środa, 19 lutego 2014

Rzeczywistość nie jest taka, jaką nam narzucają

Żaden człowiek nie zdoła odkryć możliwości swego intelektu, jeśli jego życia nie naznaczyła samotność.








Wybacz bezpośredniość, ale chciałbym to w końcu napisać. Najlepszą częścią tego bloga jesteś Ty czytelniku, który dzielisz się tym, co sam odkrywasz.  We wpisach, dyskusjach, sporach, spotkaniach, komentarzach, mailach.

I choć pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, masz wolną i monastyczną duszę.

Nie strać tego. 

Skoro tak tęsknisz za przestrzenią odosobnienia to może dlatego, ponieważ przestał karmić Cię banał. Bo przeczuwasz, że ten świat, z całą powierzchownością życia społecznego, nie może dać ci spełnienia. Bo pod pozorem równowagi i harmonii oferuje Ci się jeszcze większy niepokój i zamęt.

Tak, twoja duchowa intuicja Cię nie zawodzi. I choć czasem potrzeba dystansu od tego co inni myślą, mówią i robią, to jednak samotność nie może oznaczać ucieczki od ludzi, ale ma służyć jeszcze głębszej więzi z nimi. Nie dzieje się to wcale dzięki słowom, chodzi o inny rodzaj łączności. W Kościele nazywamy go komunią. 

W wywiadzie udzielonym „Paris Review” pewien francuski pisarz wyznał, że talenty umożliwiające rozpoczęcie kariery pisarskiej mogły rozwinąć się u niego za sprawą doświadczenia straty i odosobnienia. „Pisarstwo nie jest zawodem, lecz powołaniem do cierpienia” - stwierdził. 

Ty wiesz, że bez owej przestrzeni na samotność, bez błogosławionego odosobnienia straciłbyś coś, co jest w Tobie najbardziej twórcze i płodne, a co później możesz dawać innym.


Kto nie doświadczył, nie zrozumie. 

***

Po wpisie na temat pustelni i braku zachłanności otrzymałem wiele dobrych maili. Niektórymi chciałbym się podzielić. Fragmenty umieszczam za zgodą autorów. 

Spacerowałam po zimowym lesie zachwycona jego surowym pięknem.
Nie wiem czy pamiętasz, jak byłam w Łodzi - rozmawialiśmy przy stole w kuchni, a ja mówiłam, że nie lubię publicznego życia i ciężko mi było to wytłumaczyć. To co napisałeś w ostatnim poście, o mieszkaniu w lesie, jest w jakiś niepojęty sposób potwierdzeniem, że to co czułam wtedy i teraz nie jest zwykłą ucieczką  przed światem.
(...)
Dużo ostatnio robiłam plakatów, miałam jechać do (...) prowadzić warsztaty i generalnie sporo osób koniecznie promowało moje nazwisko itp.  To było miłe, ale męczące. 
Tak się złożyło, że już tego nie ma. A, że nie mogę znaleźć pracy zaczęłam dawać korepetycje z języka polskiego. Nie jest to wiele, jednak  w tej perspektywie, perspektywie tego lasu, jest bardzo  dobrze, bo nie chodzi ani o sławę, ani o pieniądze, ale o bycie potrzebnym, o dawanie czegoś z siebie, wykorzystanie umiejętności- o samą pracę. I nagle poczułam, że znów jestem u siebie, szczęśliwa. Że znów ma siłę malować, czytać i po prostu żyć. (...)

Z dalekiego kraju:
Z aktywnie działającej osoby, organizującej wiele rzeczy, spotykającej się intensywnie z przyjaciółmi, zajętej tym, co może było ważne, ale nie najważniejsze, zostałam zmuszona nagle wyjechać za granicę, zamieszkać właściwie w całkowitej samotności, z dala od przyjaciół i bliskich, czując się wiele razy jak w więzieniu, w którym muszę już żyć. 
Jednak ten czas wiele mnie uczy. Samotność i pustka życia, jaka w tutejszej rzeczywistości się narzuca (nie ma jej kim i czym wypełnić, tak jak to było wcześniej), zmusiła mnie do wypełniania jej modlitwą, czytaniem, rozmowami z Bogiem.  
To jest cenne doświadczenie. 
Wzrosła też miłość do tych, których tam zostawiłam. Serce stało się wrażliwsze, czujne, cierpliwe. Tutaj nic nie może zająć mojej uwagi - bo to miejsce w pewnym sensie jest jak pustynia.  
Jest tylko praca, dom, praca, dom - to wszystko. Niedziela stała się prawdziwie świątecznym dniem, wyjście z kościoła jest tak trudne, bo serce jest rozrywane tęsknotą za Bogiem.  
Ciągle jest we mnie jeszcze wiele ziemskich pragnień, normalnych i dobrych, ale Bóg mówi mi: czekaj, bądź cierpliwa - co z moim charakterem osoby, która wszystko do tej pory chciała mieć od razu, jest trudne. 
Nie wiem, czego mnie nauczy jeszcze ten pobyt tu i jak długo będę musiała jeszcze być tutaj, ale wiem, że nie wolno mi stracić kontaktu z Bogiem oraz zaufania Mu.
(...)


Mama Natalki i Dominika:
Byłam na pustyni miejskiej monastyczno-dominikańskiej, tzn. mieszkałam u sióstr dominikanek, a pustelniczyłam w monasterze Wspólnot Jerozolimskich.
Zakupiłam tam: "Jeruzalem. Księga życia". I czytając sobie tę księgę w pociągu z Warszawy do Krakowa (...) 
"W sercu miast żyj w swoim własnym sercu, a będziesz naprawdę mnichem w sercu Boga." 
I też tak: 
"Tej samotności i tej jedności nie będziesz mógł więc przeżywać bez rozdarcia; między Ojcem a braćmi; między tym i TAMTYM życiem; między modlitwą i pracą; między milczeniem i dzieleniem się. Bądź spokojny - tak jest w każdym monasterze. Jest to także sytuacja każdego prawdziwego chrześcijanina."

***

To, na co nasza kultura patrzy z  takim lękiem, jest czymś najbardziej cennym i twórczym. Zagłuszając w sobie zdrową samotność, jednocześnie rezygnujemy z tego, że czegoś cennego w życiu nie odkryjemy.

Żaden człowiek nie zdoła bowiem odkryć możliwości swego intelektu, jeśli jego życia nie naznaczyło odosobnienie.


Rzeczywistość wcale nie jest taka, jaką nam narzucają. 


Mój Boże. Kiedy oddycham, kiedy chodzę, modlę się lepiej do Ciebie, niż kiedy mówię.


9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mądry i ważny wpis. Podobnie jak pozostałe...

aga pisze...

" Mój Boże. Kiedy oddycham, kiedy chodzę, modlę się lepiej do Ciebie, niż kiedy mówię."

piękne i prawdziwe słowa
modlić się nieustannie - myślą, spojrzeniem, całym "byciem"
to dar
dziękuję za te słowa

utah pisze...

Bardzo cenię to co tutaj czytam. To jeden z moich ulubionych blogów w sieci. To co Ojciec pisze jest mądre i trafne, ale myślę, że trudne do przyjęcia dla każdego. Pozdrawiam z daleka ;)

Aguś pisze...

Bardzo spodobał mi się drugi mail, w pewnym sensie łatwo się z tym utożsamiłam. Wydaje mi się, że cały wpis bardzo trafnie ''podsumowuje'' to co dotychczas Ojciec pisał. Dziękuję ;)

eStillaMaris pisze...

...i stajemy się takimi rekluzami, choć pośród ludzi...

eStillaMaris pisze...

"W sercu miast żyj w swoim własnym sercu, a będziesz naprawdę mnichem w sercu Boga."
...w lesie byłoby łatwiej :)

pandarasta pisze...

Dziękuję ojcze za ten wpis i wszystko
Ewelina

M pisze...

"I choć pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, masz wolną i monastyczną duszę."- nie wiem czy się z tym zgadzam...

Ale a propos wolności i samotności dostałam wczoraj od dwójki przyjaciół (którzy się nie znają ) maila z tą samą wiadomością: http://188.165.20.161/langustanapalmie/2014.02.15.Mlodosc.mija.a.ja.niczyja.cz.1.mp3
http://188.165.20.162/langustanapalmie/2014.02.15.Mlodosc.mija.a.ja.niczyja.cz.2.mp3
Słuchałam tylko fragmentów na razie, ale już polecam!

Anonimowy pisze...

Jeszcze nie przeczytałam , ale sama strona wymaga skupienia i refleksji.To jest nam potrzebne,, głęboka cisza". Wszystkim życzę zamyślenia.Z Panem Bogiem:)

Prześlij komentarz