czwartek, 14 kwietnia 2016

Dla kogo jest Dobra Nowina?

Dobra Nowina nie jest dobrą nowiną dla tych, którym się wydaje, że jakoś sobie radzą.









Dobra Nowina jest dobra tylko dla tych, którzy doświadczyli tragedii i dramatu złej nowiny. Czyli tego, że nie ma dla mnie szans na zbawienie, bo nie jestem w stanie wypełnić Prawa. Jeśli ktoś się nie przekonał na własnej skórze, jak bardzo go to dusi i zabija, to nie doświadczy też Dobrej Nowiny.

Dobra Nowina nie jest dobrą nowiną dla tych, którym się wydaje, że jakoś sobie radzą. Jeżeli tak myślą, to nie potrzebują zbawienia. Oni jeszcze nie zobaczyli, że to, co uważają za radzenie sobie, to jest po prostu żałość. Pierwsi i wszyscy kolejni chrześcijanie są ludźmi, którzy doświadczyli w sobie radykalnej zmiany - tego, że Pan Jezus wyzwolił ich z przekleństwa grzechu i z przekleństwa Prawa. Bo Ewangelia to radość z bycia odnalezionym i zbawionym. 

Wojciech Ziółek SJ w rozmowie z Anną Sosnowską, "W drodze" 4/2016
fot. Marcin Mituś, archiwum klasztoru dominikanów



7 komentarzy:

Beata Bartoszewicz pisze...

Znowu zaplątałam się w sobieradzienie. Zosia Samosia :( I jak zwykle upadłam, bo jakby mogło być inaczej?

Przychodzisz Ojcze w samą porę. I przypomniałeś to, co powiedziałeś mi na pożegnanie: nie wyprzedzaj Łaski...

Beata z Wystarczająco.PL, która wczoraj upadła.
+

o. Krzysztof pisze...

Ależ to przecież uzdrawiające doświadczenie! Dobry Bóg uczy nas przez nie pokory, abyśmy nie zapomnieli, że wcale nie jesteśmy tacy samowystarczalni jak nam się wydawało. Doświadczanie wyzwolenia (od siebie samego, presji kontrolowania wszystkiego, pokusy bycia strażakiem gaszącym wszelkie pożary) daje nieprawdopodobną wolność.

Życzę wytrwałości. Ten najbardziej grzeszy, kto się zniechęca ;)

Beata Bartoszewicz pisze...

Dziękuję za życzenia, za te słowa, które głowę opuszczona podnoszą. I Znów wracam do tamtej pokuty i do słów: Nie lękaj się, bo cię wykupiłem... Ponieważ drogi jesteś w moich oczach.

A teraz jeszcze słyszę nie zniechęcaj się, bo grzeszysz :)

Bóg zapłać : +

BB

ewa pisze...

@ Beata. Bardzo bliska mi jest Zosia Samosia...właściwie nie umiem inaczej...i całkowicie rozwala mnie jak nagle, nieoczekiwanie ktoś okazuje mi troskę nie za coś, ale ze względu na mnie...Mam ochotę uciec, schować się, nie być...po prostu boję się w to uwierzyć, a jednocześnie czuję to ciepełko w sercu, któremu nie potrafię się sprzeciwić...tak działa Duch św. Amen.

Żyrólik pisze...

Światło przychodzi, wystarczy chwila ciszy, trzeba walczyć ze zniechęceniem i oczyszczać przedpole ze zbędności, które się pchają drzwiami i oknami....a dobry Bóg dowala doświadczenia by wyrywać z pozorów samowystarczalnosci i samozadowolenia, coraz to nowe odsłony....dzięki Ojcze za takie latarką duchową podświetlanie moich ciemnych ścieżek życia....

szafirek pisze...

Ojcze, dla nich. Dla nich (tych co myślą że jakoś sobie radzą) też jest Dobra Nowina.
Archiwalna fotografia skłania do myślenia że ten co leży, to chyba pokutę jakąś czyni? Prosi o Miłosierdzie?
Czy jest to może moment ślubów zakonnych?
I czemu, on leży bokiem? (teraz chyba już się tak nie robi)

eStillaMaris pisze...

...jak dobrze ojca czasami "posłuchać", jak dobrze, że ojciec, tam gdzieś jest...

Prześlij komentarz