Na pewnym polskim uniwersytecie studenci otrzymali ćwiczenie na zaliczenie konwersatorium z "pedagogii samotności":
Nazwij główny czynnik pozbawiający Cię momentów ciszy i samotności ("dobrej pustki") w czasie dnia (telewizja? media społecznościowe? telefon? słuchanie muzyki?). Wybierz czas trwania eksperymentu (min. 2 dni, zalecany tydzień), na który zrezygnujesz z wybranego dystraktora.
Zapisuj w dzienniku: jak to znosisz, co daje Ci odzyskana przestrzeń, cisza i czas; rzeczy, które robisz, a nie robiłbyś; odkrycia, refleksje, korzyści. Trudności.
***
W połowie lat sześćdziesiątych, kiedy ludzkość szykowała się do podróży w kosmos, amerykańska agencja kosmiczna NASA chciała zbadać, jak astronauci będą reagowali na długą izolację w ciasnej kapsule statku kosmicznego. W bunkrze, który znajdował się głęboko w skale przeprowadzono doświadczenia z osobami, które na całe tygodnie poddano zupełnemu odosobnieniu.
Co odkryto? Bez zewnętrznych wskaźników zegar biologiczny chodzi według doby "dwudziestopięcio", a nie dwudziestoczterogodzinnej. Niemiecki neurolog zszedł do bunkra na dwa tygodnie. Zapisał: "Pierwsze dwa dni były ciężkie. Zapanował rodzaj wewnętrznego chaosu, musiałem zmagać się z niepokojem i galopadą myśli i najpierw, że tak powiem, dopasować się do siebie samego".
Po tej przejściowej fazie naukowiec zaczął czuć się coraz lepiej. "Zauważyłem, że mogłem pracować w sposób bardzo skoncentrowany, byłem mniej rozproszony niż zwykle i w pewnym sensie wystarczałem sam sobie".
Po dwóch tygodniach wyszedł na powierzchnię: "Czułem się w pewien sposób odrodzony, miało to wręcz religijne komponenty. To było jak wewnętrzne oczyszczenie, nawiązałem, można tak powiedzieć, kontakt z samym sobą i doświadczyłem tego, że mogę być niezależny od całego zewnętrznego tumultu. Samotność i cisza zdejmuje z nas presję, jaka powstaje poprzez hałas z zewnątrz”. Terror komunikacji na jaki jesteśmy narażeni, ma toksyczne wręcz oddziaływanie. Pewien niemiecki dziennikarz z przekąsem stwierdził, że gdyby jego kraj każdego dnia przestał komunikować się przez godzinę, mielibyśmy największy rozwój innowacyjny i kreacyjny, jaki tylko można sobie wyobrazić.
Polski polarnik i podróżnik Marek Kamiński, który samotnie w 1995 r. doszedł do bieguna południowego, zanotował: "Smutno mi, czy wszystko, co dobre, musi się
tak szybko kończyć? Z powrotem do świata, do hałasu, zgiełku,
szamotanin".
To co jest plagą i udręką współczesnych, to nie samotność, lecz utrata zdolności do bycia samotnym.
dziękuję, takich słów było mi potrzeba
OdpowiedzUsuńJak wracam z rekolekcji ignacjańskich, podobne się czuję, jak wyraził w słowach Marek Kamiński.
OdpowiedzUsuń"Samotność i cisza zdejmuje z nas presję, jaka powstaje poprzez hałas z zewnątrz”. Terror komunikacji na jaki jesteśmy narażeni, ma toksyczne wręcz oddziaływanie."
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
dziękuję
OdpowiedzUsuń"Pewien niemiecki dziennikarz z przekąsem stwierdził, że gdyby jego kraj każdego dnia przestał komunikować się przez godzinę, mielibyśmy największy rozwój innowacyjny i kreacyjny, jaki tylko można sobie wyobrazić." No jakoś mnie to nie dziwi... Jesteśmy potwornie przebodźcowani. Paradoksalnie, pandemia i lockdown pojawiły się w dobrym momencie. Okazało się, że zmiana trybu życia, odcięcie od pewnych bodźców, wymusiła na nas takie rozwiązania, po które nie sięgnęlibyśmy w przedpandemicznej rzeczywistości. I okazało się, że nie potrafimy być ze sobą, sami... Że jesteśmy uzależnieni nie tylko od telewizji, internetu, telefonów, ale od siebie wzajemnie. Tak bardzo, że izolacja i bycie ze sobą nas drażni, wpędza w depresję...a może w kompleksy. Jeśli dotychczas swoją wartość liczyliśmy tylko w liczbie kontaktów społecznych i wyjść towarzyskich, to rzeczywiście ich brak nagle powoduje spory dyskomfort.
OdpowiedzUsuńPotrzebę rodzi brak. Najlepiej jest dążyć do równowagi. Relacja ze sobą, dobra relacja ze sobą, pozwala na dobrą relację z innymi ludźmi. Balansowanie pomiędzy ciszą samotności a zgiełkiem tłumu pozwala na zaspokajać swoje potrzeby i nieustannie regulować związane z tym emocje.