Była kiedyś taka książka „Dzieci piszą do Boga”. Jeden chłopiec napisał w niej: „Panie Boże, robię co mogę. Twój Bartek”.
Pewien ksiądz, świetnie wykształcony wykładowca akademicki, wspominał, że właśnie zdanie tego małego chłopca stało się jego życiowym mottem. Budząc się o piątej rano uświadamia sobie jakie obowiązki na niego tego dnia czekają. Wówczas zawsze sobie powtarza: "zrobię po prostu, co mogę. Nie mniej, nie więcej".
Podobnie, gdy ktoś przychodzi z prośbą o pomoc.
Naszym zadaniem jest napoić ludzi winem prawdy, a chciałoby się czasem wciskać im do gardła wino razem z butelką, dziwiąc się później, że nie chcą tego przełknąć. Najpierw należy ocenić, czemu on może podołać i wówczas go wesprzeć.
fot. Jolanta Franus
Co zrobimy, jeśli stracimy ten ogień?
Co zrobimy, jeśli zaczniesz wątpić? Jeśli ten ogień zgaśnie?
Co zrobimy, jeśli zaczniesz wątpić? Jeśli ten ogień zgaśnie?
11 komentarzy:
piękna dewiza na nowy tydzień, w poniedziałkowy ranek...
życzę owocnego długiego weekendu
odpoczywać też trzeba umieć
Czasem warto też zastanowić się ile my możemy zrobić, wspierając proszącego o pomoc. Bo może się okazać, że on może wiele, ale my niewiele możemy mu dać.
Serdeczności!
mądry Bartek :)Wczoraj przez przypadek trafiłam na wizytację figury Michała Archanioła w sąsiedniej parafii, przyjechała ze słonecznej Italii. Posłuchałam sobie wczoraj i tak sobie myślę, że my to kiepski PR mamy w tym naszym kościele, mamy takich mocarzy, że tylko do nich wzdychać...
@Zuza - co to znaczy niewiele?.
Niektórym jest wiecznie mało,a grunt,jak to mówił O.Krzysztof jakiś czas temu na wykładzie - być wdzięcznym.Podobno wdzięczność to uczucie,które może doprowadzić człowieka do szczęścia,o ile dobrze zrozumiałam to na wykładzie.
Postanowiłam uczyć się wdzięczności i.. i to działa,człowiek ciesząc się z drobnostek staje się godnym otrzymywania rzeczy wielkich.
Pozdrawiam!.
W porzadku, Ale kiedy oczekiwania , a nawet żądania bliskich ( mąż , dzieci, pracodawca, wspólnota..) przekraczają granice moich wytrzymałości. I po ludzku brak osób do pomocy to czuje się bardzo zagubiona w tym którego obowiązku zaniedbac. I jakiś żal do siebie , ze nie daje rady podołać wszystkiemu i ze nie mam czasu dla siebie i tyle rzeczy chciałabym jeszcze zrobić albo lepiej odpocząć czytając miła książkę których coraz większa sterta na mnie czeka i nie może się doczekać. Maria
Ojcze, potrzebowałam tego na dziś... Chociaz czasem jest strasznie ciężko zatrzymac się,powiedzieć - stop, zrobilam co mogłam. Szczególnie, jak próbuje pomóc dziecku a rozbijam się o falochron stworzony przez jego rodziców, kiedy wiem, że żadne moje wysiłki nie pomogą, jeśli rodzice się nie zmienią... Wtedy wycofać się i powiedzieć, że zrobiłam wszystko, jest bardzo trudno...
sęk w tym, że my najczęściej błędnie oceniamy ile możemy...
i nie rzdko jest tak, że przesadza się. W obydwie strony można przesadzać. Albo siebie usprawiedliwiając(przecież ja nic więcej nie mogłem/am na to poradzić) albo pchając syzyfowo KAMIEŃ pod stromą górkę(czyli marnować energię, wysilać się nie w tym kierunku co potrzeba, i bardziej szkodzć jeszcze, niż pomagać)
To jest jedno z moich pragnień. Upić sie winem prawdy. (Takie wino nie ma butelki!?) I nie pije się go samemu...
A ja właśnie piję chilijskie czerwone wino Indomita :) Obawiam się, że jego wpływ na prawdę jest wyjątkowo niekorzystny, co zapewne okaże się rano. Pozdr.
Mati: i jak? Rzeczywiście niekorzystny? :)
A właśnie o dziwo, że nie ;))
@Klaudia: Chodzi mi o to, żeby mierzyć siły na zamiary. Czasem spotykamy kogoś, komu chcemy pomóc, i w myśl tego, co pisał o. Krzysztof, jednak ta osoba jest w stanie dużo tej pomocy przyjąć, nie dlatego, że ciągle jej mało, ale dlatego, że tyle potrzebuje, by stanąć na nogi. Natomiast my możemy okazać się słabi w tym wsparciu. Może się okazać, że to nam w pewnym momencie brakuje siły, wytrwałości, czasu, chęci, by pomóc. Czasem możliwości czy umiejętności. Więc jeśli nie ocenimy odpowiednio swoich sił, to możemy nawet kogoś zawieść, ustając w pół drogi.
Zuza
Prześlij komentarz