poniedziałek, 2 listopada 2015

Chrześcijański samotnik

Chcesz poznać człowieka? Zapytaj co robi w samotności. 






Amerykański trapista Thomas Merton w latach 60-tych pisał, że współczesny Amerykanin jest uwięziony w terrorze nudy i niespełnienia, ponieważ ciągle przypomina mu się o ich bliskości, by skłonić do zrobienia czegoś, co go uwolni na następne pół godziny. 


Tekst wciąż aktualny. Nawet bardziej niż kiedyś. 

Terror się wzmaga. Człowiek musi kupić sobie coś nowego albo nacisnąć kolejny klawisz, lub otworzyć kolejna butelkę, albo połknąć jeszcze jedną pigułkę, albo wbić sobie igłę, by uchronić się od załamania.

Podczas gdy w czwartym wieku mnisi „nabywali” prawo do swej samotności przez ukazanie, że jest ona czymś nadludzkim, to dzisiejsza sytuacja jest całkiem odmienna. Życie wywiera dzisiaj ogromną presję na człowieka, niemal zmuszając go do przekraczania biologicznych i psychologicznych barier. Dlatego zadaniem samotnika jest przede wszystkim odkrywanie w pełni ludzkiej i naturalnej miary.

Mówiąc nieco bardziej dramatycznie, chrześcijański samotnik zostaje sam na sam z Bogiem, by w walce rozstrzygnąć kwestię, kim naprawdę jest, by przestać  używać maski. Przez to otrzymuje on od Boga „nowe imię”, swoją tajemniczą tożsamość w Chrystusie i Jego Kościele.


***



– Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
– Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie.
– Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
– Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego nie widzisz w sobie.


Piękno samotniczego życia, drzew, które nic nie mówią, nieba, które jest bezstronne, polega na tym, że możesz odrzucić wszystkie maski i zapomnieć o nich do chwili, gdy powrócisz między ludzi.

Pustelnik posiada wielką wolność. Musi być zadowolony z tego, że po prostu jest, że istnieje i że wiedzie życie zupełnie różne od życia innych ludzi. Z upływem czasu, w odosobnieniu człowiek mierzy się  z pewnymi podstawowymi kwestiami. 

Ja jestem sobą. Bóg jest Bogiem. Życie jest życiem. 



Korzystałem tekstu T. Merton "Chrześcijańska samotność"
Fot. Krzysztof Nowak

16 komentarzy:

makroman pisze...

bezsprzecznie mniej jest samotny mnich w pustelni niż człowiek w wielkim mieście.

BasiaW pisze...

Każdemu człowiekowi potrzebna jest samotność, przynajmniej co jakiś czas.
Życie w ciągłym zabieganiu nie daje możliwości zatrzymania się i spojrzenia wgłąb siebie.
Myślę tu o samotności w sensie okresowego bycia bez innych ludzi obok. Bo tak naprawdę nigdy nie jesteśmy sami, przecież zawsze jest Bóg i piękno Jego stworzenia...

Unknown pisze...

"...do chwili, gdy powrócisz między ludzi." - więc najpierw trzeba uciec od ludzi? Samotność to luksus lub wielka łaska od Pana - obydwa przypadki dostępne tylko nielicznym. Ale to dobrze... :-D

Anonimowy pisze...

Ojcze czemu tak rzadko są wpisy na blogu?

Jolaśka pisze...

"Piękno samotniczego życia, drzew, które nic nie mówią, nieba, które nie jest bezstronne, polega na tym, że możesz odrzucić wszystkie maski i zapomnieć o nich do chwili, gdy powrócisz między ludzi."
Zawsze wydawało mi sie że TAKIE niebo jest bezstronne.... Chyba że czytam z innym zrozumieniem niż autor pisał. HELP :-)
Dziś niebo nad Wrockiem cudne jesienne słoneczne i według mnie ABSOLUTNIE bezstronne :-)
Pozdrawiam

o. Krzysztof pisze...

oczywiście, że jest bezstronne - już poprawiłem :)

Jolaśka pisze...

Dzięki :-)

Anonimowy pisze...

Skoro już o błędach, to wytknę Braciom jeszcze jeden ;)
W Zapachu Pomarańczy też wkradł się chochlik niewiele niewarty ( w posłowie i podziękowanie )
jeśli będzie jeszcze jakiś nakład, można by poprawić. chyba że...tak ma być?
W sumie, to nawet mógłby zostać :) Dodają uroku takie drobne potknięcia, i skracają dystans. Do siebie, do innych.

o. Krzysztof pisze...

Dziękuję, też zauważyliśmy, nawet dwa :) Kilka dni temu był dodruk książki i w nowych zamówieniach powinno być już OK.

Anonimowy pisze...

Nie ma za co. Wytykanie, to moja specjalność ;)
Ale już się pomału oduczam.
Tak sobie myślę, że dobry chrześcijanin który idzie ze swoim Przyjacielem, nigdy nie jest samotnikiem.

Anonimowy pisze...

Mam sprzeczne uczucia co do tej samotności.. Z jednej strony, przyjmuję, że są osoby, które powołane są np. do zakonnego, pustelniczego, czy samotnego życia i izolacja od ludzi i od bodźców ze świata, pomaga im być sobą i być bliżej Boga. Z drugiej - zgadzam się z tym, że żyjemy w terrorze i mamy wysoko postawioną poprzeczkę, bo myślę, że właśnie temu światu musimy stawić czoła, odnaleźć Boga, siebie i życie. A samotność ma być odskocznią, by łapać równowagę. Chciałabym tylko umieć wyhodować pustynię w sobie i jednocześnie żyć wśród ludzi. Ale to chyba nie jest możliwe.

siwawrona pisze...

Jeśli czujesz i wiesz, że twoim powołaniem i pragnieniem jest przybliżanie się do Boga, to życie w światłach miasta przeszkadza nam na powrót do naszych pierwocin. Nie bez powodu pustelnik oddalał się nie tyko duchowo, ale fizycznie. Mimo wysiłku, jaki towarzyszy przy rekolekcjach ignacjańskich, jest to piękny czas odkrywania Słowa w samotności. Jak trudno później odnaleść się w codziennym zgiełku.

Anonimowy pisze...

Skąd mam wiedzieć, czy to Bóg mnie powołuje, czy to ja pragnę tej samotności?

Anonimowy pisze...

Bóg nie powołuje do samotności, ale zawsze do bycia jedni dla drugich.

Anonimowy pisze...

Żałuję, że dla mnie to wszystko nie jest takie jasne :)

Anonimowy pisze...

Lektury, czasem dobrze robią na życie.
Charbel, ze względu na łagodność.
Eckhart, t V od początku, wbrew pozorom najbardziej pierwszy i drugi rozdział a nie ostatni fragment mimo że w tytule ma odosobnienie (dla mnie przynajmniej brzmi nieprzekonująco).
i Kempis. zawsze Kempis ze względu na praktyczną pomocność. "o naśladowaniu Chrystusa"
A poza tym bajki o smokach i książki kucharskie. Taki żart drobny. Ludzi trzeba kochać i karmić. To trudne jest.

Prześlij komentarz