poniedziałek, 11 października 2021

Święty Efrem. Spowiedź

Nie mów: odrzucił mnie Pan od Swego oblicza! Bogu nie są miłe takie słowa. Czy ten, kto upadł, nie może powstać? Ten, kto się wyparł, czy nie może się nawrócić?





Uważaj – sieci wroga nasmarowane są miodem; człowiek zwabiony słodyczą miodu zaplątuje się w sieci i napełnia się wszelką goryczą. Ja zaś, po tym, gdy już zdobyłem poznanie prawdy, stałem się skory do bitki i niesprawiedliwy, kłócę się z powodu błahostek, stałem się zawistny i okrutny wobec tych, którzy ze mną mieszkają.

Stałem się niemiłosierny dla biednych, jestem człowiekiem gniewnym, kłótliwym, upartym, leniwym, wybuchowym, żywię złe myśli, kocham ozdobne szaty, i do teraz wiele we mnie nieczystych myśli, wybuchów egoizmu, obżarstwa, łakomstwa, chełpliwości, pychy, nieżyczliwości, obgadywania, plotek, objadania się w czasie postu, rozpaczy, rywalizacji i niezadowolenia. 

Nie znaczę nic, a mam o sobie wysokie mniemanie, stale kłamię, a gniewam się na łgarzy, bezczeszczę świątynię ciała pożądliwymi myślami i jednocześnie surowo osądzam rozpustników, osądzam też tych, którzy upadają, a sam stale czynię to samo. Osądzam złodziei i tych, którzy złorzeczą, a sam jestem i złodziejem, i tym, który złorzeczy. 

Przybieram jasny, czysty wygląd, choć cały jestem nieczysty. W świątyniach i za stołem w refektarzu chcę zajmować pierwsze miejsca. Widzę nowicjuszy i wynoszę się ponad nich, widzę mnichów i nadymam się. Dążę do tego, by być przyjemnym dla kobiet, majestatycznym dla obcych, rozsądnym i mądrym dla swoich, doskonałym dla rozsądnych; z pobożnymi obchodzę się jak najmądrzejszy, nierozumnymi pogardzam, jak zwierzętami. 

Gdy ktoś mnie obrazi, mszczę się, jeśli ktoś okazuje mi szacunek, czuję do niego wstręt, jeśli ktoś wymaga ode mnie czegoś zgodnie z prawem, wszczynam sprawy sądowe, a jeśli ktoś mówi mi prawdę, traktuję go jak wroga. Jeśli ktoś mi coś wypomina, czuję gniew, ale jeśli podlizują się, nie do końca jestem niezadowolony. Nie chcę okazać szacunku temu, komu się on należy, a sam, będąc niegodnym, oczekuję zaszczytów. 

Nie chcę się utrudzać, a jeśli ktoś mi nie usłuży, na tego się gniewam. Gdy brat popadnie w tarapaty, wyniośle mu odmawiam, ale gdy sam potrzebuję pomocy, zwracam się do niego. Nienawidzę chorego, a gdy sam zachoruję, pragnę, by wszyscy mnie kochali. 

Możniejszych ode mnie nie chcę znać, a niższymi pogardzam. Jeśli uda mi się powstrzymać od jakiegoś nierozsądnego pragnienia, zaczynam się chełpić, jeśli przoduję w modlitewnym czuwaniu, wpadam w sieci krnąbrności i sprzeciwiania się, jeśli powstrzymam się od jadła, tonę w chełpliwości i pysze, jeśli zdołam się pomodlić, zwyciężając sen, z łatwością zwycięża mnie gniew i wybuchowość, jeśli dostrzegam w kimś cnoty, nie zwracam na niego uwagi. 

Wzgardziłem przyjemnościami, ale nie porzucam świeckiego ich pragnienia. Gdy dostrzegam kobietę, czuję radość. Na zewnątrz udaję pokornego, ale w duszy jestem pyszny, z wyglądu biedny i skromny, a naprawdę ogarnia mnie chciwość.

I po cóż się nad tym wszystkim rozwodzę? Otóż z wyglądu wyrzekłem się świata, ale naprawdę nieustannie myślę o rzeczach świeckich. Podczas nabożeństw rozmawiam, błądzę myślami, przywołuję bezsensowne wspomnienia. Podczas posiłku wdaję się w puste rozmowy, jestem łasy na podarki, uczestniczę w cudzych upadkach, wdaję się w zgubną rywalizację. Tak wygląda moje życie!  I przy tym wszystkim ja, nieszczęsny, chciałbym zasłynąć świętością! 

Żyję w grzechach, a chciałbym, by uważano mnie za sprawiedliwego. Mam jedno wytłumaczenie na to wszystko – diabeł zbił mnie z tropu! Ale to nie usprawiedliwiło Adama. Oczywiście, również Kaina podkusił diabeł, ale i on nie uniknął kary.

O, Panie! Daruj nam ujść ode złego, rozrywając pęta, którymi nas związał za naszym przyzwoleniem. Daruj pojednanie mnie, grzesznemu, ducha życia tchnij w obumarłą mą duszę. Przepędź zatwardziałość z mojego biednego serca i daruj mi źródło skruchy.

Ale nie padaj duchem, moja duszo, nie rozpaczaj, nie wydawaj na siebie ostatecznego wyroku z powodu mnóstwa grzechów, nie ściągaj na siebie ognia, nie mów: odrzucił mnie Pan od Swego oblicza! Bogu nie są miłe takie słowa. Czy ten, kto upadł, nie może powstać? Ten, kto się wyparł, czy nie może się nawrócić? Nie słyszałaś, duszo, jak Ojciec jest miłosierny względem marnotrawnego? Nie wstydź się nawrócenia, lecz ze śmiałością, zdecydowanie powiedz: wstanę i pójdę do swego Ojca. Wstań więc i idź! Przyjmie cię i nie będzie czynił ci wyrzutów, lecz więcej nawet – uraduje się z twego nawrócenia. Czeka na ciebie. 

O Panie i Władco życia mego, nie daj mi ducha lenistwa, zniechęcenia, pożądania władzy i próżnych słów. Daruj zaś słudze Twemu ducha czystości, pokory, cierpliwości i miłości. O Panie, Królu, pozwól mi widzieć moje grzechy i nie osądzać brata mego, albowiem błogosławiony jesteś na wieki wieków. Amen.

Tekst pochodzi z fragmentów dzieł św. Efrema Syryjczyka. 


12 komentarzy:

Anek pisze...

Dziękuję :)

Żyrólik pisze...

Ale cudny rachunek sumienia dla mnie..Ile tego zla siedzi we mnie, a ja slepa nie widze ..DZIEKUJE

Adam pisze...

Amen.

Siostra pisze...

Trudno zgodzić się na swoją grzeszność... proszę o modlitwę..

bloggerR pisze...

Cóż, niesowite, natchnione. Oby. Bóg zapłać, O.jcze.

Anonimowy pisze...

bardzo celna i szczegółowa charakterystyka mojego serca.

Grześ pisze...

http://www.skrzynkaintencji100.bloog.pl

Anonimowy pisze...

Niech człowiek nie stawia kropki tam gdzie Bóg postawił przecinek :))

Anonimowy pisze...

Amen i Dzieki

Ela pisze...

A wiecie, jakie są warunki dobrej spowiedzi? Może potrzebujecie odświeżyć sobie wszystkie informacje? Jeśli tak, to zwróćcie uwagę na stronę https://www.nasza-arka.pl/jakie-sa-warunki-dobrej-spowiedzi/ . Tam możecie trafić na ważne informacje dla katolików. Dobra spowiedź to ważny element życia katolickiego.

WWW pisze...

Piękne słowa, pozdrawiam

Białystok pisze...

Świetny wpis, warto zaglądać na ten blog.

Prześlij komentarz