wtorek, 15 października 2013

Żyć w prostocie - najlepsze do wszystkiego

Kultura konsumpcyjna rozumie człowieka jako kogoś, kto wciąż  narasta, gromadzi. Jednak człowiek nie tyle jest, co człowiek ma ubywać, ma dążyć do zmniejszania siebie, do wycofywania się.







Pożyczyłem książkę na temat wartości prostoty, skromności i posiadania mniej w ujęciu "świeckim". Temat, który mnie interesuje już od dłuższego czasu.

Najpierw czytam recenzje na literackim portalu, który bardzo cenię. Często opinie czytelników pokrywają się z moimi.

"Książka zmieniła moje życie", "Gorąco polecam tym, którzy chcą zmienić coś w swoim życiu". "Dawno nie było książki, która miałaby na mnie aż tak duży wpływ".

Brzmi intrygująco.  Świetna okładka, niezły tytuł. Chętnie dowiem się czegoś więcej o ascezie z innego punktu widzenia.
Narzucanie sobie ograniczeń, nie tylko w życiu duchowym, jest podstawą w procesie wzrastania. Kultura konsumpcyjna rozumie człowieka jako kogoś, kto wciąż  narasta, gromadzi. Jednak człowiek nie tyle jest, co człowiek ma ubywać, ma dążyć do zmniejszania siebie, do wycofywania się. Jezus mówi o innej konstrukcji ludzkiego „ja”, która ma polegać na umniejszaniu się. Nie po to, aby siebie poniżać, ale robić miejsce dla Boga.




Myślę, że bogactwo człowieka jest proporcjonalne do liczby rzeczy, z których potrafi zrezygnować.

Droga do rozwoju zawsze wiedzie przez eliminowanie zbędnych rzeczy i rezygnację z nadmiaru. Każdy wybór oznacza ucinanie innych możliwości i jest warunkiem szczęścia. Wolność, która się nie angażuje, tylko pozornie podtrzymuje wszystkie możliwości wyboru, psuje się jak jabłko, tracąc swój blask i owoc.

Sam pamiętam, że od kiedy zacząłem wcześniej wstawać, a także pozbyłem się rzeczy, z których nie korzystałem lub używałem sporadycznie, poczułem się bardziej swobodnie.

Dla dominikanina, klasztorna cela ma być miejscem na modlitwę, studiowanie i odpoczynek. Im mniej rzeczy w niej rozprasza, tym owocniejsza będzie praca. Na pewno każdy musi odnaleźć własne granice, ja osobiście cenię pewną „spartańskość” w ilości otaczających mnie rzeczy. Nie posiadam żadnych plakatów czy obrazów (jedynie dwie proste ikony, na pustych ścianach), zrezygnowałem z kwiatków, nadmiaru ubrań (jeśli rok nie używam danej rzeczy przekazuję ją komuś), książek, segregatorów, szafek, półek, licznych płyt, notatek, które „na pewno się jeszcze przydadzą”. Ograniczyłem się wyłącznie do tego co jest mi koniecznie. Nagle cela w której mieszkam stała się przestronniejsza i jest przestrzenią, w której nabieram sił. Dzięki temu, że mniej rzeczy mnie dekoncentruje, mogę skupić się na tych najważniejszych.



Pewna surowość i ascetyczność wystroju wnętrza jest konieczna dla zachowania higieny psychiczno-duchowej. Posiadanie mniejszej ilości rzeczy sprawiło, że potrafię się nimi cieszyć, ale – co może wydać się zaskakujące - czuję się również mniej do nich przywiązany i przez to bardziej wolny.


Bardzo się cieszę, że temat prostoty jest więc coraz popularniejszy, nawet przez osoby deklarujące się jako niechrześcijanie.




Biorę więc do ręki książkę i zaczynam lekturę. Po kilku stronach dowiaduję się, że:

"Wiadro na śmieci umieszczone blisko zlewu przekazuje wodzie złe wibracje. Kąty ostre odbijają złamane czi - wskazane jest ich złagodzenie za pomocą roślin z okrągłymi liśćmi”.

Niedobrze, w swojej celi nie mam żadnych roślin, w ogóle rzeczy mam niewiele, nawet z łóżka zrezygnowałem więc pewnie "czi" wibruje teraz jak oszalałe, odbijając się od ścian, nie mogąc znaleźć odpowiednich liści.

Nie zniechęcam się, biorę głęboki oddech i kontynuuję czytanie. Dam szansę autorce, temat jest tego warty.

"Dywan symbolizuje zakorzenienie w materii, wpływając na pomnażanie podstawowych zasobów egzystencji".

Teraz siedzę wstrząśnięty poruszającymi odkryciami. To nieprawdopodobne, że z zupełnie poważną miną można z banału robić pseudo duchowość, wmawiając na dodatek czytelnikom, że jest to niezwykle głębokie.

Czy spotkaliście się z interesującymi lekturami na temat wartości skromności i prostoty, które moglibyście polecić? Tymczasem czekam na książkę Anny Mularczyk-Meyer, która po nowym roku ma ukazać się w wydawnictwie „Czarne”. Bardzo jej kibicuję, gdyż temat jest mi niezwykle bliski.  Mocno „monastyczny”.
 

***

Jeden z chrześcijańskich mnichów ze wschodu uważany za świętego mówił:

"Żyć w prostocie - najlepsze do wszystkiego. Nie męcz siebie, zastanawiając się, jak i co zrobić. Nie będzie, jak zdarzy się - i to jest żyć w prostocie. Nie smucić się, nikogo nie obrażać, nikomu nie sprawiać przykrości i wszystkim okazywać szacunek.

Skoro chcesz mieć miłość, to rób czyny miłości, chociaż najpierw i bez miłości.

Żyć nie smucić się, być zadowolonym ze wszystkiego. Tu i rozumieć nie ma czego".

A kiedy mu ktoś powiedział, że "wy ojciec bardzo prosto mówicie". Starzec uśmiechnął się: "Tak, dwadzieścia lat tej prostoty u Boga prosiłem".


fot. Magdalena Skowronek, Jolanta Franus

45 komentarzy:

Kasia Sz. pisze...

Mnie się te fotografie: parapetu z kubkiem i książkami oraz melona i moreli bardzo podobają. Te ikony i gliniane naczynia także są fajne.

Anonimowy pisze...

jak..jak można spać bez łóżka?. czy to nie jest lekka przesada?.

rzadko komentujący pisze...

Jak bym sobie życzył książki na ten temat napisanej przez ojca. Trafia do mnie ten styl i sposób wyrażania myśli. Także odniesienia do mnichów i tradycji monastycznej są mi bliskie.

Anonimowy pisze...

ja mam awersję do zagraconych regałami pokoi (uraz z dzieciństwa;) w związku z czym, takie pomieszczenie gdzie panuje minimalizm to dla mnie ideał. Niestety, nie moge wywalic łózka z pokoju (szkoda). Ale ze względu na moje problemy z kregosłupem sypiam czasem na desce :) jak się człowiek przyzwyczai, to później łóżko mu nie wygodne. A trzeba też czasami na miękkim łóżku, jak ktoś gości (miękkie łóżko? to dopiero pokuta!)
Ludziom się nie raz tak życie układa, że mają bardzo niewiele (ze względu na częste przeprowadzki przykładowo) Nie mogliby tego całego majdanu ze soba ciagać po całym świecie, więc muszą się systematycznie z nim rozstawać. Jak już widać, że rośnie zbyt duży. Gorzej, jak ktoś siedzi na jednym miejscu, i ma rodzinę. To sztuka, zagospodarować mieszkanie prosto i zdrowo. Bez żadnych zbędnych gratów.
Tez czekam na proste,traktujące o skromności propozycje lektur :)


julek pisze...

Skalę przywiązania do rzeczy materialnych dobrze widać przy próbie wieczornej medytacji po zwykłym dniu osoby prowadzącej aktywny tryb życia, jakiś biznes czy coś w tym rodzaju. Ilość rozproszeń, pochodzących od różnych spraw bieżących jest taka, że wtedy szczerze zazdroszczę takim zakonnikom ich ich prostego życia, pozbawionego luksusu, a nawet czasami ascetycznego. Oni są naprawdę wolni.

basiek pisze...

Doskonały cytat "Żyć w prostocie...nie smucić się, być zadowolonym ze wszystkiego..., choć czasem wcale nie tak łatwo się nie smucić. Ostatnio o swoim smutku, gdy mnie dopadł powiedziałam Bogu i poprosiłam Go by coś z tym zrobił, by mną mądrze pokierował, myślę że w jakimś sensie mi pomógł. Dobrze jest się cieszyć z tego co się ma i dostrzegać wartość tych małych rzeczy i zdarzeń. Dla mnie rezygnacja z wolnego czasu dla spotkanie się z Panem Bogiem, przykładowo pójście do kościoła to nic nadzwyczajnego raczej normalne i dosyć często się zdarza, tam wyłączam myślenie o innych zwyczajnych ziemskich sprawach, a myśli kierują się ku Bogu, wtedy mogę Mu o wszystkim powiedzieć, czy się pomodlić, choć wcale nie uważam się za jakiś ideał ale tak zwyczajnie. Chociaż od paru miesięcy to moje chodzenie do kościoła spotyka się z ostrą krytyką ze strony mojej dobrej znajomej która przestała wierzyć i przy każdym wręcz naszym spotkaniu zawsze stara z czegoś zakpić, czasami takie słowa od kogoś można powiedzieć bliskiego bo jak się człowiek zna od dzieciństwa to jest szmat czasu, bolą, ale mój stosunek do tej osoby i tak się nie zmienia, jasne przychodzi jakaś chwilowa może czasem złość ale szybko mija a ja tylko się za nią modlę i myślę że się kiedyś zmieni. Tak mi przyszło do głowy więc napisałam a jeżeli chodzi o pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy to oczywiście popieram, bardzo dobry pomysł, zawsze można komuś coś pożytecznego dać jak nam jest zbędne a ktoś może tego potrzebować albo czegoś nie mieć. Największą rzeczą jaką udało mi się komuś tak bezinteresownie oddać był w doskonałym jeszcze stanie komplet wypoczynkowy i wcale nie żałowałam tego wręcz przeciwnie cieszyłam się że mogę komuś chociaż w taki sposób pomóc.

Anonimowy pisze...

Ja mam prostą zasadę - jeśli kupuję coś nowego do domu, to wyrzucam dwie stare rzeczy. Dotyczy to też ciuchów i książek, które rozdaję. Teraz odkrywam potrzebę wyzbycia sie nadmiaru dźwieków i rozmów. Staram się bardziej słuchać niż mówić a w muzyce wracam do melodii jednogłosowych- czyli chorału, w najbardziej duchowej i mniszej interpretacji benedyktynów z Triors.

Anonimowy pisze...

Bardzo dziękuję za ten wpis, jak zresztą za każdy inny! Światła Miasta to dla mnie takie miejsce, w które trafiam przeładowana informacjami z Internetu i dzięki któremu łapię właściwą perspektywę i dużą dawkę spokoju. Mam wielką prośbę o modlitwę: moja Siostra jest w szpitalu razem z moim malutkim Siostrzeńcem, który nie spieszy się za bardzo na ten świat, a powinien się już jak najszybciej urodzić. 16 października to świetna data na narodziny, biorąc pod uwagę, co stało się tego samego dnia 35 lat temu w Rzymie:) z góry serdecznie dziękuję!

Viator pisze...

A moje dążenia do prostoty zawsze podkręcają "Filokalia", "noc ciemna" i kpalys.blogspot.com ;))
Pozdrawiam:)

Czarownica pisze...

Jeśli o prostocie:

„Zaufaj --
Czyż płatki kwiatów
Nie sypią się w dół jak trzeba?”
(Issa Kobayashi w przekładzie Czesława Miłosza)

Mnie najtrudniej wciąż rozstaje się z książkami.

Anonimowy pisze...

"Otocz się przedmiotami,które są skromne i niewyszukane, unikaj natomiast rzeczy tandetnych i nietrwałych". Owszem trafiają się banały. Zdarzają rzeczy z którymi trudno się zgodzić, ale wydźwięk całości jest jak najbardziej słuszny. Miej niewiele, sprzątaj i czyść to co posiadasz. Szafki z kurzu, myśli z głupot. Wabi-sabi. Piękno przedmiotów zużytych, naprawianych. Piękno zyskane dzięki trwaniu.
Małe posiłki, własne naczynia ( żadnego - "ktoś jadł z mojej miseczki"), drobne kęsy jedzenia i informacji. Żadnych porcji XXL czegokolwiek.
Sprzątanie ojcze, trzeba było może wybrać sprzątanie zamiast prostoty. Bo jak się ojciec wstydził brać z półki taki tytuł to nie ma sprawy. Pożyczę.


o. Krzysztof pisze...

Przyznaję, poniosła mnie złośliwość w stosunku do autorki, gdyby tak oddzielić te duchowe plewy, byłoby trochę ziaren. Z większością spostrzeżeń na temat prostego przeżywania życia się jednak zgadzam, ale ten styl, jak to ktoś trafnie określił, poradnikowo-pretensjonalny nieco jednak irytujący. Zniechęciłem się po kilkudziesięciu stronach. Może zbyt szybko? "Drobne kęsy informacji" - ciekawe sformułowanie. I gratuluję czujnego oka :)

ika pisze...

"Nie smucić się, nikogo nie obrażać, nikomu nie sprawiać przykrości i wszystkim okazywać szacunek.
Skoro chcesz mieć miłość, to rób czyny miłości, chociaż najpierw i bez miłości."- te dwa oblicza prostoty bardzo mi się spodobały. I zwłaszcza te czyny miłości, które nie zawsze są z miłości- ale kiedyś może będą.
Co do książek to nie znam takich typowo o prostocie, ale "Mądrość pustyni" Mertona na pewno tego dotyczy- choć Mertona to pewnie Ojciec już wszystko zna;) Teraz kończę "Acedia dziś" Włodzimierza Zatorskiego OSB i... bardzo mądra książka, o problemach duchowych w nawiązaniu do tekstów Ewagriusza z Pontu. A jak mnisi to i prostota.

Pomyślałam już kiedyś czytając wpisy Ojca o prostocie i ubóstwie, że może by tak pozbyć się jakiś rzeczy na szerszą skalę- tzn. zorganizować zbiórkę dla jakichś potrzebujących dorosłych czy też dzieci (może zabawki, ubrania?) wśród czytelników bloga. Ale to taka luźna myśl.

aga pisze...

ojcze, i ściany tak całkiem puste, i krzyż też nie wisi?

Anonimowy pisze...

Myślę,że niekoniecznie trzeba organizowac jakąś zbiorkę rzeczy, ktorymi można się podzielić.Wystarczy dobrze poobserwowac , albo poradzić się sióstr zakonnych ,ludzi zajmujących się świetlicami środowiskowymi...Sama z zażenowaniem oddawałam kiedyś zabawki , ubrania (bo może za stare, za "niemodne"itd.).Siostra popatrzyła na mnie smutno i powiedziała, że w takim razie nie wiem jeszcze ,jak wielu tego potrzebuje.Od wielu lat oddaję rózności...Okazuje się , że nawet świeczniki,torebki,segregatory, filmy..itd.przynoszą komuś radochę, pomagają się umeblować.Co nie znaczy, ze radzę sobie z nadmiarem we własnym domu.O nie..Dzięki Padre, za podtrzymywanie tego odgruzowywania myśli i domu.

o. Krzysztof pisze...

@Aga: posiadam piękną ikonę krzyża od karmelitańskich mniszek ze Szczecinia. Można tam taką zamówić. Polecam.

julek pisze...

Jeżeli chodzi o książki... Prostotę życia mamy opisaną w wielu miejscach w Piśmie św.; po co sięgać po plewy ? Choćby:
"9 Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się nie nasyci; a kto się kocha w zasobach, ten nie ma z nich pożytku. To również jest marność. 10 Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze. I jakiż pożytek ma z nich właściciel, jak ten, że nimi napawa swe oczy? 11 Słodki jest sen robotnika, czy mało, czy dużo on zje, lecz bogacz mimo swej sytości nie ma spokojnego snu." (Koh 5,9).
Praktyczną drogę dojścia do prostoty i jej zalety pokazuje św. Jan od Krzyża, np. "3. Dalszą korzyścią, wypływającą dla duszy z oderwania się od tegoż rodzaju radości [zmysłowych], jest wielkie uciszenie duszy i odsunięcie roztargnień, oraz skupienie zmysłów, zwłaszcza zmysłu wzroku. Kto bowiem nie szuka radości w przedmiotach naturalnych, nie pragnie ich ani widzieć, ani pojmować innymi zmysłami. Nie pociągają go one wówczas, nie traci czasu na zajmowanie się nimi, staje się podobny do roztropnego węża, stulającego uszy, aby nie słyszeć zaklęć (Ps 57, 5), i by te nie czyniły na nim wrażenia. Kto strzeże bram duszy, którymi są zmysły, zachowuje i pogłębia jej uciszenie i czystość." (fragment Drogi na Górę Karmel, Księga III, rozdz. 21-23)
Również T. Merton w "Nowym posiewie kontemplacji" we fragmentach dotyczących ogołocenia pisze pięknie i prosto na ten temat.
Po co szukać w plewach ?

Anonimowy pisze...

Do: Anonimowa z 16 października 2013 09:52

"Od wielu lat oddaję rózności...Okazuje się , że nawet świeczniki,torebki,segregatory, filmy..itd.przynoszą komuś radochę, pomagają się umeblować."

Gdzie oddajesz takie różności?
Wiem co zrobić z nadmiarem ubrań i książek. Mam jednak sporo różnych mniejszych i większych drobiazgów, które dla mnie są zupełnie bezużyteczne, a komuś mogłyby się przydać. Tyle, że nie wiem co z nimi zrobić, bo trudno pytać wszystkich znajomych dookoła czy nie potrzebują tego, czy tamtego (zwłaszcza jak to są faktycznie mało warte drobiazgi), a wyrzucić do śmietnika szkoda (to nie są jakieś stare, zepsute przedmioty).

Monika

Sebastian pisze...

Padło pytanie o polecenie książki. Być może jest ona już Ojcu znana, z całego serca mogę ją polecić: ,,Szkoła ciszy" autorstwa: mnicha z zakonu kartuzów, wydana przez eSPe.

Anonimowy pisze...

Drabina Jakubowa Gustave Thibon.
Warto zerknąć do "chłopskiego filozofa" :) czytam teraz (ze smakiem) Trafiłam przypadkiem jak ślepa kura w ziarno. W języku obcym, ale w polskim też pewnie można będzie znaleźć.
I bajki :) polecam dobre bajki. Typu np. Kubuś Puchatek, Chatka Puchatka itp...Wbrew pozorom, to skarbnica odniesień do życia, również duchowego.

Anonimowy pisze...

Dziękuję Ojcu za każdy wpis, ten blog pomaga mi zachować właściwy dystans do świata

Anonimowy pisze...

a ja lubię swoją przytulną rupieciarnię, pusty pokój nie byłby "mój". :)

Anonimowy pisze...

Do Moniki-roznosci oddaję do siostr prowadzacych pomoc.Okazuje się, że mogą się przydać ( drobiazgi, nie tylko Siostry :)) np. na loterii na zacny cel.

Kasia Sz. pisze...

Jeszcze dodam, że żyć w prostocie to dla mnie zjeść kromkę chleba ze smalcem :-)))). Albo w innych okolicznościach spałaszować drożdżówkę i do tego kubek herbaty.

Anonimowy pisze...

Kiedyś, prawie codziennie do jedzenia miałam tylko chleb i smalec. Nie nazwałabym tego prostotą ale biedą zwyczajnie...Dziś, chętnie zjadłabym takiego chleba ze smalcem, jak kiedyś (prawie codziennie) ale tu nie ma takiego chleba, i takiego smalcu...

Kasia Sz. pisze...

Prostota polega na "niewyszukaniu" i radości ze zwykłych rzeczy. Bieda czy niezamożność to już inna sprawa. Przykra i krępująca. Być może czasem ta kromka ze smalcem będzie dla kogoś koniecznością, a dla innego radością ze smakowania takich prostych rzeczy. Ja tam lubię mieć na drożdżówkę na talerzyku. To magiczny moment :-)))).

pandarasta pisze...

Ojcze,dziękuję za wpis,pokazał mi ,że nie powinnam być zbyt wybredna w pewnej sprawie.Ostatnio też zauważyłam,że nie wiele mi do życia potrzeba,każdą rzeczą się cieszę a to dzięki przeczytania kiedyś dobrej rady ojca,by się zamartwiać,jeżeli musimy tylko 15 minut dziennie;)
@Kasia Sz,no taka dobra drożdżówka to jest coś,ja ostatnio cieszyłam się że udało mi się świeże jeszcze ciepłe bułki kupić wracając wieczorem po zajęciach.

aga pisze...

dzięki ojcze za podpowiedź, od pewnego czasu poszukiwałam autora ikony wileńskiego Jezusa Miłosiernego, odezwę się do sióstr

Jolaśka pisze...

Takie różności i szpargały można oddać do stowarzyszenia Emaus są we Wrocławiu i kilku większych miastach. Sprzedają takie drobiazgi żeby pomóc ludziom bezdomnym i potrzebującym:-)

Bosman pisze...

"Mogę, chcę pomóc"
- zapraszam kpalys.blogspot.com :))

stula pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

@ Stula
To chyba nie jest legalne....

stula pisze...

"Anonimowy" dzięĸuję za troskę, komentarz usunęłam.

Anonimowy pisze...

W temacie dążenia do prostoty można jeszcze zerknąć do Henry David Thorean. Interesująca postać.
/Zamieszkałem w lesie, ponieważ chciałem żyć świadomie. Chciałem czerpać ze źródeł życia samą jego istotę. Odrzucić wszystko, co nie było nim, by w godzinę śmierci nie odkryć, że nie żyłem/.

Azja Kamińska pisze...

Skojarzenie z piosenką Pawła Czekalskiego (Bard uliczny i poeta pochodzący z Sosnowca. Pisze i wykonuje piosenki z którymi jeździ po świecie. Nie bardzo rozumie sens kultu pieniądza i kariery, dlatego stara się żyć w inny sposób. Stara się żyć tak, jak śpiewa. I tym, o czym śpiewa."
http://www.youtube.com/watch?v=ViwffdSjcec

Anonimowy pisze...

Warto było ojcze cytaty przejrzeć, m.in. z Eckharta : - ), ale choćby wiersze haiku.Niektóre są piękne.
Mamy ojcu wymadlać rekolekcje u trapistów?
Steranymi łapki paciorkowców...
Tak tylko pytam. Nie żeby coś od razu obiecywać. : - )

Anonimowy pisze...

Tu bo nie umiem pisać na betonie. A tematycznie pasuje, ogromem czystością i pustką przestrzeni.
Bóg miał rację że zadbał o trapistów, dwóch naszych białych naraz to by było trochę za dużo.
Z pozdrowieniami dla o. Szymona : - )
Wiem, że jak Bóg zechce to da a jak nie trzeba to nie da, ale też wiem że to nie to samo jak się za człowieka nikt nie modli, a jak się za niego modli pół świata. Bo to pomaga.
Szczęścia życząc spadam. Lekutko na marginesie pytając, może by już świt i dzień zaczęty nie od Drogi krzyżowej?

Anonimowy pisze...

...szkoła ci(e)szy....złoty las.....
:)

Anonimowy pisze...

Z moich wspomnień z Taize, Walden Berry jest godzien polecenia, szczególnie: http://www.context.org/iclib/ic30/berry/
Nie znalazłam tłumaczenia niestety.

Anonimowy pisze...

Pytanie do Ojca - a co to za mnich, z którego cytat? Bardzo mnie on zainteresował. Zastanawiało mnie od pewnego czasu, co czynić, gdy ma się jeszcze serce z kamienia. Co mam robić, skoro muszę przecież jakoś żyć, a nie jestem jeszcze w stanie czynić czynów miłości, skoro jej nie mam. Przecież bez światła nawet wielokrotnie nie wiem, co jest dobre dla kogoś w danym momencie, gdy chciałabym np. pomóc osobie bezdomnej, nawet nie wiedziałabym jak, bo brakuje mi Bożej mądrości. Więc co czynić nim tę miłość Bożą w końcu będę miała. A tutaj znajduję odpowiedź, żeby mimo wszystko czynić akty miłości nawet, gdy się jej nie posiada, czyli tak jak najlepiej umiem. Dotychczas sytuacja wydawała mi się bez wyjścia, moje czyny bez miłości są jak miedź brzęcząca i nie przez uczynki, żeby się kto nie chlubił, a z drugiej strony coś robić trzeba.

Anonimowy pisze...

Pytanie do ojca powyższego Anonimowego niezmiennie aktualne, ja się tylko wkleję z tekstem :

"Kiedy przez słowa pochwały stałeś się dumny, to oczekuj hańby; albowiem powiedziano: Kto się wywyższa, będzie poniżony. (św. Marek Eremita)"
nic osobistego, żeby nie było że szpila jakaś. nic z tych rzeczy. tylko jedna z wielu przydatnych porannych myśli. tyniecka inicjatywa Ojcowie Pustyni uczą..
http://ojcowie-pustyni.ps-po.pl/

Anonimowy pisze...

Bill Hybels: Prostota :)

Anonimowy pisze...

Dziś trafiłam na ojca blog.
To jest prawda z porządkiem w pzrestrzeni, w której żyjemy, z jej prostotą.
Jedynie kwiatki - kiedyś nie byłam ich fanką, nie rozumiałam, czemu ich pełno w niektórych miejscach, że zagracają. Teraz wiem, że wiele z nich jest pożytecznych dla naszego zdrowia, oczyszczają powietrze, dają tlen, wilgoć, więc mam ich coraz więcej.
AgnieszkaM

Nicponka Myśligonik pisze...

Lepiej późno niż wcale. Być teraz to jest być na czas. W sam raz.
:-)

Anonimowy pisze...

Wydaje mi się, że Ojca rozumiem. Mnie też wydaje się, że im mniej rzeczy jest wokół mnie, tym jest mi łatwiej skupić się na... życiu.
Ostatnio wpadłam na książkę, która dotyczy koncentrowania się na tym, co istotne: Greg McKeown, "Esencjalista". Nie wiem, czy Ojca zainspiruje. Mnie bardzo pomogła zrozumieć siebie.
Darmowe fragmenty są tu; http://cyfroteka.pl/ebooki/Esencjalista-ebook/p0405738i040
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za bloga i za kazania ze Służewa. :)
Sabina M. (op)

Prześlij komentarz