niedziela, 31 marca 2019

Wyrzec się samego siebie

Nie mów: „Ta osoba mi się naprzykrza”. Pomyśl: „Ta osoba mnie uświęca”. 








- Jeżeli się nie umartwiasz, nigdy nie będziesz człowiekiem modlitwy - powtarzał święty Josemaria Escriva.

Trafne słowo, żart, którego nie wypowiedziałeś, uprzejmy uśmiech do natrętów, milczenie wobec niesłusznego oskarżenia, wyrozumiałość w rozmowie z nudziarzami zjawiającymi się w niewłaściwym czasie, przechodzenie do porządku dziennego nad drobnymi urazami i przykrościami doznawanymi od osób, z którymi stale przebywasz. 

To wszystko, jeżeli zdobędziesz się na wytrwałość, niewątpliwie stanowi solidne umartwienie wewnętrzne. 

***

Jeśli człowiek chce pokutować dla Boga niech zacznie od ofiar życia codziennego:

- Kiedy chce ci się pić, nie pij łapczywie, zaczekaj dwie minuty. Te dwie minuty ofiaruj Bogu.
- Jeśli czujesz głód, zatrzymaj się przed pełnym talerzem, ofiaruj je Bogu. 
- Kiedy siedząc w kościele, ciekawi cię, kto wszedł do kościoła, nie obracaj głowy, ofiaruj tę ciekawość Bogu. 

***

Pokora rodzi się z posłuszeństwa bez narzekania. 


Nie mów: „Ta osoba mi się naprzykrza”. Pomyśl: „Ta osoba mnie uświęca”. 


Żaden ideał nie urzeczywistni się bez poświęcenia. Wyrzeknij się samego siebie, a znajdziesz pokój Jezusa.



Korzystałem z myśli Sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo oraz św. Josemaria Escrivy.



6 komentarzy:

  1. ale niespodzianka z samego ranka
    święte słowa
    właśnie czytam o o.Dolindo Ruotolo "Jezu, Ty się tym zajmij", prawdziwie święty człowiek
    życzę błogosławionej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden drobiazg. bo mi się uszy nadpaliły ze wstydu
    jak motylkowi co słysząc doniesienia o huraganie
    myślał- musiałeś, musiałeś durny skrzydełkami zatrzepotać?

    o jeden krzyżyk za daleko.

    zmęczenie ludźmi i sprawami- rozumiem
    bo ludzie męczą, czasem siebie i innych mocno
    i tylko jedno mi w tym trochę marszczy nos
    takie pokazanie - że ci co przyłażą, i uszkadzają,
    ranią i nudzą, odbierają i męczą
    to są ludzkie sztuki,jakoś gorsze z nadania
    od tego co się tak daje uświęcać



    a chciałam o tym, że to co przyciągamy, jak kot zdechłą myszę
    wycięte z serca to co boli, to co cieszy
    to co się księżom opowiada, bo nikomu innemu nie byłoby wolno
    żeby ojciec spojrzał na to jak na ścierniwo bezcenne

    co drzazgi zdziera których byście się inaczej nie pozbyli
    co oczy otwiera, czasem szeroko z obrzydzenia ale jednak

    żeby się w tym dopatrzeć, chociaż w gnoju utopione,
    pereł, szmaragdów, drogocenności drobnych
    bo swoje życie Wam przynosimy
    w poharatanych odcinkach
    czasem miałkie zwyczajnie do bólu
    i że to nie jest aż do uświęcenia potrzebne
    chociaż się przydaje
    tylko zwyczajnie do mądrzejszego życia



    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio zabraliśmy z Żoną autostopowicza, zaledwie kilka kilometrów. Nie był ani schludny, ani mu pięknie z ust nie pachniało. A zupełnie nie wiedząc iż jesteśmy wierzący powiedział nam bardzo piękne kazanie... Zresztą bardzo doskonałym wstępem do słów Ojca i jednocześnie ilustracją do homilii sprzed dedwó tygodniu której wysłuchaliśmy w kościele.
    Przypadek?
    Nie wierzę w takie przypadki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wpis

    OdpowiedzUsuń