czwartek, 16 stycznia 2014

Najbardziej płomienne kazanie

Wiara jest podobna do roweru. Żeby jechać trzeba pedałować. Jeśli przestaniesz, to się przewrócisz.










U kościele sióstr benedyktynek rekolekcje wielkopostne prowadził pewien bernardyn. Podobno ludzie byli zachwyceni, bo strasznie krzyczał, więc i szczelnie wypełnili kościół. Kazanie zaczęło się dokładnie tak:

- Najmilsi! Opowiadają o św. Benedykcie, że kiedyś podano mu naczynie z trucizną, a on to naczynie przeżegnał, i naczynie pękło na dwoje. A gdyby tak teraz wśród nas, najmilsi, stanął św. Benedykt - i was, najmilsi, przeżegnał! - Co stało by się z niejednym z was?

Podobno w tym momencie jedna z najmłodszych nowicjuszek nie wytrzymała i wystrzeliła śmiechem ku rozpaczy innych sióstr. Te wcisnęły ją pod balustradę, przykrywając poduszką aby wytłumić dźwięki. 

Niezrażony kaznodzieja ciągnął swoje dalej, aż do końca, który brzmiał dokładnie tak: 

- Nawróćcie się! Bo inaczej na śmierć zdrętwiejecie! AMEN. 


***

Miał rację o. Piotr Roztworowski, benedyktyn, a później kameduła, który mawiał, że wiara jest podobna do roweru. Żeby jechać trzeba pedałować. Jeśli przestaniesz, to się przewrócisz. Żeby więc nie zdrętwieć trzeba regularnie przemieniać myślenie. Cały czas na nowo. 

Czy znacie miejsca, w których można by było jeszcze usłyszeć takie płomienne kazania?



31 komentarzy:

Marysia pisze...

"Nie musimy być kozakami, zeby pokonać demona. Wystarczy Chrystus". Płomienne homilie ks. Calosa z parafii św. Augustyna na warszawskich Nowolipkach. I mocne. Co tydzień pubikowane video na: http://swaugustyn.pl/

TaxiDriver pisze...

myślę, że ojcu o innego rodzaju "płomienne" kazania chodziło :)

Unknown pisze...

płomienne kazania? sympatia do dominikanów podpowiada mi ,że można je usłyszeć na Zielonej 13 :D

Osobiście najbardziej niezwykłe kazania słyszałam we wspólnocie Mamre na modlitwach o uzdrowienie. To jedno z ciekawych : http://www.youtube.com/watch?v=yHxF5qI828c

Pozdrawiam i życzę dobrego zbliżającego się weekendu!

Anonimowy pisze...

Odnośnie kazań : papież Franciszek rules!

egon pisze...

Takie płomienne kazanie słyszałem w Pszczynie. Głosił jakiś ksiądz pracujący na wschodzie, który przyjechał prosić o wsparcie finansowe. Brzmiało jak teatr: intonacja, krzyki i nagle szept. Pamiętam do dzisiaj słowa jak zły duch zasiewa chwassssssst. Ludzie siedzieli zdezorientowani, proboszcz również. Bardzo konstruktywne doświadczenie :)

Anonimowy pisze...

metanoja.

szpieg z krainy deszczowcw pisze...

Wiem, wiem, a jakże – pęc można (ze śmiechu, jasne). Gdyby te zakonnice nabrały więcej serdecznego dystansu, kto wie...może beton zacząłby pękać. Może i sam ojciec od płomiennego kazania nawróciłby się.
Reżyser do aktorów podczas próby w teatrze:
- Życia, życia! Nie ma życia w tym waszym umieraniu.

Kasia Sz. pisze...

Dominikanie są zbyt ułożeni na płomienne kazania.

Anonimowy pisze...

http://ksrobertskrzypczak.blogspot.com/

basiek pisze...

To prawda zgadzam się z Kasią Sz. Ich kazania są specyficzne, do mnie od zawsze jakoś przemawiały i przemawiają nadal, aż chce się słuchać. Oczywiście każdy z Ojców ma swój specyficzny sposób mówienia i każdy ma swój styl ale każde na swój sposób jest świetne i dociera do człowieka dając czasem wiele do myślenia, oczywiście Ojca kazania z rekolekcji u nas też doskonale pamiętam też były doskonałe i takie docierające do ludzkiego serca :) więc można i tak, tak bardziej delikatniej i tez dotrze to co ma dotrzeć do człowieka :)

Magdalena pisze...

Miasto na południu polski, kazanie pasyjne, ksiądz podniesionym głosem (nawiązując do znaków zodiaku): "I nie raz słyszę, jak ktoś mówi: Ja jestem rakiem. A ja baranem. Ja jestem strzelcem. I może faktycznie jesteś tym baranem, ale przede wszystkim jesteś CHRZEŚCIJANINEM!"

To samo miejsce, to samo wydarzenie, ten sam ksiądz, ten sam ton głosu: "I jak w waszym życiu zaczyna się coś złego dziać, jakieś tragedie, trudne wydarzenia to wtedy tłumami potraficie przychodzić do kościoła. Jak tylko źle się dzieje, to w kościele są tłumy, w myśl zasady: Jak trwoga, to do Boga!!!!" (Chwila przerwy, w myślach bijemy się w piersi, że faktycznie tak jest!) I kontynuacja: "I DOBRZE, bo do kogo mamy pójść, jak nie do Boga w takich sytuacjach!!" :)

Inne miejsce, inne wydarzenie, inny ksiądz, spokojny, opanowany głos, komentarz do Ewangelii o wizycie Pana Jezusa u Marty i Marii: Maria nie zaszła by daleko bez Marty!

:)



Unknown pisze...

Mój ulubienic o. Robert Głubisz OP, Warszawa - Służew. Moje ulubione z 16 września z 2012 " Nie da się żyć niezobowiązująco"

Unknown pisze...

Nawróćcie się! Bo inaczej na śmierć zdrętwiejecie! AMEN

Piękne :)

pandarasta pisze...

Kazanie w Niedziele Wielkanocną ,ksiądz wyszedł na ambonę i powiedział jedno zdanie :"Jezus zmartwychwstał ale wy i tak w to nie wierzycie"
Co do kazań które jakoś zmieniły moje myślenie to nie będę oryginalna ale ojca współbrat Adam Szustak

mawa pisze...

W jednej z gdyńskich parafii, kiedy na ambonę wychodzi proboszcz, to wiadomo, że zawsze znajdzie jakiś powód by swoich parafian złajać. Fragment kazania wygłoszonego w wakacje brzmiał mniej więcej tak: “Rozumiem was, młodych, że w ciągu roku szkolnego macie dużo pracy, ale w wakacje DLACZEGO NIE JESTESCIE CODZIENNIE W KOSCIELE!!! A, wy, małżonkowie z dziećmi, wyjeżdżacie sobie na urlopy, na wczasy nad morze A KTO Z WAS POJEDZIE NA REKOLEKCJE DLA RODZIN?!! No, nie.... widzę tu niektórych, którzy byli z rodziną na rekolekcjach ALE TO POJEDYNCZE TWARZE!!!
Po ostatnim zdaniu zaczęłam chichotać,podobnie jak rzeczona postulantka, ale ludzie w ławkach popatrzyli na mnie od razu takim potępiającym wzrokiem, bo proboszcz jest jednak dobrym człowiekiem, o czym większość parafian wie.

agata pisze...

Proboszcz z mojej rodzinnej parafii takie płomienne kazania wygłaszał. Obecnie jest na emeryturze i nie udziela się już na tym polu. Nie pamiętam o czym mówił, byłam bowiem dzieckiem, jednak zapadła mi w pamięć ta ekspresja, zaangażowanie, nieraz krzyk z ambony. Wzbudzał dużo emocji swoimi kazaniami. Myślę, iż przy wielu niedzielnych obiadach jego słowa były komentowane ;)
A obecnie mam kilka swoich "ulubionych" miejsc i kaznodziejów, którzy głoszą niemal całymi sobą. Widać, że żyją tym, co głoszą :)
Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

również gdzieś w Gdyni.... "z grzechem jest jak z błotem,a my świnie taplamy się w nim"

Anonimowy pisze...

dwadzieścia lat temu u jezuitów na Sienkiewicza na mszach o. Jacka Pleskaczyńskiego

Anonimowy pisze...

o.Daniel z mojej wspólnoty, o. Augustyn Pelanowski, ks.Piotr Pawlukiewicz, lubię komentarze do Ewanagelii ks.J.Pierzchalskiego...

Magdalena. pisze...

Około 18 lat mojego życia to polska prowincja oo. bernardynów, jako że moja parafia i stawianie pierwszych i kolejnych kroków w kościele i w Kościele to właśnie bernardyni. Jestem więc ciekawa nazwiska owego płomiennego kaznodziei... ;)

aga pisze...

u dominikanów płomiennymi kazaniami słynie o.Jan Skłodowski (z gestykulacją, odpowiednią mimiką, ekspresją, a i zagrzmieć też potrafi)

Anonimowy pisze...

"Szatan idzie na Pabianice!" - kojarzy to ktoś? :D

Soup pisze...

Do Anonimowy z 18 stycznia 2014 12:51 - czyżby wielebny proboszcz ze Św Maksymiliana? ;)

Jak dla mnie do tej pory płomienne kazania ogromnie wartościowe głosił o Ignacy Kosmana były gwardian u Franciszkanów w Łagiewnikach Łódzkich, oraz ten, który był bezpośrednio po nim - skleroza, nie pamiętam nazwiska, ale chyba o Paweł. Niezmiernie lubiłam kazania o Tomasza Alexiewicza, kiedy był w Łodzi, oraz kiedy głosił rekolekcje o Całunie Turyńskim. Nie wspominam o tych młodych kaznodziejach. Chociaż generalnie odnoszę wrażenie, że jednak brak dobrych kazań, ale to może moje subiektywne wrażenie

Anonimowy pisze...

Ad. szatan idzie na Pabianice - to ze wspomnień o. Badeniego :)
Słowa miały paść od jakiegoś zlotoustego rekolekcjonisty,jego oracja i potrząsanie łańcuchami w ciemnym kościele miały jakoby poruszyć słuchaczy mocniej niż mowa braci dominikanów...
Cudeńko :)

Anonimowy pisze...

Kramer

Anonimowy pisze...

Ksiądz tłumaczy na homilii z przejęciem (autentycznym), dlaczego Jan Chrzciciel nazwał Jezusa Barankiem Bożym. Opowiada min. historię o tym, jak Abraham miał złożyć w ofierze Izaaka, ale jednak Pan Bóg, widząc wiarę Abrahama, powstrzymał go. W tym momencie padają słowa: "Ale Pan Bóg znajdzie sobie ofiarę!" (prawdopodobnie chodziło o baranka, którego potem Abraham złożył w ofierze;).
Ogólnie bardzo mi się podobało :D

seszelka pisze...

Płomienne kazania: Kielce, Kościół św. Wojciecha, niedziela, godz. 18:00. :)

Anonimowy pisze...

W Szczecinie, u dominikanów na 9.30. Czasem do szpiku kości.

Anonimowy pisze...

Siostry wcisnęły nowicjuszkę pod balustradę i przykryły poduszką dla stłumienia śmiechu, hm. muszą mieć biedaczki twarde ławki... :)), skoro chodzą do kościoła z poduszkami ;)

Anonimowy pisze...

Te "płomienne" kazania czasami służą jakimś celebrytom z celebretem...
Niekiedy czuje się , że ktoś promuje siebie, a nie objaśnia Słowo Boze.
Ale...z szacunkiem, bo każdy chce mieć swoje 5 minut.

Anonimowy pisze...

Tak, ale liczyła się siła słowa a nie głosu, i nie było w tym autopromocji

Prześlij komentarz