14 października, dokładnie sto lat temu przyszedł na świat o. Joachim Badeni, dominikański mistyk i skuteczny orędownik w wypraszaniu przeróżnych spraw. Do dziś spotykam osoby, które choć nigdy nie spotkały go osobiście, nieustanie doświadczają jego wsparcia.
Gdyby był tu z nami na życzenia "Sto lat!" machnąłby pewnie obojętnie ręką odpowiadając: "Ja nie chcę żyć sto lat, ja chcę żyć wiecznie".
Teraz jest już po tej drugiej, lepszej stronie i zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Polecam modlitwę za jego wstawiennictwem, jest naprawdę skuteczny.
23 komentarze:
To proszę o. Joachima o wstawiennictwo w moich dwóch intencjach. Pozdrawiam w dniu urodzin.
No to trzeba będzie wypróbować .... :)
Jeśli mieszkasz w Krakowie najlepiej podejść na grób z białym zniczem!
Cudownie, że Ojciec przypomniał o urodzinach śp. Ojca Joachima Badeniego. A ta wypowiedź - fantastyczna. Kiedy Go słucham ogarnia mnie zachwyt i wielki pokój.
Skuteczny orędownik. Oprócz tego wybitny dominikanin, zmarł zaledwie dwa lata temu (to na stronie macierzystego zgromadzenia). Nie kwestionuję zasług, "Fotel z widokiem na pole" cały zaczytany, no i co ja wiem o mistycyzmie. Nie każcie nam siebie podziwiać aż tak, Bracia Dominikanie, zwłaszcza kiedy nie każecie wcale.
O.Badeni wspaniały człowiek - dominikanin nic dodać nic ująć to się po prostu wie - wspaniali ludzie :)
Ja na pewno wypróbuję za ojca wstawiennictwem
Ja półtora roku temu zapaliłam świeczkę na grobie o. Badeniego z prośbą o wstawiennictwo, ale bezskutecznie. Czy rzeczywiście mam on taką łaskę orędowania nie wiem tak jak nie wiem czy rzeczywiście można go uznać, że zmarł w opinii świętości. W moim przypadku nie sprawdził się żaden święty, który by udzielił mądrej pomocy. Mądrej - bo takie opowieści typu np św. Jacek działa jak szaleniec nie podobają mi się. Zakładając, że Bóg jest to Boża pomoc powinna być mądra, bezpieczna i wiarygodna. Nie budząca strachu. Zwłaszcza, że chodzi o nasze życie i o sprawy ważne, nie jakieś ekstremalne przeżycia, którymi się można popisywać. To nie o to chodzi.
Kasia Sz: każdy z nas ma jakieś swoje szczelinki, do których przedziera się Pan Bóg, a ze świętymi jak to z ludźmi - wielu sensownych i niegłupich, ale akurat nie każdy do nas trafia. Warto poszukać tych swoich.
Myślę Kasiu że warto szukać tak jak Ojciec pisze ale musimy w to mocno wierzyć że nam pomogą i być cierpliwym. Pozdrawiam :)
Baśku, Ojcze Krzysztofie - ja nie neguję orędownictwa świętych. Wierzę, że ludzie wypraszają przez to orędownictwo łaski. Człowiek nawet tak psychicznie nie czuje się sam jeśli zwraca się do konkretnych świętych. Być może trzeba być cierpliwym. Człowiek zwraca się do świętych jak sam nie ma możliwości sobie poradzić. No ja akurat nie mam w tym względzie sukcesów. Być może trzeba być cierpliwym.
W miarę możliwości odróżniam np. magiczne myślenie od prawdziwej wiary w Bożą pomoc. To dość istotne. Ale jak się wszystko potoczy nie wiem.
Dziękuję Baśku za uśmiech.
No widzisz Kasiu na pewno się w tym czasie uśmiechnęłaś no i tak trzymaj głowa do góry:) Zobaczysz że się wszystko ułoży nasze życie nie jest lekkie ale na wszystko potrzeba czasu a później jak popatrzymy na to co było z perspektywy czasu co kiedyś wydawało się okropne i mogło by się wydawać że świat wali nam się na głowę teraz jak np. dla mnie wiem że to było dobre ale dopiero po pewnym czasie to zrozumiałam i wiem że ktoś tam na górze nade mną czuwał. Więc życzę Ci wytrwałości i wiary że będzie dobrze Pozdrawiam:)
Mój Ojciec był wiekowym "kolegą" O. Badeniego, urodził się 15-10-1912r. Zmarł 28-05-2012. Jako liczna rodzina cieszyliśmy się po cichu na setne urodziny Taty, ale Pan Bóg zdecydował inaczej. O tym że byli "kolegami" nie tylko wg daty urodzin, ale także polegali w swoim życiu na Panu Bogu, zaobserwowałam już wcześniej, kiedy zetknęłam się działalnością O. Badeniego. Przypominał mi właśnie mojego Tatę. Teraz mam więcej orędowników w niebie. Pozdrawiam
Baśku - uśmiechnęłam się dopiero teraz. Bo wcześniej dziękowałam za emotikon ":)". Dziękuję jeszcze raz za ciepłe słowa.
Aha, zapomniałam dodać, że dziś jest trzydziesta czwarta rocznica wyboru Karola Wojtyły na papieża.
myślę, że Pan Bóg "Podesłał" mi dzisiaj mojego patrona, za wstawiennictwem którego mam się modlić. Dziś kolejna rocznica wyboru bł. JPII. Dziś też rocznica mojego chrztu :)
16 październik to pamiętna data wczoraj dosyć późno na TVP1 oglądałam film dok.o życiu Jana Pawła II "Świadectwo" za każdym razem kiedy oglądam jakieś urywki wypowiedzi Ojca Św.i te z kazań i na wesoło to bardzo mnie to wzrusza.
Tak samo jak u nas w Jarosławiu kiedy było uroczyste wprowadzenie Relikwii Jana Pawła II to miałam takie dziwne odczucia jak by po plecach przechodził mi prąd niesamowite odczucie. Zawsze staram się modlić do Jana Pawła wierzę że mi pomaga.
Tylko ŻYWEGO BOGA warto szukać :)
Byłam tego dnia w Pompejach, mogę się założyć że i On tam był. Dziwne to jest na prawdę-jak mogą się krzyżować nasze drogi. Łazisz za Kimś i On ci stale ucieka. Ty próbujesz uciec, a Ktoś łazi wciąż za tobą. Można się spotkać, nie zauważając nawet spotkania. Takie różnice, i tyle podobieństw.
I tyle :)
ciekawy blog
Godzina strachu, niepewności a teraz mogę odetchnąć z ulgą i nadal się uśmiechać. Tylko tak sobie myślę czemu się bałam przecież jest ktoś kto nade mną tam w górze czuwa.
Dzisiaj czułam obecność Pana Boga wiedziałam że jest obok i naszej Matki Bożej i Jana Pawła II wiedziałam że będą ze mną bo Ich bardzo o to prosiłam i chociaż wierzyłam w to że są przez chwilę się bałam bo człowiek nie do końca wie czy zasługuje na jakąkolwiek pomoc tam w górze. Mnie się dziś udało może nie pierwszy raz bo ciągle martwię i modlę się za innych jestem Panu Bogu wdzięczna za to że mnie wspiera.
A ja mam pytanie (już kiedyś pisałam o tym pod wpisem o ojcu Badenim na dominikanie.pl) i nie dowiedziałam się: czy ktoś z Was słyszał czy czytał jakąkolwiek wypowiedź o. Badeniego o ludziach takich jak ja, którzy są rozwiedzeni, bo najbliższa osoba je opuściła, czują się powołani do związku i żyją w zawieszeniu, bo jak zwiążą się z kimś, to nie będą mogli przyjmować komunii św.?
Czy jest jakiś dowód, że o. Badeni takich ludzi w ogóle dostrzegał, czy tak jak inni ludzie Kościoła, wolał traktować ich tak, jakby nie istnieli?
Odpowiedź na to pytanie byłaby dla mnie istotna, bo nie wiem czy św. pamięci o. Badeniego traktować faktycznie jak kogoś wyjątkowego, dobrego, dostrzegającego ludzi i pragnącego im pomóc, dążącego do przekazywania ludziom dobrego, miłosiernego Jezusa, czy też niczym nie różnił się on od innych duchownych "ze świecznika", którzy takich ludzi kompletnie nie dostrzegają i są zadowoleni.
A więc, jeśli macie jakieś dane, proszę, podzielcie się nimi. Będę wiedziała czy o. Badeniego lubić czy nie. Niezależnie od tego, życzę mu jak najlepiej, niech odpoczywa w pokoju.
Tak mi się właśnie przypomniała moja wczorajsza rozmowa z moją nieco straszą przyjaciółką szłyśmy jak zwykle wieczorem na kijki i podczas rozmowy zapytałam ją no nic nie mówisz ostatnio że boli cię ręka bo skarży się na nią od roku brała leki zabiegi i nic.Podczas marszu nie raz zatrzymywałyśmy się bo ból się nasilał ale mimo to nie przerywałyśmy naszych pieszych wędrówek a inni znajomi z kijków nie raz się śmiali że ona ma szczególny styl chodzenia z kijkami a to wszystko przez ten ból.Wracając jednak do tematu powiedziała mi że uwierz albo nie ale w październiku jak udawało jej się pójść na różaniec to we wtorki jest u nas msza z nowenną do Jana Pawła II z ucałowaniem Relikwii i jak może 2 tyg temu jak przyszła tak ją ta ręka rozbolała że chciało jej się płakać i mówi mi że tak bardzo mocno poprosiła Jana Pawła by jej ten ból chociaż na czas tej mszy ustąpił by się mogła spokojnie pomodlić i za pewną chwilę jej przeszło.Najpierw pomyślała że tabletka zadziałała ale to trwa do dziś.Przypadek czy wysłuchana prośba ja i ona wierzymy że to nie przypadek.
Kasiu proponuję abyś przeczytała książkę ojca Badeniego "Prosta modlitwa"a wszystko się wyjaśni jeżeli chodzi o skuteczność modlitwy.Podziękowania dla ojca Krzysztofa za wykład w Lublinie"Im gorzej tym lepiej" Sylwia Sz
Sylwio, dziękuję za polecenie. Sięgnę kiedyś po tę książkę. Teraz nie bardzo mogę sobie pozwolić na nią finansowo. Jedni obywają się bez obcowania ze świętymi, inni potrzebują ich pomocy i obecności. Ja lubię mojego św. Józefa.
A wysłuchanie modlitw odbywa się różnie. Nieraz błyskawicznie, nieraz trzeba czekać bardzo długo. To temat delikatny, ale napiszę, że lepiej jak święci przyjaciele są aniżeli by ich nie było.
Mam nadzieję, że blogowi żandarmi pilnujący tu porządku i kodujący każdą wypowiedź wybaczą mi odpowiedź na post nawet jeśli kiedyś napisałam, że nie będę tu już pisać. Ale ja bywam niekonsekwentna :-).
Prześlij komentarz