sobota, 20 lipca 2013

Bezczynność jest wrogiem duszy


O cnocie umiaru.














Kilka miesięcy temu odbywałem rekolekcje w małym klasztorze benedyktynów. Po fizycznej pracy i popołudniowych modlitwach czas spędzałem w przydzielonej mi celi i patrząc przez otwarte okno na las czytałem regułę św. Benedykta.

W dawnym monastycyzmie mimo zalecania ascezy często można spotkać ostrzeżenia przed przesadą. U Kasjana (jednego z mistrzów św. Dominika) czytamy:


Dajmy naturze to czego potrzebuje (ze snu), abyśmy nie byli przymuszeni odbierać w dzień tego, cośmy (przez czuwanie) zabrali w nocy. Kto swemu ciału w rozsądnych wymiarach nie zapewni należnej mu przynajmniej małej części, lecz będzie wzbraniał potrzebnego mu snu, będzie musiał w końcu wszystko oddać ciału. Należy sprzeciwiać się wygórowanym żądaniom, ale nie wzbraniać tego, co konieczne.


Zasada umiaru występuje zawsze u największych Ojców monastycyzmu. Bazyli unika skrajności, a przez życie monastyczne rozumie intensywnie przeżywane chrześcijaństwo. U Benedykta ten wpływ Bazylego widać poprzez szacunek dla życia wspólnotowego i zrównoważenie.


Bezczynność jest wrogiem duszy. Dlatego też bracia muszą się zajmować w określonych godzinach pracą fizyczną i również w określonych godzinach czytaniem duchownym. (Reguła życia opracowana przez św. Benedykta)


Mądrego towarzysza duchowego można poznać po cnocie roztropności. Przesada w każdej dziedzinie życia jest zła.





11 komentarzy:

Kasia Sz. pisze...

Jeśli chodzi o słodycze to moja cnota umiaru jest bardzo często w zaniku :-) .

Anonimowy pisze...

/Zajmij się czymś, aby cię diabeł zawsze znajdował zajętym/ św. Hieronim :)

basiek pisze...

Właśnie wczoraj otwieram laptopa i nic padł i nie było internetu późnym wieczorem i co i dobrze tak sobie pomyślałam to dziś będzie za to taki specjalny spokojny czas na modlitwę, nawet potem i telewizor nie był potrzebny, wyspałam się i tez dobrze. Dziś dyżuruję w pracy więc korzystam bo też cisza sezon urlopowy, telefony nie dzwonią tak jak w tygodniu też lubię tą sobotę czasem w pracy a w domu to się nie da tak spokojnie posiedzieć bo zawsze coś się znajdzie do zrobienia i ciągle brakuje nam czasu. Ale za to kawę wieczorem uwielbiam z moją po sąsiedzku przyjaciółką chociaż na chwilę, czasem zostawiam wszystko i idę i jest też fajnie kawa smakuje i rozmowa się toczy to jest jak nawyk ale przyjemny i dla mnie i dla niej :)

Anonimowy pisze...

Ale Maria siedziała jakby bezczynnie, a Marta krążyła zaniepokojona goniąc z robotą. Na 1 rzut oka w żadnej nie widać umiaru, ale ta pierwsza musiała go mieć jeśli Jezus ją pochwalił, mnie się zdaje że Jezusowi nie przeszkadzała postawa działania, przygotowywania ale pretensja do siostry i Jezusa, właśnie ten brak rozróżniania co jest ważniejsze w danym momencie, bez tego daru podobnież trudno być naprawdę chrześcijaninem. A gdyby rzuciła robotę w kąt i usiadła słuchać z rozdziawioną buzią zapominając o całym świecie to by pewnie zobaczyła może i cud samonakrywającego się stołu. I mnie też by się to mogło zdarzyć jeśli przestanę się niepokoić i troszczyć o za dużo a zacznę po pierwsze słuchać . I umiar się odnajdzie.
Czego i wszystkim blogowiczom życzę.

TaxiDriver pisze...

Równowaga między Marią, a Martą

Belegalkarien pisze...

"Przesada w każdej dziedzinie życia jest zła." Żadna skrajność nie jest dobra. W dzisiejszym kazaniu słyszę: Ora et Labora. Ale nie tylko Labora, bo zaniedbujesz Ora, zwykle już z braku czasu lub sił, i nie sama Ora, bo to dzięki Labora są kołacze.

Tak w wielu innych miejscach można szukać środka ciężkości - Tylko Pan Bóg może naprawdę wypełnić człowieka (czytamy w Piśmie św., czytaliśmy wielokrotnie tutaj), ale człowiek bez innych ludzi może być w pełni... człowiekiem? Nasze bycie i życie to nie tylko sfera fizyczna i duchowa, czasem psychiczna, ale także społeczna, która stanowi kontekst, tło. Nie można się uspołeczniać bez społeczności. Nie można wypełnić się tym, co niewidzialne. Nawet, gdy modlimy się do Boga - "Boże jestem głodny, daj mi jeść", to nie modlimy się "spraw, bym nie czuł głodu", tylko "daj mi jeść". I Pan Bóg, wysłuchując naszej prośby nie postawi nas przed witryną sklepową: "Masz, napatrz się i przestań być głodny." Postawi na naszej drodze człowieka, który podzieli się z nami chlebem... O czym akurat o.Krzysztof wie najlepiej...

"Przesada w każdej dziedzinie życia jest zła."
Amen.

Unknown pisze...

Myślę,że większość ludzkich nieszczęść bierze się z tego,że ludziom brakuje umiaru oraz także dystansu do tego co ich spotyka. Im dłużej czytam tego bloga tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu ,że do szczęścia trzeba niewiele : umiaru, wdzięczności i pamięci o śmierci.

Anonimowy pisze...

Masz rację Klaudia.
"umiaru, wdzięczności, pamięci o śmierci"
Masz przepięknie rację.

jb pisze...

Myślę sobie, że bezczynność dlatego naszym wrogiem, ponieważ w bezczynności rodzi się w nas niepokój i zwątpienie. Dlatego, ze bezczynność, jest momentem, w którym wypełniamy przestrzeń sobą, zauważamy jak jesteśmy słabi i łatwo się załamujemy.
Dlatego najlepiej zawsze zajmować swoje myśli Bogiem. Zawsze. Bóg MUSI być naszym punktem odniesienia, jeśli chodzi o WSZYSTKO. Dzisiaj trzeba nam uczyć się Boga, a wtedy nigdy bezczynność nas nie dosięgnie.

pietruszka pisze...

Prawdziwa doskonałość monastyczna polega na połączeniu wszystkich trzech powołań: Łazarza - powołania do pokuty, Marty - powołania do czynnej pracy we wspólnocie i Marii - powołania do kontemplacji. Thomas Merton "Modlitwa kontemplacyjna"

cień pisze...

dziękuję za ten wpis, wszystko ma swój czas :)

Prześlij komentarz