niedziela, 29 marca 2015

Kiedy przepaść zanika

Pewni ludzie po prostu chowają się za Bogiem, a On przez nich świeci.








Dawkuję sobie, ucinając na plasterki, znakomitą książkę amerykańskiego jezuity Williama Harmlessa "Chrześcijanie pustyni. Wprowadzenie do literatury monastycyzmu".

Jezuicki profesor i znakomity znawca wczesnego monastycyzmu zauważa, że kiedy chrześcijanie pierwszych wieków opowiadali o cudach używali greckiego określenia oznaczającego "dzieła". Dla nich większy nacisk kładło się nie na naturę czy przekraczanie jej praw, ale na moc i jej znaczenie. Jeśli nawet człowiek stawał się znany ze względu na swoje dzieła, to one wskazywały nie na jego własną siłę, ale na moc stojącą za nim, na moc Boga. Dzieła te były znakami boskiej obecności, "mocy Ducha".

Niby to oczywiste, ale chyba wciąż trzeba przypominać sobie o tym na nowo. Pewni ludzie po prostu chowają się za Bogiem, a On przez nich świeci.

Większość cudów obejmujących zjawiska naturalne dotyczyła świata zwierząt, a jedna opowieść jest doprawdy wzruszająca.

Pewnego dnia kiedy Makary Egipcjanin modlił się, do jego celi przyszła hiena i zaczęła go lizać po stopie i ciągnąć za rąbek szaty. Makary poszedł zatem za hieną do jej nory, a tam zobaczył, że cały miot jej szczeniąt urodził się ślepy. Makary pomodlił się i szczenięta odzyskały wzrok. Następnego dnia hiena wróciła do Makarego niosąc dar: skórę dużego barana. Położyła dar u stóp Makarego, a on "uśmiechnął się do niej jakby była istotą rozumną i świadomą, przyjął skórę i rozścielił ją sobie". 

Dla starożytnych odbiorców historia nie była jednak wyłącznie urokliwą opowiastką; była to historia mówiąca o świętości. 

Dzięki takim świętym ludziom jak Makary - tłumaczyli sobie mnisi - przepaść pomiędzy światem ludzkim, a światem zwierzęcym, przepaść, która powstała z powodu grzechu Adama, zanika. 



7 komentarzy:

basiek pisze...

Rzeczywiście dosyć wzruszająca opowieść, a co do tych słów że " Pewni ludzie po prostu chowają się za Bogiem, a On przez nich świeci" ma Ojciec rację coś w tym jest bo nie raz mam takie wrażenie że czasami Pan Bóg działa po przez znane mi osoby albo mniej znane albo poznane przypadkiem i czasem ich słowo dociera do mnie jakoś i ma taką niezwykłą moc że trudno to opisać i dociera i czasem wspiera albo daje do myślenia.
Dziękuje za ten wpis Ojcze, też zmusił mnie do myślenia.
Pozdrawiam wszystkich :) i dobrego przeżywania Wielkiego Tygodnia

Magdalena pisze...

Bardzo świeży i ciekawy wpis. Pasujący do dzisiejszego poranka. Jak dobrze, że ktoś zauważył świat zwierząt. To na prawdę też nasi bracia na drodze życiowej. Pewnie ci, co mają w domu zwierzęta potwierdzą to. Przebywanie wśród nich, czy obok pokazuje i wskazuje na obecność czegoś głebszego, niż tylko nasz zwykły świat ludzkich problemów.

A takich ludzi, którzy chowają się za Panem Bogiem, a On świeci przez nich można by wyliczać i wyliczać, a ci ciekawe są to często ludzie, którzy nawet w Niego nie wierzą, albo myślą, że są daleko od Niego. A Pan Bóg i tak świeci przez nich. Spryciarz! :)

makroman pisze...

Piękna legenda, bardzo pasująca do mojej otwartej na przyrodę duchowości.

M pisze...

Mam duży problem z cudami np fizycznego uzdrowienia za pośrednictwem ludzi nazywanych charyzmatykami, tych rodzimych i spoza Polski. Dlaczego bardziej widzę ich (tłumy ludzi - bo będzie on, plakaty, okładki książek etc.) niż Boga? Nie chcę krytykować, bo to jest moje spojrzenie z oddali, bez doświadczeń, ale gdzieś rodzi się bunt.

Anonimowy pisze...

Wszystko ok, tyle że hieny zazwyczaj rodzą się ślepe. Zaczynają widzieć dopiero po jakimś czasie. :)

Cortez pisze...

Pewnie dlatego, bo Makary jest uzdrawia :) Myślę, że dla tych mnichów ważniejsze było nawet nie to, że one zaczynają widzieć po jakimś czasie, ale że ten mnich jest przepełniony świętym duchem i współczuciem dla wszystkich istot żywych.

Anonimowy pisze...

Potrzebny wpis.

Prześlij komentarz