poniedziałek, 27 lutego 2012

Postnika opętało

Uzależnienie od dobrej opinii na swój temat, także na gruncie religijnym to ślepy zaułek.










Człowiek jest w stanie wytrzymać nawet długie posty, gdy ludzkie uznanie każe mu zapomnieć o ich trudach. Wtedy jednak żywi się uznaniem innych. Taki post może być próbą samodoskonalenia lub budowaniem dobrego wizerunku o sobie, lecz nie jest drogą do Boga.

Gdy post czyni nas wyniosłymi, a ludzie zaczynają nas chwalić ze względu na naszą doskonałość, uważajmy - ostrzega Ewangelia.

Jeden z apoftegmatów mówi na ten temat w ten sposób:

Opowiadano, że był w pewnej wsi człowiek, który dużo pościł, tak, że go nawet przezywano „Postnikiem”. Abba Zenon usłyszał o nim i zaprosił go. In zaś przyszedł z radością; pomodlili się i usiedli. A starzec zabrał się w milczeniu do pracy. Postnik widząc, że rozmowa się nie składa, zaczął się nudzić. Wreszcie powiedział do starca: „Módl się za mnie, abba, chcę już odejść”. Starzec zapytał: „Dlaczego?”. On odpowiedział: „Bo moje serce czuje jakby upał, a nie wiem co mi się stało: kiedy byłem we wsi pościłem, aż do wieczora, a nigdy nic takiego nie czułem”. A starzec na to: „Na wsi karmiłeś się przez uszy; ale idź i odtąd jadaj zawsze o dziewiątej, a cokolwiek robisz, rób w ukryciu”. Odszedł więc, i skoro zaczął tak postępować, z wielkim trudem wytrzymywał do dziewiątej. A znajomi mówili: „Postnika opętało”. On poszedł i opowiedział wszystko starcowi. A starzec odrzekł: „To jest właśnie droga Boża”.

Niechęć do ascezy na pokaz traktowana jest jako mądrość we wszystkich religiach. Islamski mistyk Beyazid w czasie pielgrzymki do Mekki, podczas ramadanu przybył do jednego z miast. Zbiegł się tłum gapiów, by go podziwiać. A on wtedy poszedł na targ, kupił chleb i zaczął jeść. Podróż usprawiedliwia takie zachowanie, jednak tłum oczekiwał czegoś więcej... Gdy do Ojców Pustyni ustawiały się kolejki pielgrzymów, siadali na progu swojego domu i obżerali się serem i chlebem. To byli wolni ludzie. Dzięki temu żyli w pokoju na pustyni w jedności z Bogiem, a nie obsługiwali wycieczki.


Uzależnienie od dobrej opinii na swój temat, także na gruncie religijnym to ślepy zaułek.


Kto pości dla ludzkiego uznania, nie osiągnie pozytywnych wyników. Post kogoś takiego nie przemieni, nie uczyni go bardziej wolnym i oddanym Bogu.


***

Na koniec wielkopostna propozycja, dwa dni temu rozmawiałem o niej z pewnym niewidomym mężczyzną, który otrzymał od Boga dar modlitwy wstawienniczej. On też podsunął ten pomysł.

Najpierw historia.

Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim był więźniem obozowym.
- Czy przebaczyłeś nazistom? - zapytał przyjaciela.
 - Tak.
- A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich.
- W takim razie -  powiedział łagodnie przyjaciel - oni nadal mają nad tobą władzę i jesteś ich więźniem.

Doświadczamy wiary, gdy doświadczamy swoich granic. Jeśli są wśród nas osoby, które mają problem z przebaczeniem, czują się zranione, skrzywdzone przez kogoś, zróbcie pierwszy krok. Ofiarujcie komunię świętą w intencji osoby, która Was skrzywdziła, której nie potraficie przebaczyć i której jesteście więźniem. To nie wszystko: poproście także Chrystusa, aby tej osobie udzielił swoich łask, które dla niej przygotował.

Jest nas tutaj sporo, trudno mi sobie wyobrazić co się w takim momencie dzieje w niebie, ale mogę sobie wyobrazić co się będzie działo w piekle. Modlitwa za tych, którzy nas skrzywdzili, o których najchętniej chcielibyśmy zapomnieć może być zadaniem, które przekracza siły człowieka. Ewangelia często nas przerasta.

Jednak gdy człowiek przekroczy samego siebie, doświadczy czym jest uzdrawiająca moc Ducha Świętego. Wychodzimy na pustynię jak Jezus, bezsilni, ogołoceni, oddając Bogu naszych krzywdzicieli, nasz brak przebaczenia. Stajemy odarci ze swoich sił przed kochającym Bogiem Ojcem i wówczas On mocą Ducha Świętego zaczyna w nas działać. Taki rodzaj przebaczenia nie dokonuje się naszymi siłami.


***
Choć zadaję sobie sprawę, że z mojej strony jest to strzał w kolano, poniżej jeszcze jedna propozycja na wielkopostne postanowienie.

44 komentarze:

aha pisze...

"Człowiek jest w stanie wytrzymać nawet długie posty, gdy ludzkie uznanie każe mu zapomnieć o ich trudach. Wtedy jednak żywi się uznaniem innych.Taki post może być próbą samodoskonalenia lub budowaniem dobrego wizerunku o sobie, lecz nie jest drogą do Boga." Kurczę, kurczę. No właśnie. Za dużo się kręcimy wokół siebie, zamiast spojrzeć na Boga, lub raczej pozwolić Mu na siebie spojrzeć. Dziękuję (siedziało to we mnie, ale jakoś słów nie umiałam znaleźć)!

ilonkaka pisze...

Dzieki Ojcze! Myslalam o czyms podobnym dzis rano. Zbesztalam sie w myslach bo poddalam sie pokusie i zrobilam rowniez w myslach komus awanture. Zrobilam sobie prowizoryczna skarbonke ( zgodnie z kalendarzem postnym) i bede placic tam za wszystkie moje pokusy. Postaram sie rozprawic z przeszloscia ,choc wiem ze bedzie ciezko. Przebaczenie i akceptacja innych gdy sa nieznosni i niedobrzy dla nas nie jest latwym zadaniem.
Ojciec nie strzelil w kolano, ale pogrozil palcem. To bylo potrzebne i konieczne. Nie wiem czy to nie P.Coehlo powiedzial ze przyjaciolom nie trzeba nic tlumaczyc, a wrogowom nie warto bo nie beda sluchac. Czas oddzielic ziarno od plewy.
I wracamy do tego "pustego miejsca" .
Z pozdrowieniami i milego dnia a sobie dobranoc zycze.

Spokojna... pisze...

o. Zamorski ostatnio też mówił o przebaczeniu i również uwagę na to, że sami bez Boga nie potrafimy do końca wybaczać. Po ludzku pewnych spraw nie da się przebaczyć, ale dzięki łasce od Pana potrafimy z tego, co nas spotyka wydobyć dobro. O. TOmasz podał przykład zakonnicy, którą zgwałcono i zaszła w ciążę. Czy Ona po ludzku była w stanie przebaczyć? Ale "wydobyła" dobro z tego, nie przeklinała tego, co ją spotkało. Wystąpiła z klasztoru, pokochała to dziecko i wychowała Je. To jest własnie chyba istota prawdziwego przebaczenia: aby prosić Chrystusa o pomoc, bo czasem "po ludzku" bardzo ciężko i pewne rany zostają, ale Chrystus może pomóc Nam spojrzeć na pewne doświadczenia z "innej perspektywy" i pomoże Nam wydobyć DOBRO. Dobrego dnia zatem:-)

Joanna Książek pisze...

Też miałam problem z przebaczeniem.. Dostałam do ręki płytkę z konferencją o. Wojciecha Prusa
"Miłosierdzie Boże we mnie" i tam jest modlitwa, która składa się z trzech słów, "On/Ona jest Twoja" w trzech słowach oddaje się to Bogu. Nie wiedziałam co mam robić, ale jak się tą modlitwą zaczęłam modlić to na prawdę schodzi wszystko.. Kiedyś to w ogóle nie pomyślałam żeby się za kogoś takiego modlić.. Ale nosiło się tą osobę wszędzie w myślach ze sobą wiedząc co zrobiła. A teraz inaczej na to patrzę. A co do postu to właśnie, każdy się wypytuje jakie postanowienie masz na post, odpowiadam że nie mam.. Zdziwienie. Zamiast się zając sobą i nie przechwalać się co oni to nie robią to chyba lepiej jak by się zajęli tym co mają robić.

Agu pisze...

Ciężko jest komuś przebaczyć. Zawsze twierdziłam, że nie mam z tym większego problemu, modliłam się za te osoby. Ale zauważyłam że jest coś gorszego. Trudniej jest przebaczyć sobie. Swoich postępowań, grzechów wyborów. Uczę się tego. Bez przebaczenia sobie stoi się w miejscu. Każda próba ruszenia naprzód, rozwoju duchowego jest blokowana..
Odbiegając od tematu już w pierwszych dniach postu zauważyłam, że zły nie próżnuje. Kusi bardziej.

gabrysia pisze...

Zgadzam się z tym co piszecie przebaczyć, i modlić się za te osoby, które nam wyrządziły zło,bez pomocy Boga to nie możliwe i jeszcze ja proszę Boga, abym umiała tym osobom pomóc jeśli zajdzie taka potrzeba oczywiście na miarę swoich możliwości.
dziękuję Ojcu

Groszkowa pisze...

Post na pokaz to post bez sensu. Tak samo jak dobro czynione tak, żeby inni widzieli. Po co to wszystko? Nie powinniśmy się martwić o to, co o nas pomyślą sobie inni ludzie. To Pan Bóg jest najważniejszy i wszystko co robimy powinniśmy robić ze względu na Niego.
Przebaczyć komuś, zapomnieć urazy, złe słowa - to tak po ludzku bardzo trudne. Ale jak już się przebaczy, to tak fajnie się robi na sercu, tak lekko:) Więc chyba warto;)
Książek nigdy za wiele:) Mówi to studentka matematyki, która jest postrzegana jako osoba siedząca z "liczydłem" w ręku i rozwiązująca non stop zadania:) Książki to moja Miłość i mogłabym zamieszkać w bibliotece (i nie mówię o bibliotece technicznej;p).
Dzięki ojcze i z niecierpliwością czekam na Twoją książkę:)

Groszkowa pisze...

I jeszcze pewna historyjka a propo tematu:

"Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka: Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział: Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
-Który zwycięży? - chciał wiedzieć chłopiec - Ten, którego karmię - odrzekł na to dziadek."

Nic dodać, nic ująć...

ilonkaka pisze...

Jak mozna poscic na pokaz? Jak mozna pytac kogos o postanowienia na Post? Dla mnie to bardzo intymne przezycie. To typowe raczej dla dzieci w wieku szkolnym.
Do tego przebaczania dolaczylabym jeszcze jedno-Pamietajmy o starszych osobach,one chca czuc sie wazne.

nashim pisze...

Ojcze, a może Ty powinieneś postanowić na ten Wielki Post wczesny nieco wcześniejszy spoczynek ;) (01:34)

skowronek... pisze...

@nashim: myślę, że to naprawdę mało istotna kwestia kto o której idzie spąc, lub o której wstaje. Połowa z nas tu piszących umieszcza swoje komentarze albo w nocy albo po 5 rano, bo też Każdy ma inne obowiązki i inną czasoprzestrzeń;-))) Poza tym na bloggerze można ustawić godz. umieszczania postów...szkoda tylko, że komentujący nie mogą, bo jak widać ludzkie oko wszystkim się interesuję;-)))p.s. to tylko taka mała uwaga, więc proszę przyjąć z uśmiechem:-)

nashim pisze...

@skowronek
dlaczego zaraz "mało istotna"? (św. Franciszek miałby tutaj wiele do powiedzenia), ja się tylko (apropos postu), troszczę o zdrowie psychiczne Ojca, bo nie sądzę, żeby licznik przestawiał, a czasoprzestrzeń dominikańska wczesną jest. Sam widzisz skowronku, że źle z nim, bo już sobie po kolanach strzela....

gabrysia pisze...

Groszkowa:co do dobra na pokaz zgadzam się czasem małe wyświadczone dobro w ukryciu jest o wiele wartościowsze, niż to wielkie na pokaz, no jeszcze trzeba wziąć pod uwagę intencję czyniącego dobro...

nashim pisze...

@gabrysia
wydaje mi się, że intencja jest tylko ważna z punktu widzenia czyniącego, z punktu widzenia tego, kto jest nim obdarzany chyba mniej, Dobro, to dobro.

Groszkowa pisze...

Co racja, to racja - dobro zawsze pozostanie dobrem nawet jeśli jest wynikiem niezbyt czystych intencji. Wiadomo, że fajnie jest, jak ktoś doceni nasz gest, pomoc, dobry uczynek ale bez tego da się żyć. Najlepszą nagrodą powinien być uśmiech na twarzy osoby, której pomożemy a nie pochwały od innych osób. To niby tak niewiele, a jednak tak wiele. :)

Aleks pisze...

o. Paweł w jednym z odcinków "Tajemnice Słowa" powiedział coś takiego: "Zrób coś dobrego o czym będziesz wiedział tylko ty i Pan Bóg... I ROZKOSZUJ SIĘ TYM DOBREM..."

Zuza pisze...

@Krzysztof: Ojcze, znowu mam wrażenie, że poruszył Ojciec tylko jakiś aspekt. Post postem (w sensie poszczenia), ale fragment: "Uzależnienie od dobrej opinii na swój temat, także na gruncie religijnym..." zmusił mnie do wysnucia wniosku, że mowa nie tylko o postach i nie tylko o czynach w przestrzeni religijnej.

Opinia innych ludzi jest istotnym elementem naszego funkcjonowania. Zwłaszcza w obrębie naszej sfery społecznej. Nie da się żyć bez ludzi, a co za tym idzie, bez informacji zwrotnych na nasz temat, które od nich dostajemy. Oczywiście nie powinniśmy uzależniać naszego postępowania czy decyzji od tego, co powiedzą inni, ale otaczający nas ludzie są naszym społecznym lustrem - ich reakcja na nas daje nam sygnał, czy to, co robimy jest dobre czy niewłaściwe. Jeśli mówimy o "uzależnieniu", to znaczy, że mamy na myśli sytuację odbiegającą od ogólnie pojętej normy, o pewnej skrajności, wynaturzeniu. A normalnie to każdy z nas potrzebuje opinii innych, zwłaszcza tych pozytywnych, doceniających, bo one wpływają choćby nasze poczucie własnej wartości, pozwalają budować obraz samego siebie. I każdy z nas lubi być chwalony, bo to jest po prostu miłe. To czy umiemy pochwałę przyjąć czy nie, zrobić z niej show czy użytek, to już oddzielna sprawa. Ale dobre słowo jest niezbędne dla naszego, jakkolwiek to zabrzmi, prawidłowego, zdrowego funkcjonowania. Czy się to komu podoba czy nie :)

Jasne, że lepiej być jak ten Celnik aniżeli Faryzeusz, ale jeśli ktoś nam powie - robisz coś dobrego, naprawdę masz dar, jesteś świetny - przyjmijmy z pokorą. Bo pokora to nie umniejszanie swoich zalet, ale adekwatna ich ocena.

Zuza pisze...

I tylko takie krótkie dopowiedzenie: wierzę w ludzką bezinteresowność, wierzę w altruizm (ba! jestem absolutnie przekonana o ich istnieniu), ale jeśli ktoś powie, że w swoim dotychczasowym życiu ani razu za to, co zrobił dla kogoś, nie chciał usłyszeć chociaż słowa DZIĘKUJĘ, które jest absolutnym potwierdzeniem tego, że ktoś tę pracę zauważył - niestety nie uwierzę...

ilonkaka pisze...

W zasadzie to nie mam nic do dodania. Bardzo blisko mi do tego co pisze Groszkowa@. Zawsze powtarzam ,doceniajmy male gesty.I odwzajemniajmy sie tez malymi gestami. Co do chwalenia,to pochodze z pokolenia gdzie chwalenie bylo wrecz niemodne. Dlatego ja teraz chwale a sama nie umiem reagowac na pochwaly wrecz skromnie pomniejszam swoje efekty w oczach innych.
Ojciec poruszyl dobry teamt.
A propos Alex@ jakos nie rozumiem tych "40 godz". Mialo byc po cichu a...co Wy o tym myslicie?

Rita pisze...

Przypomniał mi się fragment tekstu duchowego giganta - Stefana Kardynała Wyszyńskiego:
"Chociażbyśmy przegrali życie w oczach świata i świat by się nas wyrzekł, skazując na śmierć, jak łotrów na ukrzyżowanie - jest to ocena świata. Pozostaje jeszcze ocena Boga. Bóg przekreśla wyrok świata -"winien jest śmierci" i ogłasza swój Boży wyrok - "dziś jeszcze będziesz ze mną w raju"."

Zaczynam się uzależniać od tego fantastycznego bloga.

Dor pisze...

@Rita-dzięki!piękne przypomnienie...

stomatolog pisze...

widzę że czytelnicy widze wzięli sobie do serca drugą propozycję umartwień :)

ilonkaka pisze...

Mysle ze tak,ale najwazniejsze zeby zachowali umiar w tym co robia.A moze biora udzial w 40-tu godzinach.Albo sa w Kosciele.Pozdrawiam ich bardzo serdecznie :)

Mati pisze...

„Człowiek jest w stanie wytrzymać nawet długie posty...” Posty na tym blogu rzeczywiście nie są krótkie, ale zamiast strzelania w kolano proponuję hasło „Read more books than Facebook”. Facebook bardziej ogłupia.

ilonkaka pisze...

Jezeli znajdziesz umiar to Cie FB nie oglupi.Ta uwaga O.Krzysztofa niestety byla konieczna ,bo juz prawie doszlo do klotni miedzy osobami piszacymi posty. Jezeli ktos odbiera to jako strzal w kolano ,to to jest przykre.

stomatolog pisze...

ja odebrałem to jako autoironię a nie próbę uspokojenia czegoś. Ma utwó blogu dyskusje są na poziomie

Belegalkarien pisze...

Wesprę słowem Stomatologa - kapitalna autoironia. Ojciec niejednokrotnie pisał, że książki pochłania, nawet w podróży wykorzystuje czas, przemieszczając się z jednego końca Polski na drugi. Swoją erudycję wykorzystuje potem, pisząc dość poczytnego bloga. Więc jeśli przerzucimy się na książki, dalej czerpiąc jednak przykład z Gospodarza, to zrezygnujemy z bloga....Co racja, to racja - strzał w kolano:)

Ale jest na to sposób - można zaglądać na bloga w przerwach między książkami:). Albo rankiem otworzyć pocztę, sprawdzić wiadomości dnia, wyguglować bloga i do książek:). A uzależnienie jako nadmiar i przesyt jest patologiczne niezależnie od tego, jakiego wymiaru naszego życia dotyka.

Mati pisze...

@ilonkaka: przecież jaja sobie wszyscy robią. Ale na serio facebook zżera mnóstwo czasu, a doba nie jest z gumy

Stomatolog pisze...

Choć leczę zęby i to lubię, to czytać także lubię. Fajnie, że łączą nas tu wspólne pasje.

ilonkaka pisze...

Mati@ Moje spostrzezenia na temat FB. POlacy z reguly nic tylko graja,zamieszczaja linki do ulubionych piosenek itd.Dla Amerykanow FB to czasem podstawa komunikacji,taka polska ulica gdzie mozna spotkac znajomych, a z racji odleglosci w USA to jest niemozliwe. Dla nich FB to dzielenie sie wszystkim,tym co sie robi kazdego dnia,co sie przeczytalo.co sie wydarzylo,zamieszczanie zdjec z roznych okazji.Powiedzmy, ze nam jest to trudno zrozumiec. Dziela sie tym co wydarzylo sie w ich zyciu. Nie graja w zadne gry.W dalszym ciagu powtarzam ze umiar,umiar. Pisze to calkiem na serio. Moi znajomi nie robia sobie jaj z FB. Oni tym zyja. Ja tak nie potrafie. Pisac na co choruja moje dzieci ,jak wygladaja teraz,co robia itd. No ja niestety nie mam 15 czy 20 lat zeby robic sobie jaja z FB. A jak do tego podchodzic? Chyba tak jak Belegalkarien,tak jak do bloga,wpadam i spradzam co sie wydarzylo.

Rita pisze...

Czytając Wasze uwagi nagle do mnie dotarło co by było dla mnie największym umartwieniem - otóż wizyta u stomatologa...
Bo czytanie ksiązek to moja pasja absolutna - chyba ich odstawienie to by była udręka numer dwa.

Mikołaj pisze...

Przypomniała mi sie piosenka Jacka Kaczmarskiego:
http://www.youtube.com/watch?v=clr9gqqZ6jg

"Nie odróżnić który święty, a który świętoszek" To chyba istota Postu... czy robimy to dla uświęcenia siebie, do bycia sobą (być świętym - być sobą, tak pisałeś Ojcze Krzysztofie jak dobrze pamiętam:)),
czy po to by być "świętym" w oczach innych, a samemu nic nie zmienić we własnej relacji z Bogiem.

Bo jak wybieramy tę drugą opcję to wtedy Post jest dla nas mimo wszystko... dalej karnawałem.

Serdeczności wszystkim!

ilonkaka pisze...

Istotna uwaga!
Mysle ze swietoszkow nam nie brakuje, a swietych owszem.

Belegalkarien pisze...

Fajną definicję świętego usłyszałam na ostatnich rekolekcjach u łódzkich franciszkanów.

Padre Zibi, jak nazywają franciszkańskiego misjonarza, kaznodzieję na tychże rekolekcjach, zapytał kiedyś swoją mamę, która skończyła tylko 3 klasy szkoły podstawowej, bo potem wybuchła wojna, czy wie, kto to jest święty. Odpowiedziała mu, że święty to ten, kto pomaga. Bierze od Pana Boga i daje innym.

Święty - ten, kto pomaga...

Mikołaj pisze...

Na pewno nie ma jednej definicji "świętości". Jakby się uprzeć Święty jest tylko Bóg, a święci na ziemi to Ci których Bóg powołał do tu cytuję prefację o śś. dziewciach i zakonnikach "Ty powołujesz wybranych ludzi do pierwotnej świętości * i pozwalasz im kosztować darów, * których nam udzielisz w przyszłym świecie."

Definicji świętości jest tyle ilu ludzi na świecie, każdy z nas ma indywidualną drogę do osiągnięcia darów, których pełnie odczujemy i tak w przyszłym świecie. Ważne by tych darów sobie nie przywłaszczać, bo stricte one się nam nie należą, ale żeby tymi darami się dzielić.

Dlatego dzięki za każdą wypowiedź tutaj, bo człowiek też uczy się świętości. Może otworzyć oczy na coś czego nie dostrzegał. Myślę, że każda z tych definicji, które tutaj opisaliśmy zawiera się w jednym słowie... "codzienność"

Dor pisze...

A do przeczytania (choć o tym co warto polecić był już kiedyś inny wpis),nie mniej jednak - wielkim poście myślę, że warto sięgnąć po "Ludzi na walizkach" Szymona Hołowni.Przeczytałam jednym tchem,zostaje w sercu.

o. Krzysztof pisze...

"Ludzie na walizkach" znakomite! Gdy pracowałem na onkologicznym oddziale dziecięcym regularnie polecałem rodzicom. Sensowna lektura na Wielki Post - doświadczanie swoich granic w cierpieniu i bezsilności.

Anonimowy pisze...

Ojcze, nowy wpis proszę(ośmielę się powiedzieć, że nawet prosimy;)! siedzę chora w domu, a wpisy Ojca dodają nadziei i siły do walki z chorobą.

ilonkaka pisze...

Ja tez dolaczam sie do prosby,mam za soba trudniejszy tydzien, choroby w domu,walke z pokusami.Zrobilo sie tu jakos smutno.

gabrysia pisze...

Ojcze Krzysztofie to też proszę o nowy wpis, to fakt Ojca wpisy dodają sił i otuchy...
Pozdrawiam

Mikołaj pisze...

Jestem za :)

o. Krzysztof pisze...

fajne macie te ikonki :)

Belegalkarien pisze...

@o.Krzysztof: Ojciec też taką spoko:)

Kasia Sz. pisze...

Ojciec napisał a propos książki "Ludzie na walizkach"..."doświadczanie swoich granic w cierpieniu i bezsilności."

Nie mam ekstremalnych doświadczeń z cierpieniem, ale także doświadczam tych granic na miarę swoich możliwości i swoich problemów. Choć to tylko subiektywne granice. Byle by tylko człowiek nie załamał się całkowicie i szukał nawet na siłę jakiegoś promyka nadziei. I jego się złapał.

Prześlij komentarz