Wydaje mi się, że najwięcej pomaga się księdzu wtedy, kiedy - nawet nic nie mówiąc - dajemy mu do zrozumienia, że patrząc na niego, tęsknimy za Panem Jezusem.
Jak wierni mogą pomóc księdzu? Wydaje mi się, że najwięcej pomaga mu się wtedy, kiedy - nawet nic nie mówiąc - dajemy księdzu do zrozumienia, że patrząc na niego, tęsknimy za Panem Jezusem. Im ksiądz jest bardziej lichy i słaby, tym bardziej się wtedy nawraca.
Opowiadał mi jeden z księży, że kiedyś, zaraz po wyzwoleniu, włóczył się po Warszawie pustymi ulicami. Nagle jakiś osobnik wydobył się z dziury i zaczął biec ku niemu. Ksiądz wystraszył się. Bał się o swój zegarek. Okazało się, że ten biedny człowiek chciał pocałować go w rękę i powiedział, że ksiądz przypomina mu Pana Jezusa.
To nie jest opowiadanie dla grzecznych dzieci.
Jakim wzruszeniem ogarnia nieraz człowieka fakt, że ksiądz, czasem bardzo nieudolny i słaby, budzi u pewnych osób tęsknotę za Panem Jezusem. I to ciekawe, że bardziej na serio patrzą na księdza ludzie niewierzący niż wierzący, którzy już się z nim oswoili.
Kiedy ksiądz przychodzi na zebranie swoich dawnych kolegów szkolnych albo z konspiracji, to zawsze najbardziej interesują się nim ci, którzy nie wierzą. Biorą go na serio. W ich głębi czai się tęsknota za Panem Jezusem.
Tekst: ks. Jan Twardowski "Nadzieja powołania. Myśli o kapłaństwie".
Powiało świeżym wiatrem, co mgłę rozgania - wrażliwość księdza Twardowskiego zdumiewa i dziś. I uśmiechnął się dziś z nieba tym tekstem, do mnie skostniałej i przyzwyczajonej do kapłanów...
OdpowiedzUsuńAniele Stróżu ojca Krzysztofa,
OdpowiedzUsuńszepnij mu proszę, że bycie szkłem, przez które wpada światło to przywilej. I że on takim oknem dla Jezusowego Światła jest.