Nie mów: „Ta osoba mi się naprzykrza”. Pomyśl: „Ta osoba mnie uświęca”.
- Jeżeli się nie umartwiasz, nigdy nie będziesz człowiekiem modlitwy - powtarzał święty Josemaria Escriva.
Trafne słowo, żart, którego nie wypowiedziałeś, uprzejmy uśmiech do natrętów, milczenie wobec niesłusznego oskarżenia, wyrozumiałość w rozmowie z nudziarzami zjawiającymi się w niewłaściwym czasie, przechodzenie do porządku dziennego nad drobnymi urazami i przykrościami doznawanymi od osób, z którymi stale przebywasz.
To wszystko, jeżeli zdobędziesz się na wytrwałość, niewątpliwie stanowi solidne umartwienie wewnętrzne.
***
Jeśli człowiek chce pokutować dla Boga niech zacznie od ofiar życia codziennego:
- Kiedy chce ci się pić, nie pij łapczywie, zaczekaj dwie minuty. Te dwie minuty ofiaruj Bogu.
- Jeśli czujesz głód, zatrzymaj się przed pełnym talerzem, ofiaruj je Bogu.
- Kiedy siedząc w kościele, ciekawi cię, kto wszedł do kościoła, nie obracaj głowy, ofiaruj tę ciekawość Bogu.
***
Nie mów: „Ta osoba mi się naprzykrza”. Pomyśl: „Ta osoba mnie uświęca”.
Żaden ideał nie urzeczywistni się bez poświęcenia. Wyrzeknij się samego siebie, a znajdziesz pokój Jezusa.
Korzystałem z myśli Sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo oraz św. Josemaria Escrivy.
ale niespodzianka z samego ranka
OdpowiedzUsuńświęte słowa
właśnie czytam o o.Dolindo Ruotolo "Jezu, Ty się tym zajmij", prawdziwie święty człowiek
życzę błogosławionej niedzieli
Jeden drobiazg. bo mi się uszy nadpaliły ze wstydu
OdpowiedzUsuńjak motylkowi co słysząc doniesienia o huraganie
myślał- musiałeś, musiałeś durny skrzydełkami zatrzepotać?
o jeden krzyżyk za daleko.
zmęczenie ludźmi i sprawami- rozumiem
bo ludzie męczą, czasem siebie i innych mocno
i tylko jedno mi w tym trochę marszczy nos
takie pokazanie - że ci co przyłażą, i uszkadzają,
ranią i nudzą, odbierają i męczą
to są ludzkie sztuki,jakoś gorsze z nadania
od tego co się tak daje uświęcać
a chciałam o tym, że to co przyciągamy, jak kot zdechłą myszę
wycięte z serca to co boli, to co cieszy
to co się księżom opowiada, bo nikomu innemu nie byłoby wolno
żeby ojciec spojrzał na to jak na ścierniwo bezcenne
co drzazgi zdziera których byście się inaczej nie pozbyli
co oczy otwiera, czasem szeroko z obrzydzenia ale jednak
żeby się w tym dopatrzeć, chociaż w gnoju utopione,
pereł, szmaragdów, drogocenności drobnych
bo swoje życie Wam przynosimy
w poharatanych odcinkach
czasem miałkie zwyczajnie do bólu
i że to nie jest aż do uświęcenia potrzebne
chociaż się przydaje
tylko zwyczajnie do mądrzejszego życia
dziękuję za mądry wpis :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zabraliśmy z Żoną autostopowicza, zaledwie kilka kilometrów. Nie był ani schludny, ani mu pięknie z ust nie pachniało. A zupełnie nie wiedząc iż jesteśmy wierzący powiedział nam bardzo piękne kazanie... Zresztą bardzo doskonałym wstępem do słów Ojca i jednocześnie ilustracją do homilii sprzed dedwó tygodniu której wysłuchaliśmy w kościele.
OdpowiedzUsuńPrzypadek?
Nie wierzę w takie przypadki.
Dziękuję za wpis
OdpowiedzUsuńPiękne, dziękuje
OdpowiedzUsuń