sobota, 20 stycznia 2018

Wyłączyć siebie

Oto oddanie w kontemplacji: wyłączyć siebie, własny plan, własne działanie, własne metody uświęcenia.










Jezus do Alicji Lenczewskiej:

Chce was dziś nauczyć tego, co wy zwykliście nazywać „kontemplacją”, a co jest obcowaniem waszym 
z Bogiem - ze Mną, w sercu waszym mieszkającym.

Nie róbcie żadnych wysiłków, nie napinajcie władz duszy jak cięciwy łuku, dajcie duchowi waszemu w spokoju i ciszy odprężyć się i otworzyć na działanie Moje. W duszy waszej mam cele, gdzie stale przebywam (…)

Żadnego „napięcia”, żadnych formułek ani etykiety… Uciszenie, pokój i miłosna uwaga - oto, czego oczekuje od dziecka, by móc się mu udzielić.

Wyłączyć siebie

Chcesz bym ci powiedział więcej o kontemplacji - a więc, dziecko Moje, wiedz, że i ty i inni, dlatego nie postępujecie w złączeniu i obcowaniu ze Mną, że wszedłszy do kaplicy swej duszy, by ze Mną rozmawiać, nie wyłączacie siebie.

To prawda, że macie i możecie o wszystkim ze mną mówić, ale wy przychodzicie chcąc sami brać dla siebie, by uzyskać różne dary i uzdolnienia wewnętrzne, by dla siebie uprosić, by zrozumieć… Dla siebie! Wy macie przychodzić dla uczczenia i kontemplacji Boga - Miłości, dla oddania Mu chwały, dla dawania Mu miłości za przeogromną miłość, jaką wam daje; na to, by kontemplować, ale kogo? Jego, nie siebie przy Nim, a choćby w Nim.

Przychodzicie, by Mi dyktować, bo chcecie tego czy tamtego, nie pozostawiając Mi swobody w doborze łask i darów, jakimi chce obdarzyć dziecko, które całe i bez reszty Mnie się oddało, które nic nie planuje, a zdaje się na Mnie i jednego pragnie w zetknięciu ze Mną: Kochać i zatracić się w Miłości - w Bogu, nie w swojej miłości.    Czyż Ja Miłość, nie wiem lepiej od was, czego i kiedy potrzebujecie dla dusz waszych?

Ale wy Mi przeszkadzacie uświęcać was w sposób doskonały, dopraszając się to tego, to tamtego, jak dziecko cukierka od matki, zamiast pozwolić Mi karmić was tak, jak Ja to robię, dając wam najlepszy pokarm dla ducha i dostosowany do jego sił, do jego właściwej i jemu tylko danej drogi. Oto oddanie w kontemplacji - gdy wyłączycie siebie, własny plan, własne działanie, własne metody uświęcenia, a gdy tylko jak kwiat swój kielich otworzycie Mi duszę, bym ją sam urabiał i napełniał darami takimi, jak dusza wasza potrzebuje, a co Ja jeden wiem i rozumiem.

Nie przestaniecie (wtedy) działać, życie wasze nie stanie się bierne, ale natchnieniem i motorem czynów będę tylko Ja - a wy, jako Moje narzędzia, wykonawcami Mojej woli. Czyż się obawiacie, że nie uświęcę was lepiej i doskonalej, niż byście to wy największym wysiłkiem sami uczynić byli zdolni?

To wam daję, jako drugą lekcję kontemplacji, którą nazywajcie lepiej - życiem z Bogiem waszym, życiem z Miłością i w Miłości.

Współprzeżywajcie ze Mną wszystko

Kiedy myślicie o życiu modlitwy, o obcowaniu ze Mną, myślicie jak wejść do sanktuarium swej duszy, by tam się ze Mną spotkać.

Od was chciałbym czegoś zupełnie innego. Nie macie do Mnie przychodzić, macie na stałe zamieszkać w celi swej duszy, gdzie stale mieszkam - wasz Bóg i Oblubieniec.

Tam wasze mieszkanie, wasza klasztorna cela, a cokolwiek „zewnętrznie” czynić wam wypadnie, to stanowić będzie wasze różne obowiązki - to wyjścia wasze. Musicie wyjść z celi, by czynić to, czy tamto, ale i wtedy nie wychodzicie sami. Gdy Mnie włączyliście w całe swe życie, Ja je całe bez reszty z wami dzielę i ze Mną czynicie wszystko, pracujecie, rozmawiacie, a nawet myślicie.

Jestem przecież waszym Przyjacielem najwierniejszym, najczulszym, rozumiejącym was całkowicie. Więc dzielcie i współprzeżywajcie ze Mną wszystko, wchodźcie w każdej chwili, kiedy tylko możecie, do naszej celi, by się w jej ciszy Mnie poradzić, do Mnie przytulić, wielbić Mnie i mówić Mi słowa miłości i oddania. Wtedy nic nie będzie „wasze”, a wszystko nasze.

Tak pogłębiać się będzie prawdziwa przyjaźń ze Mną, której nie ma równej w całym wszechświecie. Daję wam czasem taką prawdziwa przyjaźń między wami - prawdziwą, gdy Ja jestem jej zawiązką i gdy w miłości do Mnie, związane płomieniem Bożej miłości, łączą się dusze Mych dzieci. Ona jest szkołą przyjaźni ze Mną, bo sama nasza przyjaźń przechodzi pojęcie wasze, o złączeniu w miłości - jest doskonałą przyjaźnią z Bogiem - co nazywacie wysoką kontemplacją.

Równowaga uczuć

Do życia ze Mną, trzeba doskonałej równowagi uczuć, jaka miała Matka Moja - Ją w tym naśladujcie. Nie uporządkowanie i nie opanowanie uczucia, które wy nazywacie emocjami, wprowadzają zamęt wewnętrzny i nie pozwalają wam słyszeć Mego głosu, ani przyjmować do głębi Mych słów. Z tego musicie się wyzwolić! 

W duszy dziecka Bożego musi trwać tylko miłość - miłość, nie namiętność w miłości albo w nienawiści. Nie tylko nie możecie mieć nienawiści do nikogo, powiedziałem wam przecież: „miłujcie nieprzyjaciół waszych" - ale nawet niechęci, żalów, urazów.

One wynikają zresztą z waszego egoizmu, a na to, by wyzwolić się i być wolnym do życia ze Mną, trzeba odejść od siebie. Macie wszystkich kochać, bo Ja ich wszystkich kocham, i za nich się wydałem. I wy musicie być na to gotowi! 

Żale wasze wynikają z sądów. Sądzicie słowa, czyny i nawet intencje, a to do was nie należy. Ja bywałem surowy i nieraz twardy sąd wypowiedziałem. To Moje prawo! Was ono nie dotyczy! Wy wcale nie macie sądzić. Wiesz sama, jak bolą cię niesprawiedliwe sądy o tobie, bliskich i dalszych. Nie masz prawa innych ranić w ten sposób. Gdy nikogo nie będziecie osadzać, odzyskacie wielka równowagę uczuć. Nie obojętność, a równowagę.

Nie macie być zimni - przeciwnie, macie kochać po Bożemu i mądrze, a to nie przeszkodzi waszemu skupieniu.

Powiedzcie Mi, czy dużo można słyszeć na jarmarku, gdy wszyscy dookoła krzyczą, rozmawiają, gdy dookoła panuje hałas?

Tak i Ja nie mogę być przez was słyszany w jarmarku waszych myśli nieuporządkowanych, zatroskanych, zaspieszonych. Więc musicie wasz umysł uciszyć. Cisza wewnętrzna i cichość waszego życia są warunkiem życia ze Mną - po waszemu, kontemplacji.

Pozbyć się troski

Przede wszystkim pozbądźcie się wszelkiej troski, nawet o waszych najbliższych. Nie miłości, ale troski. Oddajcie Mi się w opiekę, a Ja się nimi zajmę jak matka. Wy tylko oddajcie się Mnie i Mym sprawom tylko Mym sprawom. One mają się stać waszymi, a waszymi osobistymi i życiowymi Ja się zajmę. Więc nie troszczcie się, nie lękajcie, nie przewidujcie. Włos z głowy waszych najbliższych nie spadnie bez Mojej woli, jeżeli wola Moja postawi ich w trudnych warunkach i tak temu nie zapobiegniecie, bo okoliczności, pory i czasy nie do was należą.

O cóż, więc mielibyście się troszczyć? Ani nie troszczcie się o siebie! Nie troszczcie się, więc o nic, ani o jedzenie, ani o ubranie, ani o życie. To wszystko biorę na Siebie.

Wejdźcie w ciszę! Nie zewnętrzną, bo tą rzadko uzyskacie, ale wewnątrz was, która w największym rozgwarze świata pozwoli wam w pokoju i ciszy odbierać Moje łaski i natchnienia. Troska jest wrogiem pokoju i ciszy, wiec jeszcze raz ci mówię - zdajcie na Mnie wasze troskanie się: bądźcie wolni w każdej okoliczności Życia! Nie dostąpi do was pokusa żyjąca w zamęcie, trosce i niepokoju

Oto kolejny etap wyzwolenia was z was samych, jaki ci odsłaniam.



Alicja Lenczewska, mistyczka ze Szczecina (zm. w 2012 r.)
Jej zapiski zostały przebadane przez komisję teologiczną i uznane za zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.
Nie ma w nich żadnych cudowności, wielkich proroctw, uderza za to prostota, troska o pokorę i ufność w Bogu.
 


7 komentarzy:

Adam pisze...

Jak dobrze, ze o. odkył Alicję Lenczewską. A pierwsze zdjęcie tak piękne, że aż serce wygłodniało.

Czytelniczka pisze...

To jest podobne do modlitwy dyktowanej księdzu Dolindo.

Jest to prawie niemożliwie nie martwić się doczesnością. Powiedzieć "Ty się tym zajmij".

Anonimowy pisze...

Zdjęcie tytułowe jest autorstwa Michaela Kenna. Pozwolę sobie na cytat z wywiadu z autorem:"(...) nie za często uwieczniam ludzi. Pewnie dlatego, że portrety nie wychodzą mi najlepiej. Ale na moich zdjęciach jest nieobecność. Pojawiamy się na tym świecie sami i sami z niego odchodzimy - chciałbym, żeby patrzący na moje zdjęcia widzowie doświadczyli tej samotności. Zachęcam do tego, żeby przystanąć na chwilę, zastanowić się, uspokoić."

Anonimowy pisze...

Zastanawiam się tylko nad tym, czy to Bóg rzeczywiście na nas i naszych najbliższych, zsyła trudności ( bo taki obraz w jakiś sensie wyłania się z tego fragmentu "Włos z głowy waszych najbliższych nie spadnie bez Mojej woli, jeżeli wola Moja postawi ich w trudnych warunkach i tak temu nie zapobiegniecie, bo okoliczności, pory i czasy nie do was należą."
Nie pasuje mi to do obrazu dobrego Boga, czy my musimy rzeczywiście w Bogu upatrywać tego, który chce, żeby się z nami źle działo? Chcę mieć nadzieję, że mimo wszystko On nie dał mi tego cierpienia, ono po prostu jest w moim życiu( bez większego sensu), przydarza się i kiedyś się kończy.

Anonimowy pisze...

Anonimowy - Bóg jest dobrym ojcem, który wychowuje. On chce naszego dobra, my nie musimy tu na ziemi wszystkiego rozumieć, musimy Mu zaufać (co jest jednocześnie bardzo trudne).
Myślę, że mamy często jakiś wyidealizowany obraz Boga Ojca, takiego "milusiego"... Tymczasem on jest inny, dobry, kochający - co nie oznacza, że zawsze wszystko będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
Popatrz na życie Jezusa - Jego życie tu na ziemi nie było usłane różami, wręcz przeciwnie, nie brakowało w nim trudności, niezrozumienia, odrzucenia, cierpienia.

Anonimowy pisze...

Wierzę, że w cierpieniu jest sens. Bóg nie chce żeby się źle Tobie działo. Jeśli coś trudnego nas spotyka, przez co pojawia się czasem cierpienie, zachowując ufność w tym zmaganiu, możemy odnaleźć to dobro- ten skarb, który Bóg dla nas w tym czasie skrył. Myślę, że równowaga ducha i pamięć o dobrym Bogu pomaga nie poddać się - choć jest realny trud i cierpienie - ale szukać głębiej Jego Światła. Chrystus umarł na krzyżu- ale czy to jest krzyż rozpaczy, przegranej i ciemności, czy krzyż zwycięstwa? Jak na to patrzysz? Na czym zatrzymujesz swój wzrok?
<3

Anonimowy pisze...

usiąść i przestać nasłuchiwać
przestać wypatrywać
co ludzie
ludzie to co ludzie
mieszanki wybuchowe emocji
poplątane makarony smutku i rozpaczy
niekochane prządki zdarzeń niechcianych
usiąść.
w ciszy, na deskach podłogi
i zakochać się jeszcze raz
w samotności

Prześlij komentarz