jej przeciwieństwo, którym jest smutek, to jest on tylko i wyłącznie środkiem wychowawczym stosowanym przez Boga.
Bywało, że w Kościele pojawiała się podejrzliwość wobec wszystkiego, co przyjemne. Wiadomo: grzech z reguły bywa przyjemny, łatwo więc to odwrócić i powiedzieć, że w takim razie przyjemność jako taka jest grzeszna.
W książce Umberto Eco „Imię róży” franciszkanin Wilhelm szukając przyczyn serii zabójstwa w klasztorze dociera do tajemnicy, której strażnikiem jest jeden z dwóch najstarszych mnichów opactwa - ślepy Jorge z Burgos. Przetrzymuje on w bibliotece księgę, która sprowadza śmierć.
Okazuje się nią drugi tom „Poetyki” Arystotelesa. Benedyktyński mnich nie chce, by ktokolwiek czytał tę książkę, gdyż śmiech, któremu jest poświęcona (Arystoteles uważał śmiech za siłę dobrą, która ma także walory poznawcze), jest w jego przeświadczeniu czymś niegodnym i niedorzecznym. Starzec zjada zatrute karty księgi i wznieca ogień w bibliotece paląc księgozbiór.
Z kolei wybitny autor literatury mistycznej Dionizy Areopagita twierdził, że w katedrze powinien się zawsze znaleźć jakiś element blasfemii, coś bluźnierczego, albo komicznego, żeby się okazało, że katedra to jeszcze nie jest niebo. Żeby odróżniać symbole od tego, co one symbolizują. Dlatego w prawie każdej katedrze (także na na moście Karola w Pradze) znajdziemy jakiś element nieprzyzwoity. Ludzie myślą, że to może dlatego, że mistrz poszedł na obiad, a w tym czasie uczeń narozrabiał. Ale to w rzeczywistości ma głęboki teologiczny sens.
Są rozprawy o kulturze karnawału, w których jest pełno karykatur mnichów. Krytycy marksistowscy uważali to za oznakę świadomej krytyki religii. Ale gdzie tam. Okazało się, że to mnisi robili sobie sami z siebie żarty i że świetnie to umieli.
Do dziś pamiętam radę ojca Joachima Badeniego, który powiedział:
Uważaj na księży, którzy nie mają poczucia humoru, prawdopodobnie nie mają oni kontaktu z Bogiem.
Kiedyś Mistrz Joachim zapytany przez dziennikarkę: "Czy miał powodzenie u kobiet, bo był przystojny?" odpowiedział:
„Tego zupełnie u siebie nie widzę, oglądałem swoje zdjęcia. Tak głupiej buzi w życiu nie widziałem. Pusta, beznadziejnie długa twarz. Mojej mamie naturalnie bardzo się podobałem, byłem bardzo elegancki. Moim zdaniem natomiast byłem zerem. Jeśli jestem tym kim jestem to tylko dzięki zakonowi, formacji dominikańskiej – tylko i wyłącznie".
Radość jest owocem Ducha Świętego - wielokrotnie pisze o niej święty Paweł, którego życie doprawdy nie rozpieszczało. List do Filipian, choć napisany w najtrudniejszym okresie życia apostoła, jest jednocześnie jednym z najradośniejszych jego listów. Paweł kieruje jednak serce ku takiej radości, której nikt nie może mu odebrać.
Owa radość nie wynika z płytkich przyjemności, lecz ma głębszy poziom. Nie jest także zwykłą "wesołkowatością".
Człowiek wolny, potrafi śmiać się nawet z samego siebie, bo wie, że jego wartość nie leży w ludziach lecz w Bogu.
Z reguły św. Augustyna, według której żyją dominikanie.
"Jeżeli lekarz zaleci kąpiel to zakonnik ma dostosować się do zaleceń, nawet jeśli będzie sprawiało mu to przyjemność".
38 komentarzy:
:)
"Błogosławieni, którzy śmieją się z siebie, albowiem zawsze znajdą powód do śmiechu..."
Jan Grzegorczyk "Adieu"
Dzięki, Ojcze! warto wspomnieć o św. Filipie Neri, stygmatyku Ducha Św.i "wesołym" mistyku.
polecam się modlitwie i zapewniam o modlitwie za Ojca
krasnal
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=aP74qJBWsKY
--> dla mnie mistrzostwo;)
:)
filmik z Jarmarku fantastyczny :D
a tu macie coś nieco strasznego. na rozweselenie :)
http://www.youtube.com/watch?v=eZoZn68iXrY
nie strasznego, ale oczywiście starszego! :)
dobrego dnia!
Dziekuje o. Krzysztofie za wpisy na tym blogu, ze zmuszaja do myslenia. Pozdrawiam!
ps. drugi plan na fotografii - to chyba ojciec wywodzacy sie z parafii wnmp katowice? ;)
"Imię Róży"... petarda! A radość być musi! Dziękuję. I życzę miłej niedzieli!
ja też pozdrawiam!
pełna radości po wczorajszej Lednicy!
Powtórzę za ojcem - zwlecz ten nick dziewczyno. pliz. Bo przylgnie i tak już zostanie.Bo się serce kraje. Bo dysonans mam poznawczy jak piszesz coś radosnego, klepki mi trzeszczą.
Coś ładnego, wesołego, twarzowego. Buzią do słońca. I takie tam, hej hop.
Tzn serdecznie proszę. na wypadek gdyby to niezbyt wyraźnie wyszło.
Bardzo delikatnie i serdecznie - proszę.
Surowy, ale z poczuciem humoru - o. Potworowski o o. Badenim. Na tynieckich stronach można jeszcze znaleźć słowa o. Berezy OSB: "Poczucie humoru – lekki dotyk. Pozwala nie tylko na akceptację wszystkiego, co nas spotyka w życiu, ale również pomaga przemienić łzy rozpaczy na uśmiech radości".
@Artur: masz dobre oko. To o. Krzysztof Kocjan, pochodzący z Katowic, a obecnie pracujący na Białorusi.
@Beznadziejna: czy doprawdy tak bardzo czujesz się związana z tym pseudonimem, że nie chcesz go porzucić?
beznadziejna zwyczajnie zapomniała o myslniku pomiedzy bzem a nadzieją. ja tam uwielbiam bez i jego zapach z milionem kwiatów / a gdy było wiecej niz 5 płatków to zjadało sie "na szczęście" / a nadzieja to wiadomo, umiera ostatnia itd :) a może to chodzi o bez nadzienia / choc z nadzieniem lepsze/ a może bez nadziej na... ale tak serio to nick jakos tak przylgnąc potrafi i chyba lepiej go zmienić na inny, szczególnie gdy duch napełniony Duchem i "beznadziejną" mozna zmienic na "pełnaradosci". Pozdrawiam z deszczowego wro :)
Moja ulubiona pogoda - uwielbiam deszcz!
uwielbiam deszcz szczególnie wiosną i latem, bo daje chwile wytchnienia alergikom... :)
Deszcz jest super, zwłaszcza rankiem, kiedy wiem, że nie muszę wstawać, a przez uchylone okno wpada do pokoju rytmicznie nierytmiczne stukanie o parapet...To koi lepiej niż Beethoven...
Znaczy "macie fioła" zatem specjalnie dla Was od kropelki :)
http://www.youtube.com/watch?v=-yW4YzzEX9s
a rano to niech nie pada bo ja na rowerku do pracy.
radosny (jaki? to przymiotnik)
radość (co? to rzeczownik)
radośnie (jak? to przyslowek)
To Ojcze dla przypomnienia (radośnie) polskiej gramatyki. Radośnie jest przyslowkiem, a nie przymiotnikiem.
dziękuję - gdzie na studia?
jakby co mogę polecić świetną uczelnię i kierunek
Wszystko prawda. Chociaż też czasem zdarzają mi się momenty wewnętrznego 'hamowania' radości, jakbym miała jej w sobie za dużo i musiała ją zredukować.
Chociaż zawsze zostaje ta zdrowa radość, rozpierająca - chociażby Wielka Sobota i mój ukochany Exultet, na samą myśl aż usta same krzywią się w uśmiech :)
Pozdrawiam wrocławsko - Asia
Ojcze, co by Ojciec polecił? jakie studia?...
Kolegium Filozoficzno-Teologiczne w Krakowie.
Kolegium oo.Dominikanów?
Ojcze, to chyba dobre, ale dla księży...
Instytut Psychologii na KUL :) Możemy się licytować :D
beznadziejna- to przymiotnik od pierwszej litery mojego imienia:) kiedyś trzeba było go wymyślić i pierwsze co mi przyszło do głowy to było właśnie:)
"beznadziejna basia":)
nie jestem do niego przywiązana:)
@aurin podziwiam Twoją wyobraźnię i już Cię bardzo lubię gdyż jesteś z wro:)
Licytujmy :)
Właśnie wróciłam z uczelni. Zdecydowanie przyjemniej się tam wraca, kiedy nie ma się akurat egzaminu...:)
W takim razie licytujmy. No to tak - mamy własną pracownię psychometryczną, laboratorium do badań naukowych, dobrze zaopatrzoną bibliotekę, wykładowcy są dostępni bezpośrednio w godzinach konsultacji, nie trzeba się wcześniej anonsować lub rejestrować elektronicznie. KUL sam w sobie jest wyjątkową uczelnią, w której wiele wydarzeń, z racji katolickiego charakteru uczelni, ma swój wyjątkowy klimat. No i najpiękniejszy w Polsce dziedziniec uniwersytecki...Najpiękniejszy, gdy wiosną kwitną magnolie...
No i nasz wykładowca został papieżem! Ba! Nawet błogosławionym!
I co Ojciec na to? :D
To ja polecam WAT. Wojskowa Akademia Techniczna :)
@Taxi: wchodzisz do gry :)
Nadzorowana przez Ministra Obrony Narodowej, stopień oficerski, całkiem niezłe jedzonko, opłacone akademiki i piękne dziewczyny :)
@Taxi: No popatrz, prawie jak na KUL - też mnóstwo pięknych dziewczyn kończy tę uczelnię:) I niektóre z wyższym stopniem...naukowym...:)
a jedzenie też dobre? Bo słyszałem słynną historię dotyczącą pomnika stojącego na placu KUL
AGieHa?
@Taxi: A co ma jedzenie do słynnej historii? :) Jedzonko niczego sobie, a jeśli chodzi o pomnik...cóż...bez zmian:) Historia bynajmniej jedzenia nie dotyczy;)
Ale dziedziniec klimat ma niesamowity. Czasem niektórzy wykładowcy prowadzą tam wiosną zajęcia, siedząc na trawie. Bombastycznie! Marzy mi się poprowadzić tam kiedyś zajęcia...Ech...
@Zuza: Jedzenie to ważna rzecz :) Podobno historia tego pomnika obrazuje spotkanie z JP II, kiedy pyta: "Co dzisiaj na stołówce?" Czy jakoś tak. Może studenci KULu mnie poprawią.
@Taxi: Zgadzam się, że jedzenie ważna rzecz! Bardzo ważna :)! Racja, przez żołądek do serca i takie tam, a bez serca żyć się nie da, racja - ważna :) Ale jeśli chodzi o historię pomnika, to tej wersji akurat nie słyszałam... Znam zupełnie inną i ona akurat z jedzeniem nic wspólnego nie ma:) Nie wiem jakie historie krążą wśród obecnych studentów, ale za moich czasów studenckich...:)
Prześlij komentarz