czwartek, 28 marca 2013

Ojciec Joachim o umiarze

Najlepiej jeść to, co potrzeba, a czasem sobie odmówić tego, na co ma się największą ochotę












Kiedy o. Joachim Badeni został magistrem kleryków wspominał, że założył sobie pas z drutów różańcowych. Kolce były skierowane do środka i bardzo kłuły. "Byłem z tego oczywiście dumny. Chodziłem, patrzyłem wokoło i myślałem: Żarłoki żrą i chodzą wygodnie, a ja z uniesioną głową ponad światem czynię pokutę. To była czysta pycha! Zdjąłem pas. A jeśli chcę się napić coca-coli z lodem, bo jest bardzo gorąco, mówię sobie: nie".

Najlepiej wcielać radę Mistrza Eckharta: jeść to, co potrzeba, a czasem sobie odmówić tego, na co ma się największą ochotę – oczywiście nie ze względu na otyłość.


25 komentarzy:

Kasia Sz. pisze...

Wszystkiego dobrego Ojcze w Dniu Kapłana. I spotykania na drodze ludzi, którzy żyją prosto bez względu na status społeczny.

o. Krzysztof pisze...

Dziękuję Kasiu za piękne życzenia - ale się wstrzeliłaś! Prostota (w życiu duchowym, przestrzeni i kwestiach materialnych) to coś, w czym w ostatnim czasie widzę wyjątkową wartość.

basiek pisze...

To ja również dołączam się do życzeń :)
Wszystkiego dobrego dla Ojca :)

cicicada pisze...

i ja też się dołączam!

DZIĘKI ZA TO ŻE JESTEŚ!

Ewelina pisze...

Ojcze ja życzę Ojcu jeszcze większej pogody ducha ,mądrości (i tak ma ojciec jej bardzo dużo),wszelkich łask Bożych potrzebnej na tej trudnej kapłańskiej drodze ,wytrwałości w wytrwaniu na tej drodze ,Darów Ducha Świętego i dobrych ludzi spotykanych na swojej drodze .
I dziękuję także że ojciec jest i zawsze służy pomocą nawet na odległości ale jak bardzo często jest to najlepsza pomoc;)
+w modlitwie pamiętam ;)

Bożena pisze...

Właśnie dzisiaj rano myślałam o umiarze….ja to jednak marny zawodnik w tej kwestii jestem i wcale z łatwością nie przychodzi mi odmówić sobie tego na co akurat mam ochotę :-( ale staram się i przynajmniej wiem nad czym muszę jeszcze popracować.
Jeżeli zaś chodzi o Ojca Joachima to w ostatnim czasie jego słowa wyjątkowo mocno do mnie trafiają. Po tym jak ostatni weekend razem z mężem spędziliśmy na rekolekcjach i właśnie tam dostaliśmy słowa o. Joachima które z mocą nas dotknęły i myślę że nie był to przypadek bo o ile można z czymś trafić dla jednej osoby tak gdy jeszcze z większą mocą one dotykają drugiej to coś w tym jest, zaczęłam zgłębiać elementarz duchowy o. Joachima i jestem pod wrażeniem. Niezwykle prosta treść trafiająca w centrale. Napisze więcej, na tych rekolekcjach dane mi było poznać osoby świeckie ;-) które miały kontakt z o. Joachimem i one bardzo mocno przekonywały do tego że za sprawą Ojca można uprosić sobie wiele rzeczy. Stwierdziłam, co mi szkodzi spróbować, poproszę w sprawie mega trudnej i tym sposobem przekonam się o tym że te wszystkie opowieści o Ojcu są trochę na wyrost. Powiem tylko tyle że szczęka mi opadła….coś co przez wiele lat nie dało się rozwiązać nagle się rozwiązało.(Dobry człowiek dał mi ostatnio namiary na osobę, która może będzie umiała nam pomóc rozwiązać ten problem i ja tak wczoraj wydzwaniałam cały dzień pod wskazany numer licząc że uda mi się umówić. Jednak dodzwonić się nie dało, stwierdziłam no nic jutro też jest dzień wiec będę próbowała dodzwonić się do skutku tylko okazało się że dzisiejszej nocy sprawa sama się rozwiązała )Czas pokaże na ile i czy pomoc ludzka nie będzie potrzebna ale na chwilę obecną według mnie problem całkowicie się rozwiązał. Mój mąż wstając rano zapytał tylko jak to możliwe - a ja powiedziałam że ja tylko O.Bedeniego poprosiłam żeby wstawił się gdzie trzeba w tej sprawie. Tak wiec cieszcie się ze mną bo radość w moim serduchu jest dzisiaj przeogromna !!!!!

Jeżeli zaś chodzi o Kapłanów to myślę, że w takim dniu jak dzisiaj szczególnie mocno uświadamiamy sobie ile im zawdzięczamy.
Ojcze - dziękuję.

zingela pisze...

I ja też życzę wszystkiego najlepszego! ;) Życzę, żeby nie był Ojciec taki, jaki jest, ale by cały czas się rozwijał, tak by jak najszybciej stał się najpiękniejszą wersją samego siebie.

Anna K. pisze...

Ja też ojcu Krzysztofowi życzę wszystkiego dobrego w Wielki Czwartek. :)

Wszelkich łask Bożych na całe życie!

Aguś pisze...

Wczoraj słuchałam bardzo uważnie wprowadzenia o. Adama Szustaka do Wielkiego Czwartku i dlatego nie będę składała życzeń tylko o. Krzysztofowi, bo to nie o to kapłaństwo chodzi. A to dlatego, że Jezus powołał do kapłaństwa WSZYSTKICH, którzy w niego wierzą i ich kapłaństwo ma polegać na tym, żeby robić coś dobrego dla drugiej osoby. W takim wypadku jak najbardziej życzę wszystkiego naj o. Krzysztofowi, ale nie dlatego, że jest księdzem. Moje życzenia kieruję więc do wszystkich, którzy robią cokolwiek dobrego dla innych! :)
A tu link do wprowadzenia, o którym mówiłam
http://188.165.20.162/langustanapalmie/Wprowadzenie.Wigilia.Paschalna.mp3

Aguś pisze...

Proszę wybaczyć - podałam nie ten link, o który mi chodziło. Tu jest ten dobry.
http://188.165.20.162/langustanapalmie/Wprowadzenie.Wielki.Czwartek.mp3

Kasia Sz. pisze...

Wydaje mi się, że w Wielki Czwartek właśnie o TO kapłaństwo chodzi. Konsekrowane. Jezus nie powołał do kapłaństwa wszystkich, ale niektórych. A Wielki Czwartek to dzień upamiętnienia ustanowienia sakramentu Eucharystii i kapłaństwa.

Robienie dla kogoś coś dobrego to po prostu uczynki miłosierdzia a nie rodzaj kapłaństwa. I nie trzeba dla uczynków miłosierdzia wymyślać nowego pojęcia. Tak mi się wydaje. Nie należy przesadzać z interpretacjami.

Aguś pisze...

Naprawdę to wprowadzenie jest niezłe. Proszę wysłuchać, tam jest to super wytłumaczone. I myślę, że przynajmniej część się z tym zgodzi. I ufam, że o. Krzysztof nie obrazi się ... :)

Kasia Sz. pisze...

Odsłucham wieczorem.

Podczytuję Ewangelię św. Marka. I tam jest pozycja o ustanowieniu Eucharystii. Padają słowa, które tylko kapłan może wypowiedzieć. A kapłanem nie jest każdy.

Ale link odsłucham.

Anonimowy pisze...

//...Msza nie jest modlitwą księdza, przy której "jesteśmy obecni", lecz modlitwą Chrystusa, w której "uczestniczymy". Jezus jest Bogiem, który stał sie człowiekiem, aby w Nim ludzkość mogła ofiarować się Ojcu i otworzyć się na pełnię wzajemnego obdarowywania. To otwarcie ku Ojcu i ku braciom jest rzeczywistością modlitwy Jezusa, której kulminacją była chwila Jego śmierci, będąca także początkiem nowej rzeczywistości. Jezus chciał, aby ta chwila, już wieczna, była uobecniana, aby każdy, przez działania Kościoła, mógł umrzeć i z Nim zmartwychwstać. I w ten sposób "przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie" każdy może oddawać "chwałę i cześć" Ojcu wszechmocnemu, może oczyszczać i podnosić swą egzystencję, swój trud, swoje cierpienia, każde zobowiązanie i każdą nadzieję; dlatego nic nie ginie, wszystko nabiera wartości, także sprawy i chwile po ludzku najmniej ważne//

Dziękuję braciom kapłanom :)

//Bądź zwierciadłem cnoty, i bacz na twoją godność; gdyż Bóg w swoim miłosierdziu postawił cię tak wysoko, że masz rozdawać ogień Boskiej miłości, to znaczy ciało i krew Chrystusa Ukrzyżowanego//

Marta pisze...

o, te muchy w nosie to najgorsze, bo to ani się człowiek obejrzy a już je ma z powrotem, ale nic to wyganiamy. Do życzeń się dołączam i jak najmniej lwów na drodze kapłańskiej, co to ojciec o nich wspominał! Serdeczności wszystkim i prawdziwego zmartwychwstania.

Kasia Sz. pisze...

Przesłuchałam nagranie o. Szustaka. Niestety nie przekonuje mnie jego argumentacja. Może Ojciec ma rację, ale mnie nie przekonał.

Nie traktuję Jezusa jako kapłana - coś sugeruje o.Szustak - z prostego powodu. Jezus to trzecia osoba boska. To Bóg.

Kapłan sprawuje Eucharystię. Jest namiestnikiem Chrystusa. Nie jest zastępcą Chrystusa, nie jest - nie daj Boże - Chrystusem na ziemi, ale jedynie Jego namiestnikiem. W imieniu Boga udziela sakramentów. Chrztu i sakramentu pokuty czy ostatniego namaszczenia. Sakrament małżeństwa ponoć udzielają sobie sami małżonkowie.

Kapłan to kapłan, człowiek świecki to człowiek świecki. Kapłan jest czasem rodzajem żertwy, bo poświęca życie rodzinne na rzecz służby innym. Człowiek świecki, który dokonuje uczynków miłosierdzia realizuje przykazanie: "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego" i nadal pozostaje człowiekiem świeckim.

Kapłan może odprawić Eucharystię i udzielić rozgrzeszenia, człowiek świecki nie. Nie wszyscy jesteśmy kapłanami. Podtrzymuję swoją tezę.

Anonimowy pisze...

Za światło i za pomoc.
Za trafne nazwania tego co w życiu boli i co cieszy,jeszcze raz serdeczne dzięki.
Dobrego, radosnego życia.
Nieba.
+

Aguś pisze...

Tu jest jakby potwierdzenie słów wcześniejszych. Nie chcę nikogo urazić ani nic w tym rodzaju, ale myślę, że warto spojrzeć na dzisiejszy dzień w ten sposób.

KKK 1546 Chrystus, Arcykapłan i jedyny Pośrednik, uczynił Kościół "królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego"(Ap 1, 6) (Por. Ap 5, 9-10; 1 P 2, 5. 9). Cała wspólnota wierzących jako taka jest kapłańska. Wierni wykonują swoje kapłaństwo, wynikające ze chrztu, przez udział w posłaniu Chrystusa, Kapłana, Proroka i Króla, każdy zgodnie z własnym powołaniem. Przez sakramenty chrztu i bierzmowania wierni "poświęcani są... jako... święte kapłaństwo" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 10).

KKK 1591 Cały Kościół jest ludem kapłańskim. Przez chrzest wszyscy wierni uczestniczą w kapłaństwie Chrystusa. Uczestnictwo to jest nazywane "wspólnym kapłaństwem wiernych". U jego podstaw i dla służenia mu istnieje inne uczestnictwo w posłaniu Chrystusa, przekazywane przez sakrament święceń, którego misją jest pełnienie służby we wspólnocie, w imieniu i w osobie Chrystusa-Głowy.

KKK 1592 Kapłaństwo urzędowe różni się istotowo od wspólnego kapłaństwa wiernych, ponieważ udziela świętej władzy w służbie wiernym. Pełniący urząd święceń wykonują swoją posługę wobec Ludu Bożego przez nauczanie (munus docenti), kult Boży (munus liturgicum) i rządy pasterskie (munus regendi).

Kasia Sz. pisze...

Dziękuję za wyjaśnienie. Jeśli tak nazywa to katechizm to przyjmuję to do wiadomości, że ludzie świeccy są ludem kapłańskim.

Anna K. pisze...

PS. A co do ludzi, którzy krzywdza, to nie chodzi tu kompletnie o ich osądzanie tylko o to, żeby zaprzestali krzywdzić. Nic więcej.

Jak są chorzy i nie potrafią zaprzestać sami z siebie, to należy ich zamknąć tam, gdzie nie będą mogli nikogo krzywdzić.

Trudne dzieciństwo pedofila nie jest powodem, żeby nic nie robić, i żeby rozrywał narządy rodne kilkuletniej dziewczynki albo używał jej buzi do zaspokojenia się, nie wiem jak to napisać bardziej oględnie.

To jeszcze tyle ode mnie. Po prostu uzmysłowcie sobie czym faktycznie jest pedofilia, i że nie chodzi tu o żadne osądzanie, tylko o pragmatyczne, zerojedynkowe podejście: pozwalać na krzywdę (choćby biernością) albo zatrzymać krzywdę.

Anna K. pisze...

Przepraszam, ten powyższy wpis błędnie mi się wkleił nie w tej dyskusji.

Jeżeli jest niestosowny, bardzo proszę o usunięcie go.

A jeżeli to nie przypadek, że został tu wklejony (choć po ludzku jest to przypadek) i zwróci uwagę czytających na ważny problem w Kościele - to niechby coś dobrego z tego wynikło.

W Wielki Piątek tym bardziej warto pomyśleć o cierpieniu niewinnych ludzi i o tym, że można coś zrobić, żeby im pomóc i w tym świetle nierobienie tego jest współodpowiedzialnością za ich cierpienie.

Biskupi i księża mają BARDZO WIELE możliwości, by pomóc tym cierpiącym ludziom, więcej niż zwykli świeccy w kościele. Taka prawda. Niech więc to robią, nie ma na co czekać.

Jezus cierpi w tych krzywdzonych osobach. Nie tylko cierpiał 20 wieków wstecz, ale dziś także. "Cokolwiek uczyniliście tym najmniejszym, mnieście uczynili". Zaniechanie też jest przyczynianiem się do ich cierpienia.

Może dobrze, że ten temat zaistniał, może kapłani zobaczą, że mają bardzo wiele wpływu i wiele siły, aby pomóc, tylko nie korzystają ani z tego wpływu ani z tej siły. Może Duch Św. doda im odwagi, aby zjednoczyli się i coś zaczęli robić, aby tym cierpiącym ludziom pomóc.

Będę się o to modlić.
Pozdrawiam.

szpieg z krainy deszczowców pisze...

Aniu K.
Twoja upierdliwość w poprawianiu Kościoła jest nadzwyczajna. I Twoja "misja nauczycielska" dyktowania kto, co, i jak ma myśleć i pisać według Twojego upodobania -też. Znalazłaś forum do "nawracania" czy co? Po co i do kogo kierujesz te swoje pretensje?
Przypominasz człowieka który wdepnął w błoto. Zaśmierdza powietrze dookoła, i nie czuje, nie widzi, że to od niego. Obwinia innych.
Każdy z nas czasem wchodzi w gó..o. Najgorzej, nie zdawać sobie z tego sprawy. Podobno i do smrodu można się z czasem przyzwyczaić. Sprawdź, czy nie przyzwyczaiłaś sie do własnego. Objawia się to tym, że wszyscy od Ciebie uciekają(albo już uciekli)- zrozumiałe. I tym, że oceniasz i osądzasz innych dookoła, ale siebie obejrzeć- nie raczysz. Obejrzyj siebie dokładnie(sama raczej nie dasz rady) poszukaj kogoś do pomocy.
Wybacz za dosadność.

szpieg z krainy deszczowców pisze...

a... Kogo (czego?) szukasz w Kościele?- dziś Wielki Piątek.

Anonimowy pisze...

Każdy z nas jest kapłanem, ale co innego kapłaństwo powszechne, a co innego kapłaństwo służebne (sakramentalne). Wielki Czwartek to dzień ustanowienia kapłaństwa sakramentalnego, tylko i wyłącznie.
Ojciec Szustak niestety często nie ma racji w tym co mówi.

Bertta

Kasia Sz. pisze...

Też tak myślałam, że Wielki czwartek to dzień kapłaństwa sakramentalnego.

Natomiast nigdy nie spotkałam się z pojęciem kapłaństwa powszechnego. Dopiero po wyjaśnieniu przez internautkę i podaniu źródeł dowiedziałam się, że jest takie pojęcie.

Zdarza się, że o. Szustak trochę się zagalopowuje w swoich interpretacjach. Trzeba uważać. Uprawia kaznodziejstwo bardzo masowe, przyciąga tłumy. I to jest jego atut, ale czasem chęć zrobienia wrażenia na innych przeważa i go ponosi. Ludziom to się podoba, bo niektórzy Pismo Święte traktują jako nudę. A tu mają je podane w sposób atrakcyjny, ale bywa, że CZASEM trochę przeinterpretowany.

Prześlij komentarz