wtorek, 30 października 2012

Kilka słów prawdy o krakowskiej "Przystani"

Tego typu praca jest zajęciem demoralizującym.











Praca z tego typu młodzieżą jest zajęciem demoralizującym. Mówię: oni słuchają i jeszcze bezczelnie zadają sensowne pytania. Warsztaty dotyczące mistyki i kontemplacji: oni pracują, na dodatek twórczo. Adoracja Najświętszego Sakramentu: kilkadziesiąt młodych osób siedzi w skupieniu. Czas wolny: żadnych grand i awantur. Na koniec znikają i nie ma ich przez kilkanaście minut, a efektem jest świetny filmik z pomysłem i podziękowaniami.

Pytanie: - Dlaczego wybraliście przygotowania do bierzmowania u dominikanów w duszpasterstwie "Przystań", skoro zajęcia są co tydzień, na dodatek przez dwa lata?
- Bo chciałam być świadoma tego na co się decyduję.

Inna odpowiedź: - Pierwszy raz czekam na każde poniedziałkowe spotkanie z ciekawością. Wcześniej byłem na innym kursie i zrezygnowałem po roku, choć zostało mi zaledwie kilka miesięcy. To nic, że przyjmę bierzmowanie w późniejszym terminie, chcę wiedzieć w czym uczestniczę.

No cóż, tak to jest z naszą młodzieżą - jest coraz lepsza. Tym bardziej należy z dumą pochwalić się swoimi: współbracia Maciej i Jacek bardzo wspierali podczas dwóch dni skupienia - ja jedynie zbierałem efekty ich wcześniejszej pracy. Takie zajęcia to przyjemność, choć niestety dwie rzeczy podczas nich się nie udały: nie zniknął korek od pisaka, ani nie udało się właściwie synchronizować półkul mózgu. Zainteresowani okazali wyrozumiałość.

To jeszcze nie koniec miłych niespodzianek.
***

Wracam z klasztoru na krakowski dworzec PKS, gdy dzwoni niespodziewanie telefon:
- Mam ojcu coś do przekazania. Gdzie możemy się spotkać?
- Za kilkanaście minut odjeżdża autobus, więc będzie najlepiej na dworcu. 

- Prezent jest nietypowy - zaczyna Bernadetta - byłam kilka lat temu w Indiach na wolontariacie u sióstr misjonarek miłości. Po tygodniu zaraziłam się chorobą i pozostałe tygodnie przeleżałam półprzytomna. Któraś z tamtejszych sióstr podarowała mi wówczas relikwie, których normalnie ludziom nie dają. Była to nitka pochodząca od sari Matki Teresy. Teraz chciałam się nią podzielić.

Całuję woreczek z dwoma niewielkimi niteczkami i wkładam go do portfela. Jestem wzruszony nietypowym prezentem.

Mam sentyment do tego typu rzeczy, tak samo jak do świętych, którzy znajdują nas na nowo. Jutro na porannej mszy świętej pochwalę się siostrom, a tymczasem szukam pomysłów na kazanie i na zbliżające się rekolekcje dla małżeństw w Szczecinie. 


***
Głosy powoli się liczą, miałem powiedzieć, że ze szwajcarską precyzją, ale kazano napisać, że z "niemiecką". Swoich faworytów można zgłaszać jeszcze do środy. Wyniki zostaną zamieszczone w czwartek, jeśli tylko będę miał tylko dostęp do internetu.


No właśnie, czasem sobie o tym myślę: jak wyglądałby Jezus, gdyby żył w naszych czasach?
Inne wykonanie znanego utworu "Dezertera"



13 komentarzy:

green pisze...

Korek zniknął :) a tutaj o. Maciej umieścił pewien świetny filmik:

http://www.przystan.krakow.dominikanie.pl/warsztaty-bierzmowanych-i/film/posty/jestescie-genialni-to-ja-dziekuje

Wieża Ryb pisze...

No to ojciec naprawdę spotkał Anioła na ziemi (nitka pochodząca od sari Matki Teresy) :D

Belfer pisze...

Aż miło czytać, znam więcej takiej młodzieży. Pozdrawiam porannie :)

Anonimowy pisze...

Myślę, że Jezus nie lubił by policji. Dobry kawałek!

Mati pisze...

Fajny prezent, fajna muza

Anonimowy pisze...

Zasieje tutaj, między Wami, trochę buntu... a co... (?)
Pytam się ile jeszcze "tego ludzkiego dziadostwa" w życiu, w naszym kraju? Tylu z nas korzysta z niedzielnej Mszy Świętej, może w tygodniu też, przystępuje do Sakramentów (tego opisanego też), potem "dorastamy" i z impetem niszczącego ognia wskakujemy na Drugiego człowieka, w gardło drugiemu. Powołujemy się na nauczanie, rodaka, Jana Pawła II, a zajmujemy "przedstawicielstwo" obywatela we władzach i oskarżamy o "morderstwa". :(

Może, nam wszystkim, na rozum i serce, powinny się przydać relikwie świętego by cudownie wyzdrowieć z "gałgaństwa"?

Ósemka pisze...

Dlaczego nie potrafimy się zachowywać jak normalni, przyzwoici, z gruntu prawi ludzie? Tak w codzienności,w polityczne wyskoki nie wnikając.
Bo to trudne jest. Jak chodzenie w namydlonych baletkach po linie.
Nie jesteśmy z gruntu prawi, mamy spaczone brakiem wychowania charaktery, nienauczeni nie wiemy co można, czego nie.Do tego dochodzą rozpaczliwe acz nieumiejętne próby bycia dobrym, sabotowane przez ataki złego. I jest jak jest. Może tak jakoś?

Ósemka pisze...

Nie ma co marudzić o poranku, święto jest. Pogody i radości, opieki naszych Świętych, szczęściarzy co już tam - Ojcu, Wszystkim.

AlaM pisze...

>>szukam pomysłów na kazanie i na zbliżające się rekolekcje dla małżeństw w Szczecinie

Proszę sprawić, by zrozumieli że w życiu małżeńskim zdarzają się uczucia do innej osoby czy tego chcemy czy nie. I że to normalne i nie musi oznaczać odejścia.
Proszę spróbować powiedzieć też jak to sensownie przeżyć...

pietruszka pisze...

>>szukam pomysłów na kazanie i na zbliżające się rekolekcje dla małżeństw w Szczecinie

....i że - bardzo często - lepiej przemilczeć, przeczekać niż w emocjach gadać co popadnie...Szukać "inspiracji" do takiej rozmowy na modlitwie i badać swoje motywy. Krótko mówiąc: poznaj siebie, a nie będziesz ranić. Ważne dla mnie: paradoksalnie- kryzys może być szansą i wskazuje bardziej na to, że - po pierwsze! - to w sobie mam coś uporządkować, rozpoznać, przemodlić, przemilczeć, zaufać, ukochać....

Anonimowy pisze...

Uprządkowania, przemodlenia i ukochania @AlaM i @pietruszce i sensownego przeżycia życzę.Temat na kazanie dla małżeństw ......może o wzajemnym wspieraniu się,niezaracaniu w pogoni za karierą, kasą itp....

Anonimowy pisze...

I że inny człowiek - mąż, żona - to zupełnie inny świat, a jednocześnie trzeba wspólnie. Żeby nie domagać się dostępu wszędzie, ale też go nie wzbraniać. I że szacunek to podstawa, a miłość nie może być własna. Pietruszka pisze poznaj siebie, a nie będziesz ranić.

Gosia pisze...

O tym jak się przygotować na ciężką chorobę i śmierć jednego ze współmałzonków. O tym, że to zdarzenie nadejdzie dla 99% par (znam jedną, która zginęla w wypadku samochodowym).

Prześlij komentarz