czwartek, 14 listopada 2013

Nowe życie po klęsce

Wcale nie trzeba poczuć się lepiej, aby trwać przy Bogu. Można go doświadczać mając złe samopoczucie i doświadczając smutku.











Pierwszym warunkiem, aby po porażce móc odkryć nowe życie jest jej całkowite zaakceptowanie. Przyznanie się przed sobą, że inaczej wyobrażałem sobie życie.

To boli i ten ból utraty iluzji należy przetrzymać. Niektórzy próbują szukać powodów własnej porażki u innych, inni nadmiernie oskarżają siebie. Obie drogi nie są właściwe. 

Lepiej pogodzić się z tym, że nasza droga przebiegła tak, jak przebiegła. Akceptacja przeszłości oznacza, że rezygnuję już także z wszelkich prób usprawiedliwiania się, rozpamiętywania i rozdrapywania przeszłości. Widzę ją taką jaka ona była i koniec. Ktoś Inny już mnie dawno usprawiedliwił.

To bolesne - przyjąć i przyznać się do tego. 

Wówczas Bóg da siłę, ale da jej tyle, ile uzna za najlepsze.




23 komentarze:

Anonimowy pisze...

Chyba się nauczę tego na pamięć.

DR pisze...

no wiem, ma Ojciec 100% racji, ale to niesamowicie trudne..

ArturK pisze...

Sam sie z tym zmagam. Dzieki ojcze, ze moglem sobie o tym przypomniec!

basiek pisze...

Dobrze to Ojciec ujął, że można nie czuć się rewelacyjnie, być smutnym ale mimo wszystko trwać przy Bogu. Owszem to nie jest takie łatwe by móc tak całkowicie zaakceptować takie życie jakie się ma ale trzeba i warto próbować bo z czasem naprawę się udaje, choć nie powiem że czasami nie wracają myśli i pytania dlaczego tak jest i co by było gdyby...ale jak szybko przychodzą tak szybko odchodzą i jest dobrze. Pozdrawiam :)

Adam pisze...

Kropką nad "i" jest wdzięczność, słowo "Dziękuję" za garść mokrej ziemi w dłoniach, za dar życia od Niego. Wdzięczność za każde otworzenie oczu, za każde powstanie po upadku. +

basiek pisze...

Jeszcze dodam fajne i znajome zdjęcie z wernisażu prac młodych artystów pt. " Wiary godny " :)

Anonimowy pisze...

o. Jacek i wiary godni ;) serdecznie o. Krzysztofie!

Unknown pisze...

"Widzę ją taką jaka ona była i koniec. Ktoś Inny już mnie dawno usprawiedliwił." to zdanie jest genialne.Problem jednak,że ludzie nie usprawiedliwiają i lubią wytykać innym przeszłe błędy,inna bajka,że stare sprawy lubią ciągnąć się za człowiekiem latami.

Myślę,że trwanie mimo trudów jest trudne,z tego powodu,że nie widzimy Boga takim jest,że kiedy jest jest nam źle,smutno,czegoś się lękamy,to tak łatwo zapomnieć,że przecież i On doświadczał trudów życia i modlitw,które były po ludzku trudne.

Udanego weekendu!.

Anonimowy pisze...

jak sie wierzy w sacrament spowiedzi I Boga w nim obecnego to czlowiek nie gryzie sie I nie ubolewa nad swoja slaboscia. to nie jest latwe jednak, bliska mi osoba zostala b pokrzywiona przez zaborcza matke, ktora wymagala perfekcjonismu, slepego posluszenstwa zabierajac przy tym ten ogien spontanicznosci, dzis ta osoba cierpi na skrupulantyzm
i choc w tej dziedzinie bardzo sie meczy
to widze sile u tej osoby w innych aspektach zycia z ktorymi ja mam problem,
mysle ze wazne zaakceptowac swoje brzemie i z nim dzielnie isc przez zycie :)
nie wymagajac przy tym by kazdy w naszym towarzystwie
byl taki jak JA i mysla tak jak JA i przzywal duchowosc jak JA
a raczej nie znajac za dobrze wnetrza drugie czlowieka-isc swoja droga
dajac raczej swiadectwo czynem niz przekunajc kogos o moich racjach....
Kiedy przestalam ta osobe przekonywac o przebaczeniu Boga
i raczej dawac swiadectwo pogoda i spkojem ducha
to wreszcie jej sie udzielilo.... :)
a gadanie na nic sie zdalo ;)

old_man pisze...

Tak jak w 1. kroku AA: "Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem".

Anonimowy pisze...

Z Bogiem - to jak w miłości - nie musimy dawać z siebie cały czas 100 %, gdy ta ukochana druga osoba też jest gotowa dźwigać ten ciężar. Jeśli jest za ciężko, jeśli jest ból nie do wytrzymania, trzeba to oddać Bogu i powiedzieć: teraz Ty to ponieś, ponieś mnie, zajmij się tym. I On nas podtrzyma. Zawsze.

Anonimowy pisze...

Dobrze to ktoś napisał tj.anonimowy z 19,36 oddać to Bogu on nas podtrzyma a nie czasami zadręczać innych swoimi humorami czy nieudanym życiem i nie obwiniać nikogo za swoje niepowodzenia i nie wytykać nikomu tego że nie ułożyło mu się życie tak jak by ten ktoś sobie dla tej osoby wymarzył ale to trzeba umieć. Dobrej nocy

Anonimowy pisze...

o.Augustyn Pelanowski - tym żeby przed Bogiem, bez względu na to jak jest, przede wszystkim: Mówić prawdę

http://www.youtube.com/watch?v=IkUDMfOh-zo


Kasia Sz. pisze...

A czy ktoś z Was czytał książkę ks. Jana Reczka "Jezus leczy złamanych na duchu?". Jedynie ją przejrzałam w księgarni. Pozycja niedroga i wydaje się ciekawa. Słuchałam także jego konferencji na youtube.com. Przyjemny ksiądz. Prosty /w dobrym tego słowa znaczeniu/ i rzeczowy. Posługuje wraz z jedną z sióstr zakonnych modlitwą wstawienniczą.

I czy ktoś z Was miał doświadczenie uleczenia zranień albo poprzez taką modlitwę albo poprzez bezpośrednie działanie Jezusa?

Magdalena pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Magdalena pisze...

Kasia: moja rana w sercu została całkowicie zaleczona. Pewna osoba w moim życiu dosłownie wbiła mi nóż w serce. Po intensywnych wołaniu do Boga, 2 godzinnych adoracji w tygodniu, regularnym sakramencie pokuty i niedzielnych mszach św, po około roku serce moje zostało uleczone. Mogę się spotykać z tą osobą, rozmawiać spokojnie, z całego serca życzę jej światła i dobra w życiu. Wyprowadzono mnie z bólu, ciemności, nienawiści, żalu i pretensji do świata i ludzi. Wiem, że teraz oddycham pełną parą, odkrywam w ludziach Boga, żyję w pokoju, wewnętrznej radości. A wszystko to otrzymałam od Boga. :-)

Unknown pisze...

@Kasia -> U mnie nastąpił zdecydowany wzrost jakości mojego życia w wielu sferach na dobre kilka miesięcy po uczestnictwie w mszy o uzdrowienie wspólnoty Mamre,aczkolwiek nie tyle miała na to wpływ modlitwa wstawiennicza,co głoszone z mocą słowa kaznodziei. Co do zranień ; myślę,że jeśli Bóg widzi realną pracę z naszej strony nad jakimiś zranieniami to prędzej czy pózniej zlituje się i wysłucha nas.Co nie zmienia faktu,że wymaga to często wielu miesięcy pracy. Ja nad relacją z jedną osobą pracowałam dobry rok,po roku efektów zero,totalna bezsilność.I nagle pięknego dnia ta osoba zmieniła o 180 stopni swoje życie,podjęła gruntowną pracę nad sobą.Bóg jest dobry,nigdy nie pozostawia człowieka.
Dobrej niedzieli
ps@Magdalena - chwała Panu ;)

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=NQ37AkwJveE
dobrej niedzieli

Kasia Sz. pisze...

Magdalena i Klaudia - DZIĘKUJĘ za Wasze refleksje. U mnie to przebiega trochę inaczej. Bardziej za pośrednictwem innych ludzi. To znaczy Bóg posługuje się w moim uzdrowieniu innymi ludźmi. Byłam także zupełnie przypadkowo na mszy o uzdrowienie.

Jeśli ktoś z Was ma jakieś doświadczenie z uzdrowienia zranień z pomocą Jezusa, bezpośrednio lub pośrednio za pomocą ludzi, zdarzeń będę wdzięczna za refleksje.

Anonimowy pisze...

Jeśli ktoś jeszcze wie i będzie u nas na takiej Mszy dziś o 14.00 z rozpoczynającą się o 15.00 modlitwą i adoracją. Może Cię Kasiu weźmie w sercu i zaniesie, Bogu przed ołtarz. Żebyś miała dowód z pierwszej ręki, że tak, że uzdrawia, że pozwala wybaczyć i zapomnieć.
Każdemu co mu pisane.

Unknown pisze...

Kasia Sz. - ale ja nie powiedziałam,że nie potrzebowałam do zmian ludzi,ba,gdyby nie pewne osoby to pewnie nic by mi się nie udało i zmian nie byłoby żadnych. Pozdrawiam!

Milena pisze...

Mnie zastanawia jak Ojciec rozumie widzenie przeszłości taką, jaka ona była. Czy za takie widzenie można uznać przyjęcie do serca, że trudna sytuacja się wydarzyła, relacja z kimś stała się trudniejsza, wiele błędów po drodze zostało popełnionych, ale to już przeszłość, nauczyłam się kilku rzeczy a relacja nadal trwa choć się trochę zmieniła i stawia teraz nowe wyzwania przede mną?

Kasia Sz. pisze...

Klaudia - może źle się wyraziłam. Czasem Jezus uzdrawia tak jak w przypadku Magdaleny czyli stosunkowo bezpośrednio nawet jeśli to jest rozłożone w czasie, a czasem posługując się ludźmi /także psychoterapeutami/. Akurat nie sprecyzowałaś w poprzednim poście, że dzięki pomocy ludzi udało Ci się pokonać zranienia.

"Anonimowy z 17 listopada 2013 z godziny 13:41" - dziękuję za Twoje słowa.

Prześlij komentarz