niedziela, 30 września 2012

Ci, którzy wchodzą pomiędzy ludzi są silni

Mnisi poprzez odejście od świata na pustynię, byli uważani za ówczesnych anarchistów, kogoś niedostosowanego, kto idzie w poprzek trendom tego świata, który stawia na sukces, efektywność czy skuteczność.







Podobno każdy dominikanin marzył choć raz o tym aby zostawić duszpastersko-klasztorne sprawy i uciec do pustelni. Na jednego natknąłem się wczoraj, Aelerd Squir, angielski dominikanin w latach 60-tych prowadził życie pustelnicze w Norwegii, a w późniejszym czasie dołączył do grupy pustelników-kamedułów w Big Sur w Kalifornii. Na temat pogłębienia swojej relacji z Bogiem pisał do Thomasa Mertona, który w tym czasie (po latach czekania) otrzymał od przełożonych zgodę na życie pustelnika. "Mam poczucie - zwierzał się ze swojego szczęścia  benedyktyńskiemu mnichowi Jeanowi Leclercq - że to całkowicie niewytłumaczalny dar dany mi od Boga, nie odnoszący się do żadnych moich zasług".

Mnisi poprzez odejście od świata na pustynię, byli uważani za ówczesnych anarchistów, kogoś niedostosowanego, kto idzie w poprzek trendom tego świata, który stawia na sukces, efektywność czy skuteczność. Ich celem nie była jednak negacja społeczeństwa w imię naiwnie pojętego buntu, lecz przeświadczenie, że


mnich chcąc być wierny nauczaniu Jezusa Chrystusa powinien stać się kimś obcym i odrzuconym, po to aby móc utożsamić się z tymi, których ten świat odrzucił.


Mnisi chcieli być ludźmi bez znaczenia, którzy nie należą do żadnego układu, tylko celowo wycofują się na margines społeczny, po to, aby pogłębić swoje fundamentalne ludzkie doświadczenie i w konsekwencji zbawić swoją duszę. I tu konieczna jest, jak twierdzili, przestrzeń samotności, gdyż to właśnie samotnik ma najwięcej do powiedzenia. I nie chodzi o to, że używa wielu słów, ale że to co mówi, jest jego własne, ponieważ zrodziło się z samotności.

Apoftegmaty Ojców Pustyni są radykalne niczym dzisiejsza Ewangelia (odrzuć to wszystko, co ci przeszkadza być z Bogiem), a jednocześnie przepełniona pokorą i mądrością (nie oceniaj, nie zazdrość, szukaj tego co łączy, a nie tego co dzieli - a Pan da ci pokój).


Pewien brat radził się abba Matoesa: "Co mam zrobić? Mam utrapienie ze swoim językiem: kiedy wchodzę między ludzi, nie potrafię go opanować, ale krytykuję wszystkie ich dobre czyny i robię im wymówki. Co mam począć?" Starzec mu odpowiedział: "Jeśli nie potrafisz opanować języka, ucieknij i żyj samotnie. Bo to jest słabość; ten zaś, kto mieszka pośród braci, nie powinien być kanciasty, ale okrągły, żeby umiał się obracać ku wszystkim". I dodał starzec: "To nie z powodu cnoty mieszkam samotnie, ale z powodu słabości: bo ci, którzy wchodzą pomiędzy ludzi, ci są silni".
Księga Starców




14 komentarzy:

GiottoB. pisze...

aż się chce zostać mnichem! dzięki za tekst

Anonimowy pisze...

Czy samotność jest zawsze dobra?

Mikołaj pisze...

Myślę, że dojrzała samotność, którą świadomie się wybiera (o której już kiedyś o. Krzysztof pisał) jest dobra. Problemem jest gdy na samotność przygotowani nie jesteśmy i nie potrafimy jej pokochać, zrozumieć, zaakceptować. Wtedy jest czymś szkodzącym.

szmaragdowa pisze...

@anonimowy: a skąd że! istnieje samotność, która jest osamotnieniem. ona jest zła. a samotność wybrana myśle, że jest dobra ;)
błogosławionej niedzieli!

o. Krzysztof pisze...

Amen

Unknown pisze...

"bo ci, którzy wchodzą pomiędzy ludzi, ci są silni"
Bo czasami chciałoby się uciec w samotność, ale taką negatywną, kiedy wycofujemy się z lenistwa lub strachu przed konfrontacją z człowiekiem czy trudną rzeczywistością.

aurin pisze...

Fajne to o tym żeby nie być kanciastym, tylko okrągłym, by móc się obracać ku wszystkim :)

Jola F pisze...

wspaniały ten apoftegmat!
Dziękuję. ;)

Kasia Sz. pisze...

Przypominam, że jutro jest święto aniołów stróży. Drugiego października. A to piosenka. Refren muzycznie jest fajny:

http://www.youtube.com/watch?v=3ORrfSNnIN0

Pozdrawiam wszystkich i ich aniołów stróży.

Tom Waits pisze...

@Kasia Sz :)))

bez_nadzienia_bzowa_nadzieja pisze...

@ Kasia Sz. dziękujemy i pozdrawiamy też Twojego anioła stróża!!!

Anonimowy pisze...

Ja też chciałabym gdzieś uciec od ludzi. Nieźle mi dopiekli. Jakaś bezludna wyspa mi się marzy. Trzeba być silnym by żyć wśród ludzi.

Tom Waits pisze...

Anonimowy: nawet gdybyś znalazł tą wyspę, te demony które masz w sobie dopadną cię i tam... To nie rozwiązanie.

K.O. pisze...

Anonimowy z 2.10, g.19:59
Trzeba być silniejszym, by żyć bez nich...

Prześlij komentarz