czwartek, 12 lipca 2012

Gdy porównujesz się z innymi

Kiedy zaczynasz się w duchu porównywać z innymi ludźmi powinieneś znaleźć "pusty czas" na modlitwę i spotkać się z Tym, który znał cię zanim przyszedłeś na świat i dał ci twoje własne „ja”.








Przygotowuję Dni Skupienia przed autostopowymi rekolekcjami. Zgłosiło się ponad sześćdziesiąt osób, co jest dla mnie absolutnym zaskoczeniem. Pomysł wyszedł od organizatorów, mnie poproszono do poprowadzenia części "modlitewno-duchowej". Liczyłem na kameralną atmosferę...

I jak zawsze mam w takich momentach problem: o czym powiedzieć, aby zachować umiar? Nie, żebym nie wiedział jakie tematy poruszyć, przeciwnie, chciałbym przekazać zbyt wiele...

A dziś typowy, klasztorny dzień. Poranne modlitwy, śniadaniowy dyżur, trzeba iść kupić pieczywo dla braci, odebrać gazety. Po powrocie do celi co kilkanaście minut dzwoni telefon z prośbą o spotkanie, rozmowę, która z "pięciu minut" przedłuża się do trzydziestu. To jedna z cech charakterystycznych naszego rytmu: nie my decydujemy o naszym czasie. Na szczęście nawet gdy ja nie panuję nad tym wszystkim, jest Ktoś, Kto ogarnia to za mnie.

"Panie Jezu, robię ile mogę" - powtarzam swoją chropowatą modlitwę.

***

Biorę czytania na dzisiejszy dzień i czytam u Ozeasza:

"Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich"

Doskonały wątek, aby powiedzieć konferencję o istocie "pustej modlitwy" w kontekście adoracji Najświętszego Sakramentu. O czasie, który może wydawać się bezużyteczny, a jednak nigdy stracony nie jest.

Henry Nouwen zamykając się na rok w klasztorze trapistów zanotował w dzienniku, że właściwe proporcje możemy odzyskać właśnie dzięki osobistej medytacji.

Kiedy zaczynasz się w duchu porównywać z innymi ludźmi - stwierdził - powinieneś znaleźć pusty czas na modlitwę, spotkać się z Tym, który był zanim przyszedłeś na świat, który kochał cię, nim ty mogłeś kochać i który dał ci twoje własne „ja”.

Podczas takiej modlitwy stajemy się boleśnie świadomi, do jakiego stopnia staliśmy się ofiarami naszych porównawczych zapędów i jak bardzo sprzedaliśmy własną duszę opinii innych. Osobista modlitwa sprawia, że człowiek jest w większej zgodzie ze sobą i nie potrzebuje innych ludzi w walce o własną osobowość.


Podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu możemy upewnić się, że nie jesteśmy stworzeni przez innych ludzi, lecz przez Boga, że nie jesteśmy sądzeni przez nasze porównania z innymi, ale przez to, jak wypełniamy wolę Bożą.


***

Proszę Was o modlitwę, choćby najkrótszą, w intencji wszystkich uczestników i organizatorów zbliżających się rekolekcji. Dni Skupienia odbędą się przy parafii ojców jezuitów (jako dominikanin ogromnie się cieszę!). Reszty dokona Duch Święty.



41 komentarzy:

Zuza pisze...

Nie da się kształtować osobowości bez udziału innych ludzi. To nie jest kwestia uzależnienia od opinii postronnych, ale otaczający nas ludzie są naszym społecznym lustrem, w którym odbija się nasze postępowanie. Bez niego niejednokrotnie nie jesteśmy w stanie racjonalnie ocenić jakości swojego zachowania. Żyć w zgodzie ze sobą - tak, ale zbytnia koncentracja prowadzić może do egocentryzmu, a ten nie jest najlepszą cechą osobowości.

Umiar - umiejętność wyważenia medytacji, kontemplacji i relacji z innymi, bo porównywanie się, wbrew pozorom, może mieć dobre strony: staje się motywatorem do pracy nad sobą i dociągania do postawionej wyżej poprzeczki.

Kasia Sz. pisze...

Także uważam, że jesteśmy mocno powiązani z innymi ludźmi. I to od ich akceptacji, od ich obecności w naszym życiu zależy nasze dobre samopoczucie, nasze poczucie własnej wartości.
Są ludzie, którzy pozytywnie na nas działają. Samą obecnością, życzliwym słowem, ale są także tacy, którzy chcą ściągać w dół. Lekceważeniem, podważaniem naszych możliwości, rzucaniem mimochodem złośliwości w naszą stronę.

Szczerze mówiąc nie wiem czy porównywanie się z innymi daje motywację do pracy nad sobą.TEORETYCZNIE tak. Ale mnie dołuje, bo zawsze wypadam in minus i mam w sobie takie nieprzyjemne uczucie napięcia, które tę pracę nad sobą uniemożliwia. Wolałabym nie porównywać się, ale także nie chciałabym wpadać w egocentryzm.

Kasia Sz. pisze...

Aha - niekoniecznie podoba mi się dociąganie do poprzeczki. Po prostu nie chciałabym dociągać do poprzeczki, żeby komuś dorównać. To jakiś "syndrom małpy". To znaczy małpujemy innych. Może w dobrych rzeczach, ale jakoś mi to nie odpowiada.

Anna K. pisze...

Ja zrozumiałam w tym wpisie, że to "bycie w zgodzie ze sobą" ma taki oto smak (cytuję z wpisu o. Krzysztofa): "nie jesteśmy sądzeni przez nasze porównania z innymi, ale przez to, jak wypełniamy wolę Bożą." Czyli: spojrzenie na siebie życzliwe, oczami Boga oraz refleksja czy w swoim sumieniu postępujemy "ku dobru" (i odpowiedź, że tak, albo że przynajmniej taka, że odtąd chcemy już "ku dobru"), może przywrócić nam utracone/ nadszarpnięte poczucie wartości.

Dla mnie sednem tego wpisu jest nie to czy porównywanie się z innymi jest dobre czy nie i czy jest konieczne czy nie w rozwoju społecznym itp., tylko chodzi o to (tak zrozumiałam), że kiedy nadchodzi dla człowieka taki moment, że człowiek zaczyna się w duchu porównywać z innymi ludźmi (w domyśle: na swoją niekorzyść i jest mu przykro), to wówczas spotkanie z Bogiem w adoracji, taki "pusty czas" na modlitwę, może pomóc mu dostrzec, że on też jest wartościowy, wart miłości itp. i może stąd czerpać otuchę, spokój itp.

Z tym się całkowicie zgadzam i dodam, że dla mnie ten wpis (tzn. jego sens) brzmi podobnie do takiego obrazka, który zobaczyłam w Internecie. Otóż, na obrazku jest Albert Einstein i cytat, który jest mu przypisywany. Brzmi on mniej więcej tak: "Jeżeli ocenia się rybę według jej umiejętności wspinania się na drzewa, to nic dziwnego, że ta ryba może przeżyć całe swoje życie myśląc, że jest głupia, nic nie warta i nic nie potrafi."

Uważam, że to jest bardzo mądre zdanie. Całe szczęście, że nawet jeśli ważne dla dziecka osoby wmawiały mu, że jest ono do niczego, a potem ten ktoś dorastał i też słyszał, że jest gorszy albo sam z siebie czuł się gorszy itp., a potem nawet jeżeli to jakoś próbował uleczyć, to i tak popada w stany, w których czuje się gorszy od innych, istnieje jeszcze Bóg, który może wejść z tym "skrzywdzonym dzieckiem w skórze dorosłego" w kontakt i w chwili takiego spotkania pokazać mu, że jest wartościowy, pełen zalet, niepowtarzalny i piękny.

Tak rozumiem ten wpis, że on jest właśnie o takich sytuacjach kiedy człowiek ma gorsze dni i porównuje się z innymi na swoją niekorzyść oraz otwierają się w nim niezaleczone rany.

Dla mnie ten wpis jest bardzo pomocny. Dziękuję o. Krzysztofowi.

nikt pisze...

Obiecuję. Ale i ja proszę choćby o jedno westchnienie w mojej pewnej intencji. I właśnie jest ona związana z głupim porównywaniem się z innymi. Nie wiem czy dopiero sięgnięcie dna może człowieka otrzeźwić. Oby nie.

Anna K. pisze...

PS. Dodam jeszcze, że istnieje pewna charakterystyczna rzecz związana z ludźmi, którzy byli jakoś w dzieciństwie (i/lub później, ale najczęściej w dzieciństwie i to się wlecze w dalszym życiu) źle traktowani i czują się gorsi. Otóż, ważny jest też i drugi człowiek, owszem, który okaże im trochę serca i empatii i to jest bardzo cenne, ale to coś charakterystycznego o czy chcę powiedzieć to to, że takim osobom często można mówić dużo, że są fajne, wartościowe, wymieniać ich zalety, a i tak to będzie spływało po nich jak woda po gęsi. Te osoby "na głowę" mogą rozumieć, że mają zalety itp., ale bywa, że to kompletnie nie dociera do nich głębiej i czują się tak samo bezwartościowe, jak przedtem. Ludzie chcący im pomóc mogą poczuć się bezradni.

Dlatego pomoc (np. psychologiczna) zmierza do tego, aby dać takiej osobie maksimum empatii i obecności i umożliwić właśnie wejście w kontakt ze sobą. Taka chwila kontaktu ze sobą może być też jednocześnie chwilą kontaktu z Bogiem. Mnie wydaje się, że takie "chwile z Bogiem" (zarówno u osób wierzących, jak i niewierzących) mogą być tym, co naprawdę je uleczy. Tak skontaktować się ze sobą, ze swoją duszą, żeby poprzez nią spotkać Boga i zobaczyć prawdę o sobie - tę dobrą prawdę.

Stąd, taki duchowy wymiar jest, na przykład, bardzo ważny przy leczeniu z uzależnień (niezależnie od tego czy te osoby są wierzące, czy nie). Chodzi o "kontakt ze sobą" w wymiarze zobaczenia tej dobrej prawdy o sobie i poczucia, że nie jest się samemu na świecie, że jest ktoś taki jak Bóg, kto nas kocha.

Anna K. pisze...

PSS. Aha, ja też pomodlę się (w intencjach o. Krzysztofa i "Nikt".)

Kasia Sz. pisze...

Jest taki fragment psalmu, który może być afirmacją:

"Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła."

Oraz bardzo fajna interpretacja ostatniego przykazania dekalogu, która trochę łączy się z Ojca wpisem:

http://dominikanie.pl/multimedia/w_strone_slowa/m_id,355,rel,38,przykazanie_x_cz2.html

Choć chyba trudna do wprowadzenia w życie.

basiek pisze...

Obiecuje wspierać o.Krzysztofa i wszystkich biorących udział w rekolekcjach w mojej własnej cichej ale szczerej modlitwie. Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Dziękuję

Gosia pisze...

Dziękuję Ojcze za ten wpis - prawdziwy plaster na moje rany.
Będę się modlić za udane rekolekcje.

Anonimowy pisze...

Mam pytanie odnośnie Kamienicy. ;)
Jak wygląda u Was spowiedz?tylko pokoiki macie czy są tam w środku też konfesjonały?
Często w dni powszednie są jakieś kolejki?

łdz pisze...

pokoik, a w środku konfesjonał. dyżury spowiedzi są dostępne na stronie internetowej ojców. z mojego doświadczenia wiem, że lepiej przyjść wcześniej, nie ma kolejek.

Anonimowy pisze...

Ale żeby nie było niespodzianek to ja bym dodała, że to jest konfesjonał wersja minimalistyczna.
W sumie decha z kratką.
Nie odstraszam. Spowiedzi wspominam dobrze, ale to jest zasługa spowiedników, a nie mebla.
Chociaż jako obcy terenowo element chyba nie bardzo mam prawo głosu.
Ale co tam.
Nie ma jak solidne duże konfesjonały w ciemnych zacisznych spowiednicach. W ciemności jakoś łatwiej wywlekać z siebie własną.

Anonimowy pisze...

Anonimowy - ostatnie zdanie dosyć ciekawe :)
Dzięki Wam za pomoc i proszę o modlitwę o dobrą spowiedź,z góry dzięki!

Anonimowy pisze...

A widział Ojciec to?
http://www.youtube.com/watch?v=ihGCj5mfCk8
Dziękuję za blog i pozdrawiam (z nieśmiałą modlitwą):)

Anonimowy pisze...

@ Anonimowy
dobrej spowiedzi
+

cicicada pisze...

Ogłoszenia parafialne u sandomierskich dominikanów:)

http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&sa=N&biw=1280&bih=681&tbm=isch&tbnid=HCX5W_BUa-5_xM:&imgrefurl=http://www.facebook.com/aciddrinkers&docid=ILj9PdgOBDoAsM&imgurl=http://sphotos-a.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/c67.0.403.403/p403x403/581989_10151802640696002_1000852413_n.jpg&w=403&h=403&ei=OYsCUO6JJMrIswbU2LTuBg&zoom=1&iact=rc&dur=325&sig=102285533920238600923&page=1&tbnh=141&tbnw=136&start=0&ndsp=17&ved=1t:429,r:0,s:0,i:74&tx=47&ty=69

Anonimowy pisze...

+
to tak dla przypomnienia.
Oby strzegł, ustrzegł. Poprowadził.

basiek pisze...

I niech czuwa nad nimi wszystkimi a my wspomagamy ich naszą modlitwą.

Anonimowy pisze...

zacięło się ...

Anonimowy pisze...

ja jutro idę do spowiedzi......po 4 latach ... a wcześniej przy bierzmowaniu ... mam 29 lat. UMIERAM od miesiaca robie rachunek sumienia, nie wiem juz co jest grzechem a co nie, czytam jakies porady na stronach dominikanow, naliczylam juz 1000000000 grzechow z kazdej dziedziny.(oczywiscie oprocz jakichs jazd typu morderstwa :) same tylko grzych pychy, bezczelności, pyskowania (ale ile razy w obronie KK hoho).W zyciu się tak nie bałam, czuję że muszę, woła mnie tam Pan J. prawie megafonem nie wiem jak to wytłumaczyc.Przepraszam ze to pisze tu nie na temat ...trzymajcie kciuki, a ja za Was

Anonimowy pisze...

Do Anonimowego - Jutro O.Adam Szustak spowiada,coś czuję,że kolejka będzie ;)) Lepiej przyjść wcześnie heh. Nie bój się,Jezus jest pełen miłosierdzia. +

Ojcze Krzysztofie - http://www.youtube.com/watch?v=LJiUFi7quiI , piękne,prawda? ;)))

Anonimowy pisze...

@ Anonimowy 19:13
co znaczy nie na temat. na najważniejszy temat.
Przypomniało mi się słyszane w kazaniu, akurat kiedy stałam w kolejce do spowiedzi że Jezusowi na mnie zależy. Zależy Mu na tym żeby mi się udało.
Co jest dobrą bardzo rzeczą do usłyszenia kiedy się akurat stoi i czeka i traci na odwadze. Można sobie powiedzieć "No. Jak Ci tak zależy to mi teraz pomóż..."

Gosia pisze...

Anomnimowy: odwagi! strach jest bardzo złym doradcą. Pan Bóg na pewno nie może się Ciebie doczekać. Jak Cię zobaczy, z radości zapomni o Twoich grzechach, których też tak skrupulatnie wcale nie liczył, jak sądzę. Twoje grzechy są kroplą w porównaniu z oceanem Jego miłosierdzia.

Anonimowy pisze...

Cztery lata to się już naprawdę naczekał.
Stworzył sobie Bóg człowieka to zaraz potem musiał zadbać i o megafon.
Inaczej się nie dowoła, nie to co na obiad.
Ech. Powodzenia!
Kierunek jest bardzo słuszny.
+

Anonimowy pisze...

Anonimowy dasz radę a juto powiesz że wcale nie było tak strasznie i na pewno będzie Ci lżej na sercu Pan Bóg czeka na Ciebie i tylko Ty musisz w to uwierzyć że mu na tobie bardzo zależy.

nikt pisze...

Pamiętam swoją spowiedź po 15 letniej przerwie. Umówiłam się z księdzem ale jeszcze długo trwało nim przyszłam do kratek. To był cierpliwy ks. ochrzanił, zażartował, zachęcił... i się udało. Ale takie przerwy nie są dobre. Coś w środku zamiera. Jak się czegoś częściej używa (np.rachunek sumienia ;) to lepiej działa :)

Anonimowy pisze...

Jasne lepiej działa i bardziej ciągnie potem do tego by się częściej spowiadać z czasem stajemy się inni gdy częściej przystępujemy do sakramentu spowiedzi łatwiej nam jest zapanować nad swoimi słabościami a z czasem to tak działa że po prostu nas ciągnie do spowiedzi by móc z czystym sercem uczestniczyć w Eucharystii to jest po prostu piękne:)

Dor pisze...

we Wrocławiu polecam ojców paulinów,jeśli chodzi o spowiedź...oczywiście o.dominikanów też,ale u paulinów jakby cieplej :)

Kasia Sz. pisze...

Jest taka książka o spowiedzi "Spowiedź bez końca" o. Kozackiego i o.Prusa. Bardzo fajnie wydana, poręczna, leciutka w gramaturze, nawet nie czuje się, że ma się ją w ręku. To rozmowa dwóch ojców na temat spowiedzi. Konkretna, bez zadęcia i grozy. Polecam. Można zamówić w Empiku jeśli ktoś ma ten sklep w mieście. Nie płaci się wtedy nic za przesyłkę.

basiek pisze...

Taka comiesięczna spowiedź bardzo mnie umacnia dzięki niej czuję że jestem coraz bliżej Pana Boga i czuję Jego obecność i działanie w moim życiu. Pomaga mi lepiej pogłębiać swoją wiarę.

Anonimowy pisze...

Dobry rachunek sumienia i dobra spowiedź to leczenie naszej duszy.

Anonimowy pisze...

Jak powiedział w niedzielę nasz ksiądz , że sami wiemy, jak trwamy w stanie łaski to łatwiej nam wybierać to co dobre, nawet jeśli trudne, żyć w zgodzie z tym w co wierzymy. A bez łaski bez komunii robimy się słabi. Do jednego grzechu dodajemy drugi i dalsze itd. I rację miał.
Łaska jest jak dywan, trzeba być ciągle w kontakcie, opartym mocno stopami, a nie tęcza, żeby ją widywać w oddali raz na jakiś czas, daleką, piękną i nieuchwytną.
To już ja, ksiądz jest facet on by takich rzeczy nie mówił a kobietom to uchodzi.

Anonimowy pisze...

@ K.P.
a tak przy okazji nie mógł by Ojciec współbrata poprosić żeby niedowiarstwu przypadek zmienił? Admin chyba wyjechał, albo śpi, albo co, komentarze nie przechodzą. A mnie to niedowiarstwo gryzie w oczy jakoś , prawie jak własne w duszę.
Oćca Jędrz. na dominikanach. na blogu.pliz?

Anonimowy pisze...

to jak z ogródkiem, jak się go zapuści, to trudniej potem zapanować nad tym, co się tam dzieje. chwasty szybko rosną.
po spowiedzi lepiej widać, otwierają się oczy.
spowiednika dobrze przyjąć z pokorą, jaki by nie był, czy to super dominikanin, czy głuchy ksiądz, który krzyczy na cały kościół: mów głośniej, nie słyszę! :)
i tak spowiadamy się Bogu.

Anonimowy pisze...

Dlatego najlepiej się zaprzyjaźnić z konfesjonałem i nie bać się spowiedzi nie ma czego Bóg i tak nas kocha i wybacza tylko my musimy korzystać z tej łaski przebaczania grzechów jak najczęściej.

basiek pisze...

A w Jarosławiu u Dominikanów jest konfesjonał szafowy na początku większość się go obawiała bo krata na metr światełko się świeci świetnie widać księdza i on też widzi nas ale z czasem wszyscy się przyzwyczaili i można w spokoju się wyspowiadać ,dobre to jest właśnie dla tych osób które mają kłopoty ze słuchem .

Anonimowy pisze...

w Krakowie u Kapucynow tez... nawet powiedziałabym pokojowy. Wchodzisz zamykasz drzwi, siadasz lub klękasz jak wolisz i spowiadasz się. Szczerze polecam. Według mnie takie pokoje to rewelacyjne rozwiązanie

basiek pisze...

Mnie się u nas też podoba można się doskonale skupić nad tym co mówimy nikt nie stoi nam za plecami i jest też miejsce do siedzenia dla starszych myślę lub chorych osób już kiedyś się spotkałam wcześniej pracując za granicą z takim konfesjonałem szafowym u Filipinów ale to była jeszcze większa szafa 3-drzwiowa w śrdodku ksiądz i po bokach z jednej i drugiej strony dla wiernych ale co mnie wtedy zaciekawiło to to że świeciło się albo z jednej albo z drugiej strony czerwone lub zielone światełko na znak czy jest ta strona wolna czy zajęta a w środku krzesełka:)

Anonimowy pisze...

Szafowy konfesjonał jest fajny :d na Rzgowskiej u franciszkanów w Łodzi mają takie dwa,i na Kilińskiego u Ks.Misiaka też jest ;)
Dzis bylam u spowiedzi w Kamienicy,i ten konfesjonał taki jakiś dziwny tam,nawet twarzy kapłana nie widać,ciężko było się przyzwyczaić hehe :)

Prześlij komentarz