Jeśli człowiek jest całkowicie wypełniony sobą, własną próżnością i egoistycznymi dążeniami, gdy jest przekonany, że wszystko da radę zrobić sam, to Bóg nie jest w stanie z nim współpracować, nie może się kimś takim posłużyć.
Jeśli zaakceptujemy swoją bezsilność i zwrócimy się do Niego w zaufaniu, to będzie się mógł nami posłużyć, napełnić nas swoją miłością i dokonać wielkich rzeczy.
Matka Teresa swoje krótkie katechezy zaczynała słowami:
Bóg nie powołał mnie do tego, abym odnosiła sukcesy. Powołał mnie do tego, abym była wierna.
To w Nim jest nasza siła, nie w nas. Niepowodzenia i rozczarowania były stałym elementem życia. Ta drobna Albanka była przekonana, że pokory uczy się człowiek najlepiej przez upokorzenia.To nie siła, ale właśnie słabość jest lepsza.
Im bardziej widzisz kres swoich możliwości, tym lepiej. Dzięki temu mocniej możemy doświadczyć Jego mocy.
***
1. Za kilka godzin wyjeżdżam na rekolekcje. Ostatnio mocno doświadczam własnej ograniczoności i niemocy - proszę Was o modlitwę, choćby najprostszą. Wcale nie musi być lepiej, byle tylko po Jego myśli.
2. Wczoraj listonosz przyniósł informację nadesłaną od werbistów na temat wieczystej Mszy Świętej, a zaraz wieczorem powiadomienie z Dzieła Duchowej Adopcji Kapłanów. "Odwagi. Jestem". Anonimowa osobo - z serca dziękuję. Często sobie myślę, że dzięki modlitwom tego typu ludzi, trzymam się jeszcze tej ziemi i nie straciłem wiary w mój Kościół.
Nie robić nic. Pozwolić działać Bogu. Mówić Mu nieustannie (czy to przez akty świadome, czy też pozwalając Mu bez zastrzeżeń, żeby działał sam), że mamy absolutne zaufanie, iż to, co On czyni, jest dobre, że chcemy tego stanu, w jaki On nas wprowadza, i nie chcemy niczego innego; że niczego nie wybieramy, lecz po prostu przyjmujemy całym sercem wszystko, cokolwiek On zsyła, nie szukając w tym żadnej przyjemności.
o. John Chapman OSB
Eldo, polski rappoeta, "Pożycz mi płuca"
Pożycz serce, moje wciąż bije, ale to kamień
Pożycz rozsądek, ja wciąż czuje się jak błazen
Pożycz wiedzę, ja nic nie wiem do dzisiaj
(...)
Wiem, że się nie poddam, nawet kiedy się wywracam
Działam na Twoich częściach zastępczych
Pożycz dystans, ja często tracę nerwy
Pożycz serce, moje wciąż bije, ale to kamień
Pożycz rozsądek, ja wciąż czuje się jak błazen
Pożycz wiedzę, ja nic nie wiem do dzisiaj
(...)
Wiem, że się nie poddam, nawet kiedy się wywracam
Działam na Twoich częściach zastępczych
Pożycz dystans, ja często tracę nerwy
48 komentarzy:
Pozwolić działać Bogu - Chapman jak zwykle świetny.
nawet wtedy gdy Ojciec nie prosi o modlitwę, to myślę, że i tak zawsze znajdzie się tu przynajmniej kilka osób, które westchną za Ojca:]
ale niech będzie, pomodlimy się teraz ze zdwojoną siłą. Good luck ;o)
Kiedyś usłyszałam: "To dobrze, że jesteś pusta, słaba. Kiedy odczuwasz pustkę i nie masz nic, Pan Bóg może w tobie działać. Dopóki jesteś pełna, Pan nie może nic ci dać, bo nie pragniesz." Chyba o to chodzi...
Modlitwę oczywiście ma Ojciec u mnie już na zawsze, bez proszenia :)
Ja, jeśli mogę, również o modlitwę proszę. Wyjeżdżam, aby pozwolić Panu Bogu działać, aby dowiedzieć się, m.in., czy On chce mnie mieć właśnie w tym miejscu. Chciałabym umieć Go posłuchać...
prosze pamietac ze ta modlitwa jest aktywna 24 na dobe bo jak juz powszechnie wiadomo ten blog ma czytelnikow po drugiej stronie swiata :-) wiec nawet jak Ojciec spi (a powinien czasem skoro Bog dal nam noc na odpoczynek) to w Australii sie modlą...
pozdrawiam z modlitwa .... i niech Duch Swiety prowadzi
tak więc: oremus pro invicem :)
Nawet Bóg nie jest w stanie napełnić czegoś, co już jest pełne. Racja. Ale to co jest niedopełnione - owszem.
Dlatego zastanawiam się czy człowiek rzeczywiście może być tak wypełniony, że nie ma tam miejsca już na nikogo i na nic? Nawet jeśli znaczną część człowieka stanowi on sam, jego własna próżność i egoistyczne dążenia oraz przekonanie, że wszystko da radę zrobić sam, to nie ma tam nawet kawalątka podłogi dla Pana Boga?
Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga. Więc z natury jest dobry. A że się w Edenie zadziało potem tak a nie inaczej... Nadal jednak pozostał człowiek dziełem Stwórcy skonstruowanym na Jego wzór. Z założenia więc musi być w nim miejsce na każde życiowe doświadczenie. Również doświadczenie Pana Boga. Problem, uważam, leży gdzie indziej: czy człowiek chce Pana Boga przyjąć? Czy chce znaleźć dla Niego miejsce w swoim życiu? Bo człowiek dopełniony, wypełniony, spełniony, to człowiek z Panem Bogiem. Więc nie można być wypełnionym bez Pana Boga. Może po prostu nie chcieć Go wpuścić. Bo miejsce dla Niego jest zawsze.
Ale Pan Bóg przychodzi i woła, i puka, jak nie drzwiami, to oknem zajrzy. I nawet jak nikt nie otwiera, znajdzie sposób, by wejść. To nie jest tak, że nieproszony nie przychodzi. Jest Miłością, a z Miłością to tak, jak u x.Twardowskiego: "spróbuj nie chcieć jej wcale, wtedy przyjdzie sama..."
może więc dlatego bogata Europa nie potrzebuje Boga ?
Życzę Ojcu bezpiecznego podróżowania na rekolekcje, prowadzenia Bożego i darów Ducha św. w czasie ich głoszenia a to jeszcze wiersz pewnego księdza, a właściwie to jego końcówka: "...Chyba tylko dlatego mnie chciałeś, że przez nic łatwiej się przelewa."
oremus pro invicem :)
A BOG - jak nie drzwiami, to oknem zajrzy... no i jeszcze są kominy ...a MILOSC poprostu JEST albo nigdy nie zaistniala
a teraz my idziemy spac a WAS prosze o modlitwe za nas w bardzo bogatym kraju a tak ubogim ...
uklony serdeczne dla wszystkich
ja tam nie rozumiem tych gadek o bogatych krajach - głupi lament
Nie wiem jak Wam, ale mi niezmiernie trudno "wypełnić" zalecenie o.Chapman. Nie umię, nie wiem jak, nie potrafię zaufać, zawsze wydaje mi się,że muszę uważać I zazdroszczę św. Faustynie,że tak pięknie wołała Jezu ufam Tobie - też bym chciała.
każdemu trudno - bez łaski niemożliwe
Skojarzył mi się Korczak: „Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał.”
To prawda, że niektórzy są przekonani o swojej wielkości i samowystarczalności. Myślę sobie, że to raczej tylko pozory.Jest chyba w każdym człowieku takie poczucie niemocy. Ujawnia się to zwłaszcza w chwilach słabości, które każdy ma. Trzeba tylko umieć uznać tą słabość i mieć odwagę przyznać to przed sobą. Jest to trudne. Zwłaszcza wtedy gdy w naszym życiu nie znajdujemy miejsca dla Boga. A na koniec fragment tekstu piosenki Paktofoniki, który skojarzył mi się z dzisiejszym wpisem
"Jestem Bogiem
Uświadom to sobie
Ty też jesteś Bogiem
Tylko wyobraź to sobie"
Z miłością jak u księdza Twardowskiego, z Bogiem jak o 11_23, im gorzej tym lepiej, a im więcej tym mniej, jak nie rozumiesz to zaraz ci wytłumaczą , bo przecież wiadomo jak jest, nawet jeśli ty nie wiesz. Zresztą jak nie wies zto sobie wyobraz. Tylko wyobraź to sobie. Boga (Pana Boga, pardon) też sobie wyovraź. Jeśli nie zdarzy się coś co cię tych wyobrażeń pozbawi masz szansę zyć dłużej i szczęśliwej. Żyj, dlaczego nie. Źle nikimu nie życzę. No to lepiej tak napisac - że ja tam nie rozumiem tych gadek. Wszystko jedno o jakich krajach. Bogatych, cieplych, wszystko9 jedno.
Ma Ojciec racje. Jak rzadko prosimy o pomoc chocby najblizszych. Nie umiemy juz prosic bo wstydzimy przyznac sie do tego ze nie jestesmy samowystarczalni. Traktujemy to jak oznake slabosci. Ja z kolei jak juz nie daje rady to placze i wolam pomoz i wierze ze On uslyszy.Sa takie sytuacje gdy tylko On moze nam pomoc.
ILonaka
prośba o pomoc to jedno, że czasem nie umiemy prosić o pomoc to drugie, nie jesteśmy samowystarczalni to fakt, prośba o pomoc pokazuje nasze słabości, tylko czy są osoby, które pomogą to druga strona medalu wiem że są takie osoby i Bogu dzięki czasem to tylko wsparcie modlitewne ale to już wiele daje.
Ilonkaka ja też jak już nie daje rady to płacze i wierze, że On słyszy pomaga, i są takie sytuacje gdy tylko On nam pomoże. pozdrawiam
Do Alfamy - zapewniam Cię, że każdemu z nas trudno jest przestać wierzgać i postawić na zaufanie. Nie w tej materii, to w innej. Ale jak byśmy nie wierzgali, to On i tak jest większy od tego. Nie wykopiemy Go.
I myślę, że nie ma innej drogi, jak usiąść przed Nim, zrobić znak krzyża i siedzieć. Ze swoją nieufnością, uważaniem, prośbą o pomoc, nieumiejętnością tego, płaczem, poczuciem samowystarczalności, czy bezradnością. W końcu coś się ruszy. Małymi kroczkami.
Trzymaj się mocno. Będę o Tobie pamiętał w modlitwie.
+
Bardzo dziękuję za modlitwę.Na blogu katolickim można napisać Bóg zapłać i to piszę.
@Gabrysia, Nie chce dzielic wlosu na czworo ,ani pluc w swoje gniazdo, ale niestety Polacy Polakom rzadko pomagaja za granica.Niestety doswiadczylam tego. Generalnie ,nawet we wlasnym kraju nie lubimy prosic o pomoc,bo myslimy ze musimy odwzajemniac sie. Byc mozemy oczekujemy wielkich objawow wdziecznosci.Czasem powinno wystarczyc mile slowo.
Gabrysia- czyj i z jakiego wiersza ten cytat ("...Chyba tylko dlatego mnie chciałeś, że przez nic łatwiej się przelewa.")?
Anonimowy (piszący do Alfamy)- chyba tak to jest, dobrze piszesz, że trzeba się zgodzić na siebie i przyjść do Niego posiedzieć. Kiedyś przeczytałam taki odkrywczy tekst,że nie zgadzając się na siebie, trudno zgodzić się na powołanie, gdyż Bóg nie powołuje nas takimi jakimi byśmy chcieli być, tylko takimi, jakimi jesteśmy. Tak pisze o. Pelanowski. Pisze też, że nie oddajemy swojego życia Jezusowi przez brak miłosierdzia dla samych siebie. Że nasze serce najpierw potrzebuje naszej miłości zanim dostanie ją od Boga w nadmiarze.
Jednak tak trudno opróżnić nas samych...
Nam samym trudno, ale to nam. Nawet Bóg nie jest w stanie napełnić pełnego - zaraz będziemy się zastanawiać czy może stworzyć kamień, którego nie podniesie. Pełne opróżnić najpierw, potem napełnić, taka kolejność wydaje mi się logiczna.
WIdzę kres moich możliwości, planów, marzeń. Dotkliwie go odczuwam. Nie wiem, co będzie jutro. Nie odnajduję w tym Miłości. Proszę o siłę, nadzieję. O koło ratunkowe od rozpaczy, od pragnienia ucieczki. Wiem, że sama nie dam rady. Miłość. Kochać, to - na razie - odsuwać od siebie, być daleko. To milczące, rozczarowane spojrzenie. Ciężar błędów i porażek zbyt wielki ?
Dobrze, że to blog do wypisywania sobie co tam kto chce. Można pomyśleć, potem myśłi ubrać w słowa i zobaczyć jak wyglądają napisane, tylko jakby nikt tego nie czytał. Nie ma żadnego admina, żeby wycinał albo akceptował, więc można pogadać, ale nie ma z kim, wszyscy sobie poszli, @O. Krzysztof, @Zuza, @Aurin, @Kajak, @Mati, @Nulka, @Tomek, @Paoop, @Paulina, @XYZ.
Ja jestem, ale wyjątkowo nie mam nic do powiedzenia.
To prawda. Nie zawsze trzeba zabierać glos.
@Anonimowy z 11 marca z 23:13 : nie wiem czy wszyscy sobie poszli, może mają po prostu pilniejsze sprawy aktualnie. Rzeczywiście, jak przeglądam wpisy, to jakoś nie rzucają się w oczy znajome nicki, ale ostatnio uaktywniło się sporo "nowych" czytelników. A może dopiero pod nieobecność stałych bywalców mieli szansę się przebić.:)
Każdy głos jest ważny, każdy wartościowy, niezależnie pod jakim nickiem ukryty. Zuza sobie nie poszła, tylko ostatnio zmieniła nicka, bo się na swoim blogu trochę skoncentrowała:), ale jest i nigdzie się nie wybiera.
Jak Ojciec wróci, to można by go zapytać ile miał wejść na stronę przez ten czas. Bo może się okazać, że choć komentarzy niewiele (jak na możliwości tego bloga, to malusio), wyczytane te zapiski wzdłuż i wszerz...
A tak pół żartem pół serio, to od tego wpisu ze strzałem w kolano mam wrażenie, że jednak blogowicze wzięli sobie sugestię do serca i z mocnym postanowieniem postnym - READ MORE BOOKS THAN BLOGS:)
Pozdrawiam cieplutko! :)
Ja też jestem - codziennie sprawdzam czy pojawiło się coś nowego i czytam.
@Zuza vel Bel(...) Ja przez weekend skończyłam dwie. Przy komputerze spędziłam w sumie 17 minut. Ale było fajnie...
Myślę, że dużo osób wchodzi na tego bloga. Po prostu czasem chyba nie trzeba komentować. Druga opcja, wszyscy zabiegani. Ja sama jakoś nie mam ostatnio ochoty komentować, ale tekst analizuje kilkakrotnie. Sprawdzam ciągle czy coś jest czy nie :)
Ja mam podobnie. Jestem codziennie, choć ostatnio rzeczywiście jest to obecność bierna. Po prostu sprawdzam i czytam. No i jeszcze biegam:) Hmm... a może to nieśmiałość-tyle tu „nowych” osób;);) I dobrze:) Pozdrawiam wszystkich:)
też tak mam - sprawdzam czy pojawił się nowy wpis i uciekam :)
wracam do łodzi z kolejnych rekolekcji, przedemną jeszcze trzy serie... Wczoraj do 3 w nocy rozmawiałem z jednym z braci o dominikańskim charyzmacie. Są klasztory w których czasu wciaż mało, by nacieszyć się wspólnotą i porozmawiać wystarczająco. Świetna rozmowa, Bóg wtedy zsyła nam ludzi, kiedy ich potrzebujemy. A potem nie pozwala o sobie zapomnieć.
Wczoraj rocznica śmierci o. Joachima, chciałem zrobić wpis, brakło czasu a potem internetu. Spróbujcie modlić się za jego wstawiennictwem - jest moc.
dzięki za Wasze modlitewne wsparcie. Mocno tego doświadczałem. A "moi" lekarze (piszę "moi", bo bardzo się polubiliśmy) chyba już przesadzili, gdyż zaprosili na kolejną serie. Jestem wyjątkowo ciężkim przypadkiem do leczenia.
No proszę...Wystarczyła mała prowokacja, a tu wszystkie liski wyszły z norek:).
@Mati: Ja wprawdzie spędziłam przy kompie trochę więcej czasu, ale aktualnie też czytam dwie.
@o.Krzysztof: Nie no, jak Ojciec też tak ma, że tylko tu zagląda, sprawdza czy jest wpis i ucieka, to ja jestem spokojna - wszystko z nami dobrze, przykład idzie z góry:).
Ojcze, ja sobie tak myślę o tych lekarzach.... Może tym razem to nie Ojciec jest pacjentem :)? Leki zwykle przyjmuje się seriami...:).
@All: Wiecie co, jak tak codziennie na tego bloga włazimy i sprawdzamy czy jest nowy wpis czy nie, kto jest aktywny, kto dodał komentarz i jaki - to to już jest uzależnienie czy jeszcze nam trochę brakuje? Bo mnie dręczy czy sobie autodiagnozy nie strzelić....:)
Z komentującymi to nie była naturalna wymiana pokoleń? Ta tylko pytam.
Nie martw się Anonimowy, "napisałem i nikt nie czytał" to tylko takie internetowe złudzenie.
Czytać czytam, tylko bez zarysowań.Albo z mniejszą ilością.
Ja nie mogę sobie pozwolić na niekorzystanie z komputera, dlatego książki pochłaniam wolniej i pojedynczo ;).
@Zuza, też pomyślałam o tym, że niekoniecznie Ojciec jest ciężkim przypadkiem, lekarze wiedzą co robią, stosują sobie kurację długoterminową :).
Myślę, że do uzależnienia jeszcze nam trochę brakuje ;).
@Paulina: Terapia długoterminowa bywa najskuteczniejsza, najbardziej "zapada" w pacjenta. Powtarzana seriami przynosi trwalsze efekty. To są lekarze, wiedzą, co dla nich najlepsze....:). Nie eksperymentują, sięgają po sprawdzony Lek...;)
Ciekawe czy o.Krzysztof na receptę czy bez :)?
a jednak chyba uzależnienie :-) zagladam i zmykam. wszystko dziś akie szybkie, pilne i na przedwczoraj że prawie jak w kawale "nie ma kiedy na taczki załadować" no to zmykam znów :-)
Pozdrowienia dla "nowych" blogowiczów - super że jest nas coraz liczniejsze grono. Im więcej osób tym większa możliwość dostrzegania różnych aspektów bo przecież każdy jest jakoś trochę "skrzywiony" w jakąś stronę.
Pamiętam o czytaczach i pisaczach tego bloga w codziennej modlitwie. O prowadzącym i "jego" doktorach oczywiście też :-)
Ja tez tak mam,popatrze co nowego,no i uciekam,zbyt wiele rzeczy na glowie,ale nie jestem w pospiechu,jak cos robie to do konca ,albo wcale,ksiazki owszem czytam wrecz pochlaniam ale nie sa na moim poziomie tylko dzieciecym,choc O.Krzysztof zasial nasionko i zakielkowalo bo czytam ,tudziez przegladam juz druga na bardziej moim poziomie,pozdrowienia
też zaglądam i znikam, ale co przeczytam tutaj to już zostaję na cały dzień..
@Zuza- z pewnością bez recepty, ale i bez konieczności pytania farmaceuty czy lekarza przed zastosowaniem,bo wiadomo, że działanie o.Krzysztofa nie ma skutków ubocznych:)
pozdrawiam wieczornie
wcięło mi komentarz, wiec piszę raz jeszcze, mam nadzieję,że się nie zdubluję:)w razie czego pamiętajcie,że to nie megalomania z mojej strony a problemy techniczne:)
tez zaglądam tu codziennie i znikam po cichu, ale to co przeczytam kiełkuje potem cały dzień
@ Zuza - myślę,że bez recepty, ale za to bez konieczności pytania farmaceuty czy lekarza przed zastosowaniem, bo jest jasnym, że działanie o.Krzysztofa nie ma działań ubocznych
pozdrawiam wieczornie
taa..a jednak :)) no cóż przynajmniej się utrwali:)
w sobotę byłam w Częstochowie tam się przeziębiłam ale jeszcze bardziej się dorobiłam czyli jakaś grypa mnie dopadła a wczoraj w niedzielę nie byłam w stanie patrzeć w ekran komputera ale dziś już napiszę, NIKA - jest to wiersz Ks. Grzegorza Strzelczyka on również ma swoją stronę internetową można wejść zobaczyć. wiersz bez tytułu nie wiem czy znajdę go w całości jak tak to go napiszę, z roku 1993 ten wiersz o ile się nie mylę: " Mogę oddawać Ci tylko pojedynczo tych, których powierzyłeś mi wszystkich na raz. Chciałbym być cały dla każdego, a nie mogę dać nawet części; (czasem tylko okruchy Ciebie). Po co ci moje ręce przecież ograniczają; Twoje dawanie do czasu, kiedy udaje mi się nie zasnąć na modlitwie.
Chyba tylko dlatego mnie chciałeś, że przez nic łatwiej się przelewa" ja tego ks. znam więc mnie łatwiej zrozumieć to co pisze. Pozdrawiam
Piotrków, w czerwcu runda II :)
www.upanien.parafia.info.pl/index.php?p=showart&id=216&ak=1&what=7
@DR: Tu się dubluje (bo na betonowym, to nawet nie zawsze się wyświetla) i dobrze. Masz rację, że się utrwali - bez konsultacji z lekarzem lub farmaceutą, bo każde stosowanie Leku poważnie może wpłynąć na ochronę zdrowia lub życia:).
Ale z tym działaniem ubocznym, to ja bym się jednak sprzeczała....uzależnia:) Z całą fachową odpowiedzialnością mogę to twierdzić jednak w odniesieniu do bloga... Stańmy w prawdzie moi drodzy! Po poradę jakąś nam się udać trzeba...
Ale jak to mówią - klin klinem - bo Ojciec uzależnieniami się zajmuje, to akurat jak znalazł :)
Dobrej nocy wszystkim:)!
"Prowokacja" była duża, "liski" wyszły nie wszystkie.
DR, Jolaśko, nie wymieniłem Was i innych, na przykład TaxiDrivera, ale dobrze, że się odezwałyście. Tak uważam i tu to wyrażam, bo swojego bloga nie mam. Właśnie, nie zawsze komentujemy, bo nie zawsze mamy coś do powiedzenia, nie zawsze mamy czas, itp. To tym bardziej może warto. Chociaż na katolickim blogu siedzieć jak na tarasie ze znajomymi nie wypada, ziarenka zasiane przez O.Krzysztofa wschodzą na pewno i gdzie indziej, Światłom Miasta słupki i tak rosną a ich Gospodarzowi nie brakuje nowych pomysłów, sam przyznał. No to co, czekamy na następny odcinek? I jak goo nam już zapodadzą to będziemy go podczytywać cichcem, żeby nie wyszło, że jesteśmy uzależnieni albo nie mamy niczego innego do roboty?
Prześlij komentarz