sobota, 17 lutego 2018

Najpotężniejsza cnota

Niewielu jest ludzi, którzy chcieliby być pokorni, ponieważ kojarzy się to z utratą godności. Prawdziwa pokora rodzi się z wizji świętości Boga. 





Istnieje taka postać pokory, która jest owocem wysiłku zmarnowanego w służbie próżności. Jest również bardzo cenna. Jej przykładem jest opowieść o mnichu, który zdobył dziewięć cnót. Straciwszy wszystko, co uprzednio zyskał, przyszedł na koniec do pewnego klasztoru, zgnębiony na duchu, opłakując to, co mu się przydarzyło. Osądził surowo własną duszę i postanowił pokładać odtąd całą ufność wyłącznie w Panu Bogu. Wyznając Mu swoje grzechy sporządził ich listę, oskarżywszy się o próżność i pychę, które sprawiły, że stoczył się tak nisko. Tę listę grzechów przypiął sobie do pasa. Żył odtąd stale w owym klasztorze, a ilekroć dopadała go pokusa, chwytał zza pasa papier i odczytywał go. Po tym czuł się wzmocnionym do walki z diabłem. 

Bracia zdumiewali się jego spokojem i opanowaniem, nie wzruszały go ani kłótnie, ani podniecenie, ani zamieszanie w klasztorze. Odkryli wreszcie, że kiedy osaczały go zewnętrzne lub wewnętrzne pokusy, wówczas sięgał za pas, wydobywał stamtąd jakiś papier, odczytywał i natychmiast powracał do sił i pokoju ducha. "Jest czarownikiem" - mówili - "ukrywa swoje czary za pasem". Poskarżyli się na niego przełożonemu, żądając wyrzucenia go z klasztoru. Opat jednak zastanowił się i zdecydował, że najpierw powinien dokładnie zbadać całą sprawę. 

Kiedy nastała noc, zakradł się do celi mnicha i wydobył papier przymocowany do jego pasa, podczas jego snu. Przeczytał, co było tam napisane i rano rzekł do zgromadzenia: "Przeczytam wam, co tu jest napisane". Mnich, któremu odebrano listę jego grzechów, zatrwożony, że współbracia mogą poczytać mu za cnotę, iż był tak dokładnie świadomy swoich win, błagał opata, by milczał. Ten jednak wiedząc, że mnisi odbiorą większą naukę, kiedy im zostanie ujawnione, co kryje ów papier, nakazał go odczytać. Kiedy zgromadzeni usłyszeli, co zawierało pismo, wszyscy upadli do stóp pokornemu mnichowi, wołając: "Przebacz, bracie, bo zgrzeszyliśmy przeciwko tobie!"

Jeśli mamy słuchać głosu naszego otoczenia, to winniśmy czynić tylko po to, by przezeń usłyszeć Boga. 

Arcybiskup Antoni Bloom zauważył, że pokora jest jedną z najpotężniejszych cnót ewangelicznych, ale nam udało się przerobić ją na wątłą cnotę niewolników. Niewielu jest ludzi, którzy chcieliby być pokorni, ponieważ kojarzy się to z utratą godności. 

Prawdziwa pokora  rodzi się z wizji świętości Boga. 

***

Przed swoim końcem życia ksiądz Tishner napisał: "Patrzysz na to, coś przeżył, coś przecierpiał, ile rzeczy przegrałeś, widzisz to wszystko, coś wygrał, i nagle oświeca cię ta świadomość, że »dobre było«. I dochodzisz do sedna całej naszej wiary. Powtarzasz słowa Boga, mówisz »dobre było«. Może właśnie o to naprawdę chodzi, może jesteśmy na tym świecie po to, żeby na końcu powtórzyć najpiękniejsze słowa, jakie Pan Bóg wypowiedział w dniu naszego stworzenia: »Dobre było«. I niech tak zostanie”.


Korzystałem z książki A. Bloom "Odwaga modlitwy".
fot. M. Ciągło


9 komentarzy:

ewa pisze...

Ojcze
..."Niech tak zostanie"...Amen
Dziękuję:)

szafirek pisze...

Przed swoim końcem życia, św. Tomasz z Akwinu ocenił swoje dzieło nad którym się trudził jako słomę. Więc trochę odmiennie od Tishnera;) Ale to się chyba nie tyczyło całego jego życia. Podobno, napisał jeszcze później komentarz do Pieśni nad Pieśniami który niestety nie zachował się.

/...pokora jest jedną z najpotężniejszych cnót ewangelicznych, ale nam udało się przerobić ją na wątłą cnotę niewolników.../ Może dlatego się udało, że zaczęliśmy używać zamiennie pojęć: posłuszeństwo = pokora, pokora = posłuszeństwo. Jednak, pokora to coś więcej niż tylko posłuszeństwo.

marność pisze...

Ojcze, Bóg zapłać za wpis! Piękna myśl na początek tygodnia.
Temat "niewolniczej pokory" oraz to co pisze szafirek od razu skojarzył mi się z tym co mówi Pielgrzym w drugiej opowieści
„ wszystko to można zdobyć wewnętrzną modlitwą i nie tylko, dodałem jeszcze, ze strachu przed mękami piekielnymi, ale i z pragnienia królestwa niebieskiego, jeśli tylko będzie dokonywać się zbawczych czynów, co Święci Ojcowie nazywają dziełem najemnika. Mówią oni, że strach przed mękami jest drogą niewolnika, a pragnienie nagrody w królestwie – drogą najemnika. A Bóg chce, abyśmy szli do Niego drogą synowską, to znaczy, z miłości i gorliwości do Niego, byśmy postępowali uczciwie i cieszyli się ze zbawczego zjednoczenia z Nim w duszy i sercu”

Z Bogiem †

Anonimowy pisze...

pokora kojarzy się z upokorzeniem, a kto lubi być upokarzany?
Ale przecież, prawdziwie pokorny nigdy nie może zostać upokorzony :-)

Anonimowy pisze...

"Nie mogę być pokorny, o ile wpierw nie poznam, że jestem dobry, chociaż to, co jest we mnie dobre, nie jest moje- i o ile się nie przekonam, jak łatwo mi zmienić ten dar Boży na zło z własnego wyboru."
T. Merton

Anonimowy pisze...

a byc moze , mniej pokorny jest ten co sie za takiego uwaza, a bardziej pokorny ten co nikogo nie osadza, a upokorzenia przyjmuje jako pomoc, bo tak , zeby az lubic upokorzenia to nie wiem ktory to stopien swietosci

szafirek pisze...

/...bo tak, żeby aż lubić upokorzenia to nie wiem który to stopień świętości/ prawdopodobnie żaden. Lubienie upokorzeń, szukanie ich na siłę, prowokowanie ich, to dewiacja, a nie świętość. Człowiek dążący do świętości szuka Boga, nie upokorzeń.
real_futile, czy masz może coś wspólnego z Brzeską 13?
Pozdrawiam

marność pisze...

Szafirek nie mam nic wspólnego. za to pozdrawiam z Łodzi :)
|real_futile/marność|

szafirek pisze...

real_futile/marność
Z Łodzi? ahoj zatem!;)
Koheletem powiało.
dobrej nocy!

Prześlij komentarz