czwartek, 15 grudnia 2011

Wykreowane potrzeby

Człowiek odchodzący na pustynię, zażywający twórczej samotności, widzi iluzoryczność proponowanych mu scenariuszy na życie.








Znacie słowo: „hipotrychoza"? Pojawiło się ono w słowniku kilka lat temu, oznacza nową, właśnie odkrytą jednostkę chorobową. Polega ona na tym, że rzęsy wątleją, przestają rosnąć i wypadają. Wiadomość o tej groźnej chorobie, pojawiła się równocześnie z ogłoszeniem kampanii reklamowej wielkiej firmy farmaceutycznej, która nazywa się Allergan. Firma, powiadomiła, że odkryła wspaniałą broń dla wojny z hipotrychozą - maść do codziennego wcierania. Coś, co jeszcze niedawno było rzeczą normalną (ktoś ma wątłe rzęsy, a ktoś bujne) nagle stało się sprawą wyboru między patologią a zdrowiem.

Podobne choroby pojawiają się niemal co roku. Różnego rodzaju grypy, przeziębienia... Liczba chorych, którzy zmarli z powodu nowej mutacji wirusa grypy (świńskiej, ptasiej - kto już pamięta?), nie okazała się wyższa od przeciętnej rocznej liczby ofiar zwykłej grypy sezonowej. Kilka razy więcej osób zginęło wówczas na drogach, a jeszcze więcej zachorowało na pokarmowe zatrucia. Kilkadziesiąt milionów masek i leków niezbędnych w "sytuacji nadzwyczajnej" leży gdzieś teraz bezużytecznie w magazynach, wkrótce należy je będzie zutylizować, robiąc miejsce dla nowych produktów, potrzebnych, gdy przyjdzie nowe zagrożenie jak np. groźna odmiana kataru.

Dzisiaj oferty promujące nowe towary nie odpowiadają już na istniejące zapotrzebowanie: muszą kreować popyt na towary, które już wcześniej znalazły się na rynku. Nawet jeśli czujemy się znakomicie, możemy i powinniśmy czuć się jeszcze lepiej.

Jak w starym kawale, gdzie ksiądz na spowiedzi zapytał dziecko:
- Czy wyciągałeś nożem pieniądze ze świnki skarbonki?
- Nie, ale to świetny pomysł.

Szpece od reklamy mówią, że aby sprzedać produkt należy wygenerować w ludziach potrzeby.

Jeden z szefów wielkiej firmy powiedział: „Dręczenie ludzi pytaniem o to, czego ludzie chcą, nie ma sensu. Ludzie tego nie wiedzą, aż do momentu, kiedy im się to coś pokaże”.

W najnowszym miesięczniku "List" Bartłomiej Dobroczyński pisze:


Dzisiejszy świat podpowiada, że szczęście jest tym co posiadasz, w tym jak wyglądasz, jak realizujesz swoje pragnienia, w tym, że podziwiają cię inni. Żeby zaistnieć trzeba codziennie dostawać Nagrodę Nobla, codziennie wygrywać Ligę Mistrzów, codziennie pisać bestseller, mieć najzdolniejsze na świecie dzieci. Życie współczesnego człowieka naznaczone jest w dużej mierze lękiem o to, czy tym wymaganiom sprosta. To nie są lęki irracjonalne, problem w tym, że jeśli nie dostrzegamy nic poza nimi, mogą nas zniszczyć. Religia jednak przekonuje: „To jest niewola. Możesz z tego wyjść”. Nie da się oczywiście całkowicie oderwać od świata, przecież musimy w nim funkcjonować. Aby się jednak w tym wszystkim odnaleźć potrzebujemy pomocy.


To cienka lina: po jednej to co boskie, po drugiej to co cesarskie.

Jan Chrzciciel ucieka na pustynię, chociaż oddalony od świata to wciąż przychodzą do niego ludzie po chrzest,  radę, słowo. Wielu wybitnych myślicieli większość czasu spędzało w samotności. Człowiek często kieruje się oczekiwaniami innych. Potrzeby są w nas kreowane. W końcu przestajemy obstawać przy tym co uważamy za słuszne. Jak tylko presja z zewnątrz staje się zbyt mocna, opuszczamy nasz teren. Uwzględniamy poglądy i oczekiwania innych i dopasowujemy się do nich. Niszczymy przez to własne poglądy i pragnienia. Dopasowujemy się do otoczenia tracąc przez to szacunek do nas samych. Jeśli trwa to zbyt długo i za często, tracimy poczucie własnej tożsamości, nie wiedząc już czego chcemy.

Bóg daje człowiekowi pragnienia, za którymi pójście przynosi pokój serca. Tylko, że czasem oczekiwania społeczeństwa czy ludzi, z którymi żyjemy, można pomylić z własnymi. Wtedy należy zrobić to co Jan Chrzciciel - odejść na pustkowie, ponieważ z dystansu widać więcej.

Chrystus uczy, że czymś ważnym jest „żebyśmy nie dali się zwieść powierzchownemu poczuciu wolności, zgodnie z którym wolność polega na uczestnictwie w społeczeństwie jednowymiarowym i robieniu tego, co społeczeństwo aprobuje”.

Człowiek odchodzący na pustynię (zażywający twórczej samotności) widzi więc iluzoryczność proponowanych mu scenariuszy na życie. Na stawiane mu zarzuty odpowie więc: „Jeżeli robicie to i tamto, nie jesteście szczęśliwi. Tylko tak twierdzicie. Ja zrobię coś innego, coś, co nie podlega waszym kryteriom. I będę szczęśliwy".

Każdemu Bóg daje co jakiś czas taką pustynię. I wcale nie trzeba opuszczać miejsca zamieszkania. Wystarczy doświadczyć wyśmiania czy odrzucenia, dotknąć samotności. Jeśli przyjmiemy to jako dar lub doświadczenie duchowe to co miało nas niszczyć zacznie owocować. Takie momenty mogą być twórcze. Dzięki nim możemy bowiem odróżnić czyjeś wykreowane sztucznie pragnienia, których jesteśmy ofiarami, od tych, które podchodzą od Pana.






22 komentarze:

Skowronek... pisze...

"Dopasowujemy się do otoczenia tracąc przez to szacunek do nas samych."...a bardzo łatwo się w dzisiejszym świecie nie dopasować do naszych szefów, ilości obowiązków....ludzi, którzy tylko patrzą na "sukces"...

Jolaśka pisze...

I większość wokół niestety daje się nabrać na to kreowanie potrzeb i chce więcej i więcej
i za wszelką cenę (rodziny, zdrowia)
jak chomiczki w karuzeli.
A przecież nie to jest najważniejsze...
Nie zawsze da się dopasować za duże "koszty własne" :-)

AlaM pisze...

Na początek wystarczy nie korzystać z telewizora :). Okazuje się, że "bardzo ważne rzeczy wagi państwowej" są nieistotne dla mnie.

Carmi pisze...

Oczywiście nie pamiętam kto to powiedział i jak to dokładnie brzmiało, ale sens był taki, że: ludzie cierpią ponieważ nie mogą mieć tego czego pragną, wystarczy więc ograniczyć swoje pragnienia. Coś w tym jest :)
Dzięki za Floydów.

VanGogh pisze...

Ciężko zrezygnować ze spędzania mnóstwa czasu na komunikatorach wszelakiej maści i zamienić to na kontakt w cztery oczy i spacery. Albo z dodatkowych "niezbędnych" rzeczy i informacji bez których nie można wyobrazić sobie każdego dnia. Ale to się opłaca :]
AlaM - popieram. To dobry start :]

markus pisze...

Uwielbiam te wpisy, opisują moje spostrzeżenia czy sprawy które noszę w sobie. Dobrego dnia wszystkim

Skowronek... pisze...

Nie wiem czy oglądanie telewizora odgrywa jakąś wielką rolę, przecież ludzie, którzy skupiają swój energię na pracy, dążeniu do doskonałości "światowej" nie maja czasu jej oglądać. Sama nie oglądam juz od 7 lat i nie zauważam, żeby miała więcej czasu...Pozdrawiam serdecznie

Jolaśka pisze...

Co do telewizora to nie do końca się zgodzę, choć są też inne media - żyjemy tu i teraz dlatego to co dzieje się wokół w polityce, gospodarce, społeczeństwie siłą rzeczy oddziałuje na nas i tak samo my oddziałujemy na te sfery.
Nie żyjemy na pustyni sami dla siebie.
Uważam, że takie odcinanie się oddala nasze dążenie do budowania społeczeństwa obywatelskiego- takiego gdzie reaguje się na istnienie obok innych ludzi - na ich potrzeby, krzywdy, dążenia itp.
Śmieszy mnie "nagonka" na telewizję, którą ostatnio obserwuję - modne staje się "niemanie" telewizora. Ale czy takim samym "zjadaczem" czasu nie są komunikatory internetowe czy SMS-y?
Pozdrawiam wszystkich "niemodnych" posiadaczy i oglądaczy TV :-)

kajak pisze...

Jołaśko, ludzie obok istnieją i tak; ich potrzeby, krzywdy i dążenia istnieją wraz z nimi, choćby PKB nie rósł, albo choćbyśmy nie wiedzieli, o ile wzrósł od wczoraj. A dla siebie nie żyjemy nie tylko na pustyni. A reagowanie na ludzi to nie wiem, czy do niego potrzebne jest społeczeństwo obywatelskie, chociaż żyjemy tu i żyjemy teraz. A ten Internet... No, też zjada niby. A jak czytam `'Światła miasta' i teraz piszę ten komentarz, to może i mnie trochę zjadło i jestem tylko kaj, nawet nie kajak? Ale może przybyło też, to jednak kajak? A telewizora nie mam od prawie 20 lat. Których mam, jak się domyślasz, sporo więcej. No to sam już nie wiem. Tylko najwyżej, że pozdrawiam :-).

AlaM pisze...

Jeśli nie ogląda się jakiś czas TV i będąc u kogoś zacznie - zauważa się, że tak naprawdę pożera czas. Na przykład dlatego, że chcąc obejrzeć 15 min czegoś dla mnie interesującego, dostaję w gratisie komentarze dziennikarzy i innych ważnych osób - i to tak zrobione, by nie dało się z nich zrezygnować. A oglądając program informacyjny muszę obejrzeć skrót na wstępie, rozwinięcie i podsumowanie.
Nie mówiąc o tym, że ktoś wybiera "najważniejsze" wiadomości ... według jakiego klucza?
Jolaśka - często słyszę takie zarzuty. Staram się nie odcinać od świata, ale twierdzę, że TV przedstawia ten świat tendencyjnie. A na dodatek "kradnie" czas, który można przeznaczyć na myślenie, na przykład jak JA mogę budować społeczeństwo obywatelskie.

Zuza pisze...

Już widzę, jak wszyscy nieposiadający telewizora siedzą w domu przy porannej kawie i zastanawiają się jak mogą budować społeczeństwo obywatelskie... Czuję się bardzo niemodna i absolutnie pozdrowiona przez Jolaśkę :). To czy TV wykreuje nasze potrzeby czy nie, zależy od nas samych - czy damy się wciągnąć w machinę manipulacji. Choć nie każda stacja, a może inaczej - nie w każdym programie od razu będą chcieli nas oszukać. Jeżeli mam potrzebę poznania prawdy, to warto rzucić okiem na to, co mówią w TV w tej czy innej stacji, objąć sytuację wieloaspektowo, popytać, poczytać, sięgnąć do różnych źródeł, a dopiero na końcu SAMEMU wyciągnąć wnioski. Bo po to Pan Bóg rozum dał. Dlatego nie czuję, że to obciach, kiedy wieczorem rozsiadam się wygodnie na kanapie, żeby dla relaksu obejrzeć ulubiony serial zaraz po tym, jak przegląd kanałów informacyjnych daje mi pewien obraz wydarzeń mijającego dnia. A reklama nowego rewolucyjnego produktu, niezbędnego w mojej codziennej egzystencji, nie wzbudza we mnie nadzwyczajnego rozgorączkowania, bo mam świadomość swoich pragnień i ograniczeń. I tego, co pochodzi od Pana.

Taxi pisze...

Zuza: AMEN :)

Zuza pisze...

Psychologia reklamy...Bardzo ciekawa sprawa. Mamy czas przedświątecznych zakupów i spece od marketingu stają na głowie, żeby zapewnić nas o potrzebie zakupu całej masy produktów leżących na półkach. Nie zdajemy sobie sprawy, że ułożenie ich w konkretnym miejscu, w określonej kolejności nie jest przypadkowe. Zauważcie kochani, jakie produkty znajdują się dokładnie naprzeciwko wejścia do każdego marketu samoobsługowego: oczywiście te, które podpowiadają, że święta już za chwilę: zabawki, gry, sprzęty, choinki, dekoracje... I cała masa czekoladowych mikołajów. Zbombardowała mnie wczoraj jedna taka półka na wejściu. Moją intencją było, owszem, kupno wybranego brakującego prezentu, ale i kilku rzeczy spożywczych z racji pustej lodówki. Fakt, nie skończyło się tylko na tym, ale obecność w moim koszyku słoika z kremem czekoladowym wynikało jedynie z czystej zachcianki, a nie świątecznej promocji - akurat lubię:). I podobnie jest z innymi produktami - lubię oglądać TV. Ale gdybyśmy poszli tropem pozbywania się telewizorów, to powinniśmy pozbyć się komórek, netbooków, nawigacji GPS....A przecież nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Kiedyś ich nie było i ludzie żyli, niektórzy żyją bez do dziś. Więc czy to też nie jest sztucznie wykreowana potrzeba? Cała magia polega na tym, by mieć świadomość manipulacyjnej machiny, korzystać z nowinek, ale nie dać wciągnąć się w pułapkę. Umieć rozróżnić, co naprawdę jest nam potrzebne i rzeczywiście służy swoją innowacyjnością, a co jest zbyteczne i nie wprowadza większej wartości w nasze życie. A co jest kaprysem, ale MOIM kaprysem, a nie żądzą sztucznie wykreowaną przez kolorowe napisy i promocyjne ceny. Lubię czekoladę i już:), a Panu Bogu podziękować tylko za zmysł słodkiego smaku i stworzenie kakaowca:)

AlaM pisze...

Ja napisałam o własnym doświadczeniu pozbycia się TV. Zanim to zrobiłam (całkiem przypadkowo) tez napisałabym taki tekst jak Zuza.
Nikomu niczego nie zarzucam. Mówię, że można inaczej. A to spotyka się bardzo często właśnie z takimi reakcjami jak Jolaśki czy Zuzy. Dziewczyny, podobno wolność mamy - nie mogę nie oglądać TV, bo zaraz ... co? Przestałam być obywatelem?
Oczywiście, ze nie siedzę przy porannej kawie i nie zastanawiam się jak budować społeczeństwo obywatelskie, ale włączając do tej kawy TV będę to robić? Bo nie rozumiem ...

Zuza pisze...

@AlaM: Spieszę z wyjaśnieniem. Telewizor był tylko przykładem, jak sądzę, źródła, które może kreować sztucznie nasze potrzeby. Nawiązałam do niego bardzo rozmyślnie, ponieważ moda na jego nieposiadanie zaczyna przybierać postać kreowania takiej osoby na kogoś o wyższym poziomie - społecznym, intelektualnym, coś w tym rodzaju (nie jest to osobista wycieczka, tylko mój wniosek ogólny, poparty dość intensywnymi obserwacjami). Chodzi mi o to, że czy to będzie TV, prasa, internet czy radio, to mówienie, że świat przedstawiany jest tam tendencyjnie i dlatego lepiej się z tego wyłączyć, nie słuchać, nie oglądać, nie uczestniczyć, poświęcić ten czas na bardziej pożyteczne czynności i stwarzać pozory bycia wolnym - jest...hmmm....fałszem, to chyba za dużo powiedziane, ale jest złudne. Bo żeby coś poznać, dostrzec coś wartościowego, odkryć prawdziwy diamencik, trzeba często przekopać się przez tony gruzu, owszem, niekiedy tracąc czas, być może. Ale znajdując to, co interesujące i wartościowe, jesteśmy o to bogatsi i mądrzejsi. Do sedna: posiadanie TV czy jego brak nie uchroni nas przed manipulacją, bo to od nas zależy, o czym pisałam, czy damy się wciągnąć w tę machinę sztucznie kreowanych potrzeb czy nie. Nawet jeśli komercyjny świat marketingu sprzedaje nam kicz i fałsz, to nie ulega wątpliwości, że pośród tego kolorowego blichtru są także perełki, do których się trzeba dokopać. A ja wyznaję zasadę, że im lepiej znam wroga, tym skuteczniej mogę z nim walczyć... A myślę, że intencją Ojca, piszącego tekst było wskazanie samotności i ciszy jako miejsca, w którym na spokojnie i z dystansem możemy sobie to wszystko poukładać. To nie był zarzut z mojej strony, tylko refleksja nad nurtującym tematem, który akurat przypadkiem swoim wpisem wywołałaś. Ty nie masz telewizora, ja mam i dzięki temu możemy sobie pokonwersować:) Bo "gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny" (x.Twardowski)

Zuza pisze...

Za długie mam te wpisy...Chyba zrobię Ojcu konkurencję i zacznę pisać bloga :) Pozdrawiam blogowiczów i Autora! Owocnych rekolekcji Ojcze!

Spokojna... pisze...

"gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny" (x.Twardowski) - CYTAT DNIA:-)))

AlaM pisze...

Podsumowując temat telewizji, to jestem już w takim wieku :( że łapię się "mentalnie" na wszystkie seriale. Zresztą bardzo dobrze zrobione, by wciągać ... - co najmniej tak było te parę lat temu.
Moje dzieci po powrocie ze szkoły włączały telewizor - jak je kontrolować, skoro się pracuje? - a że nic w tym czasie nie było oglądały .. UWAGA Telezakupy Mango. brrrrrr
Jak podliczyłam czas, to wyszło: 9h praca, 3h kuchnia i domowe obowiązki dzielone z TV (bo miałam telewizor w kuchni), 2h wieczorkiem film w tv i 7h snu. Czasu na rozmowy wykroiło się jakieś 0.5h - bo nawet jeśli ja go miałam, to w tym czasie dzieci miały BARDZO WAŻNE PROGRAMY.
Włączanie TV przy gotowaniu powoduje, że nie da się porozmawiać ...
Włączanie TV po kolacji powoduje, że trudno się od niej oderwać ...
itp.
Czy nie widzicie tego jak nie u siebie, to u innych, szczególnie starszych osób?

AlaM pisze...

A jeszcze jedno ... moje mrukliwe dzieci "z nudów" zaczęły z nami rozmawiać.
Może to tylko moja słaba silna wola ...

Zuza pisze...

Jeden z moich ukochanych wierszy ulubionego poety...
Z pozdrowieniami dla Spokojnej:)

"Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłodło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość"

(Sprawiedliwość - x.Jan Twardowski)

Jolaśka pisze...

Nie zaglądałam tu kilka dni bo praca, dom, praca, dom, Święta, sprzatanie, szkolenia, latanie... a po ostatnim wpisie, gdzie przyznaję nieco mnie poniosło i zostałam ostudzona to aż się bałam. Może to ja chcąc wiedzieć co dzieje się wokół mnie nie tylko w promieniu 10 metrów ale i bardziej ogólnie jestem jakaś niedzisiejsza i niemodna bo mam TV a tu proszę :-) Zuza :-) Jak miło odnaleźć kogoś o zbliżonym oglądzie świata :-)
Pozdrawiam świątecznie, serdecznie
i jakoś czuję się dzięki Twoim wpisom tu podniesiona na upadajacym duchu :-)

Zuza pisze...

@ Jolaśka: Cieszę się, że mogłam się na coś przydać, choć na bloga zaglądam prywatnie, a nie zawodowo:). Polecam się serdecznie do wymiany światopoglądów i poszukiwania wspólnego mianownika. Lubię gadać, mam tak i zawodowo i prywatnie :). A że Ojciec czasem wpisami prowokuje i to nie dyskusje z nim samym, a między blogowiczami, to ja panel dyskusyjny proponuję, z blogowiczów na Zielonej 13 utworzyć...Oj, działo by się, działo...:)
Tymczasem zdrowych, spokojnych, pełnych Ducha:) Świąt Narodzenia Pana - Tobie Jolaśko, Ojcu Krzysztofowi i wszystkim blogowiczom.
Z Panem Bogiem!

Prześlij komentarz