środa, 25 września 2013

Przeciążenie informacją

Nie od dzisiaj wiadomo, że większość luksusów i wygód jest nie tylko zbędna, ale stanowi przeszkodę w rozwoju duchowym.










Byłem wczoraj u osoby, która chciała przekazać trochę książek dla klasztornej biblioteki. Mężczyzna pół życia spędził podróżując po świecie jako negocjator -  Iran, Afganistan, Indie, Sudan, Wenezuela, Filipiny, Tajlandia, Australia, Japonia... Mówi płynnie czterema językami. Dom jest pełen książek (w tym egzemplarz Herodota, którego Kapuściński używał przy pisaniu "Podróży z Herodotem" - spotkali się w Afryce kilka razy) starych encyklopedii, atlasów, klasycznej literatury, poezji, a także, ku mojemu zaskoczeniu, duchowości najlepszej próby. Wraz z żoną zmieniają mieszkanie na mniejsze, więc zastanawiają się co zrobić z nadmiarem książek. Kiedy chcieli je oddać do antykwariatu usłyszeli: "Panie, kto to kupi? Teraz ludzie szukają informacji w internecie, a nie w bibliotekach."

Słucham o życiu w Iranie, Kabulu czy Karakas w połowie lat 50-tych. Posiłki w hotelach nie smakowały wszędzie tak samo, ludzie mieli w sobie naturalną ciekawość na gości, a świata nie zwiedzało się przez biura podróży.

Trzymam w ręku stare artykuły podróżnicze, które pożyczyłem. Pożółkły papier starej gazety, ręcznie robione notatki i charakterystyczna czcionka. "W krainie perskich dywanów", "O kobietach i religii", "Sprawy persko-polskie", "Kabul i jego ciekawostki", "Jordania..." - daty wskazują na 1956-57 rok.

Świat był wtedy zupełnie inny, nie wiem czy lepszy, ale z pewnością inaczej się go doświadczało.

***

Kiedy patrzymy na termiczne zdjęcie czaszki ochotnika można zauważyć ciekawą rzecz. Mózg czytelnika książki oraz mózg użytkownika Google`a różni się tym, że pierwszy jest chłodny (aktywność sygnalizuje kilka błękitnych plam). Drugi – rozpalony, zalany czerwienią.

Wydaje się nam, że ciągłe pobudzenie to coś dobrego, wszak stymulacja rozwija, ale małpolud w nas jest rozdygotany. Dla niego to nieustanne czuwanie w gotowości do ucieczki, ze wszystkimi tego konsekwencjami – przyśpieszonym metabolizmem, napięciem, w końcu dekoncentracją. I nieważne, że większość z tych bodźców dostarczają błahostki. Organizm nie potrafi dokonać selekcji. Tak samo reaguje na wiadomość o katastrofie kolejowej, prywatny sms o porannej kawie i newsa z gatunku: „Szok! Znany aktor powiedział…”.

Żeby nie wypaść z towarzyskiego obiegu, tych bodźców należy aplikować sobie więcej i więcej. Ale kiedy jednak zaczyna ich brakować człowiek odczuwa dziwną pustkę.

Nie od dzisiaj wiadomo, że
nadmiar otaczających nas rzeczy, większość luksusów, wygód jest nie tylko zbędna, ale stanowi przeszkodę w rozwoju duchowym. Najmądrzejsi ludzie zawsze prowadzili proste i skromniejsze życie, potrafiąc skupić się na rzeczach najważniejszych, zgadzając się jednocześnie na pewien brak. Dzięki temu mogli smakować życie, w jego szczególnym charakterze.

***

Czy nie poszliśmy za daleko chcąc za wszelką cenę uciec od jakiegokolwiek dyskomfortu?



9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Odnośnie pustki,aż kusi by przytoczyć pewne Ojca słowa ze stacji 7 "Naucz się,że pustka,którą odczuwasz to twój przyjaciel.Pustka jest dobra,bo kiedy ją odczuwasz oznacza,że tęsknisz za wypełnieniem.Tęsknisz za pełnią""

Anonimowy pisze...

To błahostka, ale zdaje się,że na temat.Dziś ,po baaardzo długim dniu pracy postanowiliśmy "odparować 'w lesie...pięknie, nie? No i ...Jak szaleńcy zaczęliśmy szukać grzybów...a może tu, może tam...Hazard,gonitwa...Naprawdę! trzeba się było puknąć o jaki pień, by wyhamować i napawac się tym ,co jest.pozdrawiam.Mało mądrze, ale..

ArturK pisze...

Ojcze 100% racji. Widzę to samo u siebie, że trzeba by wychamować, dokonać selekcji rzeczy ważnych i błahych, na nowo ustawić sobie priorytety. Choćby dzisiaj. Czytałem artykuł, bardzo ciekawy o szkolnictwie. Nie umiałem się skupić na tym co czytam, dwie i pól strony a4, a sprawiało to problem. Kiedyś zupełnie inaczej to wyglądało. Książki, artykuły itp... pochłaniane bez problemu i z wielka przyjemnością. Bez poczucia, że gdzieś obok, gdzie indziej możne się pojawić coś ważniejszego do przeczytania, czy zobaczenia. Swiat pędzi, a my jak te stado baranów bierzemy wszystko bezrefleksyjnie. Niby nowe technologie, które powinny ułatwiać nam życie, a tak naprawdę zabierają nam czas z tego życia na ich obsługę...

Jolaśka pisze...

Święta racja.
Ale można żyć bez internetu, bez telewizji, tabloidów. Ostatnie dwa i pół miesiąca spędziłam w szpitalu przy łóżku męża. Do domu przychodziłam późną nocą gdy wszyscy wokół spali by ugotować zupki na następny dzień i chwilę się przespać.Bez telewizora, bez radia, krzyku, poganiania. Bez sensacji, polityki, awantur. Pod tym względem zupełna cisza. Wyciszenie i wschłuchanie się w to co ważniejsze. Może najważniejsze...

marek pisze...

kiedy widzę nowy wpis na blogu, wiem że będę miał późnej dobre tematy do przemyślenia :) nie zawiodłem się.

julek pisze...

Ludzie, bez umiaru pochłaniający dobra tego świata, w tym informację, przypominają mi człowieka, który będąc zachłannym z natury, zbiera co popadnie i przynosi do swojego domu, aby tam to umieścić. Ale zamiast skorzystać z obszernych pokojów i pomieszczeń, wrzuca to wszystko do przedpokoju. Zwolna narasta tam sterta rzeczy zbędnych i niepotrzebnych, o których po pewnym czasie nie pamięta. Co więcej, utrudnia mu to coraz bardziej normalne funkcjonowanie. Przechodząc, potyka się o te rzeczy i staje się coraz bardziej zmęczony i znużony nimi.

Nie zna on drugiej części swojej natury:
"Pochodnie ognia płonącego
W waszych odblaskach jasnych i promiennych
Otchłanie głębin zmysłu duchowego (...)"
św. Jan od Krzyża "Żywy płomień miłości, wers 3"
Jak widać, są w nas całe nieskończone otchłanie, które tylko Jedno może wypełnić, dając nam prawdziwą radość..
A my upychamy coraz to nowe graty i rupiecie po kątach, ciesząc się nimi przez chwilę, a za chwilę ich nienawidząc...

basiek pisze...

Cisza jest nam potrzebna czasem by się zastanowić, by pomyśleć, mam różne takie ulubione miejsca gdzie jest cicho, mimo że dochodzą owszem jakieś odgłosy tego świata. Lubię kiedy wieczorem czasem wracam taką mało ruchliwą ulicą i wtedy tak sobie czasem myślę lub moje myśli mówią, lubię też taką ciszę zakłóconą przez warkot maszyny którą kosze trawę ale wtedy właśnie myślami gdzieś odchodzę nie mówiąc już o innej ulubionej ciszy ale chyba każdy gdzieś ma takie swoje własne miejsca. Czasem tego potrzebujemy. Pozdrawiam

Jolaśka pisze...

Ciszo samych myśli. Odpoczynku pszczół, kiedy miód ju z jest zebrany i trzeba go tylko ukryć głęboko, jak skarb.Aby dojrzewał. Ciszo myśli, które przygotowują się do lotu, bo niedobrze, gdy niespokojny jest twój umysł i twoje serce.
Ciszo serca. Ciszo zmysłów. Ciszo słów słyszanych w głębi duszy, gdyż dobrze, jeśli odnajdujesz Boga, który jest ciszą wieczności.Kiedy wszystko juz zostało powiedziane, wszystko zostało zrobione.
Ciszo Boga, która jesteś jak sen pasterza, bo nie ma snu bardziej łaskawego, choć jakaś groźba zdaje się wisieć nad jagniętami; kiedy nie ma juz ni pasterza, ni stada, bo któż zdołałby odróżnić jedno od drugiego pod gwiazdami, gdy wszystko jest snem, gdy wszystko jest wełnistym snem.

to fragment hymnu do ciszy z "twierdzy" autorem jest A. de Saint Exupery

Anonimowy pisze...

Masz rację Ojciec.
Jeśli nikt nie stawia nam konkretnych wymagań, trzeba zacząć samemu od siebie tego wymagać.
Bo inaczej, prędzej czy później, rypnie to wszystko z wielkim hukiem ( jak ma nie rypnąć, jak fundament lichy się stawia).

Obrazek dający do myślenia.
Dzieki

Prześlij komentarz