sobota, 8 października 2016

Siła, od której nie sposób się uwolnić

Za każdym razem działania Boga nie pojmuję, nie rozumiem, ale mimo wszystko Mu ufam, wówczas najmocniej Go dotykam. 









Był rok 1919. Samuel Barber mając zaledwie dziewięć lat, pozostawił na swoim biurku osobisty list zaadresowany do matki. Dziś Barber uznawany jest za jednego z najwybitniejszych kompozytorów. 

Wiadomość do Matki i do nikogo innego: Droga Matko, napisałem do ciebie ten list, żeby wyjawić ci mój niepokojący sekret. Nie płacz, kiedy będziesz go czytać, bo to nie moja, ani nie twoja wina. Chyba muszę wyjaśnić to teraz, bez żadnych głupot. Zacznę od tego, że nie zostałem stworzony do bycia sportowcem. Zostałem stworzony do bycia kompozytorem i wiem, że nim zostanę. Chcę cię jeszcze prosić o jedno. – Nie proś mnie, żebym zapomniał o tej nieprzyjemnej rzeczy i szedł grać w piłkę. – Proszę  – Czasami martwię się tym tak bardzo, że wpadam w złość (ale nie aż tak wielką). Kocham, Sam Barber II. 


Istnieje pewna siła przyciągania tak mocna, że nie sposób się od niej uwolnić. 

Kiedy piętnaście lat temu wyjechałem do klasztoru, w domu rodzinnym zostawiłem jedynie list. Wysłałem go także do kilku najbliższych przyjaciół. Wiem, nie był to najlepszy sposób na pożegnanie, ale tego co się działo we mnie, w żaden sposób nie potrafiłem inaczej wytłumaczyć. Do dzisiaj zresztą nie potrafię.

Przyciąganie było tak silne, a zarazem fascynujące, że nie umiałem się od tego uwolnić. A próbowałem, na wiele przeróżnych sposobów.

Od dłuższego czasu zacząłem dookoła siebie odkrywać takie aspekty rzeczywistości, jakich nie dostrzegali inni, odczuwając je 
na dodatek w odmienny od pozostałych sposób. Tego również nie potrafiłem pojąć. Jakby Bóg w niektórych słowach i miejscach umieścił coś, co tylko tam mogłem znaleźć. Większość rzeczy, które ludziom żyjącym obok mnie przynosiło satysfakcję, dla mnie stawało powodem rozczarowania i smutku. Nie czułem się przez to lepszy. Przeciwnie, zazdrościłem innym umiejętności życia. We mnie samym poczucie obcości tylko się nasilało. 

Zakon nigdy nie był jedną z wielu możliwości. Był jedyną. 

Dziś wiem, co mają na myśli osoby mówiące o tym doświadczeniu. Kiedy Bóg powołuje do swojego zadania, milkną wszystkie słowa i argumenty. Kiedy On się objawia, nie ma miejsca na dyskusję. Wiemy co powinniśmy zrobić, nawet jeśli nie potrafimy wytłumaczyć tego innym. Tylko osoba, która doświadczyła Bożego uwiedzenia, może to zrozumieć.

Abraham na rozkaz Boga opuszcza swą rodzinę i wędruje do ziemi Kanaan, gdzie do końca swego życia pozostaje obcym i pielgrzymem. Posłuszeństwo pogrąża go w samotności, często trudnej do zniesienia, którą jednak przyjmuje z radością, gdyż jest ona gwarancją spełnienia Bożych obietnic. 

Kartuscy mnisi opowiadają, że każdemu kto rozpocznie poszukiwania, kartuzja wydaje się od początku miejscem już znanym wcześniej, widokiem niewidzialnym. Kandydatowi na mnicha wydaje się, jakby instynktownie, że to miejsce kryje odpowiedzi na pytania, które od lat nosił on w sercu.

Osoba, która decyduje się  z nimi pozostać, to ktoś, kto odkrył w głębi duszy głos o wiele silniejszy od wszystkich innych głosów pociągających go w nim samym i w otaczającym świecie. 

W tej nieskażonej słowami przestrzeni kryje się także istota modlitwy kontemplacyjnej. Pięknie wyraził ją Teolog Domu Papieskiego, a mój dominikański współbrat, o. Wojciech Giertych OP: „Za każdym razem gdy stwierdzamy, że nie pojmujemy, nie rozumiemy, ale wierzymy Bogu – rzeczywiście Go dotykamy i On udziela się swoją łaską”.


21 komentarzy:

BasiaW pisze...

To wielki dar...pójść bez wątpliwości,przyjąć niewiadome,zgodzić się bez wahania...

Magdalena pisze...

Chyba jest literówka w nazwisku kompozytora ;)
Dziękuję za ten wpis!

Magdalena pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

"Jakby Bóg w niektórych miejscach i słowach umieścił coś, co tylko tam mogłem znaleźć." Czytam tego bloga od lat i niektóre wpisy są dla mnie właśnie takimi słowami. Ten również.

o. Krzysztof pisze...

@Magdalena: rzeczywiście uciekło "r", ale już wróciło na swoje miejsce :)

D. K. pisze...

Dziękuję Ojcze za ten wpis. Bog jest niesamowity i tak bliski.Dziękuję Ci Jezu.

D. K. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
siwawrona pisze...

Moja spóźniona Miłość.

Anonimowy pisze...

Trochę zazdroszczę ojcu i wszystkim tym, którzy taką siłę przyciągania w swoim życiu poczuli i za nią poszli. Trudno jest żyć, kiedy czuje się coś zupełnie przeciwnego - jakąś pustkę, bezcelowość, nieprzydatność, zamiast głosu - milczenie. Kiedy próbuje się znaleźć swoje miejsce, znaleźć coś, co nada mojemu życiu sens, wartość. Kiedy trudno się pogodzić z myślą, że mam tą wartość, godność i sens niezależnie od tego kim jestem i co robię, bo to On mi ją dał powołując mnie do życia. Paradoks - wiem o tym, a jednocześnie tak trudno to przyjąć, zaakceptować. Najlepsza nowina jaka może być - Bóg kocha mnie i chce mnie niezależnie od tego w jakiej kondycji jestem - a ja ciągle próbuję zasłużyć.

szafirek pisze...

Dotknąć Boga, tak rzeczywiście, prawdziwie. Jak bardzo można pragnąć.

Jasne poznanie celu, i bezwątpliwa determinacja pójścia za dobrymi pragnieniami. Rozpoznanie powołania. Samuel miał tę łaskę. Ojciec chyba także, kiedy poznał że zakon stał się dla niego jedyną możliwością, bez popadania w wątpliwości. Można nawet skarżyć się (Bogu) czemu nie mnie? Ale skarżyć się nie ma o co. Łaska, ta sama. Raczej cieszyć się, że jest wybór spośród wielu innych możliwości. I że można wybrać, wcale nie najprostszą i najszerszą trasą. Czasem, trzeba trochę poszukać i pobłądzić, nawet zwątpić, żeby wreszcie zaufać i nadstawić bardziej ucho na Głos, w głębi swojej duszy.

ewa pisze...

Dziękuję Ojcze

a pisze...

Ojcze, nie w temacie wpisu ale technicznie - z bloga zniknęła wyszukiwarka... A czasami bywała bardzo potrzebna, żeby znaleźć Ojca myśli na jakiś temat (aktualnie szukam czegoś, co podniesie mnie w totalnym lęku...)

vision pisze...

Dziwne, u mnie wciąż jest - w lewym, górnym rogu. Może to sprawa ustawień przeglądarki?

j. pisze...

u mnie też jest przeglądarka. pozdrawiam porannie :)

szafirek pisze...

to tu była jakaś wyszukiwarka?? dobrze wiedziec na przyszłość ;D

szafirek pisze...

@a
Otwórz Pismo Święte. Psalmy są dobre. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Dziwna rzecz, jak czytam ojca bloga, nie raz łapię się na tym, że przy wielu wpisach, m.in. przy tym, mam ciarki na plecach. Nie tylko dlatego, że jest to świetnie napisane ale też dlatego, że sam tak czuję... od 11 lat, w moim sercu jest tęsknota, której nie umiem nazwać,a która nie pozwala się zagłuszyć, ani podróżami, ani dobrą pracą, ani zewnętrznie szczęśliwym (naprawdę!) życiem. Cały czas brakuje tej kropki nad i, jest takie niespełnienie i jak to ojciec napisał "Przeciwnie, zazdrościłem innym umiejętności życia." Wszystko, co mnie samemu wydawało się, że będzie takim szczęściem, okazało się takie niepełne.

ewa pisze...

Ojcze
Nie pojmuję...nie rozumiem...dlaczego cały czas łzy i upokorzenie...ale WIERZĘ i proszę o modlitwę, żebym kochała i ufała i trwała. Amen

Malwina pisze...

Mój ulubiony wpis.

ewa pisze...

@ Malwina
Dziękuję za przypomnienie tego wpisu :)

Malwina pisze...

@Ewa, dziękuję za podziękowania, bo jakoś tak czułam, że to teraz. Może dla nas dwóch, może dla kogoś kto się nigdy nie odezwie.. niech ponownie poleci w wirtualny świat. Uściski ��

Prześlij komentarz