Thomas More, kanclerz króla Henryka VIII od roku 1529 był więziony w londyńskiej Tower za odmowę wyrzeczenia się papieskiego zwierzchnictwa i uznania monarchy za głowę Kościoła Anglii. Spędził ponad rok w więzieniu w oczekiwaniu na proces i egzekucję, które odbyły się w roku 1535. W tym okresie stworzył Pisma więzienne, uważane dziś za genialne dzieło mądrości chrześcijańskiej.
Walter Raleigh został oskarżony o zdradę stanu i skazany na śmierć. W warunkach odbywania kary napisał wiekopomne dzieło „Historia świata”. W księdze zostały opisane dzieje świata od momentu jego stworzenia, aż po II wiek przed Chrystusem.
John Buynan, któremu postawiono zarzut prowadzenia obrzędów religijnych niezgodnych z nauczaniem Kościoła w Anglii został skazany na karę pozbawienia wolności. Podczas dwunastu lat więzienia napisał autobiografię duchową „Łaska obfitości” i niemal na pewno skomponował znaczącą część dzieła „Wędrówka pielgrzyma”, która mu umożliwiła wyjście na wolność.
W dzień Bożego Narodzenia 1849 roku Dostojewski wyruszył w długą podróż z Sankt Petersburga na Syberię, by następnie cztery lata spędzić na zesłaniu. W tym okresie przebywał w osobnej celi, nie pozwalano mu na posiadanie książek i materiałów potrzebnych do pisania. Mimo to wkrótce odkrył, że jego świat wewnętrzny jest dużo bardziej odporny na warunki niewoli, niż początkowo sądził. W tym czasie wpadł też na pomysł napisania trzech opowiadań i dwóch powieści. Podczas niewoli prowadził dziennik, w którym zapisywał zwroty i powiedzonka innych skazanych. Bogato czerpał z nich, gdy pisał powieść „Zapiski z domu umarłych” opowiadając o tym, co przeżył na Syberii.
Anthony Grey stwierdził, że dzięki pobytowi w więzieniu zyskał nową świadomość i na nowo docenił normalne życie.
W taki oto sposób rezultatem zła może niekiedy okazać się dobro.
Anthony Grey wspominał sytuację, gdy jego chiński przyjaciel pokazał mu obraz przedstawiający przepiękny lotos wyrastający z błota.
Ludzki duch jest niezniszczalny, jednak tylko najmężniejsi z mężnych potrafią odnaleźć w piekle kawałek nieba.
50 komentarzy:
Pierwszy!
bardzo piękne porównanie z tym lotosem..jednak czasem niezwykle trudno dostrzec ten kawałek nieba, co nie znaczy, że nie należy wytężać oczu:)
@ Taxi Driver- no jak dziecko, naprawdę :))
Pozdrawiam ciepło:)
No co? Przecież byłem pierwszy :)
No, jak zwykle potrzebne, tylko ta perspektywa czasami przychodzi późno..., jak człowiek się naszamocze ze sobą i z Panem Bogiem, ale widać tak ma być, nie po naszemu a po Ichniemu. I dobrze :)
bo co z ludzkiego punktu widzenia jest "zle" czy "niewygodne" wcele nie musi byc take w oczach Boga :)
Ostatnio na rekolekcjach maciejówkowych o. Adam Szustak mówił o innym spojrzeniu /boskim spojrzeniu/ na daną sytuację. Trudno to czasem zrozumiec i przyjąć kiedy po ludzku dzieje sie źle. Trzeba siły, wiary i pokory by ON pokazał nam to inaczej. Nie każdy podoła...
A że przysłowia sa madrościa narodów, to jest jeszcze "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" o. Serdecznie, słonecznie pozdrawiam :)
Waldemar Łysiak w swoim "Statku" napisał tak:
"Tylko ludzie genialni potrafią robić ze swej słabości siłę".
Jak niewiele trzeba, by stać się genialnym...
@TaxiDriver: Moje gratulacje! :D Pierwszym wpisać komentarz na tak poczytnym blogu to nie lada wyczyn :). Chylę czoła :D. Mnie się to udało tylko raz :).
Serdeczności!
no i proszę wiadomo już jak będzie wyglądać książka:]
http://www.wdrodze.pl/opis,1007,Ludzie_8_dnia__Autostopem_do_Matki_Teresy.html
Czytając ten wpis przyszło mi na myśl jedno zdanie z 2 listu św. Pawła do Koryntian:
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali". 2 Kor 12,9
Myślę, że słabość to też pewnego rodzaju ograniczenie, jednak każde ograniczenie i słabość właściwie przeżyte dają ogromne doświadczenie i mogą wydać plon obfity w przyszłości. Dzięki za ten wpis. :)
Serdeczności Wam wszystkim :)
O matko! jaka notka biograficzna!!!
A poza tym, to liczymy na jakąś super zniszkę dla czytelników bloga ;)
Nashim: to jest "anty-notka" biograficzna. Dlaczego nie pochwalić się tym, czego się wielu wstydzi?
Osiągnięcia i tytuły są potwornie nudne.
" Na wskutek intelektualnych deficytów wysłany przez Zakon na kolejne studia z zakresu socjoterapii."- przyznaję, że wymiękłam:))
pozdrawiam wszystkich a szczególnie serdecznie Mikołaja,który tak zawsze ciepło kończy swoje wpisy życząc nam serdeczności:)
no ja myślę, po takiej zachęcie nie starczy nakładu ;). apropos jaki jest nakład?
@ ojciec: dzięki za ten wpis :)
@Nashim: dla blogowych czytelników spróbuję wyprosić książki od Wydawnictwa i zrobimy konkurs.
Również pozdrawiam, szczególnie Mikołaja, za jego mądre egzegetyczne wpisy.
Czytam post trzeci raz szukając tej "anty-notki" biograficznej i zastanawiam się co ze mną jest nie tak... a notka jest w linku ;).
@KP
to trzeba będzie się postarać.... to może już zapodaj temat żeby czasu było dużo....
@o.Krzysztof: Anty-notka może się okazać najlepszą promocją:). Prawo marketingu albo raczej show-biznesu:). Dobra reklama dźwignią handlu. Ojciec wie jak się sprzedać :). Trzeba będzie robić dodruk po pierwszym wieczorze autorskim. To dobre jest! To podoba się mnie!:)
Konkurs...Ojcze, nabyć książkę w Ojca konkursie, to jak trafić szóstkę w totka. Jak będzie w księgarniach, to po prostu sobie nabędę. Może na Dzień Ojca albo na Dzień Matki, na urodziny albo z okazji pierwszego dnia lata.... Z powodu deszczu za oknem albo potwornego upału. W przypadku kobiet każda okazja jest dobra, żeby zrobić sobie prezent. Więc wznowienia nakładu jestem właściwie pewna :)
Pozdrawiam ciepło!
Z książki się cieszę, to taki prezent od Pana Boga. Jak wydawnictwo na niej zarobi to także będę zadowolony, do klasztornej kasy odpalą kilka procent - brat Szymon się ucieszy i pracownicy "W drodze" będą mieli na jedzonko :)
Tak więc zachęcam do kupowania - nawet jeśli nie chcesz czytać, a masz 5 centymetrową lukę na półce :)
a kiedy oficjalnie będzie w sprzedaży? a jakaś akcja promocyjna?
ps. Ja mam kilka luk
o matko! jeszcze książka nie wyszła, a ja już wywiad robę...
Dobrze, dobrze! Niech się sprzedaje! A co to, tylko Hołownia może mieć u Was swój wieczorek? Bo rozumiem, że autorskie spotkanie na Zielonej być musi, no bo jakże to inaczej? :)
A ja, to mało, że 5-centymetrową lukę na półce mieć będę....kupuję nową półkę na książki, także miejsca dość.
A sprzedawać, to niech się sprzedaje to, co w środku - niesamowita opowieść nie tylko o wyprawie, ale przede wszystkim o ludziach, podana ze smakiem, w przystępny sposób. Bo jeśli to tak wygląda, jak na blogu, to naprawdę warto ją przeczytać.
Może się Ojciec za pisanie kryminałów zabierze? Bo tak potrafi dozować napięcie, że po przeczytaniu jednego wpisu z autostopowej wyprawy, nie można się było doczekać na to, co dalej:).
@o.Krzysztof: A wracając na chwilę do wpisu...To ja się zastanawiam czy powinien mieć taki tytuł: "Umiejętność przegrywania". Bo jak go przeczytałam (znaczy sam tytuł), to pomyślałam, że będzie o czymś kompletnie innym...
Wreszcie!!! - o książkę mi chodzi :) Czekałam na to od ohohoho, ależ się cieszę :)))))
A będzie można z autografem? (mimo że mieszkam daleko...)
To całkiem guba ta książka, skoro 5 cm zajmie:)
Ale radocha! A jak się moja mama ucieszy:) (o. Krzysztof łączy pokolenia;) )
hmm hmm... jeśli ten 'wieczorek autorski' miałby być połączony z pokazem zdjęć z wyprawy, to i ja przyjeżdżam! A co:)
Spotkanie autorskie musi być też w Łodzi - koniecznie! ;)
a kolejne w Szczecinie:))
O Boże! ja bym mógł być zamknięty w łupinie orzecha i jeszcze bym się sądził panem niezmierzonej przestrzeni(...)
http://wdrodze.pl/opis,1007,Ludzie_8_dnia__Autostopem_do_Matki_Teresy.html
aaaaa :)
mam nadzieje Ojcze, że nie pominiesz Krakowa na liście miast, w które odwiedzisz z tą książką.
To nie ode mnie zależy...
Ojcze, a skąd pomysł na święcone zdjęcie w tekście o przegrywaniu? :-)
może zbliżający się 30 marca?;-))))
piotr wu: gdyż uważam że ksiądz przede wszystkim musi umieć przegrywać.
Na razie ostatni! Jak nie potrafimy ocenić co jest sukcesem, a co porażką jak zaczniemy się uczyć przegrywać skąd będziemy wiedzieli, że uczymy się właśnie przegrywania? I w ogóle takiemu dobrze. Nie rokuje, to go wyślą na piąte studia, może szóste. A nie na kasę do supermarketu, do wychowywania własnych dzieci, bo jak ma, to przepadło, do uważnego solenia zupy, żeby mąż nie uznał, że za słona. Ale nie będziemy repetować, ależ skąd. I egzemplarzy autorskich też nie dostaniemy, trzeba będzie wypraszać? To życzliwie radzę wydawać gdzie indziej.
Ja kompletnie nie na temat :). Właśnie postanowiłam zacząć czytać książki Thomasa Mertona i chciałam poprosić o jakąś podpowiedz on jakiej dobrze było by zacząć?
Pozdrawiam
@Anonimowy: więc nie rozumiem co przeszkadza wstąpić do zakonu. Trochę znam to środowisko od środka i wcale nie wygląda tak kolorowo jak możesz sadzić
Anonimowy: czy ty naprawdę piszesz poważnie? Jeśli ktoś nie rokuje to się go nie wysyła na studia! To byłoby przecież marnotrawienie pieniędzy
@Zaplątana: Proponuję zacząć od antologii z tekstami Mertona "Aby odnaleźć Boga". Właśnie pojawiło się jej drugie wydanie. Poprzednie wydanie jest pewnie też gdzieś jeszcze do dostania... To dobre wprowadzenie do książek Mertona. W następnej kolejności proponuję na przykład: "Nikt nie jest samotną wyspą" czy "Życie w listach"
@jezuita. Notka pisze, nie ja. Cytowana w komentarzach. Intelektualne deficyty spowodowały wysłanie Autora na studia. Kolejne, o tym wspominał gdzie indziej. To żart taki, wiem. Antynotka. I o rokowaniu było przy innej okazji - że prośba lekarzy o poprowadzenie kolejnej serii rekolekcji to dowód, że Prowadzący jest beznadziejnym przypadkiem. A zupełnie na poważnie to "na wskutek", mam nadzieję, wyspsnął się nie OP redaktorom.
A mnie się wyspsnęło. Cóż, nikt nie jest doskonały.
@kanclerz. Nie o tym była moja ballada, że w zakonie mają klawe życie (oraz wyżywienie klawe...), w dodatku finansowane z tacy (zwłaszcza, że i z honorariów autorskich). Pomyślałem tylko, że to jest komfortowa sytuacja, tak uważam - uzupełnianie intelektualnych deficytów przez lata studiów. Ja jej normalnie zazdroszczę. Co stoi na przeszkodzie? Niejedno. Żeby wstąpić, nie wstępować, wystąpić. Albo napisać jakiś komentarz.
ojcze pałys psujesz pan Kościół. Ludzie zazdrośni są!
Ludzie tacy są z natury. Wszystkich zasług proszę jednak Dominikanom nie przypisywać!
jeśli ktoś uważa że zakone życie jest łatwe to niech lepiej do zakonu nie wstępuje. Zastanawiam się tylko dlaczego 3/4 osób rezygnuje skoro jest tak wspaniale?
"to jest komfortowa sytuacja, tak uważam - uzupełnianie intelektualnych deficytów przez lata studiów."
To jest komfortowa sytuacja.Dla tych którzy z jej efektów korzystają. Z efektów tzn. z wiedzy zdobytej przez stale dokształcanych, z jej skutków w działaniu.
Ucz się Ojcze skoro potrafisz.
Ucz się Ojcze.Bo przecież nie dla siebie tylko dla na nas.
@emma: Dziękuję. W tym tygodniu pójdę po "Aby odnaleźć Boga" i zaczynam moją przygodę z Mertonem.
a może od "Siedmiopiętrowej góry" zacznij to autobiografia Mertona kończy się z chwilą wstąpienia do zakonu.
z złego Bóg zawsze 'wyciśnie' dobro. tylko, że w zło to się czasem nieświadomie pakujemy. natomiast najbardziej porusza mnie to, że Bóg potrafi z naszej beznadziei, nieudanych decyzji, porażek wyprowadzić dobro:) właśnie taki okres chyba teraz przechodzę i szukam tego dobra.
zapraszam również do mnie:) nondare.blogspot.com
@alfama: dzięki za podpowiedz :). Kupię sobie obie te książki i zobaczę która będzie dla mnie łatwiejsza na początek. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz