poniedziałek, 20 czerwca 2016

Droga, po której idzie się samemu

Nawet najlepsi mistrzowie życia duchowego mogą zaoferować jedynie swobodną i przyjazną przestrzeń, a w niej trzeba odkryć drogę, po której idzie się samemu.










W ciągu ostatnich lat przeczytałem wiele prac na temat duchowości i życia duchowego; wysłuchałem licznych wykładów, rozmawiałem z wieloma duchowymi kierownikami i odwiedziłem wiele wspólnot zakonnych. Sporo się nauczyłem; nadszedł jednak czas, gdy trzeba było sobie uświadomić, że rodzice, nauczyciele czy nawet psychoterapeuci mogą zaoferować jedynie swobodną i przyjazną przestrzeń, a w niej trzeba odkryć drogę, po której idzie się samemu. 

Być może mój własny, głęboko zakorzeniony lęk przed samodzielnością i samotnością kazał mi chodzić od osoby do osoby, od szkoły do szkoły, pochłaniać książki jedną po drugiej, robić wszystko, byle tylko nie zgodzić się na ból przyjęcia odpowiedzialności za swe życie. Najważniejsze jest jednak to, że musiał w końcu nadejść czas, kiedy nie mogłem już dłużej stać z tyłu, powtarzając: "Jedni mówią to... inni mówią tamto". Pora odpowiedzieć na pytanie: "A ty co o tym sądzisz?" (Mk 8, 27, 30)


Tekst: Henry Nouwen "Przekroczyć siebie"
fot. Sylwia Cichal, Przemysław Kruk

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Iść i milczeć
Zakorzenić w Bogu tak żeby być w Nim bezpiecznie
Iść nikomu już nie wchodząc w drogę
Samotnie. I spokojnie.

anna pisze...

Może "Droga, po której idzie się samemu" to jest wreszcie droga z Panem?

Maria Katarzyna Kołodziejczyk pisze...

Dla mnie najlepszym przewodnikiem, który prowadzi mnie przez życie jest Pismo Święte i zawarte w nim słowa Jezusa. Wiem, że dzięki Niemu nigdy nie zabłądzę:)

D. K. pisze...

Dziękuję Ojcu za ten blog.

D. K. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Ta samotna droga to droga pełnej ufności do Boga. Łatwo zaufać, gdy wszystko idzie po myśli ale gdy spotykają nas udręczenia i wszystko z ludzkiego punktu widzenia się rozpada, wtedy stajemy w prawdzie o sobie. Wówczas okazuje się jaka naprawdę jest nasza wiara i ile zostało z zaufania jakie pokładaliśmy w Bogu.

Anonimowy pisze...

Podobnie jak autor czytałam i pytałam o Boga. Rozmyślałam o Nim i bardzo chciałam poznać Jego wolę - jak postąpić w sytuacji, która mnie dręczyła. Była noc, to "bicie się z myślami" całkowicie mnie wybiły ze snu. W końcu powiedziałam na głos, zwracając się do Boga: "nie wiem co mam zrobić i nie wiem jaka jest Twoja Wola, nie widzę Cię i nie słyszę" - cisza. Nie mogąc zasnąć postanowiłam poczytać jakąś książkę. Nie wzięłam Biblii, wybrałam jakąś cienką książeczkę. Zajrzałam aby zobaczyć o czym jest. Mój wzrok padł na słowa: "Zaufaj Panu całym swoim sercem, nie polegaj na własnym rozumie....". Nauczyłam się tego psalmu na pamięć i często go powtarzam. Już wiem jaka jest Wola Boga w stosunku do mnie - mam się nauczyć ufania Mu. Myślałam, że to "bułka z masłem" teraz wiem, że to ciężka praca a ja wciąż w powijakach. Mam na imię Hania. Nie chcę być anonimowa więc podaję mojego e:maila: hanna31@poczta.onet.pl . Może ktoś napisze do mnie...

Kath pisze...

no tak.. :)

Anonimowy pisze...

Każdy idzie sam, bo każdy stanie sam przed Panem.
Nie zrzucimy naszych win na nikogo innego, bo Pan zna nasze serca.
A w sercu jesteśmy 'sami'.
Inny ludzie obok nas są tylko po to by ich kochać.
Każdy z nas jest sam, bo każdy 'kocha sam'.
I jest dla nas tylko jedna Nadzieja by nasze 'sam' nie było 'samotnością' - Kościół Święty.
Tylko dzięki Kościołowi nie jesteśmy samotni w Drodze, choć idziemy sami.
Bo On dał nam wszystko do pomocy - wszystko - swoje Ciało fizyczne i mistyczne.
Kto znalazł Pana nie jest 'sam' choć idzie sam.

siwawrona pisze...

"Kto znalazł Pana nie jest 'sam' choć idzie sam." Jestem wdzięczna za to zdanie.

szafirek pisze...

Wchodzę tu, patrzę, zdjęcie jakieś znajome. (wygląda jak moje myślę, przyglądam się jeszcze, no przecież Aquino, nie ma drugiego takiego) :D
Można korzystać, jak coś się przydaje. Z publicznego. Z prywatnych z konsultacją. Bo prywatne ;)
Zdjęcie zrobione podczas jednej z wycieczek, studentów i profesorów Angelicum do Akwinu.
Serdeczne pozdrowienia

szafirek pisze...

Stać z tyłu, i przyglądać się tylko, ma sens w określonym czasie i okolicznościach. W pozostałych, to najgorsza z możliwych opcji. I najczęściej tak będzie.
Żyć, a nie przyglądać się życiu. Uczestniczyć, brać i dawać :)
Ta chwila, kiedy Ktoś zwraca się do ciebie (tak, do ciebie, nie do kogoś obok, ale własnie do ciebie) z pytaniem, które w pierwszym spojrzeniu wydaje się prostym /co myślisz?/ i kiedy odkrywasz w tym coś głębiej pod powierzchnią.


Anonimowy pisze...

Czy jest szansa, że teksty z tego bloga zostaną wydane w formie książkowej?

ewa pisze...

A co wtedy gdy usłyszysz pytanie "A Ty co o tym sądzisz?" masz ochotę, żeby ktoś wytarł cię gumką myszką i żeby cię nie było...i nie chodzi o to, że nie masz nic do powiedzenia lub, że nie wiesz co o tym sądzisz...tylko o to, że ktoś na ciebie zwrócił uwagę...zainteresowało go twoje zdanie...nagle zaistniałaś dla drugiego człowieka...mało tego on jest ciekawy twojego zdania, które zawsze było... nieistotne...Życie w samotności daje pewną formę zdziczenia i...nie chodzi tutaj o otwartość tylko o...nieśmiałość i brak doświadczenia w zaistnianiu:)

T pisze...

Ewa, tylko dla ludzi Twoje zdanie było [lub jest] nieistotne. Dla Pana nie ma 'nieistotnych ludzi' i 'nieistotnych zdań'.
Dla Niego każdy z nas jest najcenniejszy, przez Niego zaistnieliśmy przed stworzeniem świata, istniejemy i będziemy istnieć.
Dzięki Jego Miłości.
Jeśli masz odwagę się modlić - stanąć przed Stwórcą Wszechświata i mówić do Niego - czemu nie masz odwagi rozmawiać z Jego stworzeniami? :)
T.

ewa pisze...

@T
To jest piękne...dziękuję

Nowa Zelandia pisze...

Jak w Trójcy Świętej - osobno choć razem.

Nowa Zelandia pisze...

Jak w Trójcy Świętej - osobno choć razem.

szafirek pisze...

Może się komuś przyda. https://www.youtube.com/watch?v=5zJ-2kwPrNs
jeszcze co do zamieszczonego zdjęcia na którym dwa pingwiny (sorry ojcze nic na to nie poradzę, uderzające podobieństwo ;)
To Roccasecca, nie Aquino.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Zgadzam się... Trudno zająć się sobą i własnym życiem. Zaakceptować życie i siebie takimi jakimi właśnie jesteśmy tu i teraz... Często poszukujemy potwierdzenia w ludziach- zamęczamy, marudzimy, chcemy nimi wypełnić pewne braki... Powodujemy, że automatycznie się nas boją i uciekają- nie uzyskujemy relacji a niedosyt. Trzeba się pogodzić z sobą i pokochać siebie, utulić, zaspokoić, dać ciepło. Może wtedy będziemy mogli z sobą wysiedzieć spokojnym i zaspokojonym ;) Pozdrawiam

Nonek pisze...

Bardzo trudna sztuka. A tekst świetny. Czy całość wpisu jest cytatem z "Przekroczyć siebie"? pozdrawiam T.

Prześlij komentarz