środa, 1 lutego 2017

Kogut i orzeł

Kiedy człowiek duchowy spotyka się z nieduchowym, dla obydwóch rozmowa bywa nudna i uciążliwa. 






Orzeł latał wysoko, napawał się pięknem świata i myślał: "Przemierzam wielkie przestrzenie, widzę doliny i góry, morza i rzeki, łąki i lasy, widzę mnóstwo zwierząt i ptaków, widzę miasta i wsie, i to jak żyją ludzie. A oto wiejski kogut nic nie zna, oprócz swojego podwórka, gdzie widzi tylko parę osób i trochę bydła. Polecę do niego i opowiem mu o świecie".

Przyleciał orzeł, usiadł na dachu wiejskiej chałupy i patrzy, jak dumnie i dziarsko kroczy kogut pośród swych kur, i myśli: "A wiec on jest zadowolony ze swego losu, lecz jednak opowiem mu o tym, co wiem".

I orzeł zaczął opowiadać kogutowi o pięknie o bogactwie świata. Kogut z początku słuchał uważnie, lecz nic nie rozumiał. Orzeł, widząc że kogut nic nie rozumie, zasmucił się i ciężko mu było rozmawiać dalej z kogutem. A kogut, nie rozumiejąc tego co mówi orzeł, zaczął się nudzić i ciężko mu było słuchać orła. Obaj jednak pozostali zadowoleni ze swojego losu.

Tak bywa, kiedy wykształcony człowiek rozmawia z niewykształconym, albo jeszcze bardziej, kiedy duchowy rozmawia z nieduchowym. Człowiek duchowy podobny jest do orła, a nieduchowy do koguta. Umysł człowieka duchowego we dnie i w nocy rozważa prawa Pańskie i w modlitwie wstępuje do Boga, umysł zaś nieduchowego jest przywiązany do ziemi albo zajęty myślami. Dusza człowieka duchowego rozkoszuje się pokojem, a dusza nieduchowego pozostaje pusta i rozproszona. Człowiek duchowy jest jak orzeł - szybuje wysoko, jego dusza odczuwa Boga, widzi cały świat, mimo że modli się w mroku nocy. Człowiek nieduchowy rozkoszuje się próżnością lub bogactwem, poszukuje też cielesnych przyjemności. Kiedy zaś duchowy spotyka się z nieduchowym, dla obydwóch rozmowa bywa nudna i uciążliwa. 

***

Uważaj przed kim otwierasz swoje serce, jeśli ktoś nie ma podobnego doświadczenia, stracisz pokój. 


Historia opowiedziana przez św. Sylwana z Góry Atos


28 komentarzy:

Anonimowy pisze...


Poza ostatnim zdaniem
To nie jest pycha?

Anek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anek pisze...

Anonimowy. Spróbuj opowiedzieć niewierzącemu, który nie jest tym w ogóle zainteresowany, o Bogu. Trudne zadanie :)

Anonimowy pisze...

Nie chodzi o to, że to nieprawda. Że płaszczyzny porozumienia jeśli się miną to jest trudno.

Chodzi o wydźwięk.
Chodzi o poczucie, pokazanie tego, że jesteś lepszy.
Nie taki głupi, nic nie rozumiejący, przy ziemi z radością plugawie i bezmyślnie bytujący. Nie nie. Orle sokole.
Gdyby ktoś śliczny niewymownie usiadł przy mnie i pomyślał. Jakie brzydactwo przykre. Lećmy stąd bo przesiąkniemy odbiciem.
Nieprawda? Prawda?
Trochę nie w tym rzecz.

TaxiDriver pisze...

Kor 3,2 - wszystko zależy od postawy serca. Święty Paweł też nauczał, że najpierw rozeznajemy kto ile może przyjąć, aby nie dawać pożywnego, ale ciężkiego do przełknięcia posiłku, kiedy ktoś potrzebuje mleka.

Żyrólik pisze...

Jezus też tak coś mówił o perłach i o świniach, a Jego o pychę bym nie podejrzewała...

Cortez pisze...

Żyrólik: nawet bywały momenty, że milczał... A to milczenie znaczyło więcej niż słowa.

Anonimowy pisze...

Bo w gniewie i żalu czyta się trochę inaczej.
Najlepiej jest milczeć. Najlepiej w ogóle byłoby milczeć.

Anonimowy pisze...

Jestem kogutem z aspiracjami ;-)

Anonimowy pisze...

Słuszna konstatacja w ostatnim zdaniu. Chciałbym zauważyć, że orzeł i kogut to drapieżniki i kogoś mi tutaj brakuje...? /p.

siwawrona pisze...

I kogut i orzeł radowali się ze swojego losu. A ten trzeci to kierownik duchowy.

szafirek pisze...

Kogut jest kogutem, i orłem nigdy się nie stanie. Nie będzie latał. Orzeł jest orłem, i nigdy kogutem nie będzie. Nie doświadczy tego co wiejskie. Orzeł ma być orłem, a kogut kogutem. Każde z nich, na swój sposób doświadcza tego co duchowe. Duchowość przenika rzeczywistość. Jest z nią związana. Nie ma ludzi nieduchowych. Spotkania i rozmowy bywają czasem uciażliwe, z powodu niewłaściwej postawy, sposobu ich prowadzenia.

/Przyszli kiedyś starcy do Abba Arseniusza i bardzo go prosili, żeby ich wpuścił. Otworzył im, a oni go prosili o słowo o tych, którzy mieszkają w odosobnieniu i nie widują się z ludźmi. Starzec im rzekł: „Kiedy panna mieszka w domu ojca, wielu stara się o jej rękę. Kiedy jednak wyjdzie za mąż, już nie podoba się wszystkim i jedni ją chwalą, a inni nią gardzą. I nie jest już tak ceniona, jak wtedy, gdy jeszcze była ukryta. Tak jest i z duszą: gdy się pokaże tłumom, już nie może się wszystkim podobać”/

/Powiedział abba Antoni: "Zobaczyłem wszystkie sidła nieprzyjaciela rozpostarte na ziemi, jęknąłem więc i powiedziałem: "A któż się im wymknie?" I usłyszałem głos mówiący do mnie: "Pokora"/

/Pewien brat prosił Abba Pojmena: „Powiedz mi słowo”. On odpowiedział: „Dopóki kocioł jest na ogniu, muchy ani żadne płazy nie mogą go dotknąć; ale kiedy ostygnie, to gnieżdżą się w środku. Podobnie i mnich: póki trwa w pracy wewnętrznej, wróg go nie może pokonać”/

/Św. Jan Kasjan powiedział: „Istnieją trzy rzeczy, które przyczyniają się do osiągnięcia wewnętrznego pokoju: czuwanie, rozmyślanie i modlitwa. Praktykując je, użyjcie pilności i wytrwałości, a dadzą one duszy siłę i stałość. Próżne będą wszystkie duchowe wysiłki, dopóki za pomocą ciągłej i wytrwałej pracy nie pozbędziemy się wszelkich trosk i kłopotów życia doczesnego. W ten sposób zdołamy wypełnić przykazanie Apostoła: „Nieustannie się módlcie!”. Bardzo mało się modli ten, kto zwykł modlić się tylko wówczas, gdy klęczy. Nigdy zaś się nie modli ten, kto nawet klęcząc, nie utrzymuje skupienia serca i w jakikolwiek sposób się rozprasza. Jacy więc pragniemy być podczas modlitwy, tacy musimy być przed jej rozpoczęciem. Umysł z konieczności zachowuje bowiem w czasie modłów swój poprzedni stan. Te same myśli, które zaprzątały go przed modlitwą i w jej trakcie albo skierują uwagę ku sprawom niebieskim, albo też pogrążą w ziemskich”/

/Niektórzy z ojców pytali Abba Pojmena: „Jeżeli zobaczymy, że któryś brat grzeszy, czy chcesz, żebyśmy go upomnieli?”. On odpowiedział: „Co do mnie, to gdybym musiał właśnie tamtędy przechodzić i zobaczyłbym go grzeszącego, minąłbym go bez upominania”/

Paula pisze...

Chyba nie jest tak do końca:)wiele razy opowiadałam moim znajomym którzy nie doświadczyli Boga w swoim życiu o Jego wielkości, miłości i tego co uczynił z moim życiem. Okazało się że te moje opowieści o Nim były dla tych osób czymś niewiarygodnie pociągającym i niesamowitym a nie " nudnym " - może bardziej chodzi o formę w jakiej o czymś/o kimś mówimy :))) pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Myślę, że różnica pomiędzy orłem i kogutem jest taka, że orzeł uwierzył w moc swoich skrzydeł i "odleciał", a kogut niestety zwątpił. Dlatego teraz tylko pieje, podskakuje i kur pilnuje :-)

Anonimowy pisze...

Łaska ponoć "buduje na naturze", dlatego orzeł musiał usiąść na tej chałupie i wdać się w pogawędkę z kogutem. Co prawda, stracił naturalny pokój, lecz pozostała mu wolność na "na dachu".../p.

ewa pisze...

Gdybym więc miał życzyć ci najpiękniejszego daru, gdybym modlił się do Boga o niego dla ciebie, nie wahałbym się prosić Go o dar modlitwy. Proszę Go o to i ty również nie zwlekaj z proszeniem Boga o ten dar dla mnie. I dla siebie. Miłość Boga Ojca, łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z tobą. A ty w Nich: gdyż modląc się, wchodzisz w serce Boga, ukryty z Chrystusem w Nim, otoczony Ich wieczną, pełną oddania i zawsze nową miłością. Już wiesz, że ten, kto modli się z Jezusem i w Nim, kto modli się do Jezusa lub do Ojca Jezusa albo wzywa Ducha Świętego, nie modli się do jakiegoś nieokreślonego i dalekiego Boga, lecz modli się w Bogu, w Duchu Świętym przez Syna do Ojca. I od Ojca, za przyczyną Jezusa, w boskim tchnieniu Ducha Świętego otrzyma wszelki dar doskonały, odpowiedni dla siebie, od zawsze dla niego przygotowany i upragniony. Dar, który czeka na nas. Dar, który czeka na ciebie.

Anonimowy pisze...

Ojcowie Pustyni - choć to osoby na wskroś uduchowione - byli/są niezwykłymi realistami i trudno się z nimi nie zgodzić. Myślę, że smutne w tej historii jest to, że kogut nie podjął współpracy z łaską. Hmm... pewnie ambicja mu nie pozwoliła :-)

szafirek pisze...

Każdy z nas ma w sobie coś i z orła i z koguta. Niestety. Albo stety.

szafirek pisze...

Najlepiej swe serce otwierać przed Bogiem.

Anonimowy pisze...

Szafirek, Szafirek wyjąłeś mi to z ust, otóż tak! każdy z nas jest takim buńczucznym kogutem, a majestatycznym orłem tylko bywa, i to bez własnej zasługi w kwestii "porwania" (koguta0 i "uniesienia" w górę :-) p.

szafirek pisze...

/Ten który fruwał, był jednocześnie tym, który pełzał. I kiedy moje skrzydła były rozpięte w słońcu, ich przylegający do ziemi cień był jak ślimak/ Khalil Gibran
anonimie 14:41 szafirek jest kobietą :)

Anonimowy pisze...

@szafirek/; a to przepraszam, nie wiedziałem :) skoro jednak "Ten który fruwał, był jednocześnie tym, który pełzał", to.../ @anonim 14:41

szafirek pisze...

W porządku :) w końcu, w naszym języku to rodzaj męski. W tym przypadku od szafira, małego niebieskiego kamienia.
pozdrawiam poniedziałkowo

Anonimowy pisze...

"Kiedy człowiek duchowy spotyka się z nieduchowym, dla obydwóch rozmowa bywa nudna i uciążliwa"
I tak, i nie.
Byliśmy kiedyś w gronie paru osób i każdy mówił o rozpoznawaniu woli Bożej w swoim życiu. Większość, tradycyjnie, żaliła się że wolę Bożą poznaje post factum i prawie nigdy nie wie, czy zna ją wcześniej. Jedna z osób siedziała cicho i dopiero pociągnięta za język, po długim wyciąganiu z niej, powiedziała ledwie parę słów. Ale jakich! Ona nas w ogóle nie rozumiała, "nadawaliśmy" na innej długości fali. Nasze problemy już nie były jej problemami, ona była daleko przed nami. Jednak nie powiedziałbym, aby była rozmową znudzona, ani aby było to dla niej uciążliwe. Ona po prostu mówiła swoje, z głębi serca, prosto ale z głębokim żarem.
Byliśmy potem w gronie innych osób i rozmawialiśmy o przebaczaniu. Jedni mówili o tym, że dziecku jest łatwiej przebaczyć, inni pytali retorycznie, czy jest jakaś granica w przebaczaniu. Ja siedziałem znudzony i coraz bardziej zmęczony tą rozmową. W końcu wyłączyłem się i nie słuchałem. Nie uważam się za świętego, ale doprawdy, nie były to dla mnie problemy godne zastanowienia.
W przeciwieństwie do osoby z pierwszej rozmowy, nie było mnie stać na proste i żarliwe przedstawienie swojego zdania, przyznaję ze wstydem.
Dziękuję Ojcu za ten temat.

Zuza pisze...

Bardzo to czarne i białe, niezmiernie uproszczone... Wychodzi na to, że wykształcony jest jak orzeł, niewykształcony jak kogut... Duchowy jak orzeł, a nie duchowy jak kogut... A jak mamy do czynienia z wykształconym nieduchowym i niewykształconym duchowym? W zależności od tego, czego będzie dotyczyć rozmowa, każdy z nich może być i orłem i kogutem.

Niejednokrotnie na swojej drodze spotykam ludzi nieduchowych, jeśli o sobie mogę powiedzieć, że duchowa jestem, chociaż ze swoją duchowością, zwłaszcza teraz, raczej do orła bym się nie porównała, w każdym razie razie, rozmowy o Panu Bogu, o wierze, modlitwie, cudach często wcale nie były nudne ani uciążliwe. Zwłaszcza dla strony przeciwnej. Często bywały naprawdę bardzo owocne. Również dla mnie...

Dlatego nie zgodzę się ze zdaniem: "Uważaj przed kim otwierasz swoje serce, jeśli ktoś nie ma podobnego doświadczenia, stracisz pokój."

To, że mamy inne doświadczenia, nie znaczy, że nie mamy otwierać przed sobą serc, bo różne doświadczenia nie musza od razu oznaczać braku zrozumienia. Za zrozumienie drugiej strony, jej uczuć związanych z doświadczeniem odpowiada empatia, to ona sprawia, że to, co mówi druga strona, nawet jeśli jest nam kompletnie obce, staje się zrozumiałe i do przyjęcia. Brak tych samych doświadczeń powinien w takim razie determinować relacje pomagacz-osoba wymagająca pomocy. A tymczasem bezdzietne kobiety pracują z matkami, zdrowi lekarze z chorymi, niepijący z uzależnionymi, ludzie posiadający dzieci z tymi, którzy je stracili, bądź nie mogą ich mieć....

Anonimowy pisze...

Tak, zgadzam się że ten fragment "Tak bywa, kiedy wykształcony człowiek rozmawia z niewykształconym", podobnie jak porównanie koguta i orła jest nie do przyjęcia. Będąc osobą wykształconą, całe swoje dosyć długie już życie spędziłem na pograniczu świata ludzi wykształconych i niewykształconych. I muszę powiedzieć, że wielokrotnie więcej radości dawał kontakt z osobą niewykształconą, a przeciwnie, osoby dobrze wykształcone były czasem nudne, czasem przykre... Nie chcę źle mówić o bliźnich, ale tak bywało.
Jeżeli chodzi natomiast o tzw. ludzi duchowych, to prawdopodobnie autor miał na myśli ludzi dalej zaawansowanych na drodze życia duchowego, niż przeciętna. Ale i tu teza autora jest kontrowersyjna. Trudno wyobrazić sobie kogoś bardziej duchowego, niż Jezus. A On spędzał czas nie na rozmowach z uczonymi w Piśmie, tylko z celnikami i prostytutkami. I jakoś dawał sobie radę.
Ludzie są różni. Osoba (duchowa) z przedostatniego tekstu to prosta, mało wykształcona kobieta, która niewiele świata w swoim życiu widziała. Rozmowa z nią była trudna, bo ona nie potrafiła wyrazić w pełni tego, co przeżywa. Posługiwała się zasłyszanymi schematami, dopiero po pewnym czasie (mocno pociągnięta za język) wyraziła bardziej w pełni to, co niej jest. Tu rzeczywiście przeszkodą było jej niewykształcenie. Ale opłaciło się znaleźć do niej dojście.
Innym, znanym przykładem człowieka niewykształconego, ale o bardzo głębokiej duchowości, jest ów wieśniak z Ars, przed którym Proboszcz z Ars schylił czoło... On z kolei jakoś wyraził to, co przeżywa.
Myślę, że prawdziwa duchowość daje zdolności i moc, by rozmawiać z celnikami i prostytutkami... I bardzo boleję nad tym, że czasem brakuje mi cierpliwości.
Ale nie uważam się za lepszego, tylko dlatego, że moje myśli dotyczą w dużej mierze spraw duchowych. Więcej, widzę w tym dla siebie zagrożenie, ponieważ jak pisze Ewagriusz, PYCHA znajduje dojście do tych, którzy drogą ascezy i modlitwy potrafili rozprawić się z bardziej przyziemnymi grzechami i słabościami.
Może tylko warto zwrócić uwagę, aby otwierać swoje serce w sposób mądry - "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie"
Cóż skorzysta prosty człowiek, gdybym zaczął rozwodzić się np. nad teorią życia duchowego, będąc jak ten "cymbał brzmiący" :) Bez serca, bez miłości, za to z wymaganiami, regułami, ("powinieneś", "musisz") jak faryzeusz narzucając na bliźniego ciężary ponad siły...
Już wolę go wysłuchać, pozwolić mu się wyżalić.
Tylko czasem brakuje sił i cierpliwości...

Anonimowy pisze...

Ludzie mają różne osobowości i nadają bać nie na tych samych falach - czasami obcy cię zrozumie od razu - dzięki za wpis ojcze!

Anonimowy pisze...

Myślę, że te emocje są niepotrzebne... orzeł i kogut to tylko symbole... Jeśli ten tekst tak bardzo nas dotyka, to może trzeba sobie zadać pytanie dlaczego?

"nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce".
1 Sm 16,7

Prześlij komentarz