Dobro i zło prowadzi nieustanną walkę o duszę człowieka. Doskonale ilustruje to scena walki świętego Antoniego pustelnika z demonami.
Złe duchy – rozumiał Antoni – zmieniają swą postać w zależności od stanu ducha danego człowieka. Jeżeli będzie on przepełniony lękiem, potęgują jeszcze swe działanie za pomocą przerażających obrazów. Jeżeli natrafią jednak na kogoś, kto mężnie i z ufnością powierza się Bogu, to z zawstydzeniem ustępują jego duszy.
Złe duchy – rozumiał Antoni – zmieniają swą postać w zależności od stanu ducha danego człowieka. Jeżeli będzie on przepełniony lękiem, potęgują jeszcze swe działanie za pomocą przerażających obrazów. Jeżeli natrafią jednak na kogoś, kto mężnie i z ufnością powierza się Bogu, to z zawstydzeniem ustępują jego duszy.
***
Rzeczy Boskie są bardzo proste i bardzo łatwe. Ale zarazem trudne. Ze względu na prostotę - mawiał o. Joachim Badeni.
fot. Jolanta Franus
19 komentarzy:
Dzięki Ojcze . Rzeczy Boże proste i łatwe. Oby tak nam się upraszczało wszystko...
Mężnie i z ufnością powierza się Bogu,
ale sytuacje , których można się bać mogą dalej " straszyć" .
Czy to nie jest trochę tak, że psychologia koncentruje nas na samym sobie, natomiast gdy skupimy się na Jezusie to te same sytuacje " straszliwe" z tej innej perspektywy tzn duchowej widać zupełnie inaczej, jak ziemię z okien samolotu. Poza tym przy Jezusie demony się źle czują i zwiewają, albo proszą by je posłać w świnie ...
Męstwo, męstwem, zawierzenie Bogu, zawierzeniem, ale... neurobiolodzy udowodnili że niedobory magnezu odpowiadają za... stany lękowe.
"Rzeczy Boskie są bardzo proste i bardzo łatwe." - prawda, ale za to rzeczy ludzkie, cielesne wściekle zagmatwane.
heh. to dla mnie? :)
Kiedyś słuchałam takiej audycji gdzie psycholog mówił, że lęk nakręca lęk. I trzeba jakoś go zatamować. Nie zawsze muszą to być tabletki. Te już w najbardziej trudnych przypadkach.
Czytałam także znakomity artykuł na temat lęku. Na mateuszu.pl. Piszę znakomity, bo nawet człowiek niewierzący mógłby z niego skorzystać. Świetnie było tam napisane o lęku. Często tym nie mającym pokrycia w faktach. Poza tym Pan Jezus także się bał. To już był strach uzasadniony, np. w ogrodzie Getsemani. Strach, lęk nikomu nie jest obcy. Byle by tylko nie zdominował życia.
Niedawno odsłuchałam Ojca wypowiedź na temat tego co robić jak modlitwa nie jest póki co wysłuchana albo jak w taki czy inny sposób jesteśmy doświadczani przez los. To było związane treściowo ze św. Józefem i było kojące. Jak nutella :-).
Lękom, obawom należy przeciwstawiać jakieś dobre wizje, nas, naszej przyszłości. Bardzo ważna jest także obecność innych. W takich nawet trywialnych sprawach jak wypicie wspólne herbaty, kawy, rozmowa niekoniecznie na temat lęku. Jest bardzo fajny egzorcyzm papieża Leona któregoś, do prywatnego odmawiania, żeby ze duchy szły precz i nie mieszały nam w życiu.
To jest modlitwa do św. Michała Archanioła. Ona nazywana jest także "egzorcyzmem papieża Leona XIII". Można kupić sobie obrazek z tym aniołem, z tyłu jest modlitwa i przeczytać ją sobie nieraz nawet kilka razy. Tam jest taki fragment:
"W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego Ojca, Syna i Ducha Świętego - uchodźcie złe duchy z nas, z tych miejsc gdzie przebywamy, z tego miejsca, abyście nie widziały, nie słyszały, nie wprowadzały zamieszania do naszej pracy, naszych planów, naszego życia. Nasz Bóg jest waszym Panem i rozkazuje wam: Idźcie precz i nie wracajcie tu więcej! Amen"
O! I tym samym przegoniłam z rana ewentualne złe duchy z blogu :-). Dobrego dnia dla Wszystkich!
"Dobro i zło prowadzi nieustanną walkę o duszę człowieka" podsunęło mi to skojarzenie z Manicheizmem :) sorry ojcze, tak mi się skojarzyło. Czytam to akurat przygotowując się do egzaminu.
Jeszcze to :) też mi podpasowało w temacie minimalizmu o którym tu całkiem sporo tu " Doskonały manichejczyk zwalcza w sobie pożądliwość posiadania rzeczy materialnych" ;)
Ale i tak lubię ojca czytać :) :) :)
Dziękuję
Dziękuję Ojcze
Dziękuję za myśli do przemyśleń..To prawda, rzeczy Boskie są proste, a nasze pokrętne...
Proszę o modlitwę, by mieć siłę do odrzucania lęku, niepokoju,pokusy gmatwania...By umieć, jak to Ojciec ujął , myśleć mniej..
a.d.
Wie ojciec, jakby nie było strachu to inaczej by to wyglądało.
Np maile nie szłyby po takiej autocenzurze że sens znikł.
I tak za dużo a do tego jeszcze nie to co trzeba.
Pozdrawiam serdecznie. Uśmiech chemiczny trwa. W środku jakby lepiej.
@ Kasia - podzielisz się linkiem do tej nutelli?
Ciiiisza - podaję link do tej duchowej nutelli :-) . To krótka, pięciominutowa audycja przygotowana przez o. Krzysztofa pod tytułem "Czy można uwierzyć w to co niemożliwe?". Bohaterem jest co prawda św. Józef, ale my - kiedy doświadczamy czegoś trudnego, kiedy buntujemy się przeciwko temu, kiedy nie wiemy dlaczego Bóg widzi nasze cierpienie i nie reaguje to możemy mieć przekonanie, że przez to doświadczenie przejdziemy, że Bóg być może przygotował dla nas coś lepszego, czasem coś co przekracza naszą wyobraźnią. Tak zrozumiałam tę krótką audycję:
http://dominikanie.pl/2014/03/czy-mozna-uwierzyc-w-to-co-niemozliwe-audio/
Nie wiem czy dobrze ją zinterpretowałam? Mnie się te słowa o.Krzysztofa podobały. Proszę, żeby Ojciec nie kasował tego linku, bo może być dla kogoś pomocny.
Pozdrawiam - Kasia.
Trudne to 'jesteś w stanie', bo czasem cena zbyt wysoka, zwątpienie zbyt silne i zwariować można. Ale nutella dobra.
Ciiiisza - także myślę, że to bardzo trudne "być w stanie znieść albo cierpienie albo duży dyskomfort". Ludzie wtedy pytają Boga dlaczego? Dlaczego Bóg na to pozwala? Nie interweniuje jeśli ktoś się modli, prosi o pomoc i bywa bezradny? Niektórzy duchowni przekonują, żeby nie odwracać się wtedy od Boga, żeby jednak się modlić, choć paroma słowami psalmów.
Podam jeszcze link do wpisu Krystyny Jandy o Jerzy Stuhrze:
http://www.krystynajanda.pl/dziennik?y=2014&m=12&d=14
Opisała jak aktor dostał diagnozę, że już nie wyjdzie z raka. Nie było już dla niego szans. Żadnych. Ona była świadkiem tej diagnozy, ale on wyszedł z tego. Sama na własne oczy widziałam w Krakowie jak świetnie się prezentował, lepiej niż za czasów sprzed choroby.
Może to nie jest jakieś pocieszenie, ale ten wpis aktorki kończy się słowami, żebyśmy nigdy nie tracili nadziei.
Choć przyznam szczerze, że ten wpis aktorki był dla mnie średnim pocieszeniem. Ponieważ Jerzy Stuhr miał olbrzymie wsparcie żony, dzieci, fanów. Dysponował pieniędzmi, był na pewno lepiej traktowany przez lekarzy i może to zadecydowało, że tę walkę wygrał. To wsparcie przełożyło się na jego motywację do życia. Owszem Steve Jobs pomimo pieniędzy i niewątpliwego wsparcia jednak nie wygrał. Nie wiem co zadecydowało, że Jerzy Stuhr jest wśród żywych. Może nieustanna modlitwa jednej z sióstr zakonnych, o której opowiadał? Może te cechy, o których pisałam wcześniej? Nie wiem dlaczego Bóg nie wysłuchuje naszych próśb, nie udziela pomocy albo wsparcia. Nie mam pojęcia.
Pan Bóg zawsze wysłuchuje nasze prośby, ale nie zawsze to o co prosimy jest dla nas najlepsze w danym momencie. Teraz możemy tego nie rozumieć i nie widzieć, ale kiedyś to poznamy.
@ Kasia: wpis faktycznie budujący. I tak szczerze mówiąc wolę Twoje "nie mam pojęcia", niż - czasem spotykane - próby tłumaczenia wszystkiego wolą Boga. Czasem - od razu albo później - "obok" tych trudnych sytuacji można dostrzec jakieś dobro. Albo zobaczyć, że coś dobrego "z" / "obok" / "pomimo" (?) nich wynikło. Ale nie zaryzykuję stwierdzenia, że cierpienie było "po to, żeby [wstawić odpowiednie]". Tzn. - może niesłusznie i naiwnie - mam nadzieję, że tak nie jest.
A w ramach wymiany barterowej, za nutellę podsyłam nieco miodu:
http://r.simplestorage.pl/langustanapalmie/PM.Ps.002.Psalm2.mp3
http://188.165.20.161/langustanapalmie/PM.Ps.003.Psalm3.mp3
@Ciiisza - bardzo dziękuję za psalmy. Wysłuchuję teraz jednego z nich. Ja wczoraj czytałam artykuł dziennikarza Marcina Jakimowicza pt. "Pan Bóg? Uwielbiam!". Link tutaj:
http://gosc.pl/doc/2078562.Pan-Bog-Uwielbiam
Jakimowicz miał ciężki ubiegły rok. Poparzył mu się mały synek Nikodem oraz nie udała się długo przygotowana wyprawa wakacyjna do Włoch. I on zaleca błogosławienie nieszczęścia. Co dla mnie jest bardzo trudne. Ale on tak robił, ja nie potrafię. I rzeczywiście po błogosławieństwie nie było np. żadnej rany po oparzeniu.
Tu poniżej kazanie o. Szustaka o załamaniach, ale ono jest wesołe. O tym, że ci, którzy mają ciężkie chwile mogą być przedmiotem zazdrości innych, bo właśnie oni będą zmuszeni krzyknąć do Boga, bo są tak przygnieceni i właśnie do nich Bóg przyjdzie przez np. jakieś wydarzenia. Kilka razy się śmiałam przy tym kazaniu.
http://188.165.20.162/langustanapalmie/VI.Weekend.Laski.3.kazanie.MP3
Bardzo przyjaźnie pisze o Bogu w swoich felietonach w "Gościu Niedzielnym" wspomniany Marcin Jakimowicz. Napisał np. felieton pt. "On jest dobry":
http://gosc.pl/doc/2338216.On-jest-dobry
Jakimowicz przekonuje, że Bóg jest dobry i nie zsyła żadnych chorób.
Pozdrawiam Cię, w wolnej chwili możesz przeczytać te artykuły. Sporo jest budujących nagrań, artykułów. Np. o.Szustak nagrał audycję "Ten z drzewem Jozugeo". Jest dostępna na youtube.com Zachęca do wołania o cud, jak sami nie dajemy rady.
Jeden psalm już wysłuchałam.Dziękuję!
"Nie od dzisiaj wiadomo, że język Ojców Pustyni łączy w sobie mądrość z zakresu psychologii i duchowości." - czyli jednak ;)
Uczono mnie, że człowiek to CUD - ciało, umysł i duch. Że nie można psychologicznie analizować człowieka tylko pod kątek psychiki i jego funkcjonowania w społeczeństwie, opierając się także na biologicznych mechanizmach, ale także na duchowości, bo bez niej człowiek jest niekompletny. Że często nie wiadomo gdzie zaznacza się granica między psychologią i duchowością. Gdzie kończą się kompetencje psychologa, a zaczynają księdza. I odwrotnie.
Prześlij komentarz