piątek, 29 stycznia 2016

Co Badeni odkrył u kamedułów?

W tej zupełnej ciszy i samotności, nie tylko wyraźniej widzi się przedmioty materialne, ale też lepiej ludzi.






Błogosławiony generał Zakonu Kaznodziejskiego Humbert z Romans pisząc o sposobie życia pierwszych dominikanów używa sformułowania: "święta prostota", a reguła Augustyna, według której żyją dominikanie "jest odległa od nadmiaru".

Samo Pismo Święte zachęca wielokrotnie, aby w swojej relacji z Bogiem dążyć do prostoty, ponieważ On sam jest prosty. 

Uwielbiaj Boga i proś Go, aby drogi twoje były proste i aby do skutku doszły wszystkie twoje zamiary i pragnienia. (Tb 4, 19)


Kiedy o. Joachim Badeni zapragnął zostać kamedulskim pustelnikiem, jego znajomi wspominali, że przed wyjazdem sprawiał wrażenie, jakby coraz bardziej zatapiał się w modlitwie. Zawsze mówił o wnikaniu w tajemnicę Boga i być może właśnie tego pragnął. Kamedulski tryb życia był znacznie bardziej surowy, samotny, ale też wiele spraw, jak sam przyznał w kolejnych listach do Katarzyny Kostrzewy, zaczęło mu się wydawać prostszymi. W czerwcu 1961 roku napisał:

Droga Kasiu! Widok stąd jest bardzo daleki. Widać Tatry i czasem Babią Górę. Wydaje mi się, że nie tylko widzi się te przedmioty materialne, ale też lepiej ludzi. Widzę Was wszystkich i trwam przy Was. (...) mnie wiedzie się bardzo dobrze. Najbardziej lubię jutrznię o 1.30. W ogóle cały tryb życia wydaje się bardzo normalny i zdrowy. Bez dziwactw. Dużo modlitwy, świetnego powietrza, owoców, jarzyn i pracy w ogródku (...). Świetnie robi praca w ziemi na wszelkie wyczerpanie i choroby. Są oczywiście i trudności, gdyby ich nie było, byłoby bardzo źle. Ale wszystko jest bardzo tutaj proste. (...) Ludzie sobie nie wyobrażają, niestety, jak można być szczęśliwym tu, na ziemi, mimo różnych cierpień. Myślę o Twoim Ojcu i Twoim zdrowiu, może to wszystko wymodlimy wspólnymi siłami. Myślę o Andrzeju i Basi, ślub pewnie niedaleko... Opiece Boskiej Was wszystkich polecam. Ufam, że list dojdzie. Nie pamiętam na pewno numeru, zdaje się, że 15. Kasiu, trzymaj się mocno i trzymaj innych.

Tym, co Badeni odkrył u kamedułów, były cisza i tajemnice wiary. Na Bielanach odświeżał w myślach obrazy różnych osób, ich problemy, troski. I wszystko to obejmował modlitwą. Na początku zachwycał się widokami i kontemplował przyrodę, ale jak napisał po latach we wspomnieniach, szybko się znudził. 

Tatry widać jak na dłoni, tylko tym się nie da żyć. Kameduli w ogóle na to nie patrzą. Krajobraz podoba się kilka dni, a potem znika. (...) Choć tylko tam, w tej zupełnej ciszy, widzi się pewne rzeczy, których nigdzie poza życiem pustelniczym człowiek nie zobaczy .

***

Dla wielu ludzi osamotnienie stanowi poważny problem. Uczestniczą w wielu przedsięwzięciach, lecz nic ich tak naprawdę nie cieszy, nic nie wypełnia ich życia, nic nie fascynuje. Samotność osłabia ich. Nikt też nie pyta ich o nic, nikt się ich nie radzi. Nikomu nie są potrzebne ani ich wiedza, ani doświadczenie.

Zdrowe dziecko ma od czasu do czasu potrzebę bycia samo, zdane tylko na siebie. Natomiast o pewnych zaburzeniach w rozwoju świadczy już to, że nie jest ono w stanie samo zająć się przez chwilę sobą. Dzieci zwykle chętnie bawią się same. Podczas zabawy rozwijają własną kreatywność. 

To, co jest plagą i udręką współczesnych, to nie osamotnienie, lecz utrata zdolności do bycia osamotnionym. 



Korzystałem z książki Judyty Syrek: "Nie bój się żyć. Biografia Ojca Joachima Badeniego" .



24 komentarze:

Adam pisze...

Za dwa tygodnie jadę na Bielany, jeżdżę tam co roku na kilka dni. To niesamowite miejsce i ludzie, no i ta cisza i Bóg mówiący w ciszy i przez ciszę.

Kath pisze...

no... no tak ;)

Żyrólik pisze...

Samotność osłabia ich.... Nawet w tej dzisiejszej gonitwie życia i pośpiechu, w dużym tłumie samotność dopada....i bywa trudna i dla słabych niewyćwiczonych od dziecka, że można być samemu z sobą i nie nudzić się. Ale gdy się posmakuje jak samotność w relacji z Bogiem może wzmacniać to potem się jej szuka ....i choć jest trudna, bo trzeba spojrzeć w twarz demonom co to w hałasie się chowają i choć pracują to ich w sobie nie widzę - a na pustyni wyłażą na wierzch....
Szkoda mi młodych co to w telefonie, internecie zanurzeni po uszy nie mają nijak nawet świadomości co tracą.... Jak do ńich trafić? Nastolatki mają dziś dużo gorszy start pod tm względem z powodu ak ich torpeduje "świat"...

szafirek pisze...

Czy to prawda, że o. Jaochmim Badeni porzucił swoje plany zostania kamedułą po tym jak zorientował się tam (podczas pobytu u nich) że przychodzą mu na myśl różne różnośći min. żeby zrobić sobie proc, i strzelać z niej kamieniami do gawronów? ;)

Unknown pisze...

polecam również: http://allegro.pl/moje-bielany-o-pustelniczej-goscinnosci... m.in. krótkie wspomnienie o Joachima Badeni... " Wszystkie problemy stają się tam bardziej aktualne, bo nie ma zajęć typowych dla zakonników, konferencji, kazań... to co się dzieje wewnątrz zaczyna być bardzo trudne i intensywnie przeżywane... , i albo co innego, co jest źródłem życia pustelniczego, jest wazne, albo nie ma nic, i wówczas nie sposób tam wytrzymać."

Anonimowy pisze...

Jakie piękne zdjęcie... (to zimowe)

Zuza pisze...

Myślę, że także u ludzi dorosłych niemożność bycia osamotnionym może stanowić poważny problem. Kiedy ludzie sami przebywają w domach, włączają tv, by coś im grało, by zapełnić pustkę i ciszę. Na ulicach siedzący na ławkach, na przystankach, na dworcach ;ludzie, nie umieją już spokojnie zaczekać kilkanaście minut na spóźniającego się przyjaciela czy kolejny tramwaj, zatapiają nos w telefonach. Tak zapełniamy dzisiaj osamotnienie, które jest częścią naszego życia. Nawet małżeństwo potrzebuje od czasu do czasu pobyć osobno, by móc za sobą zatęsknić. Bo potrzebę rodzi brak! Nie da się inaczej. Jeśli mam przesyt, to, co otrzymuję, przestanie mnie cieszyć.

Nawet biologia tak działa. Wiele układów w naszym organizmie to tzw. układy sprzężone. Jeśli jednej substancji jest za dużo, to poziom innej, zależnej od niej spada, więc pojawia się zapotrzebowanie. Zaspokojenie obniża poziom tej pierwszej, sygnalizującej niedobór.

Żeby pojawiła się potrzeba, muszę mieć brak. Bym miała potrzebę samotności, muszę mieć przesyt towarzystwa. Tylko my mamy tendencję do zagłuszania naszych potrzeb, niezaspokajania ich w odpowiedni, zdrowy sposób. A wiadomo, że deprywacja potrzeb rodzi frustrację....

Anonimowy pisze...

Trzymajcie się od siebie z daleka, zasiedlajcie pustynie, niech wasze myśli i kłopoty żyją tylko w was i umierają razem z wami, niech się nikt nie zdradza z tym, że jest chory, słaby, smutny,niech się trzyma z daleka jeden od drugiego, niech szuka pocieszenia, pomocy i zrozumienia tylko u Boga.

Z goryczą zapytam, tego by ojciec chciał?

To prawda, że nie należy kogoś kto akurat psychicznie leży jak wyżęta szmata, kopać mówiąc - wstawaj i pomagaj.
Pewnie tak właśnie robiłam. Przepraszam.
Ale jest osamotnienie, które nie jest tylko towarzyskim niedostosowaniem, domagającym się bez sensu kogoś, zawsze, za wszelką cenę.
Osamotnienie to samotność w chorobie, czy zwyczajnie trudnej sytuacji. Można i trzeba sobie z nim jakoś poradzić ale jak z każdym nieszczęściem, wolno mi się nie zgadzać. Wolno myśleć, że to nie tak. Że się nie chce.Że nie od razu zawoła: chwała Panu.


Dobra jest w zdrowej dawce samotność ale i pożądane wsparcie.
Trudne, nawet jeśli dobre jako ćwiczenie dla duszy - osamotnienie.
A powszechną trudnością, z mojego punktu widzenia, jest raczej ciągłe nieustanne narażenie na jakąś, często niechcianą, często tłumną, trudną, nie do uniknięcia - ludzką obecność.
Jednocześnie: brak wspólnoty i wsparcia, i brak, niemożność bycia w samotności.

Anonimowy pisze...

Taki żywot: spokój, praca, piękny wokół krajobraz to jest marzenie.
Niechby się w końcu spełniło.
Żeby się faktycznie nauczyć żyć nie trapiąc nikogo prośbami o pomoc. Żadnych ojców. Żadnych obcych. Nikogo.

Anonimowy pisze...

Wstyd. Bo tyle razy się żebrało o modlitwę i modlitwę dostało, i o radę czasem i tez przyszła. Że wypada tylko podziękować.
i to już koniec marudzenia.


siwawrona pisze...


Znalazłam piękny wiersz trapistki. One w tym rytmie żyją, nam się czasem udaje. To jest moja mała zazdrość.
Klasztor na skraju miasta

Ktoś musi być w domu, Panie,
kiedy przyjdziesz.
Ktoś musi na Ciebie czekać
przy rzece
na skraju miasta.
Ktoś musi Cię wypatrywać dzień i noc,
bo kto wie, kiedy przyjdziesz?
Ktoś musi wierzyć,
być w domu o północy,
aby drzwi otworzyć
i wpuścić Cię tam,
gdzie zawsze przychodzisz.
Trwamy, bo wierzymy.
Jesteśmy tutaj,
na skraju miasta,
by wierzyć i trwać.
Panie, ktoś musi Cię utrzymać
i nieść wytrwale.
Znieść Twoją nieobecność
bez zwątpienia w Twoje przyjście.
Znieść Twoje milczenie
i mimo to śpiewać.
Wytrwać w Twoich cierpieniu i śmierci
i tym żyć.
Ktoś musi to zrobić
ze wszystkimi innymi.
I dla nich.
I ktoś musi śpiewać, Panie,
kiedy przyjdziesz,
to jest nasza służba:
wypatrywać Cię i śpiewać Tobie.
Ponieważ Ty jesteś Bogiem.
Ponieważ czynisz rzeczy wielkie jak nikt inny.
Ponieważ jesteś wielki i cudowny jak nikt.
Przyjdź, Panie!
Za naszymi murami
nad rzeką
czeka miasto
na Ciebie.

(Silja Walter)

szafirek pisze...

jakie to jest piękne Siwa Wrono...:) dzięki

Anonimowy pisze...

Ale z tymi górami to chyba nie jest tak, że "krajobraz znika". To się tylko tak wydaje, że on znika. A on... jest.

Anonimowy pisze...

Z tymi górami to jest chyba tak że co jest to jest a co człowiek widzi to inna rzecz. Uważać trzeba zwyczajnie. Patrząc na wyciągniętą dłoń, nie zawieszać się na rysunku linii papilarnych tylko patrzeć we wskazanym. Nie ja, nie on, tylko Bóg.
Bo inaczej to się można przestraszyć dłoni nagle wycelowanej.

Chciałoby się. Tak umieć.
Tak się schować w Bogu żeby już nic nie wystawało. Żeby był ochroną, ciepłem, przestrzenią. Wszystkim. A to co jest poza jest, bo jest.
Ważne, jakoś. Ale żadną nie miarą nie tak.

Anonimowy pisze...

Przecinek to on miał być za "poza" tuż i przeskoczył. Poranny taki. śpiący jeszcze.

Unknown pisze...

Nie byłam w Bielanach ciekawe myśłi poruszyłaś kwesti duchowość, człowiek duchowy jest szczęśliwy ma sens życia.

Anonimowy pisze...

porzucił ojciec pisanie? ;)
pozdrawiam szafirowo

Anonimowy pisze...

Oprócz zdjęcia podoba mi się list ojca Joachima, "wydaje się bardzo normalny i zdrowy". Normalności i zdrowia wszystkim życzę, sobie też. I wiary, że normalność i zdrowie jest możliwe już tu, na ziemi.
Nie anonim, a Bezimienna.

aga pisze...

ojcze, od ponad miesiąca Cie nie było
wiem, że to czas rekolekcji, ale my Ciebie też potrzebujemy

Anonimowy pisze...

To kiedy nowy wpis ? Ostatni byl w styczniu a jest marzec ... Tak tyko pytam i pozdrawim :)

siwawrona pisze...

Pobądźmy trochę na pustyni w ten czas.

Anonimowy pisze...

Skad nazwa tego bloga ,,Swiatla miasta''?

E pisze...

@Anonimowy Jest taka płyta hip-hopowa Grammatika "Światła miasta" ja właśnie w ten sposób tutaj trafiłam kilka lat temu szukając jeszcze więcej informacji na temat tej płyty.
Nazwa chyba może mieć wiele interpretacji tą prawdziwą zna tylko ojciec.

BasiaW pisze...

Samotność z wyboru, nieważne na jaki czas powzięta, zbliża do Boga i ludzi i pozwala nam poznawać siebie. Każdy człowiek pragnie ciszy i spokoju, tylko niektórzy nie chcą się do tego przyznać...

Prześlij komentarz