piątek, 19 grudnia 2014

Chroń swoją głowę

Tęsknota za odosobnieniem i ciszą, to także tęsknota za światem bez reklam i nadmiaru niepotrzebnych informacji. Światem, w którym nikt nie podpowiada nam, czego powinniśmy pragnąć. Wówczas pragnienia zaczynają wynikać z nas.




Kiedy po raz kolejny otrzymuję krótką wiadomość w stylu: „Mam pytanie. Proszę do mnie błyskawicznie zadzwonić”, „Czekam na szybką odpowiedź”, zastanawiam się, czy my wszyscy nie powariowaliśmy? Pisząc „wszyscy”, mam na myśli także i siebie. Mimo, iż żyję w klasztorze, gdzie czymś naturalnym powinna być przestrzeń na milczenie i cierpliwość w czekaniu na owocowanie,  zauważam, że ja także staję się ofiarą presji „natychmiastowości”.

Żeby zadać pytanie, należy wcześniej włożyć pewien trud, a czasem zmierzyć się z poczuciem braku. Jednak poszukiwanie odpowiedzi także wiąże się ze zmaganiem i wytrwałością. To co przychodzi zbyt szybko, nie ma bowiem w sobie wielkiej wartości. 

Myśli nie mają możliwości dojrzeć. 

Od lat staram się odpisywać na każdy e-mail, gdyż za każdym z nich kryje się drugi człowiek. Mam jednak świadomość jałowości krótkich komunikatów, które choć często pomocne i potrzebne, nie zastąpią jednak osobistej rozmowy czy pogłębionej lektury, z której wyrastają samodzielne odkrycia.

Jeden z dziennikarzy wyznał, że z nostalgią wspomina czasy, kiedy, żeby skontaktować się ze znajomymi, trzeba było sięgnąć po telefon stacjonarny albo odstać swoje w kolejce do automatu na mieście. Poznawanie nowych ludzi miało inny wymiar, a każde spotkanie było jak skok na głęboką wodę: nowe idee, którymi zarażaliśmy się przy stołach, wielogodzinne zażarte dyskusje, wspólne oglądanie filmów, słuchanie muzyki, drobne prezenty, które dawaliśmy sobie, ciesząc się z możliwości bycia razem. 

Dziś już tego nie ma. Świat stał się zupełnie inny.

Nie od dziś wiadomo, że kreatywność kwitnie tym bujniej, im mocniej dostępne środki są ograniczone. Osoby, których życie musi być wciąż podpięte do telefonu, zauważyły, że na nowe wiadomości odbierane za pomocą smartfonów reagują wbrew sobie. „To jest jak z czekoladą czy chipsami. Wiem, że nie powinienem wyciągać po nie ręki, ale brakuje mi silnej woli”.

Czy natychmiast muszę sprawdzać każdego e-maila jaki przychodzi? Mimo, iż jest to naprawdę zbędne, to jednak mam poczucie, że powinienem to zrobić.

fot. Jolanta Franus


W kulturze, w której jest nadmiar bodźców, ludzie panicznie boją się nudy, chwili braku, zawieszenia. Z tego powodu nawykowo sprawdza się e-maile czy smsy, jednak w ten sposób traci się także wyobraźnię, taką naturalną  „magiczną zdolność”. To poważna strata. Wszelkie doświadczenia zaczynają być wyłącznie zaliczane, przestaje towarzyszyć im jakakolwiek refleksja. W konsekwencji niczego nie przeżywa się dobrze, wszystko zaczyna być powierzchowne. Żyje się dłużej, ale mniej dokładnie. Gdy czegoś brakuje, nie umie się powiedzieć: „Nie”. Chciałoby się wszystko. Teraz.  

Kierowanie się logiką spod szyldu:  „szybciej, szybciej, więcej, więcej”, niekoniecznie prowadzi do lepiej, lepiej.

Pół roku temu "Rzeczpospolita" zapytała swoich czytelników: „Czy macie poczucie, że waszym życiem rządzi zamęt? Czy czujecie się podobnie jak my, dziennikarze, kiedy każdego ranka rzucamy się na zalewający nas potok informacji, przebijamy przez setkę e-maili, nurkujemy w sieci, googlując i klikając, telefonując w przerwie potrzebnej na nabranie oddechu, a wieczorem zadajemy sobie pytanie, co właściwie robiliśmy przez cały dzień”?



Musi znaleźć się w dniu taka pora, kiedy człowiek robiący plany na przyszłość zapomina o nich i postępuje tak, jak gdyby nigdy nie miał żadnych planów. Musi znaleźć się w dniu taka pora, kiedy człowiek mający przemawiać milknie. I umysł jego nie snuje już rozważań, ale pyta: czy one w ogóle coś znaczą?
Thomas Merton


Nieustanne surfowanie po internecie, czytanie i pisanie e-maili, skanowanie tytułów i wpisów na blogach, oglądanie filmów wideo oraz przeskakiwanie z linku na link radykalnie zmieniły sposób myślenia. Jeden z naukowców zauważył, że kiedyś był w stanie na całe godziny zatopić się w lekturze,  a teraz jego koncentracja słabnie po dwóch, trzech stronach książki, aż w końcu robi się niespokojny i zaczyna myśleć o innym zajęciu. 

Edward Hallowell nazywa to zjawisko "nabytą niezdolnością do koncentracji". Ludzie dotknięci tym schorzeniem są rozproszeni, podenerwowani, impulsywni i niespokojni. Mimo swojej wielozadaniowości, czyli umiejętności wykonywania kilku rzeczy jednocześnie, są mniej wydajni, niż osoby umiejące się normalnie koncentrować. 

Żyjemy w świecie nadmiaru informacji, której nie sposób przetworzyć. Dlatego dobrem deficytowym staje się uwaga użytkownika. Dlatego serwisy w sieci są najczęściej darmowe, bo za możliwości użytkowania płacimy naszym czasem i uwagą, które są sprzedawane reklamodawcom.

To w dużej mierze przez sieć staliśmy się dziećmi, które potrzebują cały czas słodyczy, czyli rozrywki. Zamiast białka wybieramy cukierki.

W pewnym momencie nadmiar słodyczy jednak szkodzi. 






Korzystałem z tekstów Anny Piotrkowskiej i wywiadu z Jackiem Wasilewskim 
zamieszczonego w dodatku "Plus Minus" (Rzeczpospolita)



11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

w całym cywilizowanym natłoku tego, co powinniśmy ogarnąć, zobaczyć, przeczytać i poznać, zatraciliśmy umiejętność przebywania z samym sobą
mam czasem wrażenie, że większość ze współczesnych ludzi boi się przebywania z sobą sam na sam w samotności
i z tego strachu nie umiemy lub nie chcemy się zatrzymać, łatwiej być zajętym czymś lub kimś, bo wtedy to coś lub ten ktoś nas określa i wiemy jakimi powinniśmy być w tej sytuacji, a jeszcze gdy ten ktoś to doceni :) to działa jak narkotyk ;)
gdy nic nie musimy lub nie wiemy, co powinniśmy, to ogarnia nas taka wewnętrzna panika, która zmusza nas do szukania jakiegokolwiek punktu odniesienia
mam wrażenie, że przebywanie z samym sobą w samotności jest dla dzisiejszego cywilizowanego człowieka równoznaczne ze nieistnieniem

basz.

Piokaja pisze...

Całkowita prawda. Czuję dokładnie to samo. Dziękuję za tego bloga. Otwiera oczy na wiele spraw. Pozdrawiam ciepło.

book pisze...

Jestem ciekawa co Ojciec czyta w tym momencie? Proszę o rekomendację na Święta

Viator pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Ja zjawisko powierzchownosci oraz trudnosci w koncentracji
dostrzegam.wyraznie u moich dzieci 14 i 15 lat, odkad maja smartphony ( od roku) to rownia pochyla. Jak im pomoc je uzywac nie zabierajac? trudne czasy wychowawcze dla mnie nastaly. Sama sobie radze calkiem niezle, emaile poczekaja, a komorke jak moge to wyciszam i pooootem zagladam i oddzwaniam albo odpisuje. Teraz slucham Johna Talbota i polecam go przy Bozym Narodzeniu, wycisza moj ped zyciowy.. zyrolik

Anonimowy pisze...

Wystarczy jedno słowo, żeby nadawca nie czuł się zignorowany. Dobrze powiedziane.
Więc dobrych słów. Żeby nie brakowało. A Święta - niech będą wesooołe, wesołłłe, wwwesołe, wesołe.... Czemu nie? Bóg się rodzi, co więcej się liczy?

Anonimowy pisze...

Świąteczne życzenia dla Ojca i wszystkich blogowiczów:
By odpoczęli w pokorze Jezusa w radości, że ON jest I przychodzi i dlatego, że zgodził się być " mały'" da sobie radę ze wszystkim w naszym życiu, wystarczy poprosić, zaufać i serce otworzyć,
A olbrzymie dzięęęękuję dla Ojca i komentatorów co przez cały rok jak semafory na skrzyżowaniach podsuwali właściwe znaki którędy i kiedy iść we właściwą stronę w tym coraz bardziej zwariowanym świecie. Dzięki temu miejscu myślę, że " sieć " też jest błogosławiona.
Żyrólik

TomWaits pisze...

Błogosławionego czasu życzę - i również dziękuję semaforom za świetliste znaki :)

pandarasta pisze...

Życzę ojcu jeszcze więcej prostoty w życiu,bo im prościej i lepiej i tego by ojciec samych dobrych ludzi spotykał i tak na rocznicę założenia zakonu spóźnione by się ojciec zawsze w nim odnajdywał i fajnych współbraci miał ;)

BasiaW pisze...

Trafiłam tu od CZYTELNIKA i dodałam ten blog do mojej listy.
Dziś tylko tyle...
Serdecznie pozdrawiam i wszelkiego dobra na nadchodzące dni, życzę.

Dor pisze...

A ja dziękuję Ojcu za każdy odpisany email :) Naprawdę parę słów wystarczy, żeby wywołac uśmiech. Taka prosta rzecz a wiadomo..czasem kosztem snu czy odpoczynku. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. Na szczęście już po Sylwestrze :)

Prześlij komentarz