poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Robię, ile mogę

Gdy ktoś przychodzi z prośbą o pomoc.












Była kiedyś taka książka „Dzieci piszą do Boga”. Jeden chłopiec napisał w niej: „Panie Boże, robię co mogę. Twój Bartek”.

Pewien ksiądz, świetnie wykształcony wykładowca akademicki, wspominał, że właśnie zdanie tego małego chłopca stało się jego życiowym mottem. Budząc się o piątej rano uświadamia sobie jakie obowiązki na niego tego dnia czekają. Wówczas zawsze sobie powtarza: "zrobię po prostu, co mogę. Nie mniej, nie więcej".

Podobnie, gdy ktoś przychodzi z prośbą o pomoc.

Naszym zadaniem jest napoić ludzi winem prawdy, a chciałoby się czasem wciskać im do gardła wino razem z butelką, dziwiąc się później, że nie chcą tego przełknąć. Najpierw należy ocenić, czemu on może podołać i wówczas go wesprzeć.
fot. Jolanta Franus



Co zrobimy, jeśli stracimy ten ogień?
Co zrobimy, jeśli zaczniesz wątpić? Jeśli ten ogień zgaśnie?

11 komentarzy:

aga pisze...

piękna dewiza na nowy tydzień, w poniedziałkowy ranek...

życzę owocnego długiego weekendu
odpoczywać też trzeba umieć

Zuza pisze...

Czasem warto też zastanowić się ile my możemy zrobić, wspierając proszącego o pomoc. Bo może się okazać, że on może wiele, ale my niewiele możemy mu dać.

Serdeczności!

Marta pisze...

mądry Bartek :)Wczoraj przez przypadek trafiłam na wizytację figury Michała Archanioła w sąsiedniej parafii, przyjechała ze słonecznej Italii. Posłuchałam sobie wczoraj i tak sobie myślę, że my to kiepski PR mamy w tym naszym kościele, mamy takich mocarzy, że tylko do nich wzdychać...

Unknown pisze...

@Zuza - co to znaczy niewiele?.

Niektórym jest wiecznie mało,a grunt,jak to mówił O.Krzysztof jakiś czas temu na wykładzie - być wdzięcznym.Podobno wdzięczność to uczucie,które może doprowadzić człowieka do szczęścia,o ile dobrze zrozumiałam to na wykładzie.

Postanowiłam uczyć się wdzięczności i.. i to działa,człowiek ciesząc się z drobnostek staje się godnym otrzymywania rzeczy wielkich.
Pozdrawiam!.

Anonimowy pisze...

W porzadku, Ale kiedy oczekiwania , a nawet żądania bliskich ( mąż , dzieci, pracodawca, wspólnota..) przekraczają granice moich wytrzymałości. I po ludzku brak osób do pomocy to czuje się bardzo zagubiona w tym którego obowiązku zaniedbac. I jakiś żal do siebie , ze nie daje rady podołać wszystkiemu i ze nie mam czasu dla siebie i tyle rzeczy chciałabym jeszcze zrobić albo lepiej odpocząć czytając miła książkę których coraz większa sterta na mnie czeka i nie może się doczekać. Maria

Aga pisze...

Ojcze, potrzebowałam tego na dziś... Chociaz czasem jest strasznie ciężko zatrzymac się,powiedzieć - stop, zrobilam co mogłam. Szczególnie, jak próbuje pomóc dziecku a rozbijam się o falochron stworzony przez jego rodziców, kiedy wiem, że żadne moje wysiłki nie pomogą, jeśli rodzice się nie zmienią... Wtedy wycofać się i powiedzieć, że zrobiłam wszystko, jest bardzo trudno...

szpieg z krainy deszczowców pisze...

sęk w tym, że my najczęściej błędnie oceniamy ile możemy...
i nie rzdko jest tak, że przesadza się. W obydwie strony można przesadzać. Albo siebie usprawiedliwiając(przecież ja nic więcej nie mogłem/am na to poradzić) albo pchając syzyfowo KAMIEŃ pod stromą górkę(czyli marnować energię, wysilać się nie w tym kierunku co potrzeba, i bardziej szkodzć jeszcze, niż pomagać)
To jest jedno z moich pragnień. Upić sie winem prawdy. (Takie wino nie ma butelki!?) I nie pije się go samemu...

Mati pisze...

A ja właśnie piję chilijskie czerwone wino Indomita :) Obawiam się, że jego wpływ na prawdę jest wyjątkowo niekorzystny, co zapewne okaże się rano. Pozdr.

TomWaits pisze...

Mati: i jak? Rzeczywiście niekorzystny? :)

Mati pisze...

A właśnie o dziwo, że nie ;))

Belegalkarien pisze...

@Klaudia: Chodzi mi o to, żeby mierzyć siły na zamiary. Czasem spotykamy kogoś, komu chcemy pomóc, i w myśl tego, co pisał o. Krzysztof, jednak ta osoba jest w stanie dużo tej pomocy przyjąć, nie dlatego, że ciągle jej mało, ale dlatego, że tyle potrzebuje, by stanąć na nogi. Natomiast my możemy okazać się słabi w tym wsparciu. Może się okazać, że to nam w pewnym momencie brakuje siły, wytrwałości, czasu, chęci, by pomóc. Czasem możliwości czy umiejętności. Więc jeśli nie ocenimy odpowiednio swoich sił, to możemy nawet kogoś zawieść, ustając w pół drogi.

Zuza

Prześlij komentarz