poniedziałek, 13 października 2014

Nie szukaj ukojenia tam, gdzie go nie znajdziesz

Ludzie, jakkolwiek by nie byli nam bliscy, nie zawsze są w stanie nam pomóc. 








Jeśli masz w sobie poczucie, że życie to coś więcej. Jeśli masz w sobie tęsknotę, której nie jesteś w stanie wypełnić nikim i niczym – to może znak, że twoja dusza została przebita. 

Nie szukaj ukojenia tam, gdzie go nie znajdziesz. 

Chcieć, żeby ta przestrzeń została zasypana, to skazywać się na jeszcze większe odosobnienie. Ta delikatna przestrzeń jest niesamowicie intymna i trzeba ją chronić w sobie.

Dlatego tak wielka tęsknota za samotnością i ciszą. 

W miejscu, gdzie pulsuje źródło sensu i życia, nic więcej nie musi się dziać. Ale gdy tego zabraknie, to jakby odebrano sen. 

Ludzie, jakkolwiek by nie byli nam bliscy, nie zawsze są w stanie nam pomóc i chyba nie zawsze Bóg chce, żeby pomoc przychodziła do nas przez ludzi. Myślę, że rezerwuje sobie pewne sytuacje, gdy chce Sam interweniować.


29 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie wiem, czy nie chce.

Może - przy założeniu, że świat jest taki, jaki jest (tzn. bez zastanawiania się, że przecież gdyby On chciał, mógłby być lepszy), chce, i my tez chcemy, tylko jako ludzie po prostu ranimy się nawzajem - z powodu naszych ograniczeń, często nieświadomie.

A jeśli On nie chce (rezerwuje dla siebie) - hmmm, może to znaczy, że Mu zależy, ale tak, czy inaczej, brzmi to strasznie. Mógłby być bardziej ludzki, w dobrym tego słowa znaczeniu.

Ciiisza

Anonimowy pisze...

Albo inaczej: chyba nie umiem się pogodzić z tym, że On - chcąc osiągnąć jakieś swoje, nawet najbardziej szczytne cele, dla naszego dobra - nie zrobi czegoś, żeby po ludzku wypełnić te nasze dziury. Albo, co gorsza, celowo je zostawia, żebyśmy może kiedyś zrozumieli, że tylko On. A przecież relacja z Nim też jest raniąca i tez nie znajduje w niej ukojenia. Rozumowania - może można sobie to jakoś wytłumaczyć, ale jak przychodzi co do czego, jest po prostu smutno.

Ciiisza

Anonimowy pisze...

etam...przebita dusza.
Bardziej może, szukająca swojego Stwórcy, jedynego Źródła które może ją napełnić.
No nie wiem czy tak jest, że Bóg to taki "egoista" który ze wszystkimi postępuje jak zazdrośnik, na wyłączność tylko dla Niego. Pewnie nie, ale z niektórymi którzy świadomie za Nim poszli...może i trochę tak...

Anonimowy pisze...

ja myślę, że to nie Bóg powinien zrozumieć człowieka, ale człowiek ma dorastać do zrozumienia Boga, czasem sami musimy przeskoczyć samego siebie aby zbliżyć się do Boga i właśnie wtedy nikt bliski czy daleki nie może nam pomóc, wtedy musimy pobyć sami ze sobą i z Bogiem, i dać sobie i Jemu czas na to, aby On mógł nas wzmocnić i wypełnić nasze tęsknoty

basz.

Anonimowy pisze...

Najgłębsze relacje z ludźmi też wymagają przekraczania siebie. A tęsknota za Bogiem - tak właśnie, której nikt i nic - wydaje się być darem. Trudnym i wymagającym, ale darem. Czasem aż serce boli. Ale gdy chcemy pozbyć się bólu, uciszmy serce i włączamy rozum - to i tak w końcu pojawia się taka "tęsknota za tęsknotą"... Jakby się już nie umiało bez niej żyć. Wariactwo...:-) I tylko czasem przemknie myśl czy to tęsknota za Bogiem - Miłością czy za jakimiś Jego projekcjami...

Anonimowy pisze...

Anonimowy z 12:55
Tak masz rację, relacje z ludźmi często wymagają przekraczania samego siebie i można to zrobić tylko jeśli tego pragniemy, nie jeśli pragną za nas tego inni, nawet jeśli chcą nam w tym towarzyszyć, musimy przekroczyć siebie sami aby być z kimś innym (czy to człowiek czy Bóg stoi obok nas ) a tylko bycie z kimś, nie obok kogoś, daje szanse na "nietęsknienie", na odczucie prawdziwej miłość.
Dokąd jest w nas TA tęsknota jest też szansa na to, że kiedyś zaznamy tej Prawdziwej Miłości, albo że otrzymamy dar kochania taką Miłością, bo wołanie tej tęsknoty zmusza nas do nieustannego poszukiwania.
Dla mnie TA tęsknota jest właśnie darem szukania Prawdziwej Miłości - Boga.

basz.

Magdalena pisze...

To drugie zdjecie. To musi być Rzeszów. Poznaję po ikonie! :)

Anonimowy pisze...

Ojcze...dzięki!

Anonimowy pisze...

"Albowiem tak mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. (...) Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie." Księga Ezechiela

Kasia Sz. pisze...

Wczoraj byłam na spotkaniu promocyjnym książki Marcina Jakimowicza pt "Niech żyje słabość", które miało miejsce w kapitularzu dominikanów.

Spotkanie było dość intensywne. Jakimowicz opowiadał o wielu sprawach m.in opowiadał o tym jak jego wspólnota modlitewna przez wiele, wiele lat nie posługiwała żadnymi charyzmatami. Po prostu Duch Święty nie udzielał wspólnocie takiej łaski. Potem to się trochę zmieniło i trzeba przyznać, że Pan Jezus ma poczucie humoru. Jest taki ciekawy charyzmat jak "słowo poznania". Jakimowicz siedział kiedyś na kanapie, cieszył się z narodził swojej pierwszej córki. Mówił do niej "misiu", potem jego żona dodała: "Popatrz, ona ma takie długie rzęsy jak Ty". Po tym drobnym i domowym wydarzeniu był na spotkaniu swojej wspólnoty, modlono się tam i jedna z dziewczyn miała takie zabawne słowo poznania, na głos powiedziała: "Widzę misia z długimi rzęsami". Słowo poznania jest oczywiście poważnym charyzmatem, dotyczy często poważnych ludzkich problemów. W tym charyzmacie Pan Jezus osobie, która posługuje tym charyzmatem daje obraz i ta osoba musi zdecydować czy ten obraz albo słowo od Jezusa powie. Potem musi nastąpić potwierdzenie ze strony osoby nad którą się modlono czy wie czego dotyczy to słowo. Bardzo często ta osoba wie. Oczywiście to charyzmat bardzo trudny, potrzeba rozeznawania, wszystko MUSI być odbywać pod opieką księdza i powinna być zachowana duża dyskrecja. Niemniej jednak tu Pan Jezus tak zabawnie odniósł się do tej wcześniejszej sytuacji jaką miał dziennikarz w domu czyli czułości wobec nowo narodzonej córeczki, nazywanie jej "misiem", plus słowa żony o długich rzęsach i takie zabawne słowo poznania padło.

Kasia Sz. pisze...

Marcin Jakimowicz opowiadał także, że pewnego razu prowadził spotkanie z Jankiem Melą. Na takie spotkania przychodzi zawsze bardzo dużo osób, ale wtedy przyszło bardzo mało. "Co jest grane?"- pomyślał dziennikarz.

Ano podczas spotkania Janek Mela powiedział, że jego Ojciec był alkoholikiem i bardzo, ale to bardzo go bił. I jeśli by na tym spotkaniu było dużo osób to - jak powiedział Mela - nie miałby odwagi o tym powiedzieć, a tak ze łzami w oczach opowiedział swoją historię i pozwolił dziennikarzowi o tym mówić także na innych spotkaniach. Ojciec Meli był jeszcze bardziej bity z kolei przez swojego Ojca i on wyniósł taki wzór zachowania z domu. Janek Mela jakoś tego Ojca zrozumiał. Nie wiem ile osób czyta Ojca blog, ale chyba mogę napisać o tej historii. Skoro sam Mela zezwolił dziennikarzowi na przekazanie innym jego doświadczenia.

Kasia Sz. pisze...

Na spotkaniu Jakimowicz mówił o tym jak bardzo go boli szyderstwo wobec Jezusa oraz wobec Kościoła. Ostatnio "Gazeta Wyborcza" drukowała nieelegancki tekst o klerykach przedstawiając drastyczne przykłady jako niby normę. Czytałam ten tekst. Rzeczywiście był niesmaczny. Dziennikarz opowiadał także jak były rekolekcje dla księży w Częstochowie i jak potem blisko - i teraz nie wiem czy nie pomylę liczby - cztery tysiące księży szło aleją na Jasną Górę i byli ośmieszani przez szczególnie młodzież gimnazjalną, która tam siedziała w ogródkach. Padały ordynarne epitety i dziennikarzowi było przykro, że tak to wygląda. Ale w chyba w Ewangelii jest gdzieś napisane, że Słowa Bożego nie będzie się głosić w super warunkach.

A propos estetyki. No grupy charyzmatyczne nie zawsze dostarczą estetycznych wrażeń i one mogą razić, może nam się coś nie podobać, ale Jakimowicz mówił, że Pan Jezus także nie zawsze był estetyczny w uzdrawianiu. Na przykład napluł na błoto i to błoto położył na oczy niewidomego uzdrawiając go.

Kasia Sz. pisze...

Marcin Jakimowicz jeszcze opowiadał o spotkaniu z biskupem Rysiem, na którym był także o.Kozacki. Ja na nim nie byłam. Ale na tym spotkaniu często biskup Ryś mówił o słabości. Nie chodzi o to, żeby robić z siebie ofiarę losu. Tylko chodziło o taką słabość, że człowiek nie jest samowystarczalny i nie jest herosem.

Kasia Sz. pisze...

DZIEWCZYNA I OKNO - taką jeszcze zapamiętałam historię ze spotkania. We wspólnocie, w której był Jakimowicz czasem pojawiał się o. Pelanowski. On miał swego czasu charyzmat/dar przewidzenia przyszłości. Nie należy tego mylić z jasnowidzeniem. U charyzmatyków są dary Ducha Św. Jak są dane, mogą być także zabrane. No nie mniej jednak we wspólnocie była dziewczyna i o.Pelanowski powiedział do niej "Rozwiążę problem okna". Nikt nie wiedział o co chodzi. Dopiero za jakiś czas dziewczyna opowiadała, że była samotna, przyglądała się przez okno zakochanym parom, bardzo cierpiała, ale potem rzeczywiście spotkała mężczyznę i problem okna oraz samotności został rozwiązany. Oby wszystkim samotnym Pan Jezus zesłał fajne połówki :-).

No to tyle relacji ze spotkania. Honorarium może być modlitwa za mnie. W wiadomych dla mnie intencjach :-). Co kilka paszcz to nie jedna.

Magdalena pisze...

Kasia: dziękuję za relacje, za to, że Ci się chciało. Honorarium już wysłane! :)

Anonimowy pisze...

bo nie na to są paszcze, że mlaszczą
nie po to łapy że klaszczą
Bóg zapłać
+

Anonimowy pisze...

Dobrej obecności. Dobrej mądrej obecności ludzi w Twoim życiu Kasiu.
I umiejętności rozpoznania w nich dobra.
Spokoju i pracy.
To teraz już może ładniej jest.
Ludzie u ojca są dosyć otaczający opieką i to jest jedna z piękniejszych spraw. Że odezwą się, nie odezwą, a pomodlą. Pomodlą skutecznie.
Dobrej spokojnej nocy. Zwłaszcza wszystkim milczącym

wilkmorski pisze...

Dziękuję Kasiu za relację. Modlitwa wykonana :)

Anonimowy pisze...

Twoja relacja Kasiu, przyprowadziła mi nadzieję :) dzięki za to.
Bardzo by się chciało (mimo że to inny problem niż ten z oknem) żeby Bóg powiedział - rozwiąże Ci to.
a jak On mówi, to tak się dzieje przecież...
+

Anna K. pisze...

Ciekawa relacja, dziękuję Kasiu. :)
Modlitwa odmówiona i dobre życzenia przesłane, aby Ci się spełniło to, czego pragniesz.

Jadę zaraz do dominikanów na Freta na mszę.
Tam mam bliżej, ale na Służew też czasem wpadam, jak mogę.

Pozdrawiam wszystkich i ojca Krzysztofa też. :)

Anonimowy pisze...

Z niektórych ludzi jest taka prosta radość. Z tego że są.
a tak z zadziwienia
: - )

Anonimowy pisze...

Za to na tej debacie z biskupem Rysiem w Ignatianum o. Kozacki mówił np. o różnorodności, a zarazem jedności, która nie jest jednolitości. Co do biskupa, rozumiem to tak, że mówił o słabości Boga, który zdaje się na niedoskonałych ludzi.

Anonimowy pisze...

chciałoby się powiedzieć, najdelikatniej jakoś i najciszej jak można. bo liście spadają, nie ma co płoszyć.
człowiek nie jest niczyją własnością. kochany niekochany. Boży jest. całki całkiem.
są. i to jest piękne że są. różni ludzie. i cieszą. zwyczajnie.
po prostu cieszą bez przywłaszczania. tzn daj Panie Boże żeby.
Że człowiek patrzy w niebo i myśli z wdzięcznością, ale żeś stworzył. Panie Boże. Dzięki Ci.

Tego Kasi, i każdemu i każdej z nas. Takich ludzi wokół. Żeby można było pomyśleć - Dziękuję.
Żebyśmy takimi dla innych byli. Dla części zawsze się będzie zgrzytem w słuchawce, piórem w zupie i myszą w deserze ale to trudno.
Jest się wtedy szansą na rozwój, tak o.Maciek mówił zdaje się...
Deonowa dyskusja jest ciekawa i warta obejrzenia. Ze względu na o. Ziółka, na biskupa Rysia, na o.Pawła Kozackiego.
Różni jesteśmy i dobrze jest.


Anonimowy pisze...

żeby za dużo nie było tej słodyczy, myśl w roztargnieniu, że może jakby tak (jesteśmy w krainie metafor proszę się nie oburzać, nikt tu nikogo palcem nie tknie)
strzelić w .. to by sygnał echem dotarł pod strzechę...
że nie ma co chartem zająca gonić bo jak trzasną szczęki o blachę to się skowyt poniesie po świecie całym
Ot myśl zabłąkana, bo świat jest dziwny momentami niezmiernie.
z pozdrowieniem serdecznym
dla każdego komu potrzebne kto je sobie do serca weźmie.
Dobrej nocy. Dnia dobrego. Snu pomiędzy.

Anonimowy pisze...

Dzieci już takie są czasem że kopią jak je co zaboli. Wywrzeszczą, głupia jesteś i cię nienawidzę.
A krzycz. W sercu luźniej będzie. Nie ma co w nim trzymać niepotrzebnych gratów.
Że zabolało? "Wliczone w usługę"
Ludzi się kocha, nie lubi, nic o nich nie myśli. Obcych na ulicy ludzi, obcych w sklepie. Otula modlitwą czasem. Czasem niczym. Niechętnym spojrzeniem. Ważne żeby ich nie bić, niepotrzebnymi słowami. Chcąc bardzo czy wcale nie chcąc.
Stokrotka się nagle okazała ostropestem.
To bywa. Z babiego lata i chleba, a w zasadzie Chleba najlepiej, robi się kulki i oblepia, zastarzałe i nowe skóry poskrobania, czasem dogłębne.

Anonimowy pisze...

Z uśmiechem. Od początku do końca z uśmiechem. Żeby nie było że coś za poważnie.
Bez wyśmiewania. Spokojnie. Miękkie motki wełny.
Ojciec wybaczą gadanie?
niech proszę wybaczą.
-------
A Kasia..... Można by na Rakowicki.
Lubisz nie lubisz? Co prawda nie trzeba się aż tam fatygować żeby w myślach zagadnąć. Ale zawsze, co wizyta kobiety to wizyta kobiety.
O.Joachim.
Święty nie święty nie wiem.
Myślę że słucha.
A ze świętymi jest chyba jak o.Tomasz mówił. trzeba ich prosić o pomoc w tym w czym byli dobrzy. Jak byli to i są. Tylko lepsi teraz.
Martę nie o wskazówki w kontemplacji, tylko o pomoc w ogarnięciu domu i pięciu gąb, głodnych i pyskatych na przykład.
To już pomilczę ojcze. Pobędę cicho.
Dobrego życia. Radości.






Zuza pisze...

"Ludzie, jakkolwiek by nie byli nam bliscy, nie zawsze są w stanie nam pomóc i chyba nie zawsze Bóg chce, żeby pomoc przychodziła do nas przez ludzi. Myślę, że rezerwuje sobie pewne sytuacje, gdy chce Sam interweniować."

Pewnie tak, ale czy do końca po prostu interweniuje bez naszego "Proszę" ? My siedzimy z założonymi, a On sam działa? W sumie racja : Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu, On sam będzie działał w Twym życiu. Tylko tak sobie myślę, patrząc na zwijającą się w bólach choroby znajomą, że gdyby nie determinacja i uparta walka modlitewna wielu ludzi, dzisiaj nie było by już jej z nami. Działa Pan Bóg, ale to, że działa to efekt próśb zanoszonych codziennie o 22.00 od ponad pół roku. Działał by tak samo, gdyby nie ta modlitwa?

Anonimowy pisze...

"Działał by tak samo, gdyby nie ta modlitwa? "
Bóg zapłać Zuzanno.
Za tę myśl.

Anonimowy pisze...

Bóg zawsze działa jak chce. Jak zechce pomoże bez modlitwy, jak zechce z modlitwą, a jak zechce to mimo modlitwy wielu, wielu osób nie pomoże. Bo przyszedł na kogoś czas.

Prześlij komentarz