Dzisiaj mamy bardzo dziwnych świętych. Pan Jezus powiedział, że przyszedł wyłowić grzeszników. I takich ludzi właśnie łowi.
- Miałem znajomego - był alkoholikiem. Dużo zarabiał, biznesmen, prowadził firmę - dżinsy sprzedawał. Dał mi zresztą kiedyś dla znajomej parę dżinsów - jako duszpasterz dbałem też o takie rzeczy materialne. Jednego dnia napisał modlitwę do Syna Bożego z prośbą o uleczenie. Przepiękna modlitwa rozpaczy i ufności. Nigdy takiej nie widziałem - myślę, że ani zakonnik, ani zakonnica takiej modlitwy by nie napisali. A on, mężczyzna w średnim wieku, alkoholik, napisał. Przychodził do mnie na rozmowy dawno temu, ale żeby dojść, musiał setkę wódki wypić. Umarł w stanie żalu, nie mógł się zupełnie wyzwolić z alkoholu. Ale moim zdaniem jest świętszy od tych zupełnie świątobliwych ludzi. To jego przychodzenie na rozmowy to była droga świętego.
- Dzisiaj mamy bardzo dziwnych świętych - mówił dalej o. Joachim Badeni. - Pan Jezus powiedział, że przyszedł wyłowić grzeszników. I takich ludzi właśnie łowi. A tych spasionych burżujów nie bardzo. Siedzi księżulo zadowolony, z brzuszkiem, być może będzie zbawiony, ale z trudem. A ten pijaczyna - ręczę, że poszedł do nieba. Byłem u niego z Komunią św. przed śmiercią, pamiętam, jak z trudem przyjął maleńki fragment opłatka.
***
- Miałem wizję - powiedział innym razem. - Widziałem wielką złotą bramę do nieba. Przed bramą stoi archanioł, bardzo groźny. Obok niego św. Piotr potulny, wesolutki z kluczami sobie chodzi. Nagle zza horyzontu wychodzą biskupi parami. Idzie procesja prosto do nieba - mitry, pastorały błyszczą! Zatrzymuje ich nagle św. Piotr:
- Prosimy tutaj mitry zdjąć. Aniołek da numerek i do szatni z tym pójdzie. Pastorały też do szatni proszę.
Jeden z biskupów miał taki nowoczesny posoborowy pastorał z trzech części skręcany. Rozkręca, rozkręca... nie udało się. Aniołek zabrał go bez rozkręcania i do szatni zaniósł. Biskupi idą dalej śmiało bez mitr, bez pastorałów... Nagle św. Piotr blednie. Biskupi tylko słyszą słowa Rybaka:
- Słucham, słucham... Przecież nie pisałem Ewangelii, nie pisałem, ale znam Ewangelię. Święty Marek, Mateusz, Łukasz i Jan, oni pisali, mnie nie kazano....
- O co chodzi? - myślą biskupi. - Do kogo on mówi?
Jak się okazało św. Piotr dostał reprymendę od Najwyższej Instancji. Podnosi się z kolan i zaczyna perfekcyjnie szeregować orszak biskupów:
- Proszę, proszę zrobić tu wolne miejsce, wolne miejsce. Tam jest rower, niech ksiądz biskup na niego nie wpadnie... i murek. Proszę, ksiądz biskup tutaj stanie.
Wszyscy biskupi stoją zadziwieni i oczekują. Aż tu zza horyzontu widać wielką czerwoną latarnię. Spod niej zaś wszystkie panny: tup, tup, tup, tup... prosto do nieba idą! Święty Piotr z uśmiechem wita je i mówi:
- No, cieszę się, że panie dały radę! Były pewne trudności z zarobkowaniem. Oczywiście, to nie było dobre, ale trudno... Bardzo proszę, panie pójdą przodem.
Jakiś czas później opowiadając tą samą historię swoim najmłodszym współbraciom (wówczas jeszcze dominikańskim klerykom) dodał:
- Z niebem jest bardzo dziwnie. Z tej historii wynika, że Syn Boży jest miłosierny i dlatego panny poszły przodem. Biskup żył, dysponując wszelkimi wygodami, głosił Słowo Boże, jak umiał, i był bardzo solidny, nie doświadczył tego rodzaju osobistej tragedii co prostytutki.
Jaki z tego można wyciągnąć wniosek?
Czy z tego wynika, że panna, która się puszcza, jest lepsza od biskupa? Nie. Ale tam, gdzie jest większa nędza, jest większe miłosierdzie.
"Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
OdpowiedzUsuńPanie, któż się ostoi? " (Ps.130,3)
Dziękuję Ojcze :)
Bardzo sie ucieszylam czytajac ten tekst i jeszcze jestem usmiechnieta na dluzej...
OdpowiedzUsuńIde rozmyslac dlaczego, bo panna nie jestem...
Jeśli będziesz myślał, żeś bezpieczny sam z siebie, Pan Bóg dopuści, że upadniesz dla twej nauki. Jeśli cię łaska opuści, wpadniesz na dno piekła. Z tej samej gliny ulepionyś co inni grzesznicy.
OdpowiedzUsuńŚw Maksymilian Maria
Trzeba pamiętać że miłosierdzie samo nie chodzi bowiem nie ma miłosierdzia bez sprawiedliwości i sprawiedliwości bez miłosierdzia.
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta opowieść o. Joachima, ale obawiam się, że łatwo mogą ją wykorzystać ci, którzy każdy grzech bagatelizują, mówiąc - Daj spokój, przecież Bóg jest miłosierny...
OdpowiedzUsuń