Kiedy Bóg stawia człowieka przed jakąś trudną sytuacją, daje także potrzebne siły, by móc się z nią zmierzyć. Daje także ludzi, którzy są wsparciem. I nigdy nie zostawia nas samych.
Złota zasada duchowego życia, powtarzana przez najmądrzejszych mnichów, mówi, że gdy w życiu się sypie, to tylko po to, by Pan zbudował coś lepszego.
Złota zasada duchowego życia, powtarzana przez najmądrzejszych mnichów, mówi, że gdy w życiu się sypie, to tylko po to, by Pan zbudował coś lepszego.
Bóg ma dla nas lepszy plan, niż my sami. |
19 komentarzy:
Łzy radości, bo Bóg bardzo kocha . I to prawda doświadczona nie raz, a raz bardzo mocno, gdy wszystko się waliło.okolo półtora roku temu ( życiowo b. Trudna sytuacja, po ludzku nie do rozwiązania) i wtedy Bóg prrzsłał osoby, które pomogły, rownież z daleka modlitwą i niemożliwe stało się możliwe. Gdybym tak na co dzień liczyła bardziej na JEGO rozwiązania i plany, to bym pewnie i mniej się denerwowała miepotrzebnei, ale uparta jestem i ciagle jak dziecko przekorne chce po swojemu...
Byłoby ciekawie zaufać do końca i chodzić po wodzie nawet głębszej niż ten Chińczyk.
Tak czy inaczej w środku głęboko przekonanie o tym, ze nie jestem nigdy sama weszło na stałe do mego życia. To przekonanie o stałej obecności Jezusa to łaska olbrzymia ,
Dziękuje, ze Ojciec o tym przypomina.
dzięki. jak zwykle dobre słowa w dobrej chwili. :)
z +
Kiedy Bóg stawia...a kiedy się sami stawiamy?
Zwykle jest tak, że ponosimy konsekwencje swoich decyzji, sami siebie stawiamy w pozycji w której się sypie/my.
Bóg, nic nie narzuca, żadnych planów. On jest, mówi, i czeka. Człowiek może wybierać.
Zdarza się też, że zostaje się samemu...Ale to pewnie z tęsknoty Boga...
Kiedy zaczyna się rozumieć, że nie będzie nikogo, nikt się nie znajdzie kto by pomógł, pozostaje tylko On. Bóg. Kiedy zacznie się wtedy z Nim gadać, kiedy jest autentyczna żywa relacja, już nie ma znaczenia że wszystko się rozsypuje. Życie nabiera nowego sensu.
Tamten początek. Niezwykły.
+
To prawda że w takich momentach Bóg daje nam siłę i takich ludzi którzy są wsparciem i dobrze jest jeżeli ma się takie osoby na które możemy liczyć i nas wspierają na różne sposoby.
Czasami takie wsparcie słowne drugiej osoby wiele znaczy nawet bardzo dużo, chociaż najlepszym naszym wsparciem i słuchaczem jest Pan Bóg i Jemu warto powierzać te nasze troski i umieć Mu zaufać, choć czasami może to nie jest takie łatwe bo gdzieś zawsze tam na końcu pozostaje jakaś nić niepewności nie wiadomo dlaczego bo przecież jeżeli Mu ufamy to powinniśmy ufać do końca.
Pozdrawiam
no właśnie tak jest...nigdy nie zostawia nas samych, dziękuje Ojcu za ten wpis, pozdrawiam :)
dzisiaj wszystko mi się rozsypało... wchodzę na bloga Ojca, a tu taki wpis; jak jednak odczytać boży plan?
Jestem właśnie na takiej drodze, że wszystko się rozsypuje, ufam, że będzie z tego lepsze...proszę o modlitwę
anonimowy 18:59
Zawsze może być lepiej. Będę pamiętać w modl. też o nią proszę. Boży plan, jest jeden :) za św. Augustynem - kochaj, i rób co chcesz ;)
No to przecież ks. Twardowski genialnie o tym pisał: Nie ma na ziemi sytuacji bez wyjścia. kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno...
Często się mówi, że bardziej opłacalne jest zburzenie starego domu i postawienie na jego miejscu nowego, niż remontowanie tego starego. My czasami widzimy, że coś się dzieje w naszym życiu, ale nie mamy siły, motywacji, czasu, może odwagi, by coś z tym życiem zrobić. A jak nam się posypie, no to nie ma innego wyjścia - ciężko żyć w ruinach. Dopiero wtedy dostajemy kopa, by wreszcie coś z tym zrobić. Bo dopóki coś jest i działa, to po co to zmieniać, po co naprawiać?
Czasem potrzebujemy takiego kopa, żeby wreszcie wziąć się za siebie. Tylko trzeba jeszcze umieć dostrzec to, czego ma dotyczyć ta zmiana i to budowanie "nowego". Bo nam się czasem wydaje tak: straciłem prace, więc Pan da mi dużo lepsza, lepiej płatną. A może brak pracy jest po to, by spędzić więcej czasu z rodziną? Żeby zadbać o zdrowie? Pozałatwiać nie pozałatwiane dotąd sprawy?
http://forum.mimj.pl/viewtopic.php?f=9&t=11443&p=111892#p111892
Św. Charbel. W ciszy żyć, w ciszy umrzeć. Po śmierci zacząć świecić. Jak nocna lampka.
W temacie ojcze, bo to prawda że daje ludzi którzy pomagają. Nie dlatego że teraz akurat potworne ruiny, nie, gorzej bywało. Teraz to jest lux. Z wdzięczności mówię. Bo to są czasem drobne rzeczy którymi można bardzo pomóc.
Czasem wystarczy być, przytulić, wysłuchać, czasem jedno krótkie słowo da siłę żeby żyć.
Taka, jak zwykle odezwa do ludzkości.
Nie żałować rąk, nie marnować dobra, nie zaniechać czegoś bo się wydaje niepoważnie małe.
I jak zwykle o wszystkim oprócz najważniejszego. Że jest coś pięknego w sile modlitwy.
Bo to jest bezcenna pomoc.
I teraz już cichutko, Bóg zapłać, dobranoc.
Wszystkim
Jeśli Ojciec czasem zagląda na blog to proszę o krótką modlitwę za mnie w intencji nie jedzenia przeze mnie zbyt dużej ilości słodyczy. Wiem, brzmi to trywialnie, być może nawet głupio, ale czasem, nie potrafię zachować umiaru. A skutki nie zachowania umiaru są przykre. I w sensie fizycznym i w sensie psychicznym. Pozdrawiam Ojca i dziękuję.
Dzięki. I za OO. Dominikanów dzięki.
Ojcze! Dziękuję za ten wpis, a właściwie za każde słowa, które mogę tu przeczytać. Zaglądam bardzo często i cieszę się, że tu kiedyś trafiłam. Serdecznie pozdrawiam!
nie prawda. Brak ludzi, brak pomocy z Jego strony, ciężar i pustka nie do udźwignięcia. Nawet mocą wiary. Proście a będzie wam dane. Proszę, a nie otrzymuję. ruina jak po bombie nuklearnej. Zero życia.
anonimowy
zostaw na chwilę ten brak ludzi, pustkę i ciężar nie do udźwignięcia, i idź na spacer.
Nawet te wszystkie prośby. Zostaw je...Poczekaj na niespodziankę, a później -cokolwiek by to nie było- uciesz się tym. I podziękuj. +
Anonimowy - załamany: trochę Cię rozumiem. Trzymaj się!
Prześlij komentarz