czwartek, 1 maja 2014

Bóg chce tylko tego, co jest najlepsze dla nas

Są ludzie, także w klasztorach i na plebaniach, którzy mają już tak oczy zalane czarnym tuszem, że nie potrafią się z niczego ucieszyć. To diabelska robota. 







Można oczywiście użalać się nad sobą, bo miało być inaczej, bo miało być sprawiedliwie. Tylko dodajmy, według nas sprawiedliwie. Nasz egoizm sprawia, że sprawiedliwość pojmujemy tak, że zawsze musi wyjść na moje.

O czym przypominają mi takie osoby jak o. Joachim Badeni? Choćby o tym, że zakonne powołanie jest zbyt piękne, by zmarnować je na narzekanie.



Każde narzekanie to brak wiary w to, że Bóg jest i działa w naszym życiu. Cokolwiek się dzieje, radości czy niepowodzenia, wszystko jest wpisane w Jego plan. 

Cały czas muszę sobie to powtarzać: nie jestem tu tylko dla siebie.  Wciąż i wciąż na nowo.


Nie wolno, nie wolno, nie wolno, nie wolno zamykać oczu
Nie wolno, nie wolno... na moment spocząć
Nie wolno, nie wolno... porzucać drogi
Nie wolno, nie wolno... przechodzić obok

Nie wolno, nie wolno... odwracać głowy
Nie wolno, nie wolno... ranić słowem
Nie wolno, nie wolno... odmawiać dłoni...



20 komentarzy:

Kasia Sz. pisze...

W moim życiu Bóg nie działa ani się mną nie opiekuje.

Oliver pisze...

Kasiu czy naprawdę nie ma nawet kilku rzeczy za które mogłabyś być codziennie wdzięczna?

DR pisze...

w moim życiu Bóg działa i się mną opiekuje
mimo chorób najbliższych mi osób i mojej własnej
mimo zdrady i odejścia męża
mimo porażki, którą była separacja
mimo tego, że mój jedyny syn twierdzi, że Boga nie ma
ja werzę, że On wie co jest najlepsze

Anonimowy pisze...

Dziękuję Ojcze

Anonimowy pisze...

Ale, przepraszam, na co właściwie mógłby Ojciec narzekać w klasztorze?
Że dzień w dzień naokoło tylko faceci, w dodatku ci sami?
Że przyrządzona przez współbrata zupa nie była ulubioną pomidorową?
Że ciągle odprawiać trzeba albo głosić?
Że ludzie spokoju nie dają, spowiadać się chcą, rozmawiać i jeszcze, żeby im porad życiowych udzielać?
Że po 22:00 cisza nocna?
Że książka sprzedawała się lepiej, a teraz sprzedaje się gorzej?
Że studia nr 6 są mniej interesujące od studiów nr 3 albo 4?
Że spada liczba wypożyczeń z klasztornej biblioteki?
Że mistyk, owszem, ale wystygł?
To ja nie staję do zawodów. Ani nie będę pisać, że każdy stan, itp. Życie - również wieczne - jest zbyt piękne, żeby je na to marnować. A doczesne - również zbyt krótkie, żeby je traktować tak strasznie poważnie.

Anonimowy pisze...

Pytanie można odwrócić. Na co można narzekać w rodzinie? Na co można narzekać żyjąc we wspólnocie? Na co można narzekać w pracy?

szpieg z krainy deszczowców pisze...

Wszystko wolno, ale nie wszystko dobre...
Życie niestety to nie jest bajka, żeby się z wszystkigo cieszyć. A być zgorzkniałym malkontentem to zatwardzać swojeje serce. Jak we wszystkim, trzeba znać umiar chyba. Gdzie potrzeba, tam odkrywać prawdę o rzeczywistości i mówić głośno o tym że król jest nagi. Ale też umieć powściągnąć swój język w sytuacjach kiedy twarde słowa mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
Dobrze napisał poprzednik/poprzedniczka. Życie jest zbyt krótkie żeby je traktować zbyt poważnie.

Anonim z 8:47 pisze...

@Anonimie z 9:16 - i można też na Twoje pytania odpowiedzieć.
Można narzekać na wszystko. A nie powinno się, nie należy, nie wolno na nic. NA NIC.
Na nic, jeśli jest tylko trudnością, a nie aż prawdziwym problemem (cokolwiek to oznacza).
Jeśli nie jest cierpieniem, w obliczu którego zostaje tylko modlitwa, milczenie i poczucie całkowitej bezsilności. Ale post Ojca dotyczy - mam nadzieję - marudzenia, grymaszenia i utyskiwania. Bo brak wiary w to, że Bóg jest i działa w naszym życiu to już nie nudy na pudy i beznadzieja, tylko brak nadziei, czarna noc i rozpacz, zupełnie inna sprawa, której nie da się załatwić grymasząc, a potem na pociechę zwiększając spożycie ulubionych cukierków.

aga pisze...

nie będę narzekać, bo jestem szczęśliwa
- bo byłam na kanonizacji JPII i JXXIII w dniu moich urodzin
- bo na trasie spotkałam grupę dominikańską z o. Józefem
- bo niespodziewanie modliłam się w kościele mojej patronki
- bo przyjechała moja córka i się mogę nacieszyć jej obecnością
- bo odebrałam przesyłkę, w której była książka " Nie bój się żyć"
- bo wyniki badań mojego dziecka są bardzo dobre
- bo odkryłam dziś,że w w "365 dni z ojcem Joachimem Badenim" na fotografii rozpoczynającej maj oprócz o. Joachima jest uśmiechnięty, młodziutki autor tego bloga i też się do niego uśmiechnęłam
- bo byłam dziś w teatrze z moją córką
- bo mogę się z wami podzielić moimi małymi radościami, które składają się na moje szczęście

I to wszystko to działanie Boże w moim życiu
Dobrej nocy

Żyrólik pisze...

O często jestem kuszona, żeby użalać się nad sobą. Egoizm plus brak poczucia humoru.
Dzięki za : każde narzekanie to brak wiary... I za życie doczesne jest zbyt krótkie, by je traktować tak strasznie poważnie ( anoniim z 8.47).
Ja tez chce szukać odtrutek na narzekająca dotąd moją osobę i otoczenie, (nieklasztorne )
1Jezus naprwdę zmarwychwstał
2.Dziś dał mi siebie ( spowiedź i Eucharystia)
3.moja córka przyłapała mnie i zrobiła zdjęcie telefonem gdy opróżniałam dno słoika z nutellą, a teraz widnieję na str gł jej telefonu
4.Łaska jest niewidzialna ale czasem widoczna, tylko trzeba włożyć dobre okulary duchowe ( Kasiu Módl się a zobaczysz ile dobrego w Tobie i wokół Ciebie od Boga)
5.Upokorzenia, bezsilność, upadki nie są przeszkodą ale pomocą by liczyć na JEGO MIŁOSIERDZIE, wystarczy.
6." Nie bój się żyć "dotarło pocztą przedwczoraj ( 2000km) i jestem na str 159, polecam, może mnie też pomoże z rozwinięciem poczucia humoru i nabraniem dystansu do siebie. Dziś to lepsze ku pokrzepieniu serc niż sam Sienkiewicz.
7.Świeci słońce ale za chwile będzie deszcz, a nawet po południu burza, więc może zobaczymy tęczę...



dystansu do siebie, ( ale HISTORIA, również Polski , dziś to lepsze ku pokrzepieniu serc niż Sienkiewicz, może przesadzać? )

Żyrólik pisze...

To ostatnie zdanie to taki psikus urządzenia na którym piszę

żyjącynaziemi pisze...

>Kasia Sz. pisze...
>W moim życiu Bóg nie działa ani się mną nie opiekuje.

A jakiego Jego konkretnego działania i jakiej Jego konkretnej opieki oczekujesz?

Zuza pisze...

No nie sądziłam, że to napiszę na tym blogu, ale wpisik na dziś jak znalazł... Ale tak naprawdę to tylko dowód na to, że On ma swój plan, i że wszystko jest wpisane w jego plan. Bo gdyby nie wcześniejsza, mało komfortowa sytuacja, nie doceniłabym tych słów tak bardzo. to oznacza, że zawsze, gdy dzieje się gorzej, Pan Bóg daje ludzi, rzeczy, momenty, które sprawiają, że zaczyna dziać się lepiej. Takie, które stają się dla poprzednich buforem.

Zuza pisze...

@Kasia Sz.

Kasiu, trudność polega na tym, że my często nie umiemy dostrzec tego działania i tej opieki. Czasem przychodzi zwątpienie, złość, bunt, żal, może nawet gniew. Spróbuj wychwytywać dobre momenty w swoim życiu, najbardziej te najdrobniejsze, najmniejsze, i zaobserwuj kiedy się pojawiają. Czy możesz je zestawić z tym chwilami smutki, grozy, nieszczęścia, płaczu, beznadziei? Jeśli, to znaczy, że Pan Bóg działa, jest i opiekuje się Tobą. A jeśli nie, to albo musisz jeszcze potrenować, albo Pan szykuje dla Ciebie jakiś mega plan, może Twoje cierpienie jest takie Hiobowe... Po nocy zawsze przychodzi poranek (chyba, że jest się akurat mieszkańcem Skandynawi w porze nocy polarnej, ale generalnie to zawsze), więc trzeba wierzyć, dobijać się, kłócić. Czasem nawet trzeba się pokłócić z Panem Bogiem, by pokazać, że Ci zależy. A kiedy już zrobisz wszystko, co w Twojej mocy, by wreszcie Cię wysłuchał, jak się tak zmęczysz bardzo tym dobijaniem do Niego, że odciski na rękach będziesz mieć od uderzania w drzwi, to wtedy On otworzy i powie: Już? To wszystko? No to teraz ja!

Zobaczysz. To jest trudne, ja wiem, rozumiem, bo doświadczyłam - beznadziei, wątpliwości, poczucia odrzucenia i niemożności zmiany. Wszystko przyszło dokładnie w momencie, gdy wyczerpana powiedziałam - nie mam już sił, rób co chcesz. I wtedy usłyszałam: Daj, Tata zrobi lepiej. Jak na razie inaczej niż ja bym chciała, ale wierzę, że On naprawdę wie, co robi...

Kasia Sz. pisze...

Bardzo dziękuję Zuza za odpowiedź i słowa wsparcia. Podczytuję sobie Twój blog. Relacje z podróży oraz psychologiczno-społeczne spostrzeżenia.

"Żyjący na ziemi" - pozdrawiam.

Zuza pisze...

Polecam się Kasi Sz. i tu, i na Czterech Jabłkach :)

Pozdrawiam ciepło!

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=-X0aGQg_NZ4&list=PL69F6BA8F0204C48D

Anonimowy pisze...

to miało być :) http://www.youtube.com/watch?v=-X0aGQg_NZ4

żyjącynaziemi pisze...

>Kasia Sz. pisze...
>"Żyjący na ziemi" - pozdrawiam.

Siostro, bądź mężna, nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=f29-sXZwl7I

Prześlij komentarz