sobota, 15 września 2012

O demonie nudy i zniechęcenia

Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest koncentracja na sobie. To jest „moje”, „ja chcę”, „ma być po mojemu”, świat i Pan Bóg muszą się dostosować. Spojrzenie Ewangelii jest inne: należy pozwolić Bogu być Bogiem.









Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest koncentracja na sobie. To jest „moje”, „ja chcę”, „ma być po mojemu”, świat i Pan Bóg muszą się dostosować. Spojrzenie Ewangelii jest inne: należy pozwolić Bogu być Bogiem.

Istnieje powiedzenie wywodzące się z kręgów biznesu:


Amator widzi wiele rozwiązań, ale profesjonalista tylko jedno.


Gdy ogarnia duch zniechęcenia istnieje jedno rozwiązanie, najbardziej "profesjonalne". Trwać wiernie przy Panu – bez względu na konsekwencje.

Ojciec Pustyni z IV wieku - Ewagriusz z Pontu, wyróżnił siedem demonów, z którymi musiał się zmagać podczas pustelniczego życia. Jeden z nich był najbardziej uciążliwy i nazwał go demonem południa, który odpowiada za grzech acedii: duchowej obojętności, zmęczeniu, zniechęceniu, znużeniu i melancholii. Ten demon atakował Ewagriusza najczęściej w południe, w upalnej porze dnia, kiedy słońce na pustyni prażyło niemiłosiernie. Człowieka ogarniała ociężałość, ospałość, przygnębienie, oschłość. Był to stan duchowego paraliżu. To taki moment, gdy nawet modlitwa traci swój smak, chociaż wcześniej dawała radość. Wówczas pojawia się smutek i uporczywa myśl, aby zmienić sposób swojego życia.

Mnisi w stanie acedii porzucali swe duchowe powołanie, gdyż łudzili się, że jeśli nie jest „przyjemnie” i po ich myśli, to najlepszy dowód na to, że w innym miejscu będzie lepiej. Demon acedii atakował także żonatych mężczyzn, którzy porzucali żony wiążąc się obcymi kobietami i natychmiast odczuwali ulgę – ale tylko dlatego, że demon południa osiągnął swój cel, celowo łagodząc ucisk.

Demon południa ma też dodatkowo inne wytłumaczenie: atakuje najczęściej w południe życia ludzkiego, gdy człowiek wchodzi w wiek średni. Człowieka ogarnia poczucie nudy,  wrażenie, że ma już dosyć wszystkiego co karmiło go do tej pory, modlitw, książek, kolejnych mądrych słów, na dodatek twierdzi, że nic nie jest w stanie mu pomóc. Można było więc spotkać mnichów, ale i świeckich ludzi, pełnych melancholii i zniechęcenia, godzinami wpatrujących się w okno (dzisiaj byłby to pewnie telewizyjny odbiornik) pełnych marazmu i zniechęcenia. 

Ewagriusz z Pontu twierdził, że przyczyną jest nieuporządkowana, egoistyczna miłość własna, często nieuświadomiona.

Jaskinia Platona XXI wiek.

Jak sobie radzić w takich wypadkach? Sugestię daje św. Paweł w dzisiejszym liście do Hebrajczyków: „Chrystus podczas swojego życia doczesnego z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości”.


Najważniejsze, aby trwać przy Bogu, w uległości i pokorze. Nie szukać gdzie indziej, lecz cierpliwie i wytrwale przetrzymać stan acedii, duchowego cierpienia, duchowej próby. W tym czasie należy zachowywać umiar w postępowaniu, trzymać się powziętych postanowień, a przede wszystkim w każdej chwili uciekać się do Boga.


Najlepszą formułą jest powtarzanie modlitwy Jezusowej: „Panie Jezu, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem” albo krócej: „Jezu ufam Tobie”. W tego typu bolesnych zmaganiach wypala się nieuporządkowana miłość własna i człowiek zaczyna doświadczać, że jedyne co go trzyma przy życiu, to Boża opieka. Wtedy zaczyna opierać swoje życie nie na sobie, lecz na Bogu – widzi, że jedyną nadzieją jest Jego miłosierdzie.
korzystałem z artykułu Grzegorza Górnego z miesięcznika „Egzorcysta”


Raz, Dwa, Trzy, "Tak mówi Pismo"
Uwierzyć,
choćbyś wierzył w niewiarę
(...)
Zdradzisz,
choć przysiągłeś, że kochasz.
Zdrada,
też jest darem od Boga.



12 komentarzy:

czytelnik bez nicka pisze...

Bezsensownie klikanie w myszkę komputera i wpatrywanie w monitor to także może być platońska jaskinia. Bardzo bliski mi tekst. Dziękuję.

Anonimowy pisze...

Mnie też ogarnął syndrom połowy życia - większość działań, które do tej pory wypełniały moje życie stały się puste i bezcelowe. Sukcesy nie są sukcesami, wszystko wydaje się marnością, ....puszcza mi tylko po długiej adoracji w milczeniu min.1,5 godz bezradności przed Panem Jezusem i na nowo staję się dzieckiem.
mała

Karolina pisze...

Znany stan, znany. Akty strzeliste w takich sytuacjach sprawdzają się w moim przypadku wyjątkowo dobrze.

P.S Z tego co wiem, lubi ksiądz rap.
Właśnie odkryłam - połączenie księdza z rapem i przesłaniem o czytaniu Pisma Świętego:)

http://www.youtube.com/watch?v=bJ8tso4vC-I

basiek pisze...

Owszem przychodzą czasem takie dni lub godziny przygnębienia i nie raz zastanawiamy się czy wszystko to co robimy ma sens i to jak sie nam układa w życiu czy po naszej myśli czy nie czasem może nie mamy satysfakcji z tego jak żyjemy jak ułożymy sobie życie ale dziś słuchając kazania uzmysłowiłam sobie że powinniśmy ufać Panu Bogu i godzić się na to co nas spotyka w życiu i ufać Jemu bezgranicznie a On nigdy nas nie opuści i zawsze będzie przy nas tylko my powinniśmy Mu na to pozwolić.

Anonimowy pisze...

Każdego taki stan prędzej czy później dopada.
Ja jeszcze teoretycznie za młoda, by tak się stało, a jednak czuję stan rezygnacji, pustki emocjonalnej i brak wiary, że może być lepiej.

Ojcze, jak sobie radzić z typową rzeczywistością, jak sobie czasem coś ważnego, najważniejszego odpuścić, skoro już wszystkiego się próbowało, i nie wychodzi - to chyba trzeba sobie odpuścić, prawda? nawet jeśli chodzi tu o drugą osobę..
Smutno, ale za oknem piękna pogoda, więc życzę łapania ostatnich promyków letniego słońca.

Viator pisze...

A propos trwania przy Panu, ojców pustyni... polecam modlitwę Jezusową :) -
http://www.youtube.com/watch?v=k86d1-2lQEU

O. pisze...

Odkąd pojawił się ten wpis, za każdym razem jak włączam komputer, otwieram tę stronę, żeby posłuchać zamieszczonego tu utworu: "Zdrada,
też jest darem od Boga" - taką wiarę mieć! Żeby nie tylko przyjmować Jego wolę, ale spostrzegać ją jako dar. Piękne.

Anonimowy pisze...

http://tyniec.com.pl/product_info.php?products_id=736&osCsid=864ac3b1c9f17c2a8aa339606258b180

Gdyby nie ten wpis prawdopodobnie przeglądając strony internetowe nie zatrzymała bym się na tym słowie.

Dzięki Ci Panie, że natchnąłeś o. Krzysztofa by umieścił ten wpis ! autorowi również dziękuje ;)

Małgorzata pisze...

Dziś , śniło mi się oślepiające mnie słoneczne światło na które nie mogłam patrzeć. Wciąż musiałam mieć zamknięte bądź przymrużone oczy. Towarzyszyły temu stanowi mdłości, zawroty głowy i zakłopotanie. Czułam, że chyba jestem chora. Zdrowy człowiek nie boi się promieni słonecznych. Światło nie sprawia mu bólu.
Potem obudziłam się,zaczęłam dzień, wyszłam na ulicę. I zauważyłam, że męczy mnie ta słoneczność. Wwierca się w mój umysł, w moje ciało. Oślepia mnie i wywołuje mdłości. Zaczęlo mi się robić duszno, gorąco, źle..... Przestraszyłam się, że zaraz zemdleję.
Mam dosyć sytuacji w jakiej tkwię. Mijają miesiące, a nic się nie zmienia. Niedobrze mi już od tego. Mdli mnie moje własne życie.
Po powrocie, wchodzę na blog i czytam.....I dostaję odpowiedź. Nagle wszystko rozumiem. To niesamowite! Dziękuję za ten tekst, przyniósł mi ogromną ulgę.....

basiek pisze...

Adorując wczoraj Przenajświętszy Sakrament najpierw w ciszy potem z innymi odmawiając różaniec raz spoglądałam na figurę Matki Bożej raz na Pana Jezusa w monstrancji jak zwykle pomyślałam sobie o co dziś poproszę i pomyślałam tylko że ty Boże wiesz co się dzieje w moim sercu i jakie mam prośby że długo by trzeba było wymieniać i tak się modląc w jednym momencie moje oczy napełniły się taką ilością łez że polały się jak grochy to było bardzo dziwne uczucie bo czasem coś mnie wzrusza w kościele czy modlitwa czy kazanie ale łez w takich ilościach w trakcie modlitwy to jeszcze nie miałam bo to była przecież taka normalna moja zwykła modlitwa za siebie i za innych a zalały mnie łzy których nie mogłam powstrzymać.Czy to było działanie Ducha Św.?

mocnyduchem pisze...

Jeśli owocem jest pragnienie głębszego przylgnięcia do Boga - to był to dar łez - pochodzi od Ducha Świętego :)

basiek pisze...

Jeżeli to był dar od Ducha to był to piękny dar bo bywałam w gorszych momentach swojego życia że o kogoś bliskiego się bałam o jego zdrowie na przykład i wydaje mi się że może bardziej się modliłam i nigdy taki właśnie wylew łez mnie nie spotkał a wczoraj tak po prostu sobie poszłam jak zwykle to robię bo mnie tak ciągnie w tygodniu do kościoła to sobie idę przed mszą by się tak pomodlić i tak zwyczajnie porozmawiać sobie z Panem Bogiem ale to co było wczoraj to było piękne.Pozdrawiam

Prześlij komentarz