piątek, 10 stycznia 2014

O wartości milczenia

Gdybyśmy mówili tylko to, co rzeczywiście mamy do powiedzenia, mówilibyśmy bardzo mało. 








Dochodzi godzina szósta, miasto powoli budzi się ze snu. Za półtorej godziny zaczynają się wspólne modlitwy. Od trzydziestu minut siedzę samotnie w półmroku klasztornej celi, w całkowitej ciszy. Niewielkie światło lampki oświetla Pismo Święte. Oswajam się z Jego obecnością. To ulubiony czas w ciągu całego dnia. 

Biorę do ręki notatki i po raz kolejny czytam tekst na temat wartości samotności i pustelni. Ma ukazać się w powstającej właśnie książce o libańskim mnichu św. Charbelu. Do wykorzystania jedynie pięć tysięcy znaków. Sporo z przygotowanych wcześniej materiałów należy więc odrzucić. Ucinam i ucinam. Choćby ciekawą informację, że w pierwszym roku swego kształcenia adepci Akademii Platońskiej mogli się jedynie przypatrywać i słuchać innych w milczeniu, w drugim było im wolno zadawać pytania, a dopiero w trzecim roku ich nauki mieli prawo zabrać głos. 

Starożytni Grecy odkryli coś ważnego, nie tylko dla zakonu kaznodziejskiego.

Słowo powinno wyrastać z oczekiwania, cierpliwego nasłuchiwania, przypatrywania się. Poznanie w milczeniu znacząco różni się od jakiegokolwiek innego rodzaju zapoznawania. 

Gdybyśmy mówili tylko to, co rzeczywiście mamy do powiedzenia, najprawdopodobniej mówilibyśmy bardzo mało.

Milczenie Boga uczy, kiedy mówić, a kiedy nie mówić. 


22 komentarze:

pandarasta pisze...

Ojcze ,dziękuję za te słowa,były potrzebne;) Pozdrawiam

MIA pisze...

Idealiści. :-) Cała zaś filozofia to zaledwie komentarz do Platona. Sokrates natomiast wiedział ile wie, i tyleż samo spisał dzieł. Szkoda, że Ksantypa miała jeszcze mniej do powiedzenia. A zupełnie serio - z kobiecego punktu widzenia sprowadzanie wypowiedzi do istoty rzeczy jest w rzeczy samej ciężkie do zrobienia. Może i niektórym facetom udaje się rozszczepić atom, albo włos na części; ale tylko Bóg i kobieta potrafi zrobić z igły widły i bez wątpienia robią to doskonale. :-)

Magdalena. pisze...

a propos gadania - polecam zobaczyć to (początek mylący, ale jest na temat):
https://www.youtube.com/watch?v=b4idqbWss7U
genialne :D
z pozdrowieniami.

Anonimowy pisze...

Ulubiony czas w ciagu całego dnia, mam tak samo...

M pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=lmq321zjkvs Może nie do końca w temacie, ale ciekawe;)

eStillaMaris pisze...

"Poznanie w milczeniu znacząco różni się od jakiegokolwiek innego rodzaju zapoznawania."

Anonimowy pisze...

Gdybyśmy mówili tylko to, co rzeczywiście mamy do powiedzenia, mówilibyśmy bardzo mało.
- i nikt nie chciałby nas znać ;0 !

Anonimowy pisze...

I wtedy możesz "Znaleźć radość w tym, że ludzie o Tobie nie wiedza i mają Cie za nic" Kempis (cytat z bloga)

Zuza pisze...

"Poznanie w milczeniu znacząco różni się od jakiegokolwiek innego rodzaju zapoznawania." - co racja to racja... W milczeniu przekonamy się, czy się sobą nie męczymy, czy nam razem dobrze. My tak bardzo lubimy zagadywać ciszę, bo cisza jest krępująca. Źle się w niej czujemy. Ale jeśli ona jest i jest dobrze, to okazuje się, że nic nie mówienie też coś nam mówi.

W psychologii mówimy, że diagnostyczne jest nie tylko to, co jest, ale również to, czego nie ma.

A jedli ktoś lubi gadać? Jeśli czerpie z tego radość? A ten, do kogo mówi, czerpie przyjemność ze słuchania? Gorzej, jak dwoje bardzo lubi gadać i nie mogą dopuścić się wzajemnie do głosu. wtedy dobra, niekrępująca cisza ma sens. Jest konieczna, by się porozumieć.

człowiek pisze...

milczeć i nie zwariować to jest sztuka.
ja generalnie od zawsze bardzo mało gadam i nadal nie wiem, czy jest to moja wada czy zaleta; czy to jest coś, co mam zmieniać, czy po prostu zaakceptować.

Magdalena. pisze...

Kiedyś lubiłam tylko tych wygadanych, bo ci milczący, lub małomówni zdawali mi się być strasznie nudni. Później odkryłam, że część tych milczących, lub małomównych jest znacznie mądrzejsza i bardziej interesująca od części tych wygadanych - że odzywają się rzadko, ale bardzo konkretnie. I wygadanie i milczenie może być dobre i złe - zależy, jaki się zrobi z tego użytek. A mądry to ten, kto mądrze myśli i postępuje i wcale nie musi przy tym dużo paplać. Uczę się, że czasem lepiej się zamknąć. Nie jest łatwo.

"bo gdy się milczy, milczy, milczy, to apetyt rośnie wilczy"... ;)

Kasia Sz. pisze...

Jeśli miałabym męża to chciałbym mieć kogoś z kim mogłabym niekrępująco pomilczeć. Jest tzw. dobra cisza. Kiedy cieszymy się czyjąś obecnością jednocześnie mogąc sobie trochę pomilczeć.
Ale lubię ludzi wesołych jak np. Mati. I żartujących.

DP pisze...

http://www.ted.com/talks/susan_cain_the_power_of_introverts.html
TED na niedzielę, tak mi się skojarzyło z ojca blogiem, a i z tym wpisem. Myślę, że dużo dobrych myśli można z niego wyciągnąć.
+

człowiek pisze...

"Doświadcz ciszy. Zanurzaj się w uważnej, żywej i dalekiej od pustki ciszy. Rozpalaj się w miłości, dojrzewaj w uświęceniu. Słuchaj, żeby usłyszeć, uniżaj się, aby zrozumieć, uwierz i odważ się dawać świadectwo- i kochaj, aby stawać się świętym"
Św. Charbel

Anonimowy pisze...

etam...

Anonimowy pisze...

bardzo się cieszę, że powstaje polska książka o św. Chabrelu

Anonimowy pisze...

Za głębokie to nie będzie...ale co tam...
Przed mszą papieską w Krakowie jeden z techników poprosił kogoś z tlumu o próbę mikrofonu. Zazwyczaj taką osobą jest dziennikarz lub gość programu. Mówi: "Raz, dwa... raz, dwa, trzy...", albo się przedstawia. Tym razem przy mikrofonie stała akurat zakonnica. Zaskoczona prośbą techniika, nie wiedziała, co zrobić. Wahała się. Wreszcie nieco się spłoniła, ale podeszła do mikrofonu i powiedziała: "Zdrowaś... zdrowaś... zdrowaś... zdrowaś...".

abba Antoni pisze...

Bracia ze Sketis wybrali się do abba Antoniego; i kiedy wsiedli na łódź, spotkali
pewnego starca, który też tam jechał, a którego oni nie znali. Rozsiedli się w łodzi i
rozprawiali najpierw o słowach Ojców, potem o Piśmie Świętym, potem znowu o swoim
rękodziele. A starzec milczał. Kiedy dotarli do przystani, okazało się, że i on idzie do
abba Antoniego. I gdy do niego przybyli, powitał ich: „Dobrego towarzysza drogi
znaleźliście w tym starcu!” A do starca powiedział: „Dobrych braci miałeś w drodze ze
sobą abba!” Odrzekł starzec: „Dobrzy to oni są, ale ich zagroda nie ma bramy, i każdy,
kto zechce, wchodzi do stajni i odwiązuje osła”. Powiedział to w tym sensie, że mówili
wszystko, co im ślina na język przyniosła.

Anonimowy pisze...

...'Ponieważ zaś nie jest to proces łatwy, mnisi czasem stosowali radykalne kuracje:
Mówiono o abba Agatonie, że przez trzy lata
trzymał kamyk w ustach, aż dopóki się nie
wyćwiczył w milczeniu "...
___________________________

Potrzeba Milczenia - O.Anselm Grun OSB (s.26)

Anonimowy pisze...

Ojcze, co to za książka o św. Charbelu?

o. Krzysztof pisze...

Przygotowuje ją Małgorzata Bilska dla wyd. WAM. Ma ona zawierać także wątek o pustelnikach w Polsce.

Anonimowy pisze...

Św. Charbel , poznany dzięki Ojcu Krzysztofowi, ma moc...oj, ma..
Polecam i dziękuję, bo nie poznałabym.
a.D.

Prześlij komentarz